Foto: Roger Viollet / East News
Ciało młodej kobiety wyłowiono z wody w centrum Paryża w późnych latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Nikt nie wiedział, kim była, czym zajmowała się w życiu ani jak zginęła. Informacji tych nigdy nie udało się ustalić i topielica pozostałaby tylko kolejną nierozwiązaną zagadką w policyjnych aktach, gdyby jej twarz nie oczarowała francuskich artystów.
Od czasów starożytnych śmierć stanowiła nie tylko naturalną kolej ludzkiego życia, ale także wydarzenie głęboko metafizyczne, wymagające szczególnej oprawy i otoczone określonymi rytuałami. Idea maski pośmiertnej funkcjonowała w starożytnej Grecji, Egipcie oraz w Rzymie, ale popularność tej metody oddawania czci zmarłym nie słabła także w kolejnych epokach.
Odlew twarzy zmarłej osoby wykonywano głównie przy użyciu wosku lub gipsu, a tak stworzonemu "portretowi" przypisywano silną, magiczną moc. W starożytności maski pośmiertne umieszczano w grobowcu obok ciała zmarłego, z kolei w średniowieczu odlewy stanowiły ozdobę pomieszczeń w domu "portretowanej" osoby. Wraz z rozwijającą się techniką fotografii maski pośmiertne zostały na początku dwudziestego wieku wyparte przez portrety trumienne, jednak do dziś najsłynniejsze z nich pozostają cennymi eksponatami muzealnymi i źródłem wiedzy o dawnych epokach.
To właśnie maska pośmiertna zapewniła topielicy z paryskiej Sekwany sławę i uznanie wśród artystów, a nawet pisarzy. Jak głoszą legendy odnoszące się do tej historii, kiedy ciało młodej kobiety trafiło do kostnicy, pracujący tam patolog tak wielce zachwycił się urodą denatki, że postanowił stworzyć gipsowy odlew jej twarzy. Inna teoria mówi z kolei, że tworzenie masek pośmiertnych było w tamtych czasach standardową policyjną procedurą i wygląd zwłok nie miał na to żadnego wpływu.
Niezależnie jednak od tego, w jakich okolicznościach powstał odlew, podobizna topielicy albo "L'inconnue de la Seine", jak zaczęto ją później nazywać, z murów kostnicy przeniosła się na salony francuskiej bohemy, a nawet do galerii sztuki. Reprodukcje maski zaczęto rozpowszechniać, a popyt rósł bardzo szybko. Francuskich artystów oczarował tajemniczy, "wysublimowany uśmiech satysfakcji" na twarzy zmarłej kobiety.
"Nieznajoma z Sekwany" szybko stała się tematem dyskusji i inspiracją dla wielkich ludzi tamtego okresu. Albert Camus, autor "Dżumy" znany był z tego, że uwielbiał chwalić się swoją wersją reprodukcji. Również angielski pisarz Richard Le Gallienne nie pozostał obojętny na wdzięki tajemniczej topielicy. Historię poety tak głęboko zakochanego w masce francuskiej kobiety, że doprowadziła ona do śmierci jego żony i córki opisał w noweli "The Worshipper of the Image" wydanej na początku dwudziestego wieku.
Nieznajoma zainspirowała również autora słynnej "Lolity", Vladimira Nabokova, który poświęcił jej wiersz "L'inconnue de la Seine". Jej urok działa jednak także we współczesnych czasach, o czym świadczy chociażby fakt, że występuje jako bohaterka opowiadania "Exodus" Chucka Palahniuka, autora słynnego "Podziemnego kręgu".
Obecność w literaturze i sztuce to nie jedyne "osiągnięcie" nieznanej dziewczyny znalezionej w Paryżu. Odlew jej twarzy stał się prototypem dla pierwszego manekina używanego do trenowania pierwszej pomocy, w wyniku czego miliony ludzi przez lata ćwiczyło metodę "usta-usta" na wizerunku anonimowej topielicy z końca dziewiętnastego wieku.
"L'inconnue de la Seine" inspirowała również... młode kobiety. Przez dekady wizerunek topielicy stanowił ideał niewieściego piękna, sprawiając, że dziewczyny, które zetknęły się z jej wizerunkiem za wszelką cenę starały się upodobnić do postaci z łagodnie zamkniętymi oczami, idealnie gładką skórą i tajemniczym, niewinnym, ale i kuszącym uśmiechem.
Mimo prób, nigdy nie udało się ustalić, kim była "Nieznajoma z Sekwany", czy zginęła w wyniku zbrodni, przypadku czy też może sama targnęła się na swoje młode życie. Nie wiadomo nawet, czy słynna maska pośmiertna naprawdę należała do anonimowej Paryżanki, ponieważ pojawiały się spekulacje, że jest to faktycznie portret kobiety, która żyła w chwili tworzenia odlewu.
Połączenie magnetyzującego wyglądu maski z tajemniczą, gotycką i dość makabryczną historią jej powstania po dziś dzień czyni wizerunek "L'inconnue de la Seine" fascynującym i inspirującym. Gdy ktoś poznaje tę opowieść, twarz topielicy pozostaje na zawsze wyryta w jego głowie. [...]