Skocz do zawartości


Zdjęcie

Krótkie pytanie dla ateisty.


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
196 odpowiedzi w tym temacie

#121

TenebrosuS.
  • Postów: 121
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Marta, ile masz lat? Bo na pewno nie tyle na ile wskazuje nick. No chyba, że jesteś blondynką.
  • 0

#122

Mariush.
  • Postów: 4332
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mimo wszystko dał nam pokuse. Bez pokusy nie moglibyśmy wybrać zła, w katolicyźmie Szatan jest źródłem zła. Bez niego nie istniałby zło (przynajmniej w teorii katolickiej). IMHO brak zła odbiera wolną wole, ponieważ wtedy możemy postępować jedynie dobrze.

Szatan nie jest źródłem zła, gdyż jakby nie było to Bóg jest źródłem wszystkiego.

Aby nie widzieć tu żadnej niedorzeczności czy sprzeczności, trzeba jednak rozumieć biblijne pojęcie zła, które najprościej rzecz ujmując jest sprzeciwieniem się Bogu. Człowiek obdarzony przez Stwórcę wolną wolą mógł dopuścić się takiego czynu, zatem jakby nie było, Bóg wkomponował w człowieka możliwość czynienia zła. Jednakże to Szatan jest tym, który do sprzeciwienia się Bogu, a więc do zła namawia.

Wtedy też jasne staje się to, że Szatan wcale nie nauczył ludzi rozpoznawać dobra i zła, bo człowiek to wiedział od początku (w końcu wiedział, co było przykazem Bożym). Nieporozumienie wynika z zbyt dosłownego interpretowania wyrażenia "drzewa poznania dobra i zła"

Po pierwsze:
Znaczenie słowa "poznanie" w oryginalnym, starohebrajskim kontekście jest zupełnie inne, szersze. Czasownik "poznać" brzmiący w oryginale "iada" oznacza poznawanie w znaczeniu czynnym (przeniknąć coś, opanować, zapanować). W języku polskim używa się też czasem słowa "opanować" w sensie "poznania" (np. opanować materiał). Zatem Szatanowi nie chodziło wcale o to, aby człowiek mógł poznać dobro i zło, ale o to, aby człowiek mógł sam stanowić o tym, gdzie ma przebiegać granica między tymi dwoma podstawowymi moralnymi kategoriami. Człowiek spożywając zakazany owoc to właśnie zrobił. Robiąc to, sprzeciwił się woli Boga, czyli po prostu zgrzeszył.

Po drugie:
Zlepek słów „dobro i zło” można też interpretować jako hebrajski frazeologizm znaczący mniej więcej: wszystko (w sensie wiedzy). Język hebrajski ma więcej takich zwrotów np. zwrot „niebo i ziemia” ma znaczenie: wszystko (w sensie całego stworzenia).

Podsumowując:
Zwrot „drzewo poznania dobra i zła” w kontekstowym tłumaczeniu powinien brzmieć mniej więcej „drzewo decydowania o normach moralnych (ew. o wszystkim)”. W pewnym sensie drzewo to nie musiało wcale różnić się od innych zwykłych drzew ogrodu. Jego wyjątkowość mogła polegać tylko na tym, że było ono drzewem-testem sprawdzającym ludzkie posłuszeństwo wobec nakazów Bożych. Testem, w którym człowiek sprzeciwiając się Bogu zadecydował, że chce sam stanowić o kategoriach dobra i zła (ew. o wszystkim).
  • 0



#123

judas666.
  • Postów: 1468
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jakoś nie obchodzi mnie miłość jeśli jej w żaden sposób nie czuję, a jeśli Bóg istnieje, to się co najwyżej nade mną znęca, nie kocha mnie.

Marta75, ja słyszałem wiele historii o Tobie, np. że nie masz lewego oka i prawej półkuli, i że lubisz aportować jak piesek. Powinienem w to wierzyć?
  • 0

#124

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Księga Izajasza 14:12-13, Biblia Warszawska.

Faktem jest jednak, że tradycja związała z osobą Szatana pewne fragmenty ze ST (Iz 14 i Ez 28), w których Ojcowie Kościoła widzieli opis jego buntu. W rzeczywistości jednak tekst z Izajasza jest satyrą na upadek władcy babilońskiego i w ogóle nie mówi o Szatanie. Pojawiający się w tym tekscie Hellel ben Szahar (dosł. Jaśniejący syn Jutrzenki) został przetłumaczony przez św. Hieronima jako Lucifer (Niosący światło), co dało póżniej podstawę do nieuprawnionych twierdzeń, ze tak brzmi właśnie imię Szatana.

Rockyyy bez urazy, ale w kwestii interpretacji biblii intuicja każe mi wierzyć raczej panu:

Roman Zając - biblista i demonolog z KUL.

i jego artykułowi zamieszczonemu na, wydaje mi się rzetelnej w tej kwestii, stronie www.kosciol.pl.
Więc czekam na odpowiedz i pozdrawiam :)


No tak więc prawdopodobnie się mylę :)

Nie ma problemu, miło że wychwyciłeś mój błąd :)

Reszta - To dziwne, bo chciałbym, żeby każda istota doświadczyła dobra i miłości. Chciałbym żeby "Zły" także mógł się nimi cieszyć. Innymi słowy chce mu pomóc i naprawdę bez sensu byłoby gdyby tą pomoc odrzucał. Ale licho go tam wie ;) . Jeżeli mnie kocha to dziwne, że po tym jak go odrzuciłem mam skończyć w wiecznych męczarniach. Pewnie powiesz, że sam się na to skazuje, ale to właśnie jest dziura w tej boskiej miłości, Osobiście, gdyby bliska mi osoba sama skazałaby się swymi decyzjami na cierpienie i chciała by się z niego wyrwać, to pomógłbym jej w tym. A z piekła nie ma ucieczki (przynajmniej w teorii katolickiej). Dlatego zawiodłem się na pseudomiłości Boga, jakim cudem ktoś kto kocha wszystkich ludzi, nie chce zakończyć cierpienia tak wielu z nich. Zarówno na ziemi jak i poza nią.


Widzisz, no właśnie tu jest pies pogrzebany ;)

W tej kwestii osobiście wierzę Chrystusowi, a nie Kościołowi. Kościół uczy że poza kościołem nie ma zbawienia. To co Buddyści, Hindusi i Mułzumanie idą do piekła? Nie wierzę. Nie wierzę w Kościół, wierzę w Boga i Jezusa.

"Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie "

Jeżeli czynisz dobro to po śmierci - w mojej opinii - otrzymasz dobro, niezależnie od tego w co wierzysz.

Co do miłości Boga - wiesz ciężko mi to wytłumaczyć.

Powiem tak: Bóg nie jest kimś takim kto wchodzi Ci do życia z butami. Jeżeli nigdy Go nie zaprosisz to czemu miałby przyjść?

Jak w tym kawale:
Żyd skarży się Bogu - dlaczego ja nigdy nic nie wygrywam Panie Boże? A Bóg na to: "Ale daj mi szansę, wyślij chociaż kupon." ;)

"Oto stoję u drzwi i kołaczę:
jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
a on ze Mną. " Ap 3,20

U mnie było tak że byłem w dramatycznej (tak mi się wydawało) sytuacji, w ogromnym strachu i stresie. Wtedy pierwszy raz tak mocno pragnąłem aby Bóg przyszedł do mnie i mnie pocieszył. Chciałem tego z całego serca i z całą mocą. I przyszedł, kiedy obiecałem Mu że zmienię życie. Pod postacią nieprawdopodobnego światła. Spełnił moją prośbę.

Myślisz, że zmieniłem styl życia? Niestety nie, dopiero po 2 latach wypełniłem tą obietnicę.

Widzisz - moja wiara jest bardzo dziwna - nie wierzę w Kościół, tylko w Ewangelię - w Jezusa i w Boga. Wierzę w reinkarnację, wierzę że nie tylko Chrześcijanie są zbawieni, i wreszcie - uważam że Chrześcijaństwo wcale nie jest religią. Być Chrześcijaninem to dla mnie próbować naśladować Jezusa, a nie tylko chodzić do Kościoła (sam nie chodzę).

Kiedyś pewien nawrócony muzyk grupy KoRN na pytanie o Kościół odpowiedział: "Wierzę w zbawczą relację człowieka z Bogiem poprzez Jezusa[a nie w Kościół]." Wybaczcie że nie podam dokładnego cytatu. Po prostu nie pamiętam.

Mahatma Ghandi:"Nie wierzę, że kiedykolwiek istniała osoba, która nie wykorzystała Jego przykładu aby zgładzić swoje grzechy, mimo, że mogła nie być tego świadoma. Życie każdego zostało, w większym lub mniejszym stopniu zmienione przez Jego obecność, Jego działania i słowa mówione przez Jego boski głos… Wierzę, że należy On nie całkowicie do Chrześcijaństwa, lecz do całego świata; do wszystkich ras i ludzi, bez znaczenia, pod którą flagą, nazwą lub doktryną oni działają, bez względu jaką wyznają wiarę i kult Boga, którego odziedziczyli po swoich przodkach"

Całkowicie się z tym zgadzam :)

Co do cierpienia - Niezwykłe świadectwo Nick'a Vujicic'a.

Wierzę w karmę (jak już pisałem wcale nie tak niezgodną z Ewangelią i Pismem), tu nie ma niezgody, prawo Karmy mówi że zbierasz zło i cierpisz za grzechy i zło poprzedniego życia. Chrystus przynosi zbawienie, bo uczy nas jak żyć by już nigdy się nie inkarnować (to tylko moja opinia :) ).

Kiedyś byłem ateistą i byłem sam. Dziś już nie jestem. Dziś mam już 3 puzzle - Boga, Jezusa i samego Siebie. Kiedyś nie miałem żadnego, nawet siebie. Dziś brakuje mi tylko 1 - dziewczyny, którą kiedyś kochałem, a do której niestety sam podpaliłem most. Może kiedyś znów się zakocham. Może.

Zakończę swój post tak: Nie wierzę w Boga, którego przedstawia Kościół. Wierzę w tego Boga, którego objawił nam jego Syn, Jezus Chrystus.

Pozdrawiam, + leci dla Ciebie za kulturalną dyskusję :)
  • 0

#125

Mariush.
  • Postów: 4332
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W tej kwestii osobiście wierzę Chrystusowi, a nie Kościołowi. Kościół uczy że poza kościołem nie ma zbawienia. To co Buddyści, Hindusi i Mułzumanie idą do piekła? Nie wierzę. Nie wierzę w Kościół, wierzę w Boga i Jezusa.

Widzisz - moja wiara jest bardzo dziwna - nie wierzę w Kościół, tylko w Ewangelię - w Jezusa i w Boga. Wierzę w reinkarnację, wierzę że nie tylko Chrześcijanie są zbawieni, i wreszcie - uważam że Chrześcijaństwo wcale nie jest religią. Być Chrześcijaninem to dla mnie próbować naśladować Jezusa, a nie tylko chodzić do Kościoła (sam nie chodzę).

Wierzę w karmę (jak już pisałem wcale nie tak niezgodną z Ewangelią i Pismem), tu nie ma niezgody, prawo Karmy mówi że zbierasz zło i cierpisz za grzechy i zło poprzedniego życia. Chrystus przynosi zbawienie, bo uczy nas jak żyć by już nigdy się nie inkarnować (to tylko moja opinia).

Rozumiem, że to co wyznajesz to Twój prywatny koncept wiary – taka hybryda chrześcijaństwa z filozofiami Dalekiego Wschodu.

Mam w związku z tym parę pytań:

Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.
(Jan. 14:6)


Jak w kontekście powyższego cytatu rozumiesz możliwość zbawienia buddystów, hinduistów, czy muzułmanów?



A był pewien człowiek bogaty, który się przyodziewał w szkarłatne szaty i kosztowne tkaniny i co dzień wystawnie ucztował. Był też pewien żebrak, imieniem Łazarz, który leżał u jego wrót owrzodziały, I pragnął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza, a tymczasem psy przychodziły i lizały jego rany. I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe; umarł też bogacz i został pochowany. A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu. Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić.
(Łuk. 16:19-26)

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą.
(Jan. 5:25)

A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd
(Hebr. 9:27)


Jak w kontekście tych trzech powyższych fragmentów wyjaśnisz postulowaną przez Ciebie niesprzeczność reinkarnacji z wiarą chrześcijańską? Ja tu widzę wręcz coś przeciwnego ... I to bardzo wyraźnie.
  • 0



#126

zak.
  • Postów: 1198
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

ja słyszałem wiele historii o Tobie, np. że nie masz lewego oka i prawej półkuli, i że lubisz aportować jak piesek.

haha, niezla riposta :D nie wpadlbym na takie fajne przestawienie problemu
ale imo i tak niektorzy nie zrozumieja tego - -
  • 0

#127

Matt'.
  • Postów: 440
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.
(Jan. 14:6)


Jak w kontekście powyższego cytatu rozumiesz możliwość zbawienia buddystów, hinduistów, czy muzułmanów?

Ja mogę odpowiedzieć, bo widzę wielkie podobieństwo wiary Rocky'ego z moją własna.
Wiesz, Jezus przyszedł by nauczać miłości. Był on i jest obrazem Boga a Bóg jest miłością. Za czym idzie odczytanie tego wersetu jako:

"Miłość jest droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przez miłość"
  • 0

#128

Mariush.
  • Postów: 4332
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Matt, byłbym ostrożnym z takim uogólnianiem znaczeń.
Osoby Boskie w Biblii Bóg Ojciec, Jezus Chrystus i Duch Święty nie bez powodu są rozróżnione. Mają po prostu konkretne znaczenie. Gdyby tak nie było, można byłoby uprościć ewangeliczny przekaz i wszystkie Boskie Osoby zastąpić słowem "miłość". Fakt, że tego nie zrobiono powinien Ci dać do myślenia.

Zresztą, zobacz do jakiego absurdu może doprowadzić takie uogólnianie. Oto słowa Jezusa w Ewangelii Mateusza:

Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.
(Mat. 10:34-36)


A teraz zgodnie z Twoja sugestią odnieśmy te słowa do miłości i sparafrazujmy ów cytat:

Nie mniemajcie, że miłość przyszła przynieść pokój na ziemię; nie przyszła przynieść pokoju, ale miecz. Bo miłość przyszła poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.

Brzmi intrygująco, nieprawdaż? ;)

Takie zamienianie słów (np. kiedy nam to akurat pasuje) zwykle nie ma żadnych uzasadnionych podstaw, a czasem wręcz doprowadza do niedorzeczności. Przyjrzyj się poniższemu fragmentowi, na którego część zresztą sie powołujesz ... :

Kto tedy wyzna, iż Jezus jest Synem Bożym, w tym mieszka Bóg, a on w Bogu. A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim.
(1 Jan. 4:15-16)


... i spróbuj tutaj pobawić się w takie uogólnianie. Możesz próbować, ale pozbawisz ów fragment sensu. Tu po prostu słowo "Jezus" oznacza Jezusa, a słowo "miłość" oznacza miłość. Co więcej, fakt owej jednoznaczności w tym powyższym fragmencie uzasadnia, że w wersecie: "Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.", Jezus to właśnie Jezus i nic więcej.
  • 0



#129

_MajoR_.
  • Postów: 196
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ja bym chętnie podpisał cytograf z diabłem :) ale niewierze w niego tak samo jak i w "boga"
  • 0

#130

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Rozumiem, że to co wyznajesz to Twój prywatny koncept wiary – taka hybryda chrześcijaństwa z filozofiami Dalekiego Wschodu.

Można tak powiedzieć.

Natomiast myślę, Mariush trochę nie zrozumiałeś, o co chodziło Matt'owi. Ja się w zupełności zgadzam z tym co Matt napisał.

Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.

Jezus był Miłością, tak samo jak Miłością jest Bóg. Ścieżka Jezusa czyli ścieżka Miłości jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Natomiast dalsza część tekstu : nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie

Mocno zastanawia mnie ten fragment, bo gdzie indziej Jezus mówi : "Ja jestem światłem świata". Tymczasem w każdej relacji śmierci klinicznej pojawia się ten sam motyw : Światło Miłości. Czy to światło było Jezusem czy to Jezus jest tym światłem? Nie umiem odpowiedzieć. Może się mylę.

"A był pewien człowiek bogaty, który się przyodziewał w szkarłatne szaty i kosztowne tkaniny i co dzień wystawnie ucztował. Był też pewien żebrak, imieniem Łazarz, który leżał u jego wrót owrzodziały, I pragnął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza, a tymczasem psy przychodziły i lizały jego rany. I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe; umarł też bogacz i został pochowany. A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu. Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić"

To przypowieść, Jezus tu raczej opowiada o sprawiedliwości, o nagradzaniu cierpienia i karaniu egoizmu. Tak mi się wydaje.

A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd
(Hebr. 9:27)


To list do Hebrajczyków Pawła, nie słowa Jezusa :)

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą.

Wszystkie twoje życia zostaną osądzone. Tak to rozumiem.


Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.
(Mat. 10:34-36)


Ten fragment to ulubiona broń ateistów :)

Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale rozłam. Bo przyszedłem poróżnić stare wierzenia(ojciec, matka, teściowa) z nowymi(syn, córka, synowa).

P.S
Jest jeszcze jedna rzecz. Jezus nikogo nie potępiał. Przez ogół nauk można zrozumieć że Jezus i Bóg kochają wszystkich ludzi. Nie ma dla nich narodu wybranego, nie ma dla nich wiary wybranej.

Natomiast dorzucę jeszcze jeden fragment:

"Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie "

A jeżeli Hindus spełnia wolę Boga?

Z chęcią wysłucham twojej interpretacji tych fragmentów :)

Pozdrawiam :)
  • 0

#131

Matt'.
  • Postów: 440
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

@mariush

Tyle, że tu nie chodzi o bezmyślne zamienianie słowa Jezus ze słowem miłość, lecz chodzi o rozumną i logiczną interpretacje tekstu.

Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.
(Mat. 10:34-36)

Tu bez wątpienia chodzi o następstwo nauk Chrystusa, jak wspomniał Rockyyy przyniosły one rozłam. A jeśli chodzi o miecz, to jak już wspominałem co spotkało pierwszych Chrześcijan ze strony Cesarstwa jak nie ostrze miecza, tylko i wyłącznie za poglądy i przekonania?

Popieram też poniższe słowa Rocky'ego

Jezus był Miłością, tak samo jak Miłością jest Bóg. Ścieżka Jezusa czyli ścieżka Miłości jest Drogą, Prawdą i Życiem.


  • 0

#132

IO.
  • Postów: 256
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przepraszam za zwlokę, wczoraj nie dałem rady. Teraz będę musiał trochę nadgonić, ale do rzeczy.

@mariush & Rockyyy
Ustalmy jedną ważną rzecz, bo wydaje mi się, że nie do końca się zrozumieliśmy: mówię o Bogu i Szatanie w stricte katolickiej wersji. W moim odczuciu, tak przedstawiany Bóg wypada gorzej od Szatana. Każda rozbieżność, każda nowa wizja Boga oraz jego oponenta, za każdym razem wymaga ode mnie dokonania wyboru między nimi od nowa.

Szatan nie jest źródłem zła, gdyż jakby nie było to Bóg jest źródłem wszystkiego.

I tu mamy pierwszą rozbieżność. Wielokrotnie spotkałem się z poglądem, że to Szatan jest źródłem wszelkiego zła. Natomiast natrafiając na stwierdzienie, iż Bóg także nim jest, katolicy twardo zaprzeczają (o czym przekonałem pytając o to mojego, byłego już, katechetę oraz czytając wiele dyskusji dotyczących wiary). Dlatego ciężko mi uwierzyć, że stanowisko KrK jest w tej sprawie inne.

Aby nie widzieć tu żadnej niedorzeczności czy sprzeczności, trzeba jednak rozumieć biblijne pojęcie zła, które najprościej rzecz ujmując jest sprzeciwieniem się Bogu. Człowiek obdarzony przez Stwórcę wolną wolą mógł dopuścić się takiego czynu, zatem jakby nie było, Bóg wkomponował w człowieka możliwość czynienia zła. Jednakże to Szatan jest tym, który do sprzeciwienia się Bogu, a więc do zła namawia.

Wtedy też jasne staje się to, że Szatan wcale nie nauczył ludzi rozpoznawać dobra i zła, bo człowiek to wiedział od początku (w końcu wiedział, co było przykazem Bożym). Nieporozumienie wynika z zbyt dosłownego interpretowania wyrażenia "drzewa poznania dobra i zła"

Po pierwsze:
Znaczenie słowa "poznanie" w oryginalnym, starohebrajskim kontekście jest zupełnie inne, szersze. Czasownik "poznać" brzmiący w oryginale "iada" oznacza poznawanie w znaczeniu czynnym (przeniknąć coś, opanować, zapanować). W języku polskim używa się też czasem słowa "opanować" w sensie "poznania" (np. opanować materiał). Zatem Szatanowi nie chodziło wcale o to, aby człowiek mógł poznać dobro i zło, ale o to, aby człowiek mógł sam stanowić o tym, gdzie ma przebiegać granica między tymi dwoma podstawowymi moralnymi kategoriami. Człowiek spożywając zakazany owoc to właśnie zrobił. Robiąc to, sprzeciwił się woli Boga, czyli po prostu zgrzeszył.

Po drugie:
Zlepek słów „dobro i zło” można też interpretować jako hebrajski frazeologizm znaczący mniej więcej: wszystko (w sensie wiedzy). Język hebrajski ma więcej takich zwrotów np. zwrot „niebo i ziemia” ma znaczenie: wszystko (w sensie całego stworzenia).

Podsumowując:
Zwrot „drzewo poznania dobra i zła” w kontekstowym tłumaczeniu powinien brzmieć mniej więcej „drzewo decydowania o normach moralnych (ew. o wszystkim)”. W pewnym sensie drzewo to nie musiało wcale różnić się od innych zwykłych drzew ogrodu. Jego wyjątkowość mogła polegać tylko na tym, że było ono drzewem-testem sprawdzającym ludzkie posłuszeństwo wobec nakazów Bożych. Testem, w którym człowiek sprzeciwiając się Bogu zadecydował, że chce sam stanowić o kategoriach dobra i zła (ew. o wszystkim).

Nie jestem pewien czy dobrze cię zrozumiałem, ale...
Twierdzisz więc, że drzewo poznania dobra i zła oznacza tak naprawdę „drzewo decydowania o normach moralnych (ew. o wszystkim)” oraz twierdzisz, że było ono testem na posłuszeństwo wobec Boga. Uważam jednak, że bez istnienie takiego czynnika jak Szatan, ludzie nigdy nie sprzeciwiliby się Bogu. Trwaliby w rajskiej sielance po wieczność (czego wizja nie bardzo przypada mi do gustu). Nie zapominaj, że ów test wypadał pomyślnie dla pierwszych ludzi dopóki "Zły" nie postanowił tego zmienić. Bez jego ingerencji nie dokonałby się akt dający ludziom wolną wole i wolność m.in. od moralności nadanej przez Boga.

(...) (Za dużo by to wszysko cytować ;) )

Widzę, że robi się mały :offtop: , bardzo ciekawy (rzekłbym, że nawet ciekawszy od bieżącego tematu :D ), ale lepiej :topic: . O samej wierze jako takiej wolałbym pogadać raczej w temacie do tego przeznaczonym.
No, ale skoro już zacząłeś zbaczać z tego wątku, to powiem tylko tyle, że ja również miałem (i to stosunkowo niedawno) podobne poglądy. No, ale widzisz na czym na razie skończyłem :) - całkowicie straciłem wiarę. Nie zrozum mnie źle, nie mówię, że czeka cię to samo. Ja jednak, żeby uwierzyć potrzebuje dowodu.

I wracając jeszcze do tego cierpienia. Cierpienie na ziemi jestem jeszcze jako tako zrozumieć, ale idea wiecznego potępienia jest dla mnie nie do zaakceptowania.

Pozdrawiam was obu :)
  • 0

#133

Halloween.
  • Postów: 516
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Szatan nie jest zły? To jaki jest?
  • 0

#134

zak.
  • Postów: 1198
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

rogaty




...w zaleznosci od interpretacji :P
  • 0

#135

..::Marta::...
  • Postów: 151
  • Tematów: 15
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czyli ta historia, którą słyszałam, była plotką?? ^^...
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych