Napisano
25.03.2006 - 17:18
Dziwne tunele, które biegną setki kilometrów pod powierzchnią Ameryki Południowej...
Ogromny skarb, ukryty w podziemnych sklepieniach...
Podziemne artystyczne ogrody, wykonane z ręcznie obrabianego złota i cennych klejnotów...
Pogłoski o złotych płytach z dziwnymi napisami, wygrawerowanymi po ich lśniącej stronie...
Oto elementy wielkiej zagadki dotyczącej sieci podziemnych tuneli, istniejących rzekomo pod dolinami i płaskowyżami Ameryki Południowej. Zagadkowe historie o tych tajemniczych tunelach brzmią jak z Arabskich Nocy. Zagadka powraca do dni podboju hiszpańskiego. Starzy kronikarze i pisarze duchowni pisali sprawozdania z tuneli i przejść podziemnych znajdujących się pod wieloma starymi miastami i starożytnymi ruinami.
Ostatnio Erich von Daniken doniósł, że był w sieci tuneli, które biegną tysiące kilometrów pod kontynentem południowoamerykańskim. Daniken powiedział w "Złocie Bogów", że przebywał w tych tunelach w towarzystwie ich odkrywcy, Juana Moricza, węgierskiego imigranta, będącego obecnie obywatelem Argentyny. Wejście do podziemnego labiryntu znajduje się w prowincji Morona-Santiaga w Ekwadorze. Według Danikena, zobaczyl on ogromne pomieszczenia z płytami o metalicznym połysku. Jak podejrzewa Szwajcar, mogą one zawierać zapiski świata antycznego.
Pierwsze wzmianki o tych ogromnych podziemnych tunelach pojawiły się w chwili, gdy konkwistadorzy najechali na starożytną Amerykę Południową. Ex-świniopas, Don Francisco Pizarro, porwał inkaskiego władcę i przetrzymywał go dla okupu. Don Francisco narysował czerwoną linię biegnącą 2,5 metra nad podłogą celi o wymiarach 5 na 7 metrów. Inkowie oświadczyli, że wypełnią pomieszczenie złotem, by zwrócić wolność władcy. Z jego klasztoru w Caxamarco, cesarz Atahualpa kazał poddanym dostarczyć złoto na okup.
Zanim zdołano uwolnić władcę, został on zabity przez żołnierzy Pizarra. Dowiedziawszy się o zabójstwie, Inkowie ukryli złoto. Tysiące lam obładowanych złotem zostało zawróconych z dala od Caxamarco. Niektórzy badacze uważają, że ładunki złota przenoszone przez lamy zostały ukryte właśnie w tych starożytnych tunelach. Indiańskie legendy mówią, że złoto ukryto "w takim miejscu, o którym nawet my nie wiemy".
Pośród przedmiotów, które zniknęły, były zmumifikowane ciała trzynastu inkaskich władców. Siedzieli oni na złotych krzesłach w Świątyni Słońca w Cuzco, krzesła zaś stały na olbrzymiej złotej płycie. Zdając sobie sprawę z tego, że Hiszpanie byli łasi tylko na bogactwa, Indianie pospiesznie ukryli swoje święte przedmioty. Polo de Ondegardo, inny królewski konkwistador, natknął się na trzy mumie starożytnych władców dwadzieścia sześć lat później. Mumie pozbawione były jednak biżuterii, ciała zaś były rozbite na kawałki.
Pozostałych mumii nie odnaleziono. Prawdopodobnie zostały ukryte w tunelach pod Cuzco i twierdzą Sacsahuaman. Starzy kronikarze donoszą, że tunele miały związek z Ccoricancha, nazwą nadaną świętemu obszarowi starego Cuzco. Oprócz Świątyni Słońca, na tym obszarze znajdowały się także świątynie poświęcone księżycowi, światłu, błyskawicy, Wenus, tęczy i Plejadom. Obszar ten jest uznawany za święty dla Inków z powodu bogactwa tego "zbiorowiska złota". Wokół Świątyni Słońca znajdował się dwudziestometrowy pas złota osadzonego między kamieniami. W świątyni znajdowała się ogromna, odlana z czystego złota płyta słońca. Złota płyta była połączona z ołtarzem w taki sposób, że poranne słońce odbijało się w wielkiej kuli. Z każdej strony dużego dysku znajdowały się dwie mniejsze płyty. Inna duża płyta słońca usytuowana była w świątyni tak, aby odbijała promienie zachodzącego słońca.
Zmumifikowane szczątki inkaskich władców usytuowane były wokół świątyni udekorowanej złotą biżuterią i szlachetnymi kamieniami. W pobliżu mumii znajdowały się duże złote zestawy ozdobione rytem z obrazem przedstawiającym władcę za życia. Były to skarby, które wymknęły się pazernym Hiszpanom.
Ogród Słońca był innym wielkim skarbem, który zaginął. Sarmiento (1532-1589) informuje, że podziemny ogród znajdował się obok Świątyni Słońca. Oni mieli ogród, w którym grudki ziemi były kawałkami czystego złota, napisał Sarmiento. Były one mądrze obsiane kukurydzą - łodygi, liście i kłosy były z zupełnie czystego złota. Były tak dobrze posadzone, że nic nie mogło im przeszkodzić. Poza tym wszystkim, mieli również ponad dwadzieścia owiec z młodymi. Pasterze pilnujący owiec trzymali proce i klepki zrobione ze złota i srebra. Garnki, wazony i inne naczynia zrobione były z pięknego złota.
Ważne budynki w Ccoriancha połączone były podziemnymi tunelami z twierdzą Sascahuaman. Wejścia do tych tuneli znajdowały się w Chincana, "miejscu, w którym zgubił się niejeden". Jak wspomniano w innym rozdziale tej książki, wszystkie wejścia zostały zacementowane. Zbyt wielu śmiałych poszukiwaczy skarbów wchodziło do jaskiń i znikało.
Po podbiciu Peru, Hiszpanie zniszczyli świątynie w Cuzco i wznieśli w tym miejscu kościół Santo Domingo. W Cuzco istnieje stara legenda, według której poszukiwacz złota wszedł do tunelu. W poszukiwaniu bogactw, człowiek ten zgubił się i przez kilka dni przechodził przez labirynt tuneli. Któregoś ranka, około tydzień po zaginięciu poszukiwacza, kapłan poprowadził mszę w kościele Santo Domingo.
Kapłan i jego parafianie zdziwili się, słysząc nagle donośne stukanie o kamienną podłogę kościoła. Kilku wiernych uczyniło znak krzyża i mruczało o demonach diabła. Duchowny uspokoił swoich parafian i polecił usunąć ze starożytnej podłogi dużą kamienną płytę. Grupa ludzi zdziwiła się, widząc, jak poszukiwacz skarbów wychodzi z tunelu, niosąc sztabki złota w każdej ręce.
Doktor A. M. Renwick, dziekan angloperuwiańskiego college'u w Limie, mówi o innej świątyni z ogromnymi przejściami podziemnymi. Pisząc w "Wędrówkach po peruwiańskich Andach" ("Wandering in Peruvian Andes"), dr Renwick opowiada swoim czytelnikom o odwiedzinach starożytnej świątyni Chavin w odizolowanym regionie gór andyjskich. Świątynia ma powierzchnię 25 km kw i jest ufortyfikowana. Ruiny znajdują się po drugiej stronie doliny od kamiennej fortecy. Dr Renwick sądzi, że te dwie konstrukcje łączyły podziemne tunele.
Świątynia Chavi jest w kształcie piramidy, składa się z czterech poziomów. Najwyższe części konstrukcji zostały zniszczone. Renwick powiedział, że po długich wysiłkach jego wyprawa zlokalizowała wejście do starożytnych tuneli. Podczas, gdy wejście było całkiem wąskie, same tunele były duże i "przestronne".
Te podziemne korytarze są w prawie doskonałym stanie, powiedział dr Renwick. W przeważającej części są tu mury, tak solidne, jak gdyby wybudowano je zaledwie kilka lat temu, przejścia są tak długie, że mogliśmy spędzić cały dzień na badaniu zakamarków tego budynku, który musiał zostać wzniesiony trzy tysiące lat temu. Dziś w tym regionie nie są budowane takie ściany. Całość jest hojnie zaopatrzona w powietrze. W miejscu, gdzie spotykają się cztery korytarze, spotkaliśmy stojący posąg sławnego idola Chavina, granitowy obelisk wysoki na trzynaście i pół stopy (4 metry), o średnicy dwóch stóp (60 cm) w najszerszym miejscu. Prezentuje on uzębionego potwora, częściowo-jaguara i częściowo-człowieka. Ten idol musi tutaj stać od co najmniej trzech tysięcy lat.
Jest to najstaranniej wygrawerowana figura w rzeźbie wypukłej i jest ozdobiona wężami i innymi symbolicznymi figurami.
Dr Renwick powiedział, że inne zobowiązania stają na przeszkodzie zakończeniu badań w sprawie tych podziemnych przejść. Czuł, że badanie tuneli może wymagać co najmniej dwóch lat.
Pogłoski o tych masywnych tunelach były w latach pięćdziesiątych XIX wieku tak uporczywe, że wicekról Peru zadecydował o znalezieniu wejścia. Wyprawa została tak wyposażona i wysłana, by odnaleźć wejście do podziemnych przejść. Członkowie zostali poprowadzeni przez z grubsza nakreśloną inkaską mapę, którą uzyskali z nieznanego źródła od jezuickiego misjonarza. Mapa poprowadziła poszukiwaczy złota do nierównego terenu w peruwiańskim regionie Huatanay. Był to obszar, gdzie ostatni z Inków stawił opór hiszpańskim najeźdźcom prawie sto lat temu. Hiszpanie byli pod ostrzałem brutalnych Indian. Zgubili swoje zaopatrzenie podczas bitwy, w której olbrzymie głazy zrzucane były przez oburzonych Indian z wysokich gór. Brzydząc się okrucieństwem krajowców i niechęcią Indian, grupa zrezygnowała z poszukiwań i wróciła do Limy.
Wczesniej kilku kapłanów w Ameryce Południowej poinformowało, że otrzymali oni wiadomość o spowiedzi na łożu śmierci od inkaskich chrześcijan. Ojciec Pedro del Sancho w "Relacjón" opowiedział o śmierci Indianina Quichua, który twierdził, że był świadkiem uroczystego zamknięcia tuneli. Ojciec del Sancho napisał:
... Mój informator był poddanym inkaskiego władcy. Posiadał on wielki szacunek do jego władzy w Cuzco. Był wodzem swojego plemienia i czynił coroczną pielgrzymkę do Cuzco, by oddawać cześć swoim idolistycznym bogom. Zwyczajem Inków było podbić państwo i zabrać jego idoli do Cuzco. Ci, którzy chcieli uwielbiać swoich starożytnych idoli, musieli udać się do inkaskiej stolicy. Zanosili dary swoim pogańskim idolom. Podczas tych podróży spodziewano się również złożenia hołdu inkaskiemu władcy.
Kiedy on leżał na łożu śmierci, czlowiek powiedział mi, że on ujawnił to, o czym nigdy nie słyszał biały człowiek. Gdy stało się oczywiste, że imperium padło ofiarą "białych diabłów" przybyłych z morza, wysoki duchowny Świątyni Słońca zwołał spotkanie. Ludzie, którzy na nie przyszli, byli najwyższymi duchownymi w kraju. Poznali oni czarodziejów i magików z Cuzco i innych oddalonych miast. Byli równiez obecni inni szlachetni mężowie dworu Atahualpy, ostatniego władcy.
Do uszu tych ludzi dotarło, że moi rodacy zainteresowali się złotem i srebrem. Ich nienawiści do wysłanników jego majestatu, króla, nie dało się opisać. Zgodzili się oni na tym spotkaniu, by połączyć się z duchem na odległość i ustalić, jak wiele ich bogactw mogłoby zostać wykorzystanych. Te skarby były ukryte w starożytnych tunelach, które były w ziemi, gdy przybyli tutaj Inkowie.
W tych podziemnych magazynach znajdowały się również przedmioty i posągi uznawane przez Inków za święte. Gdy skarb został umieszczony w tunelach, odprawiona została ceremonia z udziałem arcykapłana. Następnie, po tych obrzędach, wejście do tunelu zostało zacementowane. Otwarcie zostało ukryte w taki sposób, że można było wejść kilka stóp i nigdy nie być świadomym wejścia.
Mój informator powiedział, że wejście znajduje się w jego krainie, na terenie, którym on rządził. To była decyzja jego i jego poddanych, że otwarcia zostały zacementowane. Wszyscy obecni przysięgli pod karą śmierci zachować milczenie. Mimo, iz prosiłem o więcej informacji na temat dokładnej lokalizacji wejścia, mój informator odmówił ujawnienia więcej, niż tu napisałem.
Mistyczka i okultystka pochodzenia rosyjskiego, madame Helena Bławatska, podróżowała po Peru w 1848 roku, gdy usłyszała pogłoski o starożytnych tunelach. Twórczyni teozofii, madame Bławatska była zawsze zainteresowana niezwykłymi wydarzeniami. Przed opuszczeniem Limy, gdzie usłyszała o tunelach, madame Bławatska udała się do Arica na granicy chilijsko-peruwiańskiej. Każdego, kogo spotkała, pytała o tunele. W jej sprawozdaniu czytamy:
Dotarliśmy do Arica, blisko zachodu słońca, w pewnym miejscu na samotnym wybrzeżu zostaliśmy uderzeni przez pojawienie się ogromnej skały, prawie prostopadłej, która stała w żałobnej samotności na tym brzegu poza pasmem Andów. Ponieważ od ściany kamienia odbijały się ostatnie promienie słońca, można było zobaczyć, ze zwykłym szkiełkiem operowym, ciekawe hieroglify narysowane na wulkanicznej powierzchni.
Gdy Cuzcu było stolicą starego Peru, zawierało Świątynię Słońca, sławną daleko i blisko z powodu swojej wspaniałości. Była ona pokryta dachem z grubych złotych płyt, a jego ściany pokryte były tym samym szlachetnym metalem. Okap koryta wyprowadzającego wodę deszczową również był wykonany z czystego złota. Na zachodniej ścianie architekci zaaranżowali otwór, w taki sposób, że gdy docierały do niego promienie słoneczne, on wyłapywał je i skupiał wewnątrz nawy głównej świątyni i sanktuarium. Rozciągając się wewnątrz świątyni niczym złoty łańcuch z jednego skrzącego się punktu do drugiego, promienie okrążały ściany, oświecając ponurych idoli i ujawniając pewne mistyczne znaki, które o innej porze były niewidoczne.
Przez interpretację tych mistycznych znaków, według madame Bławatskiej, można rozpoznać lokalizację tuneli, wejście oraz sposób wchodzenia do nich. Informuje ona, że te znaki są niewidoczne z wyłączeniem pewnych dni, kiedy promienie słoneczne są skupione bezpośrednio na napisach.
Madame Bławatska podaje, że tunele zaczynają się w Cuzco i biegną pod ziemią do Limy na dystansie 612 kilometrów. W Limie tunele skręcają na południe, tam, gdzie dziś znajduje się Boliwia. To jest odległość ponad półtora tysiąca kilometrów! Opisuje również, że w tych tunelach mieści się punkt, w którym skonstruowano królewski grobowiec. Starożytny grobowiec chroniło kilka ogromnych płyt kamiennych, które pełniły rolę drzwi. Olbrzymie kamienne drzwi są tak skonstruowane, że nie widać żadnych pęknięć lub połączeń. Tyle, że przez odczytanie pewnych znaków można ustalić tajemną lokalizację królewskiego grobowca.
Madame Bławatska nie podała dokładnie, gdzie uzyskala informacje, wspomniała jednak o tajnym stowarzyszeniu dozorców, którzy chronią tunele. To tajne stowarzyszenie według wielu badaczy może istnieć do dziś, uważnie pilnując starożytnych skarbów. Jednakże wejście do podziemnego labiryntu może zostać odnalezione pod warunkiem, że poszukiwacz potrafi zinterpretować symbole wyrzeźbione na kamieniach i widoczne dopiero, gdy promienie słoneczne padną na kamień pod pewnym kątem.
Nawet jeżeli śmiałek odnalazłby wejście, tunele byłyby niezwykle niebezpiecznym obiektem badań. Jeżeli grobowiec inkaski jest otoczony przez ogromne kamienne drzwi osiowe, musi istnieć metoda umożliwiająca wejście. Drzwi mogą być obsługiwane przez ukryty mechanizm. Mogłyby one zostać otwarte po wypowiedzeniu pewnego słowa, takiego jak pamiętne "Sezamie, otwórz się!" z Arabskich Nocy.
Możemy przypuszczać, że starożytni budowniczowie tuneli spodziewali się grobowych rabusiów. Prawdopodobnie stworzyli pułapkę dla nieuważnych upiorów. Madame Bławatskiej doniesiono podczas jej południowoamerykańskiej podróży, że pełnego skarbu grobowca nie mogło spenetrować tysiąc żołnierzy. Jej informator powiedział:
Tysiąc żołnierzy, którzy byli w tunelu, z czego jeden na zaqwsze pozostał ze zmarłym, próbowało forsować swoją drogę do skarbu grobowca zmarłego Inka. Nie ma żadnego innego dostępu do sali Arica, niż przez ukryte drzwi w górach niedaleko Rio Payquina. Na całej długości głównego korytarza z Boliwii do Limy i królewskiego Cuzco mniejsze kryjówki napełnione są skarbami ze złota, kamieni szlachetnych i klejnotów, które są akumulacją wilu inkaskich pokoleń. Łączna wartość skarbów wykracza poza ludzkie możliwości oceny.
Niemal sto lat temu Madame Bławatska twierdziła, że posiadała dokładną mapę tuneli. Mieliśmy w posiadaniu dokładną mapę tuneli, grobowca, wielkiej sali skarbów i ukrytych, podniesionych kamiennych drzwi, twierdziła. Przekazał je nam stary Peruwiańczyk, jeślibyśmy jednak kiedykolwiek pomyśleli o odnoszeniu korzyści z sekretu, wymagałoby to współpracy rządów peruwiańskiego i boliwijskiego na wielką skalę. Nie mówiąc już o przeszkodach fizycznych, nikt indywidualnie lub w małej ekipie nie mógłby się podjąć takiego przedsięwzięcia bez ryzyka napotkania hordy zbójców i przemytników, których na wybrzeżu jest pełno, i którzy tak naprawdę występują w całej społeczności. Zwykłego zadania oczyszczenia cuchnącego powietrza w tunelu także od wieków nikt się nie podjął. Tam leży skarb i tradycja mówi, że będzie leżał, póki z Ameryki Północnej i Południowej nie zniknie ostatni ślad hiszpańskich wpływów.
Gdy Krzysztof Kolumb przybył na wyspę Martynikę, jego uwagę zwróciła historia o podobnych tunelach. Karaibscy Indianie opowiedzieli Hiszpanom o amazońskich kobietach, które żyły bez mężczyzn. Kolumb i jego załoga dowiedzieli się, że kobiety te ukrywały się w starożytnych podziemnych tunelach zawsze, gdy były niepokojone przez mężczyzn. Gdy ich uparci zalotnicy wchodzili za nimi do tuneli, Amazonki wnet studziły ich zapał gradem strzał ze swoich silnych łuków.
Pojęcie ogromnych podziemnych przejść wystarczy, by omamić umysł. Na to, że takie tunele mogłyby zostać zbudowane, wskazuje nauka w preinkaskich lub inkaskich dniach. Oznacza to, iż mogła istnieć technologia pozwalająca na budowanie podziemnego labiryntu.
W jakim celu? Jedyną rzeczą jest skonstruowanie podziemnego schronu w razie katastrofy. Taka jaskinia, sztuczna lub powstała naturalnie, dostarczałaby bezpiecznego schronienia przed nieuchronną katastrofą. Konstruowanie tuneli biegnących setki lub tysiące kilometrów pod powierzchnią kontynentu południowoamerykańskiego leży poza granicami obecnej wiedzy.
Jednak wielu ludzi upiera się przy polowaniu na jamy. Korespondowałem i spotkałem wiele osób, które poszukują wejścia do tunelu. Niektórzy są dziko zapatrzonymi marzycielami z fantastycznym blaskiem w oczach. Kilka z nich to osoby chore umysłowo. Inni to oportuniści, którzy ograbiają każdego, kto wyłoży fundusze, by sfinansować wyprawę.
Oto fragment korespondencji zawierający list od brazylijskiego lekarza, który poświęcił okres wakacji na tropieniu tuneli. Pisze on:
Angielski podróżnik, Colonel Fawcett, zaginął w dżungli kilka lat temu. Poszukiwał wejścia do tunelu do podziemnego świata w górach Rancador, gdy zniknął. Relacje z tej części Brazylii wskazują, że Fawcett i jego syn, Jack, oraz ich towarzysz mieszkali w jaskiniowym mieście pod górami. Byli dobrze traktowani, zgodnie z opisami, nie wolno im było jednak wrócić na powierzchnię, ponieważ mogli ujawnić lokalizację wejścia.
Wejście do jaskiniowego miasta jest pilnie strzeżone przez Indian Murcego. Są oni dzikim, ciemnoskórym plemieniem o bardzo czułym węchu. Zanim wejdziesz do jaskini, musisz uzyskać ich aprobatę. Jednakże mogą oni zadecydować, że nie jesteś wart tego, by podzielić ich tajemnicę, wobec czego nie wolno ci będzie wrócić do cywilizacji.
W Brazylii istnieje legenda, według której podziemne miasta zostały zbudowane przez ocalałych mieszkańców Atlantydy. Nie wiadomo, czy obecni mieszkańcy są potomkami Atlantów, czy też wymarli, a do tuneli dostała się inna rasa ludzi i osiadła w mieście.
Don Francisco Pizarro odnalazł wejścia do tunelu, które zostały zamknięte olbrzymimi kamiennymi płytami podczas kampanii przeciwko Inkom. Pizarro zlokalizował te wejścia na wysokości ponad 6000 metrów na Huascaran, świętej górze Inków. Historia nie mówi jednak, czy zdołał wejść do jaskini lub czy coś tam znalazł.
Jaskinie zostały zapomniane do roku 1971, kiedy to grupa południowoamerykańskich grotołazów zajęła się organizacją wyprawy badającej jaskinie. Przybyli oni do peruwiańskiej wsi Otuzco. Grupa była wyposażona we wciągarki, lampy górnicze, liny, kable i światła błyskowe zasiane bateriami. Siedemdziesiąt metrów pod powierzchnią, grupa stwierdziła, że ich droga blokowana jest przez kilka olbrzymich kamiennych płyt. Otwarcie tych drzwi kosztowało wysiłek czterech ludzi, którzy podnieśli płyty na kamiennych kulach, które spełniały rolę przewodników.
Raport w sprawie tego, co odkryli, wskazuje na to, że historia może wymagać poprawek. Oto, co napisał peruwiański periodyk:
Tunele znalezione za kamiennymi drzwiami wystawiają na próbę pomysłowość dzisiejszych największych i najlepiej wyposażonych budowlańców. Te tunele prowadzą do wybrzeża pod kątem 14 stopni. Podłoga tunelu wykonana jest z płyt kamiennych. Te kamienie są połączone i zostały wyciosane tak, by pasowały razem. One są oznaczone w taki sposób, że zabezpieczają przed poślizgnięciem się.
Tunele ciągną się na około dziewięćdziesiąt pięc kilometrów i kończą jakieś 25 metrów pod poziomem morza, gdzie zalane są wodą morską. Uważa się, że tunel mógł biec za wybrzeże, pod oceanem, na wyspę niedaleko brzegu. Do chwili obecnej speleolodzy nie zaryzykowali dotarcia za miejsce, w którym tunele są zalane.
Uczeni zwracają uwagę na to, że umiejętności potrzebne do budowy tych tuneli leżały poza wiedzą tubylców starożytnego Peru. Kto i po co zbudował tunel, pozostaje wciąż tajemnicą.
Być może pewnego dnia w przyszłości tjemnica tuneli zostanie rozwiązana. Do tego czasu możemy przypuszczać, że te konstrukcje w Ameryce Południowej istniały prawdopodobnie przed okresem panowania Inków. Niektórzy uczeni sugerowali, że tunele zostały zbudowane przez Atlantów. Inni przypuszczali, że tunele zbudowała nieznana rasa ludzi przed powodzią. Jeszcze inni rozmyślają nad możliwością, że tunele zostały wybudowane przez nieznanych budowniczych z Tiahuanaco i innych megalitycznych kamieniarzy. Istnieje niepotwierdzona pogłoska, że podziemne tunele można było znaleźć pod ruinami Tiahuanaco, oraz że przejścia rozciągały się spod tych ruin do innych punktów na kontynencie.
Pierro Cristobal de Molina, hiszpański piętnastowieczny kronikarz, próbował zgłębić tajemnicę inkaskich tuneli. W Ritos y Fabulos de los Incan Molina pisze o południowoamerykańskiej legendzie o twórcy rodzaju ludzkiego, który pozostawił powierzchnię i zszedł do podziemnego raju. Ojciec ludzkości zrobił to po tym, jak jego praca została ukończona. To potajemne wycofanie się dla "Boga" lub "bogów" starej Ameryki Południowej dało podstawę wielu kulturom i nauczycielom, którzy pojawiali się cyklicznie w historii.
Warren Smith
Tłumaczenie: Ivellios