Miło, że zapraszasz do dyskusji, ale jej merytoryczny sens się wyczerpał. Zacznijmy od tego do czego chcesz mnie przekonać? Do tego, że możliwe jest zawalenie się WTC7 w taki sposób jak to widzieliśmy? Więc czekam, przekonuj.
Błędnie rozumujesz. Postulowanie 50% prawdopodobieństwa rozbicia szklanki w pojedynczym zdarzeniu nie będzie nadużyciem, jeśli charakterystyka szklanki i podłoża będą w próbach stanowiących podstawę tego wyliczenia takie same. Jeżeli jednak będą się od siebie różnić, nie będą stanowić miarodajnej podstawy do jakiegokolwiek wyrokowania. Nawet 100 kolejno rozbitych różnego typu szklanek nie musi wcale wskazywać, ze 101-sza także musi podzielić ich los. Budynki od siebie niestety także się różnią. Różnią się konstrukcją, scenariuszem związanych z nimi zdarzeń itd.
Czyli wobec powyższego nie można mówić o odporności stalowej, żelbetonowej, drewnianej, czy jakiejkolwiek innej konstrukcji na zawalenie wskutek pożaru, gdyż każdy taki przypadek musielibyśmy rozpatrywać w kontekście indywidualnej konstrukcji architektonicznej. Dość ciekawe rozumowanie przyznam. Sęk w tym, że nie jeden czynnik, a kilka czyni dane zdarzenie nieprawdopodobnym. W przypadku WTC 7 znacznie ważniejszy od zawalenia jest jego sposób.
Z grubsza tak właśnie się stało. Wskazują na to po części jak i obserwacje, tak i symulacje. Ty natomiast na razie nic konkretnego w tej kwestii nie przedstawiłeś. Samo "brzmienie" to jeszcze trochę za mało.
a co ja mam przedstawiać? Budynek wali się wewnątrz niesymetrycznie a potem fasada symetrycznie w dół, to scenariusz, który postulujesz. Przedstaw wobec tego racjonalną możliwość takiego zdarzenia, jakiś dowód na poparcie tej tezy. W innym przypadku jest to jedynie Twój domysł (oficjalny) przeciwko mojemu ( w Twoim mniemaniu spiskowemu).
Nie wiemy? Rozumiem, że obserwacje, symulacje, relacje świadków to za mało?
relacje świadków to zdecydowanie za mało. Obserwacje? Czyje obserwacje? Bo jeśli świadków to jest to w świetle ich stanu tego dnia jest to najbardziej subiektywne źródło dowodowe jakie można sobie wyobrazić.
A czego byś chciał? Co by Cię przekonało? Super nagrania video z samego serca trawiących budynek pożarów?
przekonałoby mnie oficjalne śledztwo, z budżetem większym niż śledztwo w sprawie afery z robieniem loda przez panią Monikę. Wtedy uwierzyłbym, że prawda wymaga ustalenia, a nie objawienia przez CNN i FOX.
Kompletny zapis wskazań jakichś czujników mierzących naprężenia konstrukcji? Tego Ci nie dam i nikt Ci nie da. Miej jednak świadomość, że fakt ten w żaden sposób nie zwiększa wiarygodności popieranych przez Ciebie hipotez. Jeśli uważasz inaczej, jest to zwykłe argumentum ad ignorantiam.
Twoje także musimy przyjąć na wiarę. Różnica polega na tym, że ja nie tworzę teorii jak to wyglądało a jedynie domagam się zbadania sprawy. Ty natomiast uważasz, że niczego badać nie trzeba, bo zostało odpowiednio zbadane i wszystko jest jasne.
Na wszelki wypadek: Pierwszy skomentowany przez Ciebie fragment przedstawiał sytuację z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora. Dla takiej osoby zapadnięcie penthouse'a było pierwszym zauważalnym, a zatem jak najbardziej inicjującym zdarzeniem. Dalsza część mojej wypowiedzi dotyczyła już tego, co się działo wewnątrz. Z tej perspektywy zawalenie penthouse'a było już tylko następstwem zawalenia się części wewnętrznego szkieletu budynku. Czy teraz wszystko już jest jasne?
wszyscy byliśmy takimi osobami. Ty też. Ty po prostu dorabiasz teorię do tego co mogłoby się wydarzyć, aby wyglądało to tak jak opisujesz. Nie ma na to ani świadków, ani dowodów, wobec tego pozostaje to jedynie teorią. I tę teorię uważasz za prawdę objawioną a postulat o śledztwo w tej sprawie uważasz za chybiony.
Aha, i jeszcze jedno. Czy "dobre" to wszystko co masz w tej kwestii do powiedzenia? Najpierw coś Ci "brzmiało", a teraz to. Siła Twojej argumentacji coraz bardziej mnie przygniata.
Słowa, które zacytowałeś nie są argumentami a osobistymi reakcjami na to co napisałeś. Nie interesuje mnie czy Cię to przygniata czy nie, bo nie to stanowi meritum dyskusji. A uciekanie się do tego typu wrzutek świadczy jedynie o Twojej słabości.
11 września wystąpiło bardzo wiele nietypowych okoliczności, których na pewno projektanci nie uwzględnili tego, że: a) wskutek zawalenia wież FDNY poniosła bardzo dotkliwe straty (zginęło 343 strażaków), co spowodowało znaczne utrudnienia w prowadzeniu akcji (m.in. zginęła niemal setka wyższej rangą oficerów)
czyli zawaliły się bo było zbyt mało strażaków, zwłaszcza wyższego szczebla? ciekawa teoria spiskowa
b) po zawaleniu wież WTC olbrzymia część pozostałych sił straży została przesunięta do akcji ratunkowej na zgliszczach tych budynków i w ich okolicach.
jakieś liczby, źródło. Czy to kolejny domysł?
c) wskutek uszkodzenia linii wodociągowej nie zadziałał system pożarowy na dolnych piętrach (o tym już wspominałem)
po czym ogień trawiący te kondygnacje osłabił konstrukcję na tyle, że wnętrze budynku zaczęło się niesymetrycznie zapadać pociągając za sobą symetryczne zawalenie fasady.? I to niesymetryczne zawalenie wskutek pożaru pociągnęło za sobą równoczesną degradację rdzeni budynku? Mariushu nie wieże w Chemtrailse, samoloty hologramy to w to tym bardziej nie uwierzę. Dziwię się natomiast Tobie.
d) zalegające w olbrzymich ilościach szczątki wież uniemożliwiały prowadzenie jakiejkolwiek istotnej akcji (m.in. użycie ciężkiego sprzętu, wprowadzenie linii gaśniczych) od południowej, najbardziej poszkodowanej strony budynku (z tej strony znajdowały się główne wejścia)
jeszcze raz podkreślam, że chodzi o sposób zawalenia.
Miło, że zapraszasz do dyskusji, ale jej merytoryczny sens się wyczerpał. Zacznijmy od tego do czego chcesz mnie przekonać? Do tego, że możliwe jest zawalenie się WTC7 w taki sposób jak to widzieliśmy? Więc czekam, przekonuj.
Przebieg zawalenia w miarę dokładnie opisałem dwie strony wcześniej:
Zawalenie WTC 7 nie było "nieomal symetryczne", było dość mocno niesymetryczne. Ten pozorny porządek obserwowany z zewnątrz to w dużej mierze zasługa dużej sztywności zewnętrznej fasady budynku, która dość dobrze maskowała to, co działo się wewnątrz. Szczególnie dobrze widać to było w pierwszej fazie podczas zawalania się wschodniego penthouse'a. W tym inicjującym zdarzeniu rozsypało się niemal 1/3 konstrukcji wewnętrznej budynku, a na zewnątrz wszystko wyglądało jak gdyby nigdy nic.
Zapadnięcie się wschodniego penthouse'a było wynikiem zawalenia się całej znajdującej się poniżej niego sekcji konstrukcji (obszar kolumn 79, 80, 81). Było ono zainicjowane wyboczeniem jednej z kolumn (79), która to wskutek zapadnięcia się części podłóg w dolnej części budynku (w rejonie najsilniejszych pożarów) została pozbawiona stabilizacji. Można powiedzieć, że po tym zdarzeniu spory fragment wschodniej części budynku był tylko pustą skorupą składającą się praktycznie z zewnętrznej ściany. Spadające fragmenty wspomnianej sekcji uszkodziły sporo elementów konstrukcyjnych dolnych kondygnacji. Kluczowe zdarzenia dla dalszych losów budynku wydarzyły się w obrębie dwóch układów kratownicowych przenoszących obciążenia w dolnej części budynku. Pierwszy z nich przenoszący obciążenia w obrębie kolumn 74, 77, 78 i 80 został uszkodzony głównie w obrębie 80 kolumny, ale to wystarczyło, aby spowodować zupełną utratę stabilności pozostałych jego elementów (wynik specyficznej geometrii połączeń). Niemniej wskutek upadku fragmentów sekcji rdzenia ucierpiał układ kratownicowy obejmujący kolumny 73 i 76 (najbardziej ucierpiała tu ukośna belka, na której wspierała się kolumna 76). Spora część rdzenia, którego częścią były kolumny 73, 74, 76, 77, 78 zaczęła się rozpadać. W obszarze sąsiednich kolumn rdzenia silnie powiązanych z zawalającą się częścią doszło do dużej redystrybucji obciążeń i pojawienia się zbyt dużych naprężeń ścinających. Tego już pozostała część rdzenia nie była w stanie wytrzymać (tym bardziej, że kilku miejscach w zachodniej części była dość mocno osłabiona przez pożary) i zaczęła się rozpadać. W ślad za nią zaczęła się zapadać sztywna, częściowo pozbawiona już "wnętrzności" fasada.
Jedyne, co w kontekście tej wypowiedzi miałeś do napisania (pomijając uwagi dotyczące niuansów słownych) to:
czyli budynek zawalał się niesymetrycznie w środku podczas gdy jego fasada dalej sobie stała, po czym to niesymetryczne zawalenie środka przełożyło się na symetryczne zawalenie fasady? Wybacz, ale dla mnie brzmi to jak teoria spiskowa.
Jeśli zatem uważasz, że merytoryczny sens dyskusji się wyczerpał, to możesz winić za to tylko siebie. Walisz raz za razem jakimiś pozbawionymi rzeczowości demagogicznymi ogólnikami, czy jak to teraz nazwałeś "osobistymi reakcjami" (cytat poniżej) zamiast argumentów i jeszcze masz pretensje ...
Słowa, które zacytowałeś nie są argumentami a osobistymi reakcjami na to co napisałeś. Nie interesuje mnie czy Cię to przygniata czy nie, bo nie to stanowi meritum dyskusji. A uciekanie się do tego typu wrzutek świadczy jedynie o Twojej słabości.
Czyli wobec powyższego nie można mówić o odporności stalowej, żelbetonowej, drewnianej, czy jakiejkolwiek innej konstrukcji na zawalenie wskutek pożaru, gdyż każdy taki przypadek musielibyśmy rozpatrywać w kontekście indywidualnej konstrukcji architektonicznej. Dość ciekawe rozumowanie przyznam. Sęk w tym, że nie jeden czynnik, a kilka czyni dane zdarzenie nieprawdopodobnym. W przypadku WTC 7 znacznie ważniejszy od zawalenia jest jego sposób.
Jak zwykle odwracasz kota ogonem. Oczywiście, że budynki projektuje się z uwzględnieniem aktualnie obowiązujących norm i przepisów dotyczących odporności konstrukcji na ogień. Ale to jeszcze NIE GWARANTUJE, że dana konstrukcja nie może się pod wpływem pożaru zawalić. Nie wszystko da się przewidzieć. Ile razy mam to powtarzać?
relacje świadków to zdecydowanie za mało. Obserwacje? Czyje obserwacje? Bo jeśli świadków to jest to w świetle ich stanu tego dnia jest to najbardziej subiektywne źródło dowodowe jakie można sobie wyobrazić.
Przecież wyraźnie napisałem "obserwacje, symulacje, relacje świadków"! Czy tak trudno na podstawie tego się domyślić, że pisząc 'obserwacje' nie miałem na myśli obserwacji (i wprost wynikających z nich relacji) poczynionych przez świadków? Wygląda jednak, że tak... Sprecyzuję zatem: Pisząc 'obserwacje' chodziło mi o nagrania i zdjęcia.
Kompletny zapis wskazań jakichś czujników mierzących naprężenia konstrukcji? Tego Ci nie dam i nikt Ci nie da. Miej jednak świadomość, że fakt ten w żaden sposób nie zwiększa wiarygodności popieranych przez Ciebie hipotez. Jeśli uważasz inaczej, jest to zwykłe argumentum ad ignorantiam.
Twoje także musimy przyjąć na wiarę. Różnica polega na tym, że ja nie tworzę teorii jak to wyglądało a jedynie domagam się zbadania sprawy. Ty natomiast uważasz, że niczego badać nie trzeba, bo zostało odpowiednio zbadane i wszystko jest jasne.
Nie tworzysz teorii? Tworzysz. Tworzysz teorię dotyczącą tego, jak to wszystko wyglądać nie mogło, czyli postulującą, iż wyjaśnienie oficjalne to bullshit. A wyjaśnienia oficjalnego na wiarę przyjmować nie ma potrzeby. Dokumenty zawierają pełno danych pozwalających nabardziej dokładną weryfikację informacji w nich zawartych. Myślę, że wkrótce będą także dostępne kompletne komputerowe modele budynku nr 7 (w przypadku wież WTC od jakiegoś czasu są dostępne), które pozwolą każdemu, kto dysponuje odpowiednim sprzętem i oprogramowaniem na niezależne wykonanie symulacji.
czyli zawaliły się bo było zbyt mało strażaków, zwłaszcza wyższego szczebla? ciekawa teoria spiskowa
Napisałem: 11 września wystąpiło bardzo wiele nietypowych okoliczności, których na pewno projektanci nie uwzględnili: a) wskutek zawalenia wież FDNY poniosła bardzo dotkliwe straty (zginęło 343 strażaków), co spowodowało znaczne utrudnienia w prowadzeniu akcji (m.in. zginęła niemal setka wyższej rangą oficerów)
To był tylko jeden z czynników i to o charakterze pośrednim. Jaki masz cel w tym manipulacyjnym upraszczaniu sensu moich wypowiedzi? Ośmieszenie mojej argumentacji?
b) po zawaleniu wież WTC olbrzymia część pozostałych sił straży została przesunięta do akcji ratunkowej na zgliszczach tych budynków i w ich okolicach.
jakieś liczby, źródło. Czy to kolejny domysł?
Źródłem jest raport NIST-u. Zresztą, chyba sensownym posunięciem jest skoncentrowanie akcji ratunkowej w rejonie bezpośrednio dotkniętym kolapsem, a nie na pustym już od dłuższego czasu budynku WTC 7? Liczb nie kojarzę - aż tak dokładnie nie wnikałem.
Pozwolę się podłączyć oraz przypomnieć filmiki będące wystarczającym wyjaśnieniem http://www.youtube.com/watch?v=WkOYXtxtzZM http://www.youtube.com/watch?v=QDRRQKCE_T0
Można powiedzieć, że po tym zdarzeniu spory fragment wschodniej części budynku był tylko pustą skorupą składającą się praktycznie z zewnętrznej ściany
Dlaczego ta pusta skorupa nie zapadła się do środka lub na zewnątrz tylko zmiażdżyła sama siebie?
Jak zwykle odwracasz kota ogonem. Oczywiście, że budynki projektuje się z uwzględnieniem aktualnie obowiązujących norm i przepisów dotyczących odporności konstrukcji na ogień. Ale to jeszcze NIE GWARANTUJE, że dana konstrukcja nie może się pod wpływem pożaru zawalić. Nie wszystko da się przewidzieć. Ile razy mam to powtarzać?
Obecni architekci powinni swe projekty opierać na planach np Windsoru w Madrycie. Tam budynek się nie zapadł symetrycznie mimo tego że część konstrukcji się zapadła, pożar trwał trzykrotnie dłużej od WTC7, gasiło go znacznie mniej strażaków.
A wyjaśnienia oficjalnego na wiarę przyjmować nie ma potrzeby. Dokumenty zawierają pełno danych pozwalających nabardziej dokładną weryfikację informacji w nich zawartych. Myślę, że wkrótce będą także dostępne kompletne komputerowe modele budynku nr 7 (w przypadku wież WTC od jakiegoś czasu są dostępne), które pozwolą każdemu, kto dysponuje odpowiednim sprzętem i oprogramowaniem na niezależne wykonanie symulacji.
Ponownie musimy polegać na jakiś softach, obliczeniach których nie da się potwierdzić doświadczalnie, trzeba ufać nieskazitelnym politykom...
11 września wystąpiło bardzo wiele nietypowych okoliczności, których na pewno projektanci nie uwzględnili tego, że: a) wskutek zawalenia wież FDNY poniosła bardzo dotkliwe straty (zginęło 343 strażaków), co spowodowało znaczne utrudnienia w prowadzeniu akcji (m.in. zginęła niemal setka wyższej rangą oficerów) b) po zawaleniu wież WTC olbrzymia część pozostałych sił straży została przesunięta do akcji ratunkowej na zgliszczach tych budynków i w ich okolicach. c) wskutek uszkodzenia linii wodociągowej nie zadziałał system pożarowy na dolnych piętrach (o tym już wspominałem) d) zalegające w olbrzymich ilościach szczątki wież uniemożliwiały prowadzenie jakiejkolwiek istotnej akcji (m.in. użycie ciężkiego sprzętu, wprowadzenie linii gaśniczych) od południowej, najbardziej poszkodowanej strony budynku (z tej strony znajdowały się główne wejścia) e) w miarę zorganizowaną (jeśli można tak w ogóle powiedzieć) walkę z ogniem podjęto dopiero ok. 13:00, ok. 2,5 godziny po wybuchu pożarów w budynku (i zawaleniu WTC 1). f) ok. 14:30 w związku z wzrastającym ryzykiem zawalenia się budynku, akcję gaśniczą zakończono, a strażaków wycofano (sam budynek zawalił się o 17:20)
a)Jakieś dane na potwierdzenie tej liczby? Zestaw tą liczbę z ilością osób biorących udział w akcji ratowniczej tego dnia. Daj na każdy uszkodzony budynek 100, 200 ludzi-wystarczająco. Oficerowie byli do zastąpienia-na pewno inni mieli stosowne kwalifikacje. b)Równie istotne jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się ognia co ratowanie innych. Nielogiczne jest pozostawianie płonącego budynku, grożącego zawaleniem lub rozprzestrzenieniem pożaru na inne budynki, zwłaszcza że budynek ten stał za plecami ich kolegów którzy próbowali ratować ocalałych ze zgliszczów. c)Można prosić o jakiś schemat linii wodociągowych oraz zestawienie go z uszkodzeniami spowodowanymi przez WTC1- na 110m latające odłamki-norma w zawaleniu grawitacyjnym. Systemy wodociągowe przeważnie umieszczone są w piwnicach-tam też gruz z WTC1 doleciał? Zawsze można podpiąć się do zewnętrznych linii wodociągowych, rzeka jest blisko lub inne sprawne punkty. Najlepiej zastosować metodę dowożenia. Polega to na tym że część jednostek pozostaje w miejscu i gasi pożar np. z drabin, wysięgników a pozostałe przydzielone jednostki służą za cysterny z wodą. Dowożą wodę z innych miejsc, podczepiają się do tych co gaszą pożar. Po wyczerpaniu wody zasuwają ją uzupełnić.I tak na okrągło. d)Walający się gruz na ulicach może być przeszkodą dla Ferrari a nie dla wozów strażackich. Skutecznie z ogniem można walczyć z różnych stron, zwłaszcza że ogień nie był ąż tak rozległy-ten budynek bardziej kopcił się niż palił i to niewielkiej części. e)czytałem że akcję przerwano o 11.30. Jakiś link można prosić opisujący czas gaszenia 7-ki f)Utrudnienia w akcji nie są przesłanką do zakończenia działań. Strażaków powinno starczyć na ogarnięcie całego bałaganu. Do dyspozycji byli także ochotnicy oraz inne służby. Udało mi się znaleźć dane o 60.000 osób biorących udział w akcji ratowniczej. Istotna jest liczba osób będąca na miejscu w godz.10-12. Gdyby to było nawet 10.000-wystarczy.
Ci którzy byli w wojsku lub innych formacjach mundurowych zapoznali się z systemem alarmowym. Od momentu ogłoszenia alarmu cały stan osobowy (poza nielicznymi wyjątkami) danej jednostki ma max 3h (w USA ten czas na pewno nie jest dłuższy) na dotarcie do wyznaczonego miejsca. Podejrzewam że po uderzeniu samolotów w wieże wdrożono taką procedurę. Strażacy będący na służbie zostali przekierowani do działań oraz do odwodu (coś w rodzaju zaplecza, rezerwy). Ludzie ściągnięci w trybie alarmowym mogą wejść w skład odwodu na czas zapoznania się z sytuacją i uzupełnienia ekwipunku. Osoby będące wcześniej w odwodzie można wysłać do działania. Dodatkowo centrale nie przyjmowały nowych zgłoszeń-wszystkie siły zostały skierowane w rejon WTC.
"Pomoc miała objąć 60 tys. strażaków, policjantów i ochotników, którzy 11 września 2001 r. i w następnych dniach uczestniczyli w akcji ratunkowej, a potem w akcji usuwania gruzów po zniszczonych przez islamskich terrorystów wieżach..." "Rezultaty najnowszych badań mogą utorować drogę do federalnych świadczeń zdrowotnych dla strażaków(...) Badanie objęło prawie 10 000 mężczyzn"
"W serii oświadczeń publicznych wydanych po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r., Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zapewniła mieszkańców Nowego Jorku, że powietrze wokół „Strefy Zero” jest bezpieczne. Zaledwie dwa dni po zamachach, 13 września, EPA wydała komunikat prasowy, w którym wyjaśniła, iż „w pobranych próbkach materiałów sypkich i pyłu stwierdzono ogólnie niski poziom azbestu. Wysokiego poziom ołowiu, azbestu i lotnych związków organicznych w badanych próbkach powietrza, nie wykryto lub nie dotyczy”" Na podobnej zasadzie nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych. NIST ogłosił że nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych. Czy NIST szukał MW? NIE!
"Badania HP Environmental wykazały, że stężenie azbestu może być nawet czterokrotnie wyższe, niż wynikało z raportów agencji rządowych" "W sierpniu 2003 roku okazało się, że administracja Busha cenzurowała komunikaty prasowe wydawane przez EPA" "W raporcie można przeczytać, że Biały Dom nalegał, by oświadczenia wydawane przez EPA „dodawały otuchy”, a nie przyczyniały się do paniki wśród mieszkańców Manhattanu. Dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane...
Jeżeli budynek wygląda jakby był wyburzany, czas zawalenia się jest podobny do wyburzanego budynku, pozostałości po budynku przypominają wyburzane budynki to znaczy że ten budynek był wyburzony!!!
Użytkownik Robakatorianin edytował ten post 31.03.2012 - 22:06
Jeżeli budynek wygląda jakby był wyburzany, czas zawalenia się jest podobny do wyburzanego budynku, pozostałości po budynku przypominają wyburzane budynki to znaczy że ten budynek był wyburzony!!!
Tryb przypuszczający? Czyli nie wygląda faktycznie tylko TOBIE się wydaje że tak by wyglądał. I na tym wszystkie spisko polegają - ludziom którym wydaje się że są mądrzy próbuję na siłę innym wmówić, że ich urojenia są prawdziwe.
Go on, make yourself an idiot.
EDIT - ort, ashamed
Użytkownik PaZi edytował ten post 01.04.2012 - 12:51
Tryb przypuszczający? Czyli nie wygląda faktycznie tylko TOBIE się wydaje że tak by wyglądał. I na tym wszystkie spisko polegają - ludziom którym wydaje się że są mądrzy próbuję na siłę innym wmuwić, że ich urojenia są prawdziwe.
Teorie spiskowe są wtedy gdy brak jest dowodów na potwierdzenie teorii. Co do 9/11 jest wystarczająca ilość dowodów na obalenie oficjalnej wersji i zrobienie z niej spiskowej wersji.
Nie tylko mi to wygląda na kontrolowane wyburzenie. Kojarzysz Danny Jowenko-zna się na wyburzeniach znacznie lepiej niż wszyscy użytkownicy tego forum. Jednoznacznie stwierdza że WTC7 wyburzono. Szkoda że gość już nie żyje. http://www.youtube.com/watch?v=MzXwDBt09BY
Zawsze ktoś ma inne zadnie. Nie znaczy że ma racje.
Dzisiejsze teorie spiskowe rodem z USA to zwykłe bajania amerykańskich idiotów, którzy nie widzą nic poza czubkiem swojego nosa. Oni sobie ubzdurali, że państwo chce ich zabić i gadają o tym już od wieeeeelu lat i jak dotąd nic z tego co mówią się nie sprawdziło.
Spójrz na katastrofę smoleńską. Rosja to nasz naturalny wróg i nie dziwię się że wielu ludziom starcza to by zdyskredytować wszystkie wyjaśnienia nie mówiące o zamachu. W ten sam sposób myślą amerykanie. U nas również znalazło się kilka ekspertów w tv nie zgadzających się z oficjalnym wyjaśnieniem, a jednak większość jest za. Każda katastrofa to zbieg wielu okoliczności i niektórym cieżko jest uwierzyć że coś mogło być dziełem przypadku, a nie zaplanowaną akcją.
Zawsze ktoś ma inne zadnie. Nie znaczy że ma racje.
Czy ja wstawiłem wypowiedź pani z zieleniaka? On był ekspertem w dziedzinie wysadzania budynków. Architekci i inżynierowie też są ekspertami w swych dziedzinach, oczekują na ponowne rzetelne śledztwo.
Dzisiejsze teorie spiskowe rodem z USA to zwykłe bajania amerykańskich idiotów, którzy nie widzą nic poza czubkiem swojego nosa. Oni sobie ubzdurali, że państwo chce ich zabić i gadają o tym już od wieeeeelu lat i jak dotąd nic z tego co mówią się nie sprawdziło.
Nie chodzi o to że chcą ich zabić tylko o to że nie liczą się z nimi. Liczą się tylko kasa i władza. Co z tego że miliony będą żyć w biedzie i nędzy, umierając po to aby nieliczni zgarnęli lwią część budżetu. Sprawdziło się wiele z ich obaw. Tak na szybko: -sprzedaż i zalecanie stosowania leków bez doświadczeń np. dzieci talidomidu-ponownie wraca na rynek -sprzedaż szczepionek niewłaściwie testowanych lub wypuszczanych po to aby koncerny się nachapały np. świńska grypa -efekt cieplarniany z winy człowieka. -Monsanto: randap, GMO, Agent Orange, hormony, słodziki-normalnie samo zdrowie. Rząd oszukiwał obywateli wielokrotnie więc ludzie patrzą im na ręce. Dodatkowo ten lęk jest podsycany poprzez niekompetencje, kłamstwa i manipulacje strefy rządzącej. W sprawie 9/11 rząd wykazał się co najmniej niekompetencją, manipulacjami oraz kłamstwami. Jest to wystarczający powód do rzetelnego przeprowadzenia śledztwa.
Spójrz na katastrofę smoleńską. Rosja to nasz naturalny wróg i nie dziwię się że wielu ludziom starcza to by zdyskredytować wszystkie wyjaśnienia nie mówiące o zamachu. W ten sam sposób myślą amerykanie. U nas również znalazło się kilka ekspertów w tv nie zgadzających się z oficjalnym wyjaśnieniem, a jednak większość jest za. Każda katastrofa to zbieg wielu okoliczności i niektórym cieżko jest uwierzyć że coś mogło być dziełem przypadku, a nie zaplanowaną akcją.
Demokratyczne państwa mają podobny problem. Osoby u władzy są ekspertami od wszystkiego. U nas jest to szczególnie widoczne. Często ministrami poszczególnych resortów jest osoba nie znająca się na tej dziedzinie, nie mająca stosownego wykształcenia i doświadczenia. Dorwał się do koryta i lata sobie zmieniając stanowisko żerowania. Przy obecnej wiedzy ekspertem można być w wąskiej dziedzinie. Nasz ustrój sprzyja biurokracji, technokracja byłaby znacznie lepsza.
Osoby zrzeszone w ruchu A&E są ekspertami w swych dziedzinach, często ukończyli prestiżowe uczelnie, mają wieloletnie doświadczenie. Oczekują wszczęcia ponownego śledztwa oraz debat, konsultacji z innymi ekspertami.
Rainman - nie "natura", ale prosta fizyka. Trzeba tylko mieć ochotę zapoznać się ze wszstkimi informacjami odnośnie zawalenia się tych budynków no i mieć odrobinę wiedzy i wyobraźni jeśli idzie o sprawy związane ze wspomnianą fizyką. Zwolennicy teorii spiskowej zaś zazwyczaj bazują jedynie na swojej niewiedzy ("nie wiem, nie znam się, ale na pewno jest tak, jak myślę!") i na bezwartościowej papce podsuwanej im przez rozmaitych spiskowych autorów, którym zależy wyłącznie na prezentowaniu jednego stanowiska praktycznie zawsze przy pomocy wypaczania faktów lub zmyślania.
Mariush świetnie zaprezentował idiotyzm tego nowego filmiku - to stare nagranie z dodanymi eksplozjami i odwrócone (lustrzane odbicie) aby tylko sprawić wrażenie, że to jakieś nowe nagranie. Niestety autor nie był w stanie ukryć najbardziej oczywistej wpadki - że wiatr na tym nowym nagraniu wieje w złą stronę
Ostatnia twoja odpowiedź jaką zapamiętałem, to że nie jesteś ekspertem. A tu proszę, pod moją nieobecność na forum nabrałeś ekspertyzy i fyzka jest dla Ciebie prosta! To może teraz odpowiesz na trawiące mnie wątpliwości? Moje posty czekają już chyba grubo ponad rok aż ktoś z jaśnie oświeconego grona "sceptyków" je skomentuje.
Użytkownik Robakatorianin zwrócił moją uwagę na ten temat, muszę się przyznać że przeczytałem to wszystko tylko do połowy, więc przepraszam jeśli powtórzę pytanie. A mianowicie, ktoś tutaj dawał link do chińskiego opracowania http://www.luxinzhen...english_WTC.pdf wnioskując z rysunków(niestety mój angielski jest marny). Fig 1.2 Collapse of north tower ---- Vertical, widocznie pominięto rdzeń, niech ktoś mi powie dlaczego po zawaleniu nic po nim nie zostało. Raczej mało prawdopodobne żeby samolot go przeciął, to był żel beton, czy więc budynek nie powinien runąć niczym ścięte drzewo, jeśli już miały zawalić ? Albo piętra zsunąć, jak mięso po patyku w szaszłyku ?
Użytkownik Cyklop Ziemi edytował ten post 02.07.2012 - 20:11
Pomimo, że jest to najmniej dramatyczny (i jednocześnie najbardziej pomijany) element wydarzeń 9/11, to według mojej oceny jest on chyba najbardziej istotny dla rozstrzygnięcia o tym, czy wydarzenia tego dnia były skutkiem zaplanowanego działania terrorystów, czy też realizacją wcześniej zaplanowanego i (prawie perfekcyjnego) działania sił wewnętrznych. Bo jeśli okazałoby się, że zawalenie się budynku WTC7 stanowiło wynik wcześniej zaplanowanego działania, to poddawałoby to pod wątpliwość wszystkie wcześniejsze wydarzenia tego dnia... Z prostego powodu... Tylko ktoś, kto wcześniej zaplanował atak na Pentagon, WTC1, WTC2 i katastrofę w Pensylwanii, mógł jednocześnie przygotować tak precyzyjne wyburzenie budynku WTC7. Mało prawdopodobne jest bowiem, żeby w całym zamieszaniu panującym tego dnia, ktoś wogóle pomyślał (że nie wspomnę o podjęciu działań) zmierzających do tego, żeby ten budynek wyburzyć... Pomijam już kwestię, że raczej nie starczyłoby mu na to czasu... To tak, tytułem wstępu... --------------------------------------------------------------------------------------
AquaManiac napisał: "Bzdury Budynek zostal wyburzony bo grozil zawaleniem a w jego sasiedztwie pracowalo mase strazakow i ratownikow Wiec nie wymyslajcie ze nie podano przyczyny zawalenia budynku, poczytajcie sobie archiwa mediow z tego dnia "
To dosyć ciekawe stwierdzenie, bo dużo rozsądniejsze byłoby odgrodzenie tej strefy (w której i tak nie było co ratować), niż narażanie kolejnych ludzi na przedwczesne zawalenie się tego "tak bardzo uszkodzonego" budynku...
Jednocześnie:
Aquila napisał: "Pytanko natury technicznej - nie za bardzo wyobrażam sobie, jak można przygotować budynek do kontrolowanego wyburzenia tak, aby nikt się o tym nie dowiedział." i udokumentował to fotką z przykładowego budynku do planowanego wyburzenia, która świadczy ni mniej ni więcej, tylko o tym, że taki proces jest niezwykle czasochłonny... Wbrew temu, co sugeruje AquaManiac
Świadczy to o tym jak bardzo mogą różnić się zwolennicy jednej teorii w podejściu do tematu...) A cóż dopiero, kiedy ścierają się zwolennicy dwóch różnych wersji... Ale to tak na marginesie... -------------------------------------------------------------------------------------
Przyznaję - nie przebrnąłem przez cały wątek ale zaciekawił mnie jeden jego fragment, a mianowicie ten film video... http://www.youtube.c...player_embedded
Wcześniej Mariush bardzo precyzyjnie zrelacjonował zawalenie/obsunięcie się penthause'u zlokalizowanego na dachu WTC7 w jego południowo wschodniej części cyt ."Poniżej masz widok WTC7 z WTC 2 od strony południowej ściany (obok widać WTC 1). Na czerwono zaznaczono przybudówkę na dachu (tzw. penthouse)" (post 52) i dalej " Ale okazuję się, że to penthouse pierwszy leci w dól i to ostro. Widać to na tym ujęciu od strony północnej ściany. Wszystko to dzieje się na ok. 8 sekund przed zawaleniem reszty budynku:" Jednocześnie nieco dalej napisał, że cyt "Czerwona linia z prawej wyznacza jej granicę, a czerwona linia z lewej lokalizuje zakres uszkodzeń południowo-zachodniego rogu budynku (w poście 63 napisałem błędnie, że jest to bok południowo-wschodni". (post 75) Wynikałoby z tego, że penthouse znajdował się w narożniku południowo - wschodnim, zaś największe uszkodzenia w narożniku południowo - zachodnim... Dobrze kojarzę? Jeśli tak, to na logikę rzecz biorąc (i tu wracam do tego filmu, na którym 8 sec przed zawaleniem się całego budynku, zapada się penthouse) najpierw powinna runąć ta bardziej uszkodzona, czyli południowo zachodnia część budynku, bo przecież część południowo wschodnia prawie nie ucierpiała? Więc skoro zawalenie się WTC7 było wynikiem pożarów i uszkodzeń wywołanych zawaleniem się wieży północnej, to dlaczego "zapadał się" on tak nieracjonalnie? Najpierw część mniej uszkodzona, a dopieropóźniej, ta uszkodzona bardziej?
To było pytanie pierwsze.
Pytanie drugie, brzmi następująco...
Na wspomnianym filmie (patrz wyżej) oprócz rejestracji obrazu, widać również symulację komputerową. Wszystko wydaje się być ok do momentu 27 sec filmu (czyli 8 sec po zapadnięciu się penthouse'u) W tym właśnie momencie znika symulacja komputerowa, a cały budynek zaczyna równomiernie "zjeżdżać" w dół. Pytanie brzmi: Dlaczego tak się dzieje? Czy nie powinno być tak, że skoro zapada się najpierw jedna część budynku, to "ciągnie" ona za sobą całą resztę i powoduje, że budynek zapada się nierównomiernie, na stronę,po której znajdowała się ta wcześniej obsunięta część? Przecież byłoby to logiczne, bo ta część, która obsuwa się wcześniej jest połączona z pozostałą częścią budynku, więc siłą rzeczy, jej ciężar powinien spowodować jego przechylenie w stronę po której zaczęło się obsuwanie... Inną kwestią jest to, dlaczego w tym newralgicznym momencie, symulacja komputerowa przestaje być wyświetlana... Reasumując... Czy sposób jednoczesnego "zjechania" w dół budynku (od tej 27 sec filmu) może świadczyć o tym, że ktoś mu w tym "pomógł"? Bo fakt, że przy planowanych wyburzeniach budynków( w pierwszej ich fazie), często najpierw zapada się jakiś ich fragment nie jest chyba raczej niczym dziwnym... http://www.youtube.c...feature=related
Użytkownik pishor edytował ten post 10.07.2012 - 23:09
Więc skoro zawalenie się WTC7 było wynikiem pożarów i uszkodzeń wywołanych zawaleniem się wieży północnej, to dlaczego "zapadał się" on tak nieracjonalnie? Najpierw część mniej uszkodzona, a dopiero później, ta uszkodzona bardziej?
Bush zlecił wykonanie symulacji komputerowej (niemożliwej do potwierdzenia doświadczalnego) a sceptycy wierzą mu. Mimo wielu kłamstw rządu wolą dalej im wierzyć-boją się alternatywy, prawda ich przeraża-dlatego ją odrzucają.
Tak przy okazji... Skoro już zechciałeś się dopisać... W wątku o WTC7 pozwoliłem sobie odnieść się do Twojej opinii na temat zawalenia się tego budynku... Napisałem, że ta mniej uszkodzona część zawaliła się pierwsza, a dopiero później "poszła" ta bardziej zniszczona... Jeżeli to nie kłopot, to chętnie przeczytałbym Twój komentarz w tej kwestii.. Jak znajdziesz chwilkę... Z góry dzięki...link do wątku : http://www.paranorma...7/page__st__360
Wcześniej Mariush bardzo precyzyjnie zrelacjonował zawalenie/obsunięcie się penthause'u zlokalizowanego na dachu WTC7 w jego południowo wschodniej części cyt ."Poniżej masz widok WTC7 z WTC 2 od strony południowej ściany (obok widać WTC 1). Na czerwono zaznaczono przybudówkę na dachu (tzw. penthouse)" (post 52) i dalej " Ale okazuję się, że to penthouse pierwszy leci w dól i to ostro. Widać to na tym ujęciu od strony północnej ściany. Wszystko to dzieje się na ok. 8 sekund przed zawaleniem reszty budynku:" Jednocześnie nieco dalej napisał, że cyt "Czerwona linia z prawej wyznacza jej granicę, a czerwona linia z lewej lokalizuje zakres uszkodzeń południowo-zachodniego rogu budynku (w poście 63 napisałem błędnie, że jest to bok południowo-wschodni". (post 75) Wynikałoby z tego, że penthouse znajdował się w narożniku południowo - wschodnim, zaś największe uszkodzenia w narożniku południowo - zachodnim... Dobrze kojarzę? Jeśli tak, to na logikę rzecz biorąc (i tu wracam do tego filmu, na którym 8 sec przed zawaleniem się całego budynku, zapada się penthouse) najpierw powinna runąć ta bardziej uszkodzona, czyli południowo zachodnia część budynku, bo przecież część południowo wschodnia prawie nie ucierpiała? Więc skoro zawalenie się WTC7 było wynikiem pożarów i uszkodzeń wywołanych zawaleniem się wieży północnej, to dlaczego "zapadał się" on tak nieracjonalnie? Najpierw część mniej uszkodzona, a dopieropóźniej, ta uszkodzona bardziej?
Cytowane przez Ciebie posty sprzed ponad pięciu lat to nie moje jedyne wypowiedzi w tym wątku. Ja w tym temacie trochę więcej napisałem. Część nawet całkiem niedawno, bo nieco ponad 3 miesiące temu. Natomiast w tym poście sprzed niespełna roku znajdziesz moje odpowiedzi na Twoje pytania.
Dzięki za link, chociaż nie dokładnie o to pytałem. Może spróbuję napisać to jeszcze raz, bo widocznie coś pogmatwałem.
Napisałeś, że bardziej uszkodzona była część południowo zachodnia, bo gruz z wieży itd. Napisałeś, że główną przyczyną zawalenia się WTC7 były pożary Napisałeś też, że przeciwko teorii planowanego wyburzenia przemawia fakt, że nie było ono jednoczesne, bo najpierw zawalił się penthouse, a dopiero po 8 sec cała reszta. Tak to zrozumiałem czytając Twoje wpisy - jeżeli coś pogmatwałem (wielce możliwe), to proszę popraw mnie.
Wszystko to prawda ale: - Na wielu filmach pokazujących planowane wyburzenia, najpierw "zapada" się jedna część, a dopiero po chwili cała reszta, więc schemat zawalenia się WTC7 za bardzo nie odstaje od "standardu"
- Penthouse znajdował się nad mniej zniszczoną (południowo wschodnią częścią budynku), a pomimo tego on runął pierwszy - pytanie dlaczego? Tak, wiem osłabione zostały konkretne kolumny itd.
Zgoda ale wynikałoby z tego, że jakimś cudem osłabienie kolumn nastąpiło w części mniej uszkodzonej mechanicznie, bo:
- południowo zachodnia część/ narożnik budynku (uszkodzona przez padającą wieżę północną) trwała dzielnie do momentu, w którym cały budynek nie zjechał ładnie w dół
Oczywiście, można uznać, że miał na to wpływ pożar w tej części budynku. OK. Pytanie brzmi - jeżeli mamy dwie części budynku - jedną ogarniętą pożarem i drugą, ogarniętą pożarem i uszkodzoną, to jakie jest prawdopodobieństwo, że pierwsza runie (o ile wogóle) ta, w której szaleje tylko pożar ?
Tak na marginesie jedno spostrzeżenie... I od razu uwaga - nie chciałbym, żebyś odbierał to jako "wycieczkę" w Twoją stronę - to uwaga natury ogólnej i bardziej skierowana w stronę tych, którzy z ramienia instytucji oficjalnych, wyjaśniali przyczynę zawalenia się WTC7.
Odnoszę wrażenie, że wyjaśnianie tego zawalenia się budynku jest jakby dopasowywane do tego, co można było widzieć na filmach... W taki sposób, żeby brzmiało to racjonalnie, od strony technicznej... Fragment filmu - Zawala się penthouse... Podejrzenie - Coś pod nim "puściło"... Tok rozumowania - Były tam kolumny takie i takie, więc to one musiały ulec zniszczeniu... Wniosek - Winne zawaleniu się tej części było osłabienie kolumn takich to, a takich... Koniec - kropka.
I trudno się do tego przyczepić, bo rzeczywiście najpierw runął penthouse, pod nim znajdowały się konkretne kolumny, a żeby on runął, to one musiały "puścić'' Proste, czyste i klarowne. Problem zaczyna się kiedy analizuje się powód ich osłabienia, bo tu możliwości może być pewnie kilka. Jeżeli przyjąć, że wywołał to pożar, a niektórzy twierdzą, że nie mógł on być przyczyną, to dlaczego nie przyjąć, że ktoś je celowo osłabił ? Teza ,dla niektórych tak samo absurdalna jak ta o pożarze dla innych...
I wracając do tego nieszczęsnego penthousea... Czy nie bardziej logiczne jest, skoro już zawalił się on pierwszy, że ta część budynku (patrząc pod kątem jego elewacji) w widoczny sposób runie nieco wcześniej. W końcu, jakby nie było, miała ona na to 8 sec więcej niż ta druga część... Ja rozumiem, że elewacja była sztywna i "maskowała", to co się dzieje za nią. Ale skoro za jej fragmentem (tym pod penthousem) ziała przez 8 sec pustka, a elewacja jednak w jakimś stopniu była powiązana z "bebechami" budynku, to chyba logicznym byłoby, że na jej płaszczyźnie można będzie zaobserwować jakieś wyraźne ślady postępującej destrukcji, tym bardziej, że składała się ona z segmentów - nie stanowiła monolitu. Tymczasem na filmie widać, że elewacja, na całej swojej szerokości, równiutko "zjeżdża" w dół...
W zasadzie, te kwestie w dużej części poruszył już wcześniej, bodajże mefistofeles, więc mam świadomość, że je dubluję ale robię to tylko dlatego, żeby nie pozostawiać Twojego posta bez odpowiedzi, chociaż nie ukrywam, że wcześniejsze wyjaśnienia dotyczące tego problemu niespecjalnie mnie przekonują...
Miałem chwilkę, więc zacząłem szperać po tym temacie... Zaciekawił mnie jeden z postów Mariush (ten o zniszczeniach ściany południowej WTC 7) , więc zacząłem grzebać w sieci żeby dowiedzieć się czegoś więcej i znalazłem filmik, który nawiązywał do tego postu. Kiedy zacząłem dokładniej czytać temat, to okazało się, że wkleił go już Darken ale, że przy okazji znalazłem więcej ciekawych postów, to postanowiłem odnieść się do nich całościowo... Całość spróbuję podzielić tematycznie żeby to jakoś uporządkować...
USZKODZENIA Post Mariusha, który mnie zainspirował
Jest jedno zdjęcie, które ukazuje słynną, olbrzymia dziurę w południowej ścianie, o której wspomina wstępny raport NIST:
"On about a third of the face to the center and to the bottom--approximately ten stories--about 25 percent of the depth of the building was scooped out
a także o której można usłyszeć w relacjach strażaków:
Firehouse: When you looked at the south side, how close were you to the base of that side? Boyle: I was standing right next to the building, probably right next to it. Firehouse: When you had fire on the 20 floors, was it in one window or many? Boyle: There was a huge gaping hole and it was scattered throughout there. It was a huge hole. I would say it was probably about a third of it, right in the middle of it. And so after Visconti came down and said nobody goes in 7, we said all right, we ll head back to the command post. We lost touch with him. I never saw him again that day.
Dla lepszego zlokalizowania owej dziury analiza (nie wykonana przeze mnie). Ja od siebie dodałem czerwone linie, które mają obrazować zakres zniszczeń południowo-wschodniego boku budynku oraz widocznych ubytków w ścianie południowej (wielka dziura w centralnej części ściany).
Jak widać położenie dziury odpowiada sytuacji opisywanej przez NIST. Jak w całej okazałości południowa ściana się prezentuje można się tylko domyślać.
Szczerze mówiąc niewiele tam widać, a te linie też jakby nie pomagają (ale mniejsza) Już bardziej czytelne są te zdjęcia
Dwa bardzo wyraźne ujęcia:
I filmik zamieszczony przez Darkena
Na tym filmiku widać rozmiar pożarów http://www.youtube.com/watch?v=Afb7eUHr64U&feature=player_embedded
z którego wybrałem dwie klatki (na pozostałych ujęciach widać głównie dym)
Widać na nich, że to, czego dym nie zasłania, nie wskazuje na jakieś spektakularne zniszczenia - uszkodzenia, owszem. Oraz film drugi
Zapoznaj się również z tym filmem, wyjaśnia on sporo. Od mniej więcej 1:12 pokazany jest WTC7 z tyłu. Zauważ jak wygląda ta ściana http://www.youtube.com/watch?v=_kSq663m0G8&feature=related
z którego wybrałem jedną z bardziej czytelnych klatek
I tu jest podobnie - uszkodzona elewacja, to wszystko. Trudno na ich podstawie wyrokować, że budynek potężnie ucierpiał.
Jednocześnie, jako uzupełnienie sekwencji zniszczeń fizycznych, post Mariusha
Jak już stwierdziłem, góra budynku raczej nie ucierpiała wskutek kolapsu wież WTC (co szczególnie dobrze widać tutaj)
Faktycznie, potwierdzają to zdjęcia
i schemat
Z powyższych fotografii wynika, że największe uszkodzenia strukturalne po upadku obu wież (a właściwie wieży północnej) WTC7 odniósł w swoim południowo wschodnim narożniku, w części centralnej południowej elewacji i w jej górnej części. Trudno natomiast wyrokować, by miały one skalę naruszającą jego wewnętrzną strukturę w stopniu uzasadniającym zawalenie się budynku.
Mariush napisał "Jak w całej okazałości południowa ściana się prezentuje można się tylko domyślać."
W zasadzie tak, bo praktycznie na wszystkich filmach i zdjęciach z tego dnia zasnuwa ją dym ale pewien pogląd na skalę możliwych zniszczeń, może dać to zdjęcie
Jest to elewacja budynku Banker Trust znajdującego się po przeciwnej stronie strefy zero i uszkodzonej przez upadek wieży południowej. Widać, że ucierpiała ona dość poważnie, nie spowodowało to jednak zawalenia się budynku... Dla lepszej orientacji schemat, na którym widać jego lokalizację, jak również lokalizację budynku WTC7 w stosunku do obu wież.
Jak się domyślam, zaznaczono na nim również "pole rażenia" ropadających się wież. Warto zauważyć, że oba te budynki znajdowały się w podobnej strefie, co skłania do przypuszczeń, że uszkodzenia strukturalne na nich mogłyby (podkreślam to słowo - mogłyby) być podobne. Budynek Banker Trust, z tego, co wiem, stoi do dziś...
No, tak - powie ktoś. Ale oba budynki miały inną konstrukcję, a na dodatek w WTC7 szalał pożar... To przypomnę tylko budynki nr 3,4,5 i 6 znajdujące się w bezpośredniej strefie kolapsu wież (myslę, że ich fotografii nie trzeba tu zamieszczać) - one też przetrwały (i też objęte były pożarem) To prawda - w stanie szczątkowym ale... nie zawaliły się...
POŻAR Z tym pożarem też nie jest wszystko tak do końca jasne. Na wszystkich (również tych zamieszczonych wyżej) filmach i zdjęciach, owszem widać ogniska pożarów ale obejmują one bardzo wąskie fragmenty budynku i lokalizują się w obrębie jednej, dwóch kondygnacji (raczej w dolnej części budynku - poniżej połowy jego wysokości). Nie wklejam tu ponownie zdjęć ani filmów, bo można je znaleźć we wcześniejszych postach ale na żadnym, podkreślam żadnym, nie widziałem żeby pożar obejmował więcej niż jedną, góra - dwie kondygnacje. Mówię tu oczywiście o dużych fragmentach / całych kondygnacjach, bo pojedyncze ogniska i owszem, rozrzucone były różnie. Nawet analizując film wklejony przez Darkena (a miał on pokazać zarówno skalę zniszczeń jak i pożarów) widać, że kamerzysta skupia się praktycznie na tych samych kadrach (kilku okien) - zakładam, że gdyby płonęło coś więcej, to nie omieszkałby on tego uwiecznić. Wprawdzie Mariush wkleił schemat, z którego miałoby wynikać, że pożar był dużo większy niż widzimy to na zarejestrowanych materiałach filmowych (nie wiem, kto ten schemat wykonał)
Schemat rozmieszczenia obserwowanych ognisk pożarów za ok. 3 ostatnie godziny przed zawaleniem - ściana wschodnia, północna i zachodnia (obserwację ściany południowej utrudniał bardzo gęsty dym):
ale ma on jedną zasadniczą wadę - nie znajduje potwierdzenia w materiałach filmowych. Na schemacie (jak rozumiem na czerwono) zaznaczono ogniska pożarów min na ścianie północnej. Jeżeli przyjrzeć się mu dokładnie, to wynika z niego, że praktycznie połowa tej elewacji stała w ogniu. Łącznie z jej górną częścią. Kłóci się to jednak i to dość znacznie z filmami, które zarejestrowane zostały tamtego dnia. Praktycznie wszystkie one pokazują tą właśnie elewację północną (w momencie kiedy budynek jeszcze stoi ale również kiedy się już wali) i na żadnym z ujęć nie widać na nim praktycznie żadnych śladów ognia w strefach zaznaczonych na schemacie (poza jednym czy dwoma niższych pięter - 3/4 tej elewacji jest zupełnie nienaruszone). Nie widać zarówno samych płomieni, jak i pozostałości po nich (osmalenia elewacji, dymu, popękanych szyb) Wskazywałoby to na to, że ogień, owszem był ale w dużo mniejszym zakresie niż można by sądzić i nie do końca w tych miejscach, które zaznaczono. A już z pewnością nie szalał na górnych piętrach pod Penhousem, który runął jako pierwszy. Nie znalazłem też żadnego filmu, na kótrym widać byłoby płonącą górną część wschodniej elewacji - dolna owszem płonęła ale również w zakresie jednej, dwóch kondygnacji. Z pewnością sytuacja wyglądała nieco inaczej na elewacji południowej ale ze względu na duże jej zadymienie trudno określić na ile objęta ona była ogniem i czy rzeczywiście cały dym pochodził od tych pożarów, a część jego nie była przypadkiem efektem płonących zgliszcz wieży północnej...
Dlatego trudno uznać że
(...) przyczyna zawalenia się nadbudówki umiejscowiona była raczej wiele pięter niżej . Sadzę, że poważne uszkodzenia dolnych partii budynku od strony południowej ściany (jest sporo dowodów) w połączeniu z pożarami mają w tym główny udział.
Można by się pokusić o takie stwierdzenie ale problem w tym, że nadbudówka, która runęła pierwsza znajdowała się po wschodniej części budynku, a ucierpiała mechanicznie jego część zachodnia i centralna. Jest to o tyle istotne, że zostawałyby w takim razie same pożary,a to już wskazywałoby na to, że WTC7 zawalił się właśnie z ich powodów, bo (zgodnie z tym co pisał parę postów wyżej Mariush) zawalenie się tej nadbudówki zanicjowało kolaps całego budynku. Patrząc na konstrukcję całego budynku i skalę pożarów udokumentowanych na filmach i zdjęciach, trudno to sobie wyobrazić
UPADEK Patrząc na zawalenie się tego budynku, też można mieć sporo wątpliwości. Przyjmijmy na moment, że jego uszkodzenia na skutek padającej wieży północnej i pożary tym wywołane, były na tyle duże, że to właśnie spowodowało jego zawalenie się. Ale tu rodzi się kilka wątpliwości... Po pierwsze - sposób w jaki budynek się walił. Pierwsze skojarzenie - planowe wyburzenie. Budynek praktycznie idealnie pionowo zjeżdża w dół
przechylając się tylko lekko w stronę (sic!) południowo wschodniego narożnika (przypominam, że wspomniana wyżej wyrwa znajdowała się w jego południowo zachodnim narożniku - więc spodziewać by się można, że własnie w tamtym kierunku się przechyli) Po drugie składa się on jak naleśnik, jedna kondygnacja na drugą - w elegancką kupkę gruzu,
mieszczącą się praktycznie w jego pierwotnym obrysie, tak jakby zapadał się pod ziemię, a nie spadał na nią. Dolne piętra znikają zasałniane górnymi, a te górne zjeżdżają w dół jak windą.
W efekcie zniszczenia budynków sąsiednich są minimalne lub żadne. Ktos może powiedzieć - nic w tym dziwnego. Na dolnych piętrach szalał pożar, stalowe belki i filary nie wytrzymały, ciężar górnych pięter je pokonał, a później to już siła ciążenia, ciężar górnych pięter, pęd itd. Być może ale na tym filmie widać jak zachowa się budynek, którego uszkodzona dolna kondygnacja nie wytrzyma naporu wyższych pięter
A tu zawalenie się samego Penthause'a i dalszy ciąg (0.54 sec)
Wyraźnie widać, że ta nadbudówka wpada jakby do dziury, która się pod nią wytworzyła i leci dalej, w dół, co widać po pękających oknach na elewacji (jednocześnie cała elewacja w tym fragmencie jest praktycznie w stanie idealnym - warto wrócić tutaj do schematu zamieszczonego przez Mariusha, na którym zaznaczono płonące kondygnacje. Co więcej, wyraźnie też widać, że budynek załamuje się nieco bardziej w zachodniej części (bliżej środka) - i to nie walaca się nadbudówka ciągnie całą resztę. To też skłanai do przypuszczeń, że zawalenie się go niekoniecznie miało przyczyny "naturalne"
Po trzecie - czas upadku
Tiamat, są różne sposoby wyburzeń budynków... Ale chodzi o to, że tylko perfekcyjnie przeprowadzona akcja pozwoli na pionowe wyburzenie ze swobodnym spadkiem... Wystarczy małe niedopracowanie a może stać się katastrofa zwłaszcza w tych budynkach które mają rdzenie...
To prawda, a ten budynek runął w tempie ekspresowym
Chociaż, jak widać - nie wszyscy mają to samo zdanie
Problem w tym, że licząc w ten sposób (czyli od momentu zawalenia się części nadbudówki), trochę sprawę zafałszowujemy. Cały dowcip polega na tym, że jej zawalenie nie usunęło przeszkód powodujących swobodny upadek zachodniej części budynku (co najwyżej jego części wschodniej) a ona i tak zapada się bardzo równomiernie, jakby pod nią nie było nic, co ten upadek może spowolnić.
POCIĄGNIJMY TO I na koniec kwestia wypowiedzi Silversteina.
A co do "pull it". Punktem zaczepienia dla teoretyków spiskowych jest komentarz Silversteina dla PBS Special. Używa o na tam terminu "pull", który w slangu specjalistów od kontrolowanych wyburzeń znaczy tyle co, "pociągnięcie" (wyburzenie) budynku z innego za pośrednictwem przewodu. Oczywiści brzmi to sensacyjnie, ale tylko wtedy gdy wyrwiemy wypowiedź Silversteina z kontekstu.
I dalej
Wpisałem zatem "pull it" i otrzymałem: zwiać Zatem wygląda na to, że fraza "pull it" oprócz bardziej dosłownego tłumaczenia w stylu: "pociągnąć to" jest także idiomem znaczącym w mowie potocznej tyle co "zwiać". Jak brzmiałaby słynna wypowiedź Silversteina po zastosowaniu powyższej translacji? "Pamiętam telefon, w którym dowódca FDNY powiedział mi, że oni nie są pewni czy są w stanie opanować pożar. Powiedziałem, wiesz 'Mieliśmy takie straszne ofiary, może najmądrzejszą rzeczą do zrobienia jest tylko zwiać (ucieć).' Oni podjęli decyzję wyciągnięcia [strażaków] i następnie obserwowaliśmy kolaps budynku." Uważam, że tak ten fragment wygląda o wiele bardziej sensownie.
Abstrahując od rozważań, co Silverstein miał na myśli i jak można to przełożyć z angielskiego na nasze, warto byłoby się skupić nad tym czy z tego budynku wogóle było kogo wycofywać?
A skoro tak - to po co w ogóle ich tam wysyłać aby próbowali gasić pożary (skoro to szef straży pożarnej miał wydać rozkaz wyburzenia, więc musiał o nich wiedzieć wcześniej, prawda?)?
Pytanie, czy oni wogóle byli wewnątrz tego budynku? A jeżeli byli, to jak długo? Ten filmik nakręcony jest po upadku wieży południowej i tuż przed upadkiem wieży północnej
Czy widzicie tu jakieś oddziały strażackie? A jakichś ludzi, którzy w popłochu ewakuują się z budynku, są ewakuowani / ratowani przez strażaków lub zostali w nim uwięzieni? No, może poza tym nieszczęśnikiem, o którym najwyraźniej wszyscy zapomnieli
(spokojnie - uratowali go) Filmik pochodzi mniej więcej z tego samego okresu (już po upadku WTC2, co można wysnuć po zniszczeniach - i tu przynajmniej widać kilku strażaków, chociaż nie wyglada na to, żeby byli oni jakoś zaangażowani w ratowanie budynku lub chociażby w akcję ewakuacyjną. Skoro nie ratowali go wtedy (a nawet nie próbowali jakoś zabezpieczać przed pożarem), to po co mieli to robić po zawaleniu się wieży północnej, kiedy wszystko szło już w gruz i głównym problemem była akcja ratownicza na zgliszczach wież? Tutaj jeszcze filmik w szerszym ujęciu. Obok budynku kręcą się wprawdze strażacy ale jakoś tak niemrawo, a jeden z nich biega z aparatem fotograficznym, a nie sprzętem ratowniczym... Jest też nawet jeden policjant... Poza tym - pusto... A zaraz potem wali się wieża północna...
Pożar WTC7 był naprawdę niewielki. Porównajcie to z niedawnym pożarem hotelu Mandarin Oriental (...) To jakaś nowość by strażacy zostawiali pożar samemu sobie bo "nie są pewni czy uda się im go opanować". Systemy przeciwpożarowe nawaliły, a strażacy postanowili najzwyczajniej w świecie odpuścić ten ultra-ważny dla Stanów Zjednoczonych obiekt, z tonami ultra-ważnych dokumentów. I to za poradą rozrzutnego właściciela? Następnie bunkier CIA jako jedyny wieżowiec w historii składa się jak domek z kart pod wpływem pożaru .
Wszystko jednak wskazuje na to, że tak właśnie było...
O kim więc mówi Silverstein w tłumaczeniu Mariusha? "Pamiętam telefon, w którym dowódca FDNY powiedział mi, że oni nie są pewni czy są w stanie opanować pożar. Powiedziałem, wiesz 'Mieliśmy takie straszne ofiary, może najmądrzejszą rzeczą do zrobienia jest tylko zwiać (ucieć).' Oni podjęli decyzję wyciągnięcia [strażaków] i następnie obserwowaliśmy kolaps budynku." Może o tych ludziach, którzy przewidują, że budynek niedługo runie?
Nie, że nie mogli sobie poradzić. Oni nie byli pewni czy sobie poradzą. Na to Larry stwierdził, że najmądrzejsze co mogą zrobić to zostawić go żeby się palił. I akurat wtedy budynek się zawalił. Mądry człowiek z tego Larrego, a może i prorok. Te podejrzenia o zawaleniu mają pewnie coś wspólnego z tym filmem http://www.youtube.com/watch?v=z9CXQY-bZn4 ""It's blowin' boy." ... "Keep your eye on that building, it'll be coming down soon." ... "The building is about to blow up, move it back." ... "Here we are walking back. There's a building, about to blow up..."" Czekam na idiomowe wyjaśnienia frazy "blow up".
Najciekawsze w tym filmiku to to, że ci ludzie odchodzący od budynku, to nie są strażacy (no dobra - nie są ubrani jak strażacy) Niby bez znaczenia ale podobno decyzja "pullit / pull down" (do wyboru) dotyczyć miała wycofania strażaków właśnie... Owszem, mogli być ściągnięci z miasta, nie zdążyli się przebrać w ubrania ochronne itd. Ale mogło być również całkiem inaczej...
47-piętrowy wieżowiec runął dopiero po południu, o 17.20. Budynek dawno ewakuowano, nikt nie zginął, zainteresowanie mediów było znikome.
To fakt. Czyli przynajmniej 5 godzin, nikt się nim nie zajmował. Na jednej ze stron albo w jakimś filmie (już nie pamiętam) próbujących obalić spiskową teorię o planowym wyburzeniu, jako argument na samoistne zawalenie się WTC7, na skutek pożaru, przeczytałem, że to dlatego, że palił się on poza wszelką kontrolą kilka godzin. Jesli by przyjąć to założenie, to tłumaczenie słów Silversteina jako ewakuację ludzi nie miałoby większego sensu...
Na koniec... Po co to wszystko napisałem? Ktos powie - to już było obgadane, sprawa jest wyjaśniona, tezy "spiskowców" obalone - budynek runął, bo runąć musiał i mnie w tym nic dziwnego... Czyżby? Czy powstał jakiś oficjalny raport tłumaczący przyczyny zawalenia WTC7 ? Czy ktoś się z nim zapoznał ? Czy jest to może jedyne wydarzenie z tamtego dnia, które nie doczekało się oficjalnego wyjaśnienia ? (nieważne, wiarygodnego, czy nie). Przypominam, że właśnie minęła 11 rocznica zamachu i należałoby chyba oczekiwać, że te jedenaście lat wystarczy specjalistom na zamknięcie sprawy... Jak widać, nie jest ona aż tak oczywista jak można by było sądzić...
Użytkownik pishor edytował ten post 17.09.2012 - 15:48
Dawno nie udzielałem się na forum i zrobiło się tu i ówdzie trochę zaległości. W niedługim czasie postaram się do nich odnieść. Na razie nie mam na to zbyt wiele czasu. Postanowiłem jednak znaleźć chwilkę na kilka uwag.
Miałem chwilkę, więc zacząłem szperać po tym temacie... Zaciekawił mnie jeden z postów Mariush (ten o zniszczeniach ściany południowej WTC 7) , więc zacząłem grzebać w sieci żeby dowiedzieć się czegoś więcej i znalazłem filmik, który nawiązywał do tego postu. Kiedy zacząłem dokładniej czytać temat, to okazało się, że wkleił go już Darken ale, że przy okazji znalazłem więcej ciekawych postów, to postanowiłem odnieść się do nich całościowo... Całość spróbuję podzielić tematycznie żeby to jakoś uporządkować..
Szkoda tylko, że po raz kolejny koncentrujesz się głównie na postach z mojej forumowej prehistorii, czyli okresu sprzed niemal 6 lat (kiedy to moja znajomość tematu oraz poziom wypowiedzi nie były jeszcze zbyt precyzyjne), a praktycznie zupełnie pomijasz to, co pisałem w ostatnich 2, 3 latach. Zresztą, Twoje odniesienie się do moich ostatnich wypowiedzi w tym temacie jest niemal ZEROWE.
USZKODZENIA
Rozkład uszkodzeń ściany południowej i zachodniej uzyskany na podstawie zdjęć i nagrań przedstawia prezentowana już tu przeze mnie schematyczna grafika:
Tyle wiadomo na pewno i dalsze gdybanie w tym zakresie nie ma większego sensu.
Budynek Banker Trust, z tego, co wiem, stoi do dziś...
Masz błędne informacje. Uszkodzenia budynku okazały się na tyle poważne, że ostatecznie postanowiono go rozebrać.
POŻAR Z tym pożarem też nie jest wszystko tak do końca jasne. Na wszystkich (również tych zamieszczonych wyżej) filmach i zdjęciach, owszem widać ogniska pożarów ale obejmują one bardzo wąskie fragmenty budynku i lokalizują się w obrębie jednej, dwóch kondygnacji (raczej w dolnej części budynku - poniżej połowy jego wysokości). Nie wklejam tu ponownie zdjęć ani filmów, bo można je znaleźć we wcześniejszych postach ale na żadnym, podkreślam żadnym, nie widziałem żeby pożar obejmował więcej niż jedną, góra - dwie kondygnacje. Mówię tu oczywiście o dużych fragmentach / całych kondygnacjach, bo pojedyncze ogniska i owszem, rozrzucone były różnie. Nawet analizując film wklejony przez Darkena (a miał on pokazać zarówno skalę zniszczeń jak i pożarów) widać, że kamerzysta skupia się praktycznie na tych samych kadrach (kilku okien) - zakładam, że gdyby płonęło coś więcej, to nie omieszkałby on tego uwiecznić. Wprawdzie Mariush wkleił schemat, z którego miałoby wynikać, że pożar był dużo większy niż widzimy to na zarejestrowanych materiałach filmowych (nie wiem, kto ten schemat wykonał)
Schemat rozmieszczenia obserwowanych ognisk pożarów za ok. 3 ostatnie godziny przed zawaleniem - ściana wschodnia, północna i zachodnia (obserwację ściany południowej utrudniał bardzo gęsty dym):
ale ma on jedną zasadniczą wadę - nie znajduje potwierdzenia w materiałach filmowych. Na schemacie (jak rozumiem na czerwono) zaznaczono ogniska pożarów min na ścianie północnej. Jeżeli przyjrzeć się mu dokładnie, to wynika z niego, że praktycznie połowa tej elewacji stała w ogniu. Łącznie z jej górną częścią. Kłóci się to jednak i to dość znacznie z filmami, które zarejestrowane zostały tamtego dnia.
Czytaj ze zrozumieniem. Grafika przedstawia skumulowane rozmieszczenie ognisk pożarów (z 3 ostatnich godzin), a nie rozmieszczenie pożarów w konkretnej chwili. Zestaw ją z WSZYSTKIMI dostępnymi nagraniami i zdjęciami, a na pewno zacznie Ci się wtedy wszystko zgadzać.
A już z pewnością nie szalał na górnych piętrach pod Penhousem, który runął jako pierwszy. Nie znalazłem też żadnego filmu, na kótrym widać byłoby płonącą górną część wschodniej elewacji - dolna owszem płonęła ale również w zakresie jednej, dwóch kondygnacji.
A ktoś gdziekolwiek, kiedykolwiek sugerował, że na górnych piętrach szalały jakieś pożary??? Szalały na dole i to wystarczyło. Gdy zawalił się dół, góra też ostać się nie mogła.
Z pewnością sytuacja wyglądała nieco inaczej na elewacji południowej ale ze względu na duże jej zadymienie trudno określić na ile objęta ona była ogniem i czy rzeczywiście cały dym pochodził od tych pożarów, a część jego nie była przypadkiem efektem płonących zgliszcz wieży północnej...
Dlatego trudno uznać że
(...) przyczyna zawalenia się nadbudówki umiejscowiona była raczej wiele pięter niżej . Sadzę, że poważne uszkodzenia dolnych partii budynku od strony południowej ściany (jest sporo dowodów) w połączeniu z pożarami mają w tym główny udział.
Można by się pokusić o takie stwierdzenie ale problem w tym, że nadbudówka, która runęła pierwsza znajdowała się po wschodniej części budynku, a ucierpiała mechanicznie jego część zachodnia i centralna. Jest to o tyle istotne, że zostawałyby w takim razie same pożary,a to już wskazywałoby na to, że WTC7 zawalił się właśnie z ich powodów, bo (zgodnie z tym co pisał parę postów wyżej Mariush) zawalenie się tej nadbudówki zanicjowało kolaps całego budynku.
Tak, trudno uznać, gdyż dziś powiedziałbym raczej, że to pożary były kluczowym powodem zawalenia się budynku, a uszkodzenia wpłynęły tylko na szczegóły przebiegu tego procesu. Już wielokrotnie w ostatnich latach o tym pisałem, ale jakoś "nie potrafisz" tego zauważyć. Rozumiem, że forumowa "paleontologia" i wykopywanie starych, niekoniecznie zawsze zbyt trafnych moich wypowiedzi może być ekscytujące, ale warto by było pogrzebać także w jakichś płytszych "pokładach".
A co do ognia. Intensywny pożar widoczny na filmie zaprezentowanym przez Darkana był właśnie umiejscowiony na wschodniej części budynku, dokładnie w obszarze poniżej wschodniego penthouse'a. A na to, że po tej stronie budynku na pewno paliło się dość intensywnie wskazuje choćby to zdjęcie (też już prezentowane przeze mnie w tym temacie; post 360):
UPADEK Patrząc na zawalenie się tego budynku, też można mieć sporo wątpliwości. Przyjmijmy na moment, że jego uszkodzenia na skutek padającej wieży północnej i pożary tym wywołane, były na tyle duże, że to właśnie spowodowało jego zawalenie się. Ale tu rodzi się kilka wątpliwości... Po pierwsze - sposób w jaki budynek się walił. Pierwsze skojarzenie - planowe wyburzenie. Budynek praktycznie idealnie pionowo zjeżdża w dół przechylając się tylko lekko w stronę (sic!) południowo wschodniego narożnika (przypominam, że wspomniana wyżej wyrwa znajdowała się w jego południowo zachodnim narożniku - więc spodziewać by się można, że własnie w tamtym kierunku się przechyli) Po drugie składa się on jak naleśnik, jedna kondygnacja na drugą - w elegancką kupkę gruzu, mieszczącą się praktycznie w jego pierwotnym obrysie, tak jakby zapadał się pod ziemię, a nie spadał na nią. Dolne piętra znikają zasałniane górnymi, a te górne zjeżdżają w dół jak windą. W efekcie zniszczenia budynków sąsiednich są minimalne lub żadne.
Ktos może powiedzieć - nic w tym dziwnego. Na dolnych piętrach szalał pożar, stalowe belki i filary nie wytrzymały, ciężar górnych pięter je pokonał, a później to już siła ciążenia, ciężar górnych pięter, pęd itd. Być może ale na tym filmie widać jak zachowa się budynek, którego uszkodzona dolna kondygnacja nie wytrzyma naporu wyższych pięter
A film poniżej pokazuje http://www.youtube.com/watch?v=oDsqOjQJS8E że względnie podobny budynek może także zachować się zupełnie inaczej. I to bez użycia grama materiałów wybuchowych. I czego to dowodzi? Niczego. I dotyczy to tak i Twoich, jak i moich przykładów. Mamy tu do czynienia z odmiennymi konstrukcjami oraz innymi okolicznościami i takie porównania nie mają większego sensu. Mało tego, czasem nawet pozornie nieistotny szczegół może zupełnie zmienić przewidywany przebieg zdarzenia (sam przedstawiłeś przykłady nieudanych wyburzeń).
Reszty Twoich wątpliwości dotyczących przebiegu kolapsu nie skomentuję, bo wszystko już na ten temat napisałem. Przedstawiłem szczegółowo (i to nieraz) oparty na obserwacjach i analizach prawdopodobny scenariusz progresji rozpadu budynku (struktur wewnętrznych oraz fasady) i ani słowem się do tego nie odniosłeś. Więc na razie nie mam zamiaru się w tej kwestii jakoś szczególnie produkować.
To prawda, a ten budynek runął w tempie ekspresowym
Wszystko da się wytłumaczyć bez uciekania się do teorii spiskowych. Bazując na obserwacji ruchu krawędzi dachu (i 18-piętrowej górnej części budynku; resztę na znanym nagraniu z West St niedaleko Harrison St zasłaniały inne budynki) można wyróżnić trzy etapy kolapsu:
I etap: Kolaps odbywający się z tempem niższym niż tempo swobodnego spadku (opory były związane z narastającą progresją wyboczeń kolumn nośnych w dolnej części budynku) II etap: Kolaps odbywający się z tempem porównywalnym z tempem swobodnego spadku (najbardziej dynamiczna faza w której ok. 40 pięter powyżej obszaru pierwotnych wyboczeń po prostu zapada się w dół. Siły oporu konstrukcji w porównaniu z siłami generowanymi przez zapadającą się masę są praktycznie do pominięcia). III etap: Kolaps odbywający się z tempem niższym niż tempo swobodnego spadku (Waląca się konstrukcja zaczyna odczuwać wzrastający opór ze strony narastającej sterty szczątków)
Wynik otrzymany na podstawie tego nagrania daje czas spadku obserwowanej sekcji na poziomie ok. 140% tempa swobodnego spadku.
Abstrahując od rozważań, co Silverstein miał na myśli i jak można to przełożyć z angielskiego na nasze, warto byłoby się skupić nad tym czy z tego budynku wogóle było kogo wycofywać?
Pytanie, czy oni wogóle byli wewnątrz tego budynku? A jeżeli byli, to jak długo? Ten filmik nakręcony jest po upadku wieży południowej i tuż przed upadkiem wieży północnej
Czy widzicie tu jakieś oddziały strażackie? A jakichś ludzi, którzy w popłochu ewakuują się z budynku, są ewakuowani / ratowani przez strażaków lub zostali w nim uwięzieni? No, może poza tym nieszczęśnikiem, o którym najwyraźniej wszyscy zapomnieli
(spokojnie - uratowali go) Filmik pochodzi mniej więcej z tego samego okresu (już po upadku WTC2, co można wysnuć po zniszczeniach - i tu przynajmniej widać kilku strażaków, chociaż nie wyglada na to, żeby byli oni jakoś zaangażowani w ratowanie budynku lub chociażby w akcję ewakuacyjną. Skoro nie ratowali go wtedy (a nawet nie próbowali jakoś zabezpieczać przed pożarem), to po co mieli to robić po zawaleniu się wieży północnej, kiedy wszystko szło już w gruz i głównym problemem była akcja ratownicza na zgliszczach wież? Tutaj jeszcze filmik w szerszym ujęciu. Obok budynku kręcą się wprawdze strażacy ale jakoś tak niemrawo, a jeden z nich biega z aparatem fotograficznym, a nie sprzętem ratowniczym... Jest też nawet jeden policjant... Poza tym - pusto... A zaraz potem wali się wieża północna...
Tak, pusto. A czego się spodziewałeś? Że po zawaleniu WTC 2, gdy stało się niemal pewne, że WTC 1 także się wkrótce zawali, będzie tam tłoczno jak w ulu? Po upadku Wieży Południowej wszelkie służby ratownicze otrzymały rozkaz natychmiastowego opuszczenia Wieży Północnej i niebezpiecznych obszarów przyległych. Zresztą, pożary w WTC 7 spowodował dopiero właśnie kolaps WTC 1, więc wcześniej i tak strażacy nie mieli czego tam szukać (cywile zostali ewakuowani wcześniej). Straszne głupoty czasami wypisujesz...
O kim więc mówi Silverstein w tłumaczeniu Mariusha? "Pamiętam telefon, w którym dowódca FDNY powiedział mi, że oni nie są pewni czy są w stanie opanować pożar. Powiedziałem, wiesz 'Mieliśmy takie straszne ofiary, może najmądrzejszą rzeczą do zrobienia jest tylko zwiać (ucieć).' Oni podjęli decyzję wyciągnięcia [strażaków] i następnie obserwowaliśmy kolaps budynku." Może o tych ludziach, którzy przewidują, że budynek niedługo runie?
Dokładnie. Chodziło głównie o strażaków, którzy walczyli z pożarem budynku.
Czyli przynajmniej 5 godzin, nikt się nim nie zajmował. Na jednej ze stron albo w jakimś filmie (już nie pamiętam) próbujących obalić spiskową teorię o planowym wyburzeniu, jako argument na samoistne zawalenie się WTC7, na skutek pożaru, przeczytałem, że to dlatego, że palił się on poza wszelką kontrolą kilka godzin. Jesli by przyjąć to założenie, to tłumaczenie słów Silversteina jako ewakuację ludzi nie miałoby większego sensu...
W miarę zorganizowaną (jeśli można tak w ogóle powiedzieć) walkę z ogniem podjęto dopiero ok. 13:00, ok. 2,5 godziny po wybuchu pożarów w budynku (i zawaleniu WTC 1). Ok. 14:30 w związku z wzrastającym ryzykiem zawalenia się budynku, akcję gaśniczą zakończono, a strażaków wycofano (sam budynek zawalił się o 17:20). Co Ci tu nie pasuje?