Napisano
31.08.2006 - 14:33
Wielu z was na slowo "koniec swiata" wybucha smiechem. Jednak haslo to mozna postrzegac w wielu kategoriach. Dla kogos koncem swiata moze byc smierc bliskiej osoby, dla kogos innego utrata pracy, srodkow do zycia itp. Koncem swiata mozna tez nazwac zaglade jakiegos miasta / kraju / czy wojne. W koncu mozna to postrzegac globalnie np. upadek meteorytu niszczacy cala cywilizacje (co jest mimo wszystko prawdopodobne w malym stopniu).
Dlaczego ciagle odsuwamy "ten termin" tak daleko w przod? Bo co? Bo teraz jest nasze zycie i chcemy miec szanse dozyc starosci? A co z dziecmi, ktore zginely na wojnie, w obozach pracy. Dlaczego zawsze sadzimy, ze zle rzeczy dotykaja innych ale na pewno nie zdarza sie nam?
W koncu aspekt reinkarnacji. To, ze zyjemy teraz, w tak waznym momencie, kiedy dziaja sie na swiecie rzeczy niesamowite i nastepne pare lat bedzie wyjatkowe to nie jest przypadek. Sami zdecydowalismy o tym przed narodzinami. Wybralismy miejsce i czas narodzin.
Iluminaci, nowy porzadek, KARTY platnicze, komputery, telefony komorkowe, internet, GWALTOWNY rozwoj techniki w kazdej dziedzinie zycia, SAMOCHODY, SAMOLOTY, paszporty z chipami, biometryka, chipy pod skora, upadek kosciola, jedna ogolna religia ateistyczna (patrz pomysl iluminatow), EURO, EURODOLAR, jeden rzad swiatowy, prawdziwy skok w rozwolu technik militarnych, GPS, systemy pozycjonowania i namierzania, wirtualny pieniadz, UFO - coraz liczniejsze manifestacje, kregi zbozowe, itd.
TO wszystko wydarzylo sie i wydarzy sie za naszego zycia, czy to tylko przypadek?