Ferdynand Aragoński. Foto: commons.wikimedia.org © Creative Commons
Pięć wieków zajęło naukowcom złamanie skomplikowanego szyfru, który "w spadku" pozostawił im Ferdynand Aragoński. Badacze nie daliby sobie jednak rady bez pomocy służb specjalnych.
Monarcha, który żył na przełomie XV i XVI wieku, szyfru używał do komunikacji z dowódcą jego armii Gonzalo de Cordobą. Do dziś zachowały się cztery listy zapisane tajemniczym kodem, które zobaczyć można w Muzeum Wojska w Toledo.
Rozpracowanie każdego z około 20-stronicowych tekstów zajęło agentom około pół roku – podaje BBC. Sam kod był skomplikowany.
Używano w nim ponad 200 znaków specjalnych. Wyrazy pisano łącznie, a każdej literze odpowiadało od dwóch do sześciu znaków graficznych, wśród nich m.in. figury geometryczne.
Kod miał zabezpieczyć poufną wiadomość przed wpadnięciem w ręce wroga. Listy zawierały instrukcje wojenne dot. m.in. kampanii we Włoszech.
Z odkodowanego tekstu dowiadujemy się, że Ferdynand popierał rekonkwistę i uważał, że podróż Kolumba na Zachód jest dobrym pomysłem.