Dobrze, przyznam, że po napisaniu mojego powyższego postu zrobiło mi się trochę Ciebie żal, bo nie lubię jeździć po ludziach, choć czasem bywam zmuszony do tego jeśli za bardzo sobie poczynają, więc postanowiłem zakończyć głupi spór który nie pasuje do żadnego tematu wiadomością na PW (wszak od tego ona chyba jest, żeby załatwiać sprawy prywatne, czyż nie?). Nie raczyłeś przystać na uczciwą propozycję, to nie. A że widzisz w tym znowu jakiś mój spisek albo co tam sobie chcesz - to już nie moja sprawa. Bo to była tylko i wyłącznie moja dobra wola. Ty zaś widzisz w tym oczywiście mój strach i przerażenie, chytrość i podstęp oraz wyrachowanie i sprzedajność* (!)
*co niepotrzebne skreślić.
Pierwszymi, którzy się mnie uczepili byli Legalize i Muhad (skądinąd bracia, więc poza forum zapewne siebie dopingowali). Tak właściwie do obu nic nie mam prywatnie, ale nie o to mi chodzi. Najwyraźniej nie spodobało się im, że kosmita z Egiptu stał się nagle wazonem. No cóż, coś w co się uparcie wierzyło nagle okazuje się żałosnym kłamstwem, a to może boleć. I choć zawsze prezentuję prawdę (czego nie można powiedzieć o wielu, którzy jedynie uważają, ze tak robią, podczas gdy istnieją niepodważalne <uwaga! ważne słówko! "niepodważalne"> dowody na kłamstwo), ciągle słyszałem szyderstwa. Mnie to nie rusza, naprawdę
Tak długo już tutaj przebywam (i nie tylko tutaj), że naprawdę, spływa już po mnie takie coś. Tylko pojąć nie mogę jak można teraz np wyśmiewać się z tego nieszczęsnego paszportu spod WTC, skoro udowodnione jest, że przetrwały i siedzenia samolotu i bilety lotnicze i kamizelka ratunkowa...
Wiem, że głupio teraz będzie odwołać te wszystkie "O LOL, mamusiu, a paszport to wypadł z samolotu! hahahaha!". Niestety, można albo to odwołać i przyznać rację, bo taka jest PRAWDA, albo dalej trwać w swojej, jak to ładnie ktoś określił "ciemnocie" i zakłamaniu.
A wystarczy być jak np dj_cinex, z którym też się raczej nie zgadzam, ale nie pamiętam żadnej z nim sprzeczki albo personalnej uwagi wynikającej z róznicy poglądów. Co kultura to kultura w końcu i uważam, że trzeba więcej takich ludzi jak on.
Czuję się zaszczycony, że troszczysz się o mnie i być może nawet działasz dla mojego dobra, żeby mi pokazać jak to jestem godny pożałowania. Choć być może znowu nie zrozumiełem tego, co chciałeś nam wszystkim przekazać, bo nie do końca znowu wiem, czy chcesz mi pomóc, czy litościwie pragniesz ukazać mi WIEDZĘ, czy uważasz mnie za zagubioną owieczkę, czy może za "kłamcę, zdrajcę, sprzedawczyka oraz kogoś, kto siebie i swoje umiejętności poddał we władzę strachu czy tylko swej pazerności oraz kogoś, kto jest głupi".
Kłamcą nie jestem, raczej zajmuję się tutaj prostowaniem kłamstw (oj, trochę się już nauzbierało takich kłamstw spiskowych i innych z dość wielu dziedzin przy których prostowaniu brałem udział...)
Zdrajcą? Hmm, nawet nie jestem w stanie pojąć do czego by to przypiąć.
Sprzedawczykiem? No to mnie najbardziej intryguję, przyznam szczerze
A to ze swoimi umiejętnościami w służbie strachu i służalczości... no naprawdę nie wiem, to chyba też nie do mnie, bo nie widzę żadnego punktu zaczepienia, jeżeli jednak są jakieś to błagam o ich dokładne wskazanie. Zapewne znasz mnie lepiej niż wszyscy moi prawdziwi znajomi, Internet to jednak potęga jest
Pazerny to też nie jestem, wypraszam sobie
(swoją drogą to nadzwyczajny jesteś, takie cechy próbujesz wykrywać przez internet?)
No a za głupka też się nie uważam, tutaj pewnie jakaś część użytkowników zgodzi się ze mną w tej kwestii (pewna oczywiście nie, ale to już zbyt skomplikowana sprawa dumy, wiary, nienawiści do prawdy, skłonności do fantazjowania itp.)
Co do brata, to nie wracajmy do niego personalnie, bo często nadmieniałem, że wiem co się dzieje w Iraku i Afganistanie z najbardziej dla mnie pewnego źródła, które wiem, że pewnie nie zadowoli innych. Przykro mi, ale nie chce mi się dyskutować z kimś, kto wmawia mi, że tam toczy się wielka wojna domowa, podczas gdy wiem od brata i jego znajomych, którzy tam SĄ i mówią, że jest tam o wiele ciszej niż to się mówi w mediach. Ale że dowodów twardych nie mam (bo czym jest słowo mojego brata dla np Ciebie - co zawsze podkreślałem), to nie wdaję się w dyskusje, co zresztą można zauważyć w tematach o wojnie.
Możesz uważać co chcesz, Twoje święte prawo i jak już nadmieniłem nic mi do tego i nie mam zamiaru wbijać Ci do głowy siłą swojej wersji. Żyj jak chcesz, wierz w co chcesz i rób co chcesz. Ale edukacje swoich dzieci zostaw lepiej szkole.
Przytomne i zdrowe widzenie wg Ciebie to znaczy jakie?
Szukasz pobudek, jakie "zaślepiają mi przytomne i zdrowe widzenie", czyli wg Ciebie zapewne osiągnę ten nieosiągalny dla wielu szarych ludzi stan umysłu i receptorów kiedy:
Uwierzę, że na ścianie w Egipcie jest nabazgrany kosmita i trzykrotnie opluję egiptologów, że nas okłamują. Potem obejrzę zdjęcie piramidy Cheopsa i oddam pokłon geniuszowi kosmitów (bądź Atlantów, to jeszcze nie jest dokładnie określone). To samo zrobię z piramidami Majów. Następnie od razu rzucę się do kopania schronu przed przebiegunowaniem Ziemi lub zderzeniem z Planetą X, ale w międzyczasie będę praktykował OOBE i inne tego typu rzeczy, żeby porozmawiać z Bytami, które opowiedzą mi o czerwonej rasie ( mówienie o czerwonej rasie, podczas gdy Indianie tak byli nazywani bo jedynie malowali twarze na czerwono i jest to typowa pomyłka nieuków!) i o kukurydzy w starożytnym Egipcie (odkrytej przez konkwistadorów w Ameryce...). Potem, oświecony ich radami, szybko zmienię miejsce kopania schronu, żeby nie wpaść czasem do środka pustej Ziemi. Potem zacznę jeszcze budować maszynę na której Pakal latał sobie po okolicy i zacznę studiować plany lotniska w Nazca, na którym lądowały od czasu do czasu samoloty Faraonów (to nie były wcale ptaszki do wskazywania zeglarzom wiatru, to wcale nie były te ptaki
a fabryki tych samolotów kosmici zabrali ze soba i śladu po nich nie ma). Potem jeszcze będę musiał tylko uwierzyć w to, że dziura w Pentagonie była za mała i że zdjęcia to "udowadniające" wcale nie są zmanipulowane, uwierzyć że WTC zawaliło się w tempie swobodnego, a nawet nadswobodnego spadania (a może zostało odparowane przez UFO? No nie wiem, wskaż mi, o Mistrzu drogę do poznania prawdy!) oraz opluć tych, którzy mówią, że porywacze samolotów jednak nie żyją. No bo żyją. Bo to nie była pomyłka dziennikarza. Oni zyją. Naprawdę. Tak. Dodatkowo będę musiał uwierzyć, że to Glogal Hawk walnął w Pentagon, a świadkowie kłamią, bo są podstawienie przez rząd, albo coś tam. Oj, zapomnijmy po prostu o tych, co mówią, że to był Boeing. Nasze zdrowe widzenie ich nie postrzega po prostu. Potem albo zapomnę o szczątkach z Pentagonu, no albo uwierzę że pochodziły z innego samolotu, bo przecież zdrowo widzę, że agenci spaprali sprawę i podłożyli do Pentagonu nie te silniki co trzeba. Partacze. Tylko trzeźwo widzący to zauważają. Zostaje sprawa lamp przy drodze koło Pentagonu, ale prawdziwie zdrowo widzący też ich nie widzą, więc zapominam o nich. Później będę musiał jeszcze uwierzyć, że tyle tych przyznań się do winy przez Osamę i członków Al Kaidy jest zmanipulowanych, ale znowu nieudolnie (przecież mówiłem, że tylko trzeźwo widzący widzą to partactwo). Poza tym muszę jeszcze przyjąć za świętość, że strażacy zaglądali do pieca ze stopionąstalą, a nie świecili sobi latarkami do dziury. No bo w końcu który strażak by to robił? Świecił sobie do środka latarką? Wsadzał łeb do środka pieca jak nic! Tylko o tym nie mówi, no ale widzimy to na zdjęciu przecież. No i oczywiście to są ślady po termicie i jego ścinaniu kolumn a nie ślady po cięciu palnikiem złomu po WTC! Kiedy to w końcu sobie uświadomię, stanę się prawie półprzytomnie patrzącym.
Co jeszcze? Pewnie jeszcze nie będę wtedy w pełni przytomny i zdrowo patrzący... Cóż, pozostanie mi pewnie uwierzenie w potwora z Loch Ness, w to, że ORBY to dusze, a nie zwykły kurz, w to, że na Marsie rosną i drzewa i są nawet szklane tunele, no bo nie wyschnięte koryta rzek przecież. Ale co tam tunele, zdrowo widzący widzą tam przecież i wielkie robaki i miasta i piramidy i Twarz nawet! Tylko z tym jest problem, bo źli ludzie ciągle nami manipulują i fałszują zdjęcia, więc tutaj walka o zdrowe widzenie jest trudniejsza. No ale za to już wiem, że lądowanie na Księżycu było w studiu z próżnią bo pył zachowuje się jak w próżni, oraz że w tej próżni wiał wiatr, no bo flaga przecież powiewa. Ślepy ten, kto tego nie widzi i tępy ten, kto nie rozumie.
Czy wtedy w końcu dostąpię zaszczytu zaliczenia mnie w poczet PRZYTOMNYCH I ZDROWO WIDZĄCYCH, WOLNYCH I NIEZMANIPULOWANYCH, MĄDRYCH I SILNYCH, PONADPRZECIĘTNYCH I WIDZĄCYCH DALEJ OD INNYCH, WIELKICH MISTRZÓW WIEDZY NIEDOSTĘPNEJ? CZY WTEDY ZOBACZĘ NIEWIDZIALNE?
Bo też chciałbym widzieć wszędzie te spiski, ale nie bardzo mi to idzie. Może jak Winston Smith po prostu nie wiem jak patrzeć i trzeba mi będzie wyprać mózg, zebym w końcu je zobaczył. To by wiele tłumaczyło.
A co do brata jeszcze, wiem, że nie masz pojęcia kto tam jedzie z własnej woli, a kto bo ma taki rozkaz. Sąsiad z naprzeciwka jeździ raz po raz na ochotnika, jak był gruby, tak jest dalej (choć portfel mu także rośnie). Z Iraku ze swym pustynnym słońcem wrócił blady jak trup (co wiele mówi o tym czym tam się zajmował). Brat właśnie wrócił z ćwiczeń w Niemczech, niedługo jedzie do Anglii na kolejne. Tacy jak on bronią kraju i mają ponadprzeciętne wyszkolenie wojskowe i medyczne i się na coś temu krajowi przydają. Tacy jak Ty... no cóż, każdy ocenia jak chce. Tylko robisz z siebie głupka (przede mną, bo przed innymi pewnie robisz za bohatera), bo w przeciwieństwie do Ciebie i innych z tego forum ja znam tego kogoś o kim mówisz jako jedyny z Was i wiem jak ma się to co próbujesz wmawiać do rzeczywistości. Ja nie będę brał się za ogbadywanie Twojej rodizny, bo w przeciwieństwie do Ciebie wiem, że to byłoby po prostu idiotyczne z mojej strony, mówić coś o kimś, kogo w ogóle nie znam.
Nie zabronię Ci też wysławiania się w tym Twoim stylu. Mówię tylko, żebyś nie liczył na poważną dyskusję ze mną jeśli będziesz dalej prezentował tę już nawet nie dyslektyczną formę
wyrażania myśli. Choćbyś nawet znał największą tajemnicę Wszechświata, to jeśli zaczniesz mi ją prezentować tak jak obecnie, to wybacz, ale daruję sobie jej poznanie. I, na Boga, szkolnych wypracowań dziecku też nie pomagaj pisać. Samo na pewno lepiej da sobie radę.
I to tyle na razie, skoro jawnie to jawnie. Ale od tej pory proponuję jednak wszelkie personalne dygresje wymieniać przez PW, od tego w końcu jest. Chyba że brzydzisz się tym, bo używanie ich jest "kłamliwe i zdradzieckie". No i chyba że w końcu przystaniesz na moją propozycję, która była i jest jak najbardziej szczerza i wynikajaca jedynie z próby zachowania dobrej atmosfery, której jak widzisz wyciąganie niepotrzebnych kłótni na wierzch nie służy.
PS. tak swoją drogą to nie mogę w końcu się zdecydować, czy bardziej przypominasz mi Winstona Smitha z "Roku 1984", czy też Miszkę Zubowa z "Zapisków oficera Armii Czerwonej". Ale Winstona chyba jednak nie, bo on walczył o prawdę