1
Noc
Posted by
Zaciekawiony
,
04 March 2016
·
2392 wyświetleń
To mógłby być wiersz na konkurs, ale chyba jednak nie. Wiersz jest bardzo stary jeszcze chyba z gimnazjum, chyba inspirowany "Krukiem" Poego.
Noc
Noc zapadła za oknami,
ogarniając świat ciemnością.
Sen mię męczył koszmarami,
wciąż to nową okropnością.
Wstałem, z nagła się zrywając,
Odpędziłem te upiory,
Co w swej władzy mnie trzymając,
uwięziły do tej pory.
Cienie jęły mi zagrażać,
Dotąd, w dziennym świetle ,skryte
Przyszły serce me przerażać,
Cichym szeptem, jękiem, zgrzytem.
Świece pokój rozświetliły,
rozpraszając ciemne zmory,
Co się wokół zgromadziły,
sącząc lęk w umysłu pory.
Chciały wzmagać przerażenie,
we snu tę spokojną chwilę.
W umysł wejść niepostrzeżenie,
Mącić zmysły, jest im mile.
Światło świec zamigotało
Siadłem z nagła, zatrwożony.
Ciszę wówczas coś przewało:
Słyszę kroków rytm szalony.
Za oknami je słyszałem,
Ktoś szedł tędy, bliską drogą.
Wstałem, wzrok swój wytężałem,
Nie dostrzegłem tam nikogo.
Zasłoniłem więc kotarą,
okno skąd dobiegał dźwięk.
wciąż tam stukał, równą miarą,
będąc źródłem moich męk.
Przeszedł nagle krok w pukanie,
dobiegało gdzieś z za ścian.
Ciągle trwało me szukanie,
któż ten dziwny tworzy stan.
To szukanie nic nie dało.
Gdy pod ścianą byłem sam,
z drugiej strony cos pukało,
lecz daremnie biegłem tam.
Jęki, szelest i stukanie,
ciągle zewsząd je słyszałem,
Na koguta ranne pianie,
z trwogą, bez snu, wciąż czekałem
Noc ta straszna już przejrzała,
I spokojny wnet zasnąłem.
Kula dnia znów zajaśniała,
i przez sen się uśmiechnąłem.
Noc
Noc zapadła za oknami,
ogarniając świat ciemnością.
Sen mię męczył koszmarami,
wciąż to nową okropnością.
Wstałem, z nagła się zrywając,
Odpędziłem te upiory,
Co w swej władzy mnie trzymając,
uwięziły do tej pory.
Cienie jęły mi zagrażać,
Dotąd, w dziennym świetle ,skryte
Przyszły serce me przerażać,
Cichym szeptem, jękiem, zgrzytem.
Świece pokój rozświetliły,
rozpraszając ciemne zmory,
Co się wokół zgromadziły,
sącząc lęk w umysłu pory.
Chciały wzmagać przerażenie,
we snu tę spokojną chwilę.
W umysł wejść niepostrzeżenie,
Mącić zmysły, jest im mile.
Światło świec zamigotało
Siadłem z nagła, zatrwożony.
Ciszę wówczas coś przewało:
Słyszę kroków rytm szalony.
Za oknami je słyszałem,
Ktoś szedł tędy, bliską drogą.
Wstałem, wzrok swój wytężałem,
Nie dostrzegłem tam nikogo.
Zasłoniłem więc kotarą,
okno skąd dobiegał dźwięk.
wciąż tam stukał, równą miarą,
będąc źródłem moich męk.
Przeszedł nagle krok w pukanie,
dobiegało gdzieś z za ścian.
Ciągle trwało me szukanie,
któż ten dziwny tworzy stan.
To szukanie nic nie dało.
Gdy pod ścianą byłem sam,
z drugiej strony cos pukało,
lecz daremnie biegłem tam.
Jęki, szelest i stukanie,
ciągle zewsząd je słyszałem,
Na koguta ranne pianie,
z trwogą, bez snu, wciąż czekałem
Noc ta straszna już przejrzała,
I spokojny wnet zasnąłem.
Kula dnia znów zajaśniała,
i przez sen się uśmiechnąłem.
Całkiem zgrabnie:)
Niestety ta zwrotka jest do poprawki:
Zasłoniłem więc kotarą,
okno skąd dobiegał dźwięk.
wciąż tam stukał, równą miarą,
będąc źródłem moich męk.
Odmienia się "mąk" więc rym się nie zgadza.
Jest jeszcze "mię" - pisze się "mnie", ale to w rymie nie przeszkadza;)