Ja słucham wszystkiego i lubię pogrzebac w historii. Jakiś czas temu wykopałam sobie Kate Bush-"Cloudbusting"(coś dla miłośników forum
), "Army dreamers", "The man with the child in his eyes", "Running up that hill", "Don`t give up". Kiedyś drażniła mnie jej teatralnośc i maniera śpiewania ale teraz myślę, że bez tego nie byłaby sobą i zginęła by w tłumie śpiewających lalek.
Dzisiaj myślę, że jest zjawiskowa.
Zastanawiałam się kiedyś jaka cecha wspólna spaja wszystko to czego słucham (bo jest tego dużo
) i sprawia że muzyka mi się podoba (oprócz tekstu)-najbardziej działają na mnie utwory gdzie jest gradacja i postępujące natężenie dźwięków jak u Ravela. "Bolero" po prostu hipnotyzuje; to przecież w nieskończonośc ta sama nuta....