mariush
W Twoim świecie to nawet światło inaczej odbija sie od zwierciadła. W końcu przecież nie może być tak, jak to w podręcznikach opisują ci zarozumiali naukowcy.
I być może na tym właśnie (chociaż nie jedynie) polega nieporozumienie , bo nigdy nie twierdziłem, że w "moim świecie" światło inaczej odbija się od zwierciadła, tylko że jego prze nas postrzeganie nie koniecznie na tym samym polega, a jest to różnica zasadnicza.
Fakt - naukowcy są "zarozumiali" a nawet nieznośni żeby nie powiedzieć nieludzcy - szczególnie w obliczu (w/g nich) doniosłego odkrycia, które będzie lub stało się już ich udziałem, lecz nie tylko oni są odpowiedzialni za to co, kiedy i w jakich znajdzie się podręcznikach. Wiedza to potęga a czy komuś zależy na tym, żebyśmy wszyscy byli potężni... ?
"Demokracja nie powinna być domeną nauki..."
A kiedykolwiek była?
Od kiedy tak jest nie wiem, jednak w obecnych czasach jest to niemal normą - czyż nie "tłamsi się" wychylających przed szereg ?
Jeśli tak mocna wiara wymaga nadludzkiej siły, to Ty musisz być wyjątkowo potężnym mocarzem.
I tu się mylisz, bo właśnie brak u mnie tej Waszej wiary czyni mnie nieco innym od oficjalnie wierzącej większości a moje braki w tej wierze wystarczają mi do podtrzymywania swojego stanowiska.
A ponieważ jest to zaledwie kilka procent Waszej wiary, więc gdzie mi do mocarza i na dodatek potężnego - taka postawa wymaga o niebo mniej energii na obronę swojego zdania, wszak nie cała nauka jest... do bani.
Wygląda na to, że nie zostaje Ci nic innego jak lot na Księżyc i osobiste przekonanie się jak kwiestie dotyczące tytułowego zagadnienia się mają. Innej opcji w Twoim beznadziejnym przypadku niestety nie dostrzegam, gdyż jak widać, Twoja taktyka to zwyczajne i tchórzliwe: "Piszcie co chcecie, pokazujcie co chcecie, udowadniajcie co chcecie - ja i tak wiem swoje i kropka."
A moim zdaniem to niestety wszystkim pozostaje tylko czekanie, bo ludzie nie są automatami i w każdym tli się iskierka niedowierzania, nawet i w tak wydawało by się oczywistej sprawie jaką jest Księżyc.
Niestety nie zanosi się na to że dożyję czasów, w których księżycowe wycieczki staną się opłacalne i dostępne dla przeciętnego zjadacza chleba, tak więc będąc jednak realistą...
Czy to aby na pewno nie tchórzom wystarczą do szczęścia jedynie "opowieści z placu boju"... ?
A wracając do Wyspy Wielkanocnej.
Ponieważ z Twojej odpowiedzi jak zwykle nic jasnego nie wynika, zapytam teraz wprost:
Czy wg Ciebie wyspa ta istnieje czy nie?
Gdyby nie istniała to skąd wzięły by się te "baki" o gigantycznych posągach zwróconych twarzami w stronę oceanu ?
Jest ona zagadką nie tylko z powodu posągów, ale również samo jej pochodzenie daje obecnie do myślenia mimo że jest... nawet nie podobno a na pewno wulkaniczne, bo odległość jej od Ameryki Południowej - 3 600 km. może "o czymś" jednak świadczyć...
Argentum
Być może naukowcy nie maja jednolitego zdania, ale wszyscy Ci którzy im nie wierzą mają inne zdanie i żadne nie jest choć trochę jednolite...
Trudno wymagać od "pospólstwa" żeby było jednością - ich zdanie nie będzie jednolite tak jak powinno być w przypadku zorganizowanej - "naukowej braci" z powodu... no właśnie tego.