Black Sabbath, Led Zeppelin, WASP, Overkill, Metallica (tylko 4 pierwsze albumy, reszty nie uznaję), Judas Priest, Def Leppard, Running Wild, Helloween, Accept, Diamond Head, RJ Dio, Motorhead, Ozzy, Van Halen, Warlock i cała scena NWOBHM.
Nie lubię blacku, power metal mnie tylko śmieszy, jakieś tam grind core, grunge, Nirvany, Pantery, britpopy itp. to już nie dla mnie. Czyste gitarowe granie to jest to. Sam gram na basie, czasem zdarza mi się zagrać z kumplami do przysłowiowego kotleta na jakiejś lokalnej imprezie, za zgrzewkę piwa. Na ścianie w szklanej gablocie wisi Rickenbacker 4004LK, niestety nie czuję się na tyle godny by na nim grać ale miło popatrzeć przed snem i po obudzeniu o ile śpię w swoim domu
Oprócz muzyki staram się w miarę możliwości kultywować odpowiedni tryb życia choć czasami już zdrowie nie pozwala, wątroba wysiada i ostatnio przeżyłem dramat, bo musiałem ściąć włosy przez łysienie. Ale ciało może się starzeje ale mentalnie grzybem nie będę nigdy. Bez rocka i heavy metalu byłbym teraz pewnie korporacyjnym lemingiem na prochach antydespresycjych, ale moja muzyka daje mi siłę, energię, odporność i przede wszystkim filozofię życia.
Użytkownik Dr Röck edytował ten post 18.04.2013 - 07:09