moje senne ja, to chyba po prostu moje drugie ja, ktore jest nierozerwalne z tym pierwszym ale diametrialnie sie różni
, prowadzę dwubiegunowe życie, nocne i dzienne. Mogłabym opowiedziec o swoim nocnym ja, tak samo jak o dziennym, mam cała historię
w każdym razie, troche sie między sobą różnią, ale mam wrażenie, że tam akcja dzieje się bardziej realnie niż w dzień, i że dopiero tam jestem sobą, jakby życie za dnia to była tylko przykrywka i schronienie a we snie to kontynuacja właściwa. W snach doświadczam spotkań z prawdziwym złem, które manifestuje się w różnych postaciach, wiem że cały czas przed tym uciekam bo to jeszcze nie ten moment na starcie, albo próbuję podjąć walkę. Próbuję odnaleźć tam pewną osobę i wiem, że szukam jej też w realu. Moje drugie ja, odpowiedzialne jest za ludzi, którzy musieli uciekać ze swojej mieścinki, mam oddział, którym dowodzę. Latam, zwiedzam starożytne światynie, podróżuję w kosmosie i to czasem w dziwny sposób
, cofam się w czasie, potrafię np określić rok bo po prostu rozmawiam z kimś i pytam o to, walczę używając energii i spotykam mistrzów którzy coś mi tłumaczą. Cały czas w snach robię zdjęcia i np tłumaczę komuś że robię je po to żeby pokazać komukolwiek jak się obudzę, że to działo się naprawdę, święcie w to wierzę i nieraz tak z tego wariactwa zaglądam w pliki telefonu czy może nie ma tam jakichś dziwnych nowych fotek
. Albo zastanawiam się jak przenieść przedmiot ze snu do świata realnego, żeby komuś w końcu to pokazać, że tam jest życie i jst między snem a jawą połączenie. Wiem, że jestem kimś ważnym ale jakby na wygnaniu i muszę być cały czas incognito. Posiadam tam niezmierzone poczucie celu i wiem że mam wiele rzeczy do zrobienia i załatwienia, a każdy z tych snów jest świadomy. Kieruję akcją, tworzę przedmioty albo bardzo świadomie uczestniczę w tym co się dzieje. Ostatnio przeżyłam nawet deja vu we śnie !
tak świadome, że po obudzeniu moje nerwy po prostu puściły i chciało mi się normalnie płakać bo stwierdziłam, że albo już zwariowałam albo to nie na moje siły. Bo szczerze powiem, że takie życie jest męczące, tymbardziej, że tam jest więcej możliwości niż tu i tak jakbym tam robiła to co powinnam, a tu nie dam rady bo się nie da, sami wiecie..
No i jak się ma głowę naładowaną takim rozdowjeniem to życie 'rzeczywiste' wygląda trochę nieciekawie albo przynajmniej za bardzo człowiek odczuwa to ograniczenie jakiego nie ma we śnie. Oba moje ja
są nierozerwalne ale tam spełniam się bardziej i częściej czuję się sobą niż tutaj, tak o
aha, dodam jeszcze, że oczywiście zadowolona jestem z tego co mam na jawie
ale jak tam nieraz porównam to wnioski same wpadają, no i silniej tam odczuwam emocje, które przenoszę na jawę i jestem z tym bardzo zżyta