2
22 sierpnia, 2079 rok [WPIS]
Napisane przez
Connor
,
w
Opowiadanie
19 September 2014
·
2066 wyświetleń
22 sierpnia, 2079 rok
Martwię się o swoją przyszłość, czuję, że zbliża się mój koniec. Z czasem przetrwanie przychodzi łatwiej. Mówię tutaj o zabijaniu. Na początku żyłem z wyrzutami sumienia, przez kilka dni nie mogłem się pozbierać, nie jadłem, nie piłem. Dopiero, paradoksalnie, halucynacje przywróciły mnie do życia. Później było coraz łatwiej pociągać za spust albo wbijać nóż, bo przecież najważniejsze jest to, aby przeżyć. Żyję i brnę dalej. Jest godzina 23:37, a ja widzę w oddali blask ognia. Zwiadowcy dali znać i ktoś nadchodzi. Muszę się zbierać. Osłabiony i sam z ośmioma pociskami nie dam im rady. Planuję udać się na zachód, może po drodze uda mi się coś upolować. Chciałbym usłyszeć śpiew ptaków. Mam dosyć słuchania kruków. Gdzieś musi być ratunek. Gdziekolwiek jest- dotrę tam.
To już pięć lat. Pięć lat odkąd zaszyliśmy się w domach, a raczej w tym co z nich pozostało. W tym co odbudowaliśmy. Ostatnie miesiące były ciężkie. Brakuje mi jedzenia, lekarstw, wody i amunicji. Potrzebuję amunicji, aby bronić się przed agresorami. Wczoraj widziałem członków z innych grup, zapewne zwiadowców, którzy rozglądali się po terenie. Wyglądało to tak jakby grupy połączyły się ze sobą. Byłem niemal pewien, że dotrą pod mój dom, dlatego gdy przyszło mi to do głowy, postanowiłem czym prędzej zejść z wieży kościoła i przygotować broń. Całe szczęście odpuścili i piszę „całe szczęście”, bo jedyną bronią jaką teraz mogę zabić człowieka jest mój Glock z ośmioma nabojami.
Martwię się o swoją przyszłość, czuję, że zbliża się mój koniec. Z czasem przetrwanie przychodzi łatwiej. Mówię tutaj o zabijaniu. Na początku żyłem z wyrzutami sumienia, przez kilka dni nie mogłem się pozbierać, nie jadłem, nie piłem. Dopiero, paradoksalnie, halucynacje przywróciły mnie do życia. Później było coraz łatwiej pociągać za spust albo wbijać nóż, bo przecież najważniejsze jest to, aby przeżyć. Żyję i brnę dalej. Jest godzina 23:37, a ja widzę w oddali blask ognia. Zwiadowcy dali znać i ktoś nadchodzi. Muszę się zbierać. Osłabiony i sam z ośmioma pociskami nie dam im rady. Planuję udać się na zachód, może po drodze uda mi się coś upolować. Chciałbym usłyszeć śpiew ptaków. Mam dosyć słuchania kruków. Gdzieś musi być ratunek. Gdziekolwiek jest- dotrę tam.
Zaczątek czegoś? Brzmi nieźle.