Ja powiem na temat tej rośliny coś z innego punktu widzenia, jak napisał kolega wyżej, mandragora zawiera atropinę, czyli silnie halucynogenny alkaloid, który tłumaczy wiele mitów na ten temat.
Bardzo rozpowszechnione było także przekonanie, że człowiek, który bez stosownych zabezpieczeń wyrwie korzeń mandragory, wkrótce umrze.
Jeśli zje jej za dużo albo atropina przejdzie przez skórę, to na pewno.
Każdy zaś, kto spojrzy na mandragorę, ryzykuje, że wkrótce oślepnie.
Atropina powoduje poważnie kłopoty ze wzrokiem na 2,3 dzień po zażyciu. Czytanie po niej jest niemożliwe.
Inna tradycja mówi, że jeśli ktoś nie będzie przestrzegał dokładnie zaleceń, to może oślepnąć albo oszaleć rażony piorunem.
Tak, człowiek po mandragorze i innych tego typu psiankowatych nie kontroluje swoich poczynań, a życie podczas działania atropiny wygląda jak sen, całe otoczenie jest nieprawidłowo przetwarzane przez mózg, który zawsze dodaje coś od siebie, a zatruty ma halucynacje które myli z prawdziwym światem, nawet największa głupota np. latające smoki zamiast ptaków wydaje się wiarygodne.
Szukanie skarbów przy użyciu mandragory to też halucynacje, w końcu jak otruty człowiek wymyśli sobie że przed nim leży skarb, to ten skarb mu się pojawi przed oczyma, i będzie pewny że ten skarb jest prawdziwy.
źródło: hyperreal.info (tylko mnie nie potępiajcie o branie info ze strony dla ćpunów, zrobiłem to w słusznej sprawie.)
PS. co do spermy wisielca, wg. tego co napisał Szczotkowski sądzę że to nie sperma a kał powoduje rośnięcie mandragory, ot taki nawóz naturalny, a sperma została użyta w legendzie pewnie dla lepszego efektu, większej tajemniczości.
Użytkownik Koszmar senny edytował ten post 29.05.2010 - 19:11