[url="http://www.youtube.com/watch?v=6Vhwp1PGvV8"]http://www.youtube.c...h?v=6Vhwp1PGvV8[/url]
Po obejrzeniu zrobiłem wielkie oczy Nie uważam się ani za obrońce, ani za oponenta muzułmanów. Próbuję się zdobyć na obiektywizm. Dlatego zauważam, że
-może tłumaczenie jest błędne
-może ten facet jest jakimś anty-autorytetem wśród swoich rodaków
-może stacja jest tak bardzo podrzędna i bez widowni, że nikt mu nie przerwał. ( W polskiej telewizji nie można powiedzieć nic rasistowskiego itp. bo od razu prowadzący przerwa wypowiedź. )
-może to fotomontaż, prowokacja
-może ten facet mówił to w afekcie (może go z pracy wyrzucili, a żona uciekła)
Po dłuższym zastanowieniu, zaczęły mnie martwić użyte zwroty:
'occupited' 'enemies' 'conquer' 'we will rule the world'
Ze szczególnym uwzględnieniem ostatniego. To zdanie pobudziło mnie do napisania streszczenia:
"dzisiaj Hiszpania i Rzym, jutro cały świat" Jak widać, to dzisiaj, to jeszcze nie nasze dzisiaj. Jednak, przeraża mnie, że plany istnieją, nie tylko na 'dzisiaj', w którym się (jak się wydaje - za sprawą islamizacji europy) obudzimy. Ale również na dzień jutrzejszy tamtego dnia.
Pocieszający jest fakt, iż jeszcze nikomu, nigdy ta sztuka się nie udała.
Z drugiej strony, to że jakieś zdarzenie może się wydarzyć, lecz pomimo wielu prób nie przytrafia się. To tylko zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia tego zdarzenia. Więc zastanawiam się. Czy jeżeli przy każdym rzucie monetą, wyrzucenie orła wystąpi na 50%. Oraz rzucaliśmy już 10 razy i za każdym razem wypadała reszka... To wiadomo co obstawić...
Podobnie obstawiał Hitler, lecz wygrali ci naziści, którzy postawili na argentyńską hacjendę. Można zastanawiać się, czy najwięcej nie wygrali ci, którzy obstawiali zarówno czarne jak i czerwone. Jednak, nie wszystkie u-boty zdążyły spiepszyć...
I znów fortuna w ruchu. Co obstawiamy? Cejrowski na stałe przeniósł się do hacjendy. Co bardziej rozgarnięci latają do Chin (a przynajmniej ja mam takie wrażenie). Inni próbują się przystosować do zmian. Jednak większości zmiany nie dotykają. Bo jako takich zmian nie ma. Są tylko prognozy, przewidywania i kryzys gospodarczy i globalne ocieplenie i euro 2012. Zastanawiam się, co robić w tym 'kryzysie', 'ociepleniu', i 'euro2012'. Dochodzę do wniosku, że po pierwsze, jeszcze w szkole obiecywano mi, że będę żył w Polsce, a nie w UE. Po drugie, zgodnie z powyższym filmem, gdzie indziej nie mają takich problemów, jak 'kryzys' i 'euro2012'. Po trzecie, w najbliższych dwóch-trzech latach okaże się, jak głęboko trzymamy rękę w nocniku i czy jest w nim też coś twardszego. Co może być rozumiane różnie. Gdyż nie wiadomo czego się spodziewać, a przynajmniej ja nie wiem, i jestem otwarty na wszelkie możliwości.
Tak czy inaczej, czas zajmują mi mniej globalne problemy.
Edit 29.07.10r.
Napisałem: "Z drugiej strony, to że jakieś zdarzenie może się wydarzyć, lecz pomimo wielu prób nie przytrafia się. To tylko zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia tego zdarzenia."
Co jest błędne. Powinno być: "Z drugiej strony, to że jakieś zdarzenie może się wydarzyć, lecz pomimo wielu prób nie przytrafia się. To tylko przybliża nas do jego wystąpienia"
Jak widać efekt jest podobny.
Po obejrzeniu zrobiłem wielkie oczy Nie uważam się ani za obrońce, ani za oponenta muzułmanów. Próbuję się zdobyć na obiektywizm. Dlatego zauważam, że
-może tłumaczenie jest błędne
-może ten facet jest jakimś anty-autorytetem wśród swoich rodaków
-może stacja jest tak bardzo podrzędna i bez widowni, że nikt mu nie przerwał. ( W polskiej telewizji nie można powiedzieć nic rasistowskiego itp. bo od razu prowadzący przerwa wypowiedź. )
-może to fotomontaż, prowokacja
-może ten facet mówił to w afekcie (może go z pracy wyrzucili, a żona uciekła)
Po dłuższym zastanowieniu, zaczęły mnie martwić użyte zwroty:
'occupited' 'enemies' 'conquer' 'we will rule the world'
Ze szczególnym uwzględnieniem ostatniego. To zdanie pobudziło mnie do napisania streszczenia:
"dzisiaj Hiszpania i Rzym, jutro cały świat" Jak widać, to dzisiaj, to jeszcze nie nasze dzisiaj. Jednak, przeraża mnie, że plany istnieją, nie tylko na 'dzisiaj', w którym się (jak się wydaje - za sprawą islamizacji europy) obudzimy. Ale również na dzień jutrzejszy tamtego dnia.
Pocieszający jest fakt, iż jeszcze nikomu, nigdy ta sztuka się nie udała.
Z drugiej strony, to że jakieś zdarzenie może się wydarzyć, lecz pomimo wielu prób nie przytrafia się. To tylko zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia tego zdarzenia. Więc zastanawiam się. Czy jeżeli przy każdym rzucie monetą, wyrzucenie orła wystąpi na 50%. Oraz rzucaliśmy już 10 razy i za każdym razem wypadała reszka... To wiadomo co obstawić...
Podobnie obstawiał Hitler, lecz wygrali ci naziści, którzy postawili na argentyńską hacjendę. Można zastanawiać się, czy najwięcej nie wygrali ci, którzy obstawiali zarówno czarne jak i czerwone. Jednak, nie wszystkie u-boty zdążyły spiepszyć...
I znów fortuna w ruchu. Co obstawiamy? Cejrowski na stałe przeniósł się do hacjendy. Co bardziej rozgarnięci latają do Chin (a przynajmniej ja mam takie wrażenie). Inni próbują się przystosować do zmian. Jednak większości zmiany nie dotykają. Bo jako takich zmian nie ma. Są tylko prognozy, przewidywania i kryzys gospodarczy i globalne ocieplenie i euro 2012. Zastanawiam się, co robić w tym 'kryzysie', 'ociepleniu', i 'euro2012'. Dochodzę do wniosku, że po pierwsze, jeszcze w szkole obiecywano mi, że będę żył w Polsce, a nie w UE. Po drugie, zgodnie z powyższym filmem, gdzie indziej nie mają takich problemów, jak 'kryzys' i 'euro2012'. Po trzecie, w najbliższych dwóch-trzech latach okaże się, jak głęboko trzymamy rękę w nocniku i czy jest w nim też coś twardszego. Co może być rozumiane różnie. Gdyż nie wiadomo czego się spodziewać, a przynajmniej ja nie wiem, i jestem otwarty na wszelkie możliwości.
Tak czy inaczej, czas zajmują mi mniej globalne problemy.
Edit 29.07.10r.
Napisałem: "Z drugiej strony, to że jakieś zdarzenie może się wydarzyć, lecz pomimo wielu prób nie przytrafia się. To tylko zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia tego zdarzenia."
Co jest błędne. Powinno być: "Z drugiej strony, to że jakieś zdarzenie może się wydarzyć, lecz pomimo wielu prób nie przytrafia się. To tylko przybliża nas do jego wystąpienia"
Jak widać efekt jest podobny.
To za 20 lat nie będzie Niemiec, tylko jakieś tam emiraty i niemieckie kurdystany. A UE nie podycha imo nawet 10 lat, zdechnie szybciej niż była budowana.