Ja wiem na 100% i cieszy mnie bardzo ta pewność. Dusza istnieje, "życie" po śmierci istnieje, "duchy" istnieją i prawdopodobnie istnieje też i "niebo" nie wiem czy "piekło" też ale prawdopodobnie tak.
Ten człowiek to medium. Posłuchajcie sami. Nic dodać nic ująć.
http://pl.youtube.co...h?v=ULklK4WaMq4Poniżej o własnych przemyśleniach i przeżyciach.
Czemu wierzę? Bo mam dużo więcej powodów by wierzyć niż by nie wierzyć. A po pierwsze, przeżyłem OOBE, kiedy moja dusza lewitowała nad moim ciałem i miałem okazję obserwować co się z nim działo kiedy straciłem przytomność po bardzo silnym uderzeniu głową w lity lód. Osoby mi bliskie, którym ufam we wszystkim opowiadały mi o ich doświadczeniach z duchami. Czytałem książkę najsłynniejszej medium z USA o jej doświadczeniach, czytałem tu na forum przypadki, oglądałem filmy. Należę do ufnych ludzi i chyba potrafiących zauważyć kłamstwo. Mogę stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że dusza i życie po śmierci ciała istnieje!!
Czyż to nie jest piękne?? Cieszmy się życiem ziemskim, byśmy mieli co wspominać!! Niech każdy dzień przyniesie nam dużo radości i doświadczeń, nie wiadomo czy potem da się zdobywać nowe, czy po prostu tylko trwać.
Kiedy w stanie OOBE widziałem jak z kamery, kilka metrów nad ziemią, swoje ciało, czułem... czułem absolutny spokój. Widziałem wszystko dookoła. Wiedziałem, nie musiałem pytać, nie musiałem się zastanawiać, wiedziałem. Bez emocji. Obserwowałem, można by wręcz powiedzieć "bezdusznie" czyli bez emocji. Nie było mi ani dobrze ani źle, że widzę jak przenoszą moje ciało. Wszystko oglądałem z góry, a kamera się poruszała, śledziła losy mojego ciała. To co czułem najbardziej to absolutny spokój, niczym nie zakłócony. Nie było bijatyki myśli jak na co dzień, nie było głosu wewnętrznego, który by się w głowie zastanawiał, pytał, wyrażał emocje, nie było emocji. Ciało przeniesione i cucone, ożyło. Zobaczyłem wtedy świat z normalnej perspektywy, a ciało dokładnie znajdowało się w tym samym miejscu i w tej samej konfiguracji, co widziałem je oczyma duszy "z kamery".
Nie wiem czy wszystkie dusze mają takie same odczucia. Moja mogła być specyficzna, bo "przygoda" pozacielesna trwała króciutko, maksymalnie kilka minut, może nawet i pół minuty. No właśnie... czasu też nie było, odczuć można było po prostu wieczność, bezczasową, bez pośpiechu, bez niczego. Zdaje się, że głosów też nie było, chodź za to nie dam sobie ręki uciąć. Zdaje się, że oglądałem ten świat jakby za szybą, mogłem oglądać, ale nie słyszałem. Żadnych innych postaci nadprzyrodzonych nie widziałem, nie pamiętam. Zresztą widok z kamery pamiętam nie od razu, takie mam przynajmniej wspomnienia. Między momentem uderzenia w czoło i stracenia przytomności, a pierwszą klatką "filmu z kamery" jaki pamiętam musiała być jakaś przerwa. Nie było za to przerwy między ostatnią klatką "filmu" a momentem przebudzenia, tu przejście było płynne chodź nie jestem w stanie stwierdzić czy "kamera" zbliżała się do ciała przed momentem przebudzenia w ciele. Jestem gotów optować za tym, że tak, ale znowu w tej kwestii pewności nie mam.
Wierzcie, nie wierzcie. Chciałem się tym podzielić, bo wielu ludzi na tym forum podzieliło się wieloma wartościowymi historiami i przemyśleniami, a ja dokładam swoją cegiełkę do tego wszystkiego.
Nie wiem co się dzieje z duszą dalej, chodź wierzę, że dobzi ludzie są na pewno szczęśliwi później, jak ta amerykańska medium opisała w swojej książce. Warto być dobrym człowiekiem. Każdego dnia.