Swego czasu św Teodor wygłaszał podobne moralitety. Jeden z moich ulubionych: "Jeśli człowiek kościoła za sprawą wyobraźni wydziela nasienie, niech pości przez tydzień". Istnieje nawet taki grzech, w nomenklaturze katolickiej nazywany coinquination, kiedy wiernym nie wolno uciekać przed obowiązkiem prokreacji. Kara za marnowanie nasienie jest tu oczywiście czymś ekstremalnym, ale sama idea jak widzę żyje. Takim dywagacją kobieta może oddawać się co miesiąc - biedna komórka jajowa, eh jakie ładne dziecko by z niej było, ciekawe jakie miałoby oceny w szkole. Podobnymi argumentem nie sposób przekonać zwolennika aborcji. Tym bardziej że jej przeciwnicy jakoś milczą nad tak banalnymi i powszechnymi zjawiskami jak niezagnieżdżenie się zapłodnionej komórki jajowej, czy menstruacji pomimo jej zagnieżdżenia - a w ten i podobny sposób "tracimy" naturalnie do około (teraz uwaga) 50% zapłodnionych komórek jajowych, przez przeciwników aborcji nazywanych ludźmi....wiedzą, że z takiego zarodka, wytworzy się nowy człowiek. Człowiek, który będzie taki sam jak każdy inny. Człowiek, który będzie cieszył się życiem - jak my, który kiedyś założy rodzinę - jak wielu spośród nas, który może kiedyś zmienić świat - jak nieliczni, których nie zabito, kiedy byli zarodkami. Nikt z nas nie wie, kim będzie dziecko w przyszłości
A jakiś przykład? Jesteś pewny że można nie dostrzec człowieka w wyglądzie żyjącego człowieka? Podobną opinie wyrażał wcześniej Mariusz pisząc o odważnym i prymitywnym kryterium. Prymitywne kryterium? To o czym tu mówimy, a więc system kojarzeniowy jest niebywale wręcz skomplikowanym narzędziem, które dostaliśmy w prezencie od matki ewolucji. Ściśle mówiąc są tu dwa systemy - wykrywania istot żywych oraz wykrywania istot ludzkich. "Wykrywanie" człowieka jest niesamowicie skomplikowanym procesem, w którym na szale rzucone zostaje wszystko co nasz mózg ma najlepszego, od psychologii intuicyjnej, po wyostrzone i skoordynowane wszystkie nasze zmysły. Co więcej, sam proces ma pewien margines, tak na wszelki wypadek aby nie przeoczyć nić istotnego - dzięki niemu widzimy ludzi w emotikonce składającej się z kółka i trzech kropek, ale i potrafimy dostrzec poszukiwanego człowieka na tle setek drzew i zarośli - a mimo to w dalszym ciągu nie sposób dopatrzeć się w szarej brei komórek, czegokolwiek człekopodobnego. To że nie potrafimy dostrzec ludzi w czymś o wielkości i kształcie paru ziarenek piasku, bynajmniej nie oznacza że nasze kryterium jest zbyt prymitywne - być może doszukujemy się czegoś czego nie sposób się doszukać.Cóż, gdyby o człowieczeństwie decydował wygląd, wielu ludzi nie "zasługiwałoby" na to miano
To o czym piszesz Eru w ostatnich dwóch akapitach jest bronią obusieczną. Piszesz jak to ogólny klimat społeczny, w postaci pogoni za pieniądzem i takich tam, skłania kobiety do aborcji. Jednak poczucie winy jakie towarzyszy usunięciu ciąży, jest w największej mierze wynikiem.... klimatu społecznego. Ból w tym wypadku nie ma (jeśli w czasie zabiegu nie doszło do jakiś komplikacji) wymiaru nazwijmy to biologiczno-racjonalnego, ponieważ zapłodniona usunięta komórka nie różniła się od tej która mogła "paść łupem" comiesięcznego krwawienia. Taka kobieta cierpi ponieważ mówi jej się że usuwając płód zabiła swoje dziecko, zgładziła człowieka. Kobiety nie miałyby tych moralnych rozterek kończących się często, jak piszesz, samobójstwem, gdyby nie utwierdzano ją w przekonaniu o uczynieniu czegoś złego. W ten sposób obrońcy życia poczętego sami przyczyniają się po części do takiego psychicznego stanu kobiety, która przerwała ciąża, a następnie przytaczają to jako argument przeciwko aborcji.