Od zawsze towarzyszyły mi dziwaczne natręctwa. Miałem w dzieciństwie wiele nieprzyjemności z tego powodu. Choruję na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, a nieszczęścia zwykle chodzą parami, więc mam i mizofobię. W skrócie ZOK to po prostu nerwica natręctw, a fobia tamta polega na lęku przed brudem i bakteriami. W połączeniu dają wybuchową mieszankę w wyniku której dość szybko znika mi w domu mydło
. Co takiego dziwacznego robię? Ano na przykład myję ręce tak ze sześć razy, otwieram drzwi łokciami, staram się chodzić zawsze jedną linią płyt chodnikowych, raczej nie podaję nikomu dłoni na przywitanie, bardzo dokładnie zmywam naczynia, lubię ład i porządek, wszystko układam równiutko i najdziwaczniejsze - zawsze układam nogi tak, aby jedna zawsze wystawała w pionie i poziomie ponad drugą; tworzy to pole siłowe (ciężko to opisać), które odpycha osoby przeze mnie nielubiane. Do tego ostatniego mam tyle reguł i wyjątków, że można by z tego zrobić naukę. Dość znacznie obniża to komfort psychiczny. Wszystkie irracjonalne rytuały irytują i zabierają czas. Od czasów dzieciństwa znacznie mi się polepszyło i to bez niczyjej pomocy i wsparcia. Kiedyś natręctwa były naprawdę straszne; musiałem poprawiać poduszkę przed snem ze dwadzieścia razy, aż kark mnie bolał od ciągłego podnoszenia się i opadania na łóżko. Rodzina raczej bagatelizuje problem. Ciężko zrozumieć to ludziom, którzy sami nie cierpią na podobne zaburzenia. Wydaję im się, że ja to robię komuś na złość, albo że mógłbym wrócić do normalności kiedy tylko bym chciał. Jak już mówiłem, polepszyło mi się, więc teraz doskwiera mi raczej mizofobia. Od częstego i długiego mycia rąk strasznie wysycha skóra. Trzeba stosować kremy nawilżające i inne badziewia. Dochodzi do tego myślenie o tym, jak to łańcuch okropnego brudu i bakterii mógł dotrzeć do mnie. Czyli powiedzmy widzę kogoś wychodzącego z toalety, myślę czy umył ręce, jeśli dojdę do wniosku, że nie umył, to się zaczyna lawina: czego dzisiaj dotknie? może zapłaci w monopolowym, a ja dostanę jego jednogroszówkę? I tak dalej.
Ostatnio zaczęto mówić o podobnych problemach i zaburzeniach na forum publicznym. Pojawił się
Detektyw Monk... To wszystko bardzo pomaga ludziom takim jak ja. Nie tylko uświadamiamy sobie, że takie problemy nie są psychiatrii obce, a my nie jesteśmy wariatami, ale zyskujemy skromną dawkę zrozumienia ze strony społeczeństwa, rodziny.
A wy jesteście całkowicie normalni?