0
O wymiotach, darcie i mrocznym budżecie
Napisane przez
Don Corleone
,
10 January 2010
·
1343 wyświetleń
Wczoraj wkurzył mnie Eurosport, który puścił mi jakiś Justine Time zamiast półfinałów BDO. Skończyło się na tym, że jakieś półtorej godziny po planowanym czasie transmisji na antenie wyświetlili jakieś ochłapy nie na żywo. O'Shea poległ, Phillips prawie zaskoczył. Mam nadzieję, że dzisiejszy finał Lakeside pokażą bez większych zgrzytów.
Miałem dzisiaj (nie)zaszczyt wysłuchać kazania jakiegoś pomyleńca spod herbu rydzykowskiego. W ogóle jakaś dziwna była to msza, bo księży chyba z siedmiu, wszyscy pośrednio w intencji toruńskiej rozgłośni. Nie wiem, czy to inwencja konserwatywnego proboszcza czy jakaś inna specjalna okazja, ale skupmy się na kazaniu. Całe upłynęło w myśl "Bóg, honor i ojczyzna". Było tak debilnie naiwne, że niesmak widniał na twarzach wszystkich umiarkowanych i "postępowych" chrześcijan o rozmydlonej wizji wiary i religii. Chodziło tam mniej więcej o to, że okropna Europa depcze swe dziedzictwo niszcząc symbol wiary - krzyż przenajświętszy. Powinniśmy pamiętać o historii (tak, Jezus pójdzie za was do pracy) i czcić Radio Maryja. Zemdliła mnie ta gadka do tego stopnia, że zacząłem w głowie układać sobie polemikę, którą teraz czytacie. To był sztandarowy przykład absolutnej krótkowzroczności historycznej i wypranego umysłu. Kaznodzieja twierdził, że średniowiecze było światłością, a Kościół jest błogosławieństwem ludzkości. Ależ racja! Hus zabił się sam, Galileusz postanowił zasmakować wiejskiego życia, a Inkwizycji nie było! A ten rozkwit naukowy... Próbowałem (z różnymi efektami) powstrzymywać się od śmiechu i oburzenia. Ted Haggard po polsku. Ten idiota wspomniał nawet o Bilderbergach i Brzezińskim, słowo daję! Wyszedłem stamtąd podbudowany do tępienia głupoty.
Pierwotnie miałem dzisiaj napisać o wielkich pieniądzach, które wydawane są regularnie na nieistotne cele. Czy wiecie, że za nasze pieniądze utrzymywane są rodziny wojskowych w Landgraaf, Hoensbroek, Maastricht, Geleen, Sittard, Beek, niemieckim Heidelbergu, belgijskim Mons, w Paryżu, w Brukseli... Nie wiecie? Szkoda. Łożymy regularnie na wynajem willi polskich generałów na misjach, na utrzymanie kapelanów i ich wycieczki, na edukację polskich dzieci w Joppenhofie i ISM-ie (International School Maastricht)... To niemały rachunek w euro. Wiem, bo sam mieszkałem na Prins Hendrikstraat 10, ładna okolica.
Miałem dzisiaj (nie)zaszczyt wysłuchać kazania jakiegoś pomyleńca spod herbu rydzykowskiego. W ogóle jakaś dziwna była to msza, bo księży chyba z siedmiu, wszyscy pośrednio w intencji toruńskiej rozgłośni. Nie wiem, czy to inwencja konserwatywnego proboszcza czy jakaś inna specjalna okazja, ale skupmy się na kazaniu. Całe upłynęło w myśl "Bóg, honor i ojczyzna". Było tak debilnie naiwne, że niesmak widniał na twarzach wszystkich umiarkowanych i "postępowych" chrześcijan o rozmydlonej wizji wiary i religii. Chodziło tam mniej więcej o to, że okropna Europa depcze swe dziedzictwo niszcząc symbol wiary - krzyż przenajświętszy. Powinniśmy pamiętać o historii (tak, Jezus pójdzie za was do pracy) i czcić Radio Maryja. Zemdliła mnie ta gadka do tego stopnia, że zacząłem w głowie układać sobie polemikę, którą teraz czytacie. To był sztandarowy przykład absolutnej krótkowzroczności historycznej i wypranego umysłu. Kaznodzieja twierdził, że średniowiecze było światłością, a Kościół jest błogosławieństwem ludzkości. Ależ racja! Hus zabił się sam, Galileusz postanowił zasmakować wiejskiego życia, a Inkwizycji nie było! A ten rozkwit naukowy... Próbowałem (z różnymi efektami) powstrzymywać się od śmiechu i oburzenia. Ted Haggard po polsku. Ten idiota wspomniał nawet o Bilderbergach i Brzezińskim, słowo daję! Wyszedłem stamtąd podbudowany do tępienia głupoty.
Pierwotnie miałem dzisiaj napisać o wielkich pieniądzach, które wydawane są regularnie na nieistotne cele. Czy wiecie, że za nasze pieniądze utrzymywane są rodziny wojskowych w Landgraaf, Hoensbroek, Maastricht, Geleen, Sittard, Beek, niemieckim Heidelbergu, belgijskim Mons, w Paryżu, w Brukseli... Nie wiecie? Szkoda. Łożymy regularnie na wynajem willi polskich generałów na misjach, na utrzymanie kapelanów i ich wycieczki, na edukację polskich dzieci w Joppenhofie i ISM-ie (International School Maastricht)... To niemały rachunek w euro. Wiem, bo sam mieszkałem na Prins Hendrikstraat 10, ładna okolica.