Napisano
25.10.2007 - 02:46
Ja myślę, że na dziwność Polski wpływa charakterystyczny sposób myślenia Polaków. Często jest to popieranie krętactwa i "mącenia na boku" przy świętym oburzeniu, kiedy jakaś krzywda dotyka nas samych. Nic dodać, nic ująć - zobrazowanie takiego starego powiedzenia: "Jak czyjeś to komedia, a jak moje to tragedia" To że chuligaństwo i dresiarstwo jest wszędzie, to głównie wina ograniczonego myślenia rodziców. Dla nich synek/córka po prostu "idzie na dwór/na pole" ale co tam na tym dworze/polu robi, to już nie jest za bardzo ważne. Zanika umiejętność rozmowy o problemach, dziecko po powrocie do domu zamyka się w pokoju ze świeżo ukradzionym fantem czy działką narkotyku. Zamyka się w tym pokoju przede wszystkim ze swoimi problemami, a rodzice nie podejmują nawet najmniejszej próby, aby choć trochę zwrócić uwagę. Wiadomo jakie teksty potem mamy: "Narkotyki ? Pobicia ? To nie moje dziecko... " To bardzo "nasze" - olać problem, a kiedy rozwinie się tak, że widać go z daleka - robić wielkie oczy i wmawiać sobie, że synowi do domu narkotyki przynieśli Plejadianie, a córka stała się, delikatnie mówiąc "kobietą lekkich obyczajów" pod wpływem UFO. Bardzo często w takich sytuacjach najgorszy jest zawsze ktoś drugi - sąsiad, kuzyn, pijak spod sklepu. Zawsze będzie czyjaś wina - raz Stalina, raz Darwina... Polacy po prostu muszą i lubią mieć jakieś gorsze tło, z którym mogą się porównać tylko po to, aby stwierdzić jacy są nieskazitelni. Trzeba przyznać, że dużo zachowań współczesnych Polaków ma głębokie korzenie w PRL i być może to jest postrzegane jako dziwactwo. Wspomniane na początku społeczne przyzwolenie na krętactwa wzięło się oczywiście z tych (jakże barwnych) czasów. Otóż w wielu naszych rodakach pozostał ówczesny podział - na NAS i ICH. "My" to szary naród zjadaczy chleba. "Oni" - tu każdy ma swoją definicję, mało tego - swoją hierarchię. "Ich" łączy jednak jeden sojusz - utrudniać "Nam" życie. Najważniejsi są oczywiście "ci z rządu" - po co więc iść na wybory, jak i tak oni sobie wszystko wcześniej ustalili ? Znów podnieśli podatki, znów się bawią za nasze. Nie Kwaśniewski, nie Tusk, nie Wałęsa. Po prostu jakaś bezkształtna masa "rządzicieli". Oprócz tajemniczych nieznajomych włodarzy, przeciętnego obywatela nękają także inni "Oni". Przecież jakaś siła nieczysta wyłącza np. prąd. Wywali bezpiecznik klatkowy, ale wina i tak spada na elektrownię i na tajemniczych "Ich", pozbawiających jednym przyciskiem energii. Nadal więc zbyt dużo w Polakach wizji Wielkiego Administratora za wszechmogącym panelem kontrolnym. Wymieniony przeze mnie podział społeczeństwa wymusza sprzeciw. Dlatego właśnie nikt nie wzywa policji, kiedy okradają sąsiada ("Donosicielstwo jest paskudne, zresztą... dobrze mu, o! ale złota miał... chodź Baśka do judasza, zobacz"), toż to współpraca z wrogiem - gorszym od zbira, bo zbir okradnie i pójdzie. Wielki Administrator zaś cały czas ma na nas oko. No po co z nim wchodzić w komitywę ? Kradzież "państwowego" według niektórych to obowiązek ("Tyle tego państwo ma, niech nam da kawałek. O! Nie chce dać ? A, to sobie sami weźmiemy, trzymaj Antek worek!") W praktyce niewiele problemu sprawia okradzenie rodaka - państwowego coraz mniej, to trzeba rozkułaczać kułaków. Młodzi bandyci nie mają taki "ideologiczych" podstaw - ojciec sobie radzi, ja też mogę. Wyprowadzenie Polski z dziwactwa będzie bardzo trudne. Skończy się myślenie PRL-em, a rodacy na pewno coś ciekawego na to miejsce wymyślą. Kończąc ten post chcę podkreślić, że nie miałem na myśli WSZYSTKICH Polaków, lecz tylko pewien opiniotwórczy procent, który chyba jednak istnieje, skoro "dziwność" naszego kraju jest zauważalna.