Background i co stało się tej nocy

Dwa lata temu z użyciem pewnego skromnego magicznego rytuału i całej gamy silnych uczuć, skierowałam prośby do bytu potężnego, który mnie słucha, o dobre zmiany. W ofierze poszło z dymem kilka moich włosów.
Zmiany nastały. Zaskakująco szybko. Niecałe dwa miesiące po wysłaniu gorącej prośby. Takie, o jakie prosiłam. Teraz nastał znowu czas stagnacji i zwątpienia a o dawnym "pakcie" zdarza mi się zapominać. Przypominam sobie jednak o nim pod wpływem pewnych snów, które nawiedzają mnie w dłuższych odstępach czasu. O nich będę pisać na tym blogu a także o innych wydarzeniach z moim magicznym rytuałem związanych. Mam nadzieję, że pozwoli mi to dostrzec to, czego nie dałoby się zauważyć bez zapisywania szczegółów.
 
Niektórych może zdziwić to, że wzbudza we mnie emocje coś takiego jak sen. Mój ateizm i sceptyczne podejście do tego typu spraw na forum, sprawia, że raczej nikt nie spodziewałby się po mnie takiego wpisu. Może rzadko daję to po sobie poznać, ale "I want to believe". O ile wynurzenia obcych osób na forum, które nie zawierają potrzebnych szczegółów i nie znam też ich wiarygodności, powodem do mojej wiary nie są, o tyle moje doświadczenia już mogą nimi być. A że jestem dość intuicyjną osobą, zwracam uwagę na detale. 
 
Mój pierwszy sen pojawił się kilka miesięcy temu. Już po przeprowadzce z rodzinnego domu, kiedy pojawiły się pierwsze oznaki zwątpienia i pytania co ze mną będzie. Dobre zmiany bowiem, które nastąpiły, były faktycznie dobre i gwałtowne, po nich jednak zaczęło dziać się to straszne "nic". W pierwszym moim śnie pojawił się młody człowiek o kręconych, rudych włosach do ramion. To był Szatan (jakkolwiek banalnie to brzmi). Kiedy chciał położyć się ze mną w łóżku, powiedziałam mu, że się nie zgadzam. Po tym musiałam zamieszkać z jego siostrą. Pamiętam tylko, że była oschła, ale pozwoliła mi żyć w swoim dużym mieszkaniu. Nie pamiętam szczegółów. Wtedy nie wpadałam jeszcze na to, żeby mój sen zapisać pomimo tego, że wywarł na mnie wrażenie. Tym większe kiedy jadłam śniadanie. Była zima. Wstawałam wtedy o 6, gdyż byłam w trakcie praktyk. Kiedy usiadłam na moim miejscu przy stole, w oknie świeciła na mnie niezwykle jasno Wenus.
 
Kolejny ważny wydawać by się mogło sen miałam tej nocy i pod jego wpływem uznałam, że dobrze będzie zacząć te sny zapisywać. 
Snów miałam tej nocy wiele i wszystkie je pamiętałam jeszcze na ranem. Skupiłam się jednak nad tym jednym koszmarem, który obudził mnie kiedy było jeszcze ciemno.
We śnie leżałam na łóżku w moim pokoju w domu rodziców. Miałam zamknięte oczy. Poczułam kocie pazury na mojej głowie, więc oczy otworzyłam. Oprócz obecnego kota moich rodziców zobaczyłam też zwiniętego na tym samym łóżku acz przy ścianie ich czarnego wilczura, który zdechł parę lat temu. We śnie wiedziałam kto to jest. Zapytałam go czy jest Amonem. Pies uniósł łeb i powiedział, że to on jest. Jego pysk zaczął się poszerzać, uśmiech też. Szczerzył ludzkie zęby. We śnie byłam przerażona, zwinęłam się i zaczęłam głucho krzyczeć z przerażenia. Obudziłam się robiąc to nadal przez sen.
 
Rano zaczęłam szukać kim Amon jest. O to co znalazłam.
 
https://en.wikipedia.org/wiki/Aamon
 
W goecji Amon jest markizem piekieł, rozporządzającym 40 legionami.
Zna przeszłość i przyszłość, daje też tę wiedzę tym, którzy zawarli pakt z Szatanem. Zapewnia też miłość tym, którzy jej szukają.
Jest wiele jego opisów. Według jednego z nich objawia się pod postacią wilka z wężowym ogonem. rzygającego ogniem. Kiedy przybiera postać ludzką, pokazuje swoje psie zęby i wielką kruczą głowę. 
 
Jeśli kolejny sen się pojawi albo nastąpi coś, co przykuje moją szczególną uwagę, opiszę to w następnym wpisie.