Witam. Jestem nowy na forum, a takie tematy jak ten skłoniły mnie do rejestracji
Mianowicie, mam własną, cholernie śmiałą, teorię na ten temat.
Gros tego, co zostało napisane wyżej, dotyczy "artefaktów" mających miliony lat, będących łańcuszkami, naczyniami, odciskami stóp, figurkami i czym tam jeszcze. Okej.
Od tego momentu zaś wszyscy skupiają się na człowieku, względnie jakiejkolwiek ingerencji z kosmosu. Hmmm. A ja sobie myślę tak: czy zawsze musimy być tak strasznie antropocentrycznymi egoistami?
Czemu zakładamy, że jesteśmy jedynymi gatunkiem inteligentnym, zdolnym wytworzyć cywilizację?
Weźmy najbardziej jaskrawy przykład, dinozaury, gdyż to właśnie o nich pisać chciałbym. Pojawiły się w triasie, jakieś 230 milionów lat temu. I panowały na planecie przez kolejne 160 milionów lat, przez ten czas "wytwarzając" przeróżne formy i kształty, w zależności od potrzeb dostosowania się do środowiska. Dlaczego nie można by założyć, że w przeciągu tak dużego przedziału czasu (z punktu widzenia człowieka, który teoretycznie istnieje na Ziemi 10K lat) dinozaury potrafiły wytworzyć formy inteligentne? Formy zdolne do stworzenia cywilizacji? I, według mnie, nie trzeba było z tym czekać do schyłku kredy (troodon i koncepcja dinozauroida), ale możliwe to było już po paru(dziesięciu) milionach lat ewolucji, w górnym triasie. Od tego momentu mogłyby się pojawiać i znikać kolejne cywilizacje dinozaurów "dominujących", które ujarzmiłyby sobie przyrodę wokół, w tym także swoich nie-inteligentnych pobratymców.
Hmmm. Wiem, teoria może wydawać się... dziwna. Ale, tak się zastanawiam... w końcu zapis paleontologiczny jest bardzo niekompletny, odnajdywany jest jeden gatunek na paręnaście tysięcy istniejących równolegle...
Pozdrawiam.
I jeszcze jedno: jak myślicie, co zostanie z największych wytworów naszej cywilizacji, z pałaców, dróg, mostów, z tej całej otoczki cywilizacyjnej, za, powiedzmy 60 milionów lat?
Heh.