W artykule nie było żadnej wskazówki na to, skąd Zajcew wziął tą ilustrację. Obraz ten mogliśmy widzieć w filmie dokumentalnym Ericha von Dänikena pt. „Wspomnienia z Przyszłości”, a jego komentarz wskazywał dr Zajcewa jako źródło informacji.
Dla mnie to było wszystko czarną magią. Bez chwili wahania zasiadłem do maszyny do pisania i wystukałem list do dr Zajcewa. Nie miałem do niego adresu, więc zaadresowałem list po prostu na AN BSRR w Mińsku, a zakończyłem go następująco:
[...] Na zakończenie chciałbym Pana zapytać o fotografię tego rysunku naskalnego z uzbeckiej Fergany, którą reprodukowano w >>Sputniku<< nr 1/1968. Takie zdjęcie przyczyniłoby się do zniknięcia wszelkich wątpliwości, co do prawdziwości jego źródła.
Za dwa miesiące, ku mojemu zdumieniu i radości, otrzymałem list od dr Zajcewa. Jego odpowiedź od razu sprowadziła rzecz do właściwego wymiaru:
[...] Rysunek ten, który opublikowało czasopismo >>Sputnik<< z 1968 roku nie jest w żadnym wypadku kopią fergańskiego fresku. Jest to współczesny obraz, namalowany przez pewnego współczesnego artystę malarza, a zatem odradzam Panu uważanie tego obrazu za autentyk.[2]
Dr Wiaczesław Zajcew - uczony, który napisał tak fantastyczny artykuł nie musiał dementować niczego, a to dlatego, że – jak się potem dowiedziałem – na początku lat 70. poszedł w odstawkę i leczono go w klinice psychiatrycznej. Podobna metoda wobec opornych była stosowana często w ZSRR – czego potwierdzenie zyskaliśmy dopiero za rządów Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Michaiła Siergiejewicza Gorbaczowa. W dodatku do gazety „Komsomolskaja Prawda” autor z rozbrajającą szczerością przyznaje, że w jego kraju każdy zdrowy człowiek może zostać uznany za schizofrenika i umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Szczególnie dotyczy to obywateli, którzy wykazują negatywne nastawienie do marksizmu-leninizmu, wykazują niezdrowe zainteresowanie religią i naukami z tzw. „pogranicza”.
Dr Zajcew – który tymczasem zmarł – był przede wszystkim uczonym. Z benedyktyńską cierpliwością zajmował się problemami istnienia życia pozaziemskiego i przyjmował to za wysoce prawdopodobne, że jakaś kosmiczna Inteligencja już swego czasu odwiedziła Ziemię. Tym sposobem wszedł on w konflikt z oficjalna marksistowsko-leninowską doktryną, która była odporna i „nieprzemakalna” na takie nowatorskie idee, zaś Zajcew nie miał najmniejszej ochoty zdradzić swe poglądy i koncepcje. Kosztowało go to stanowisko w AN BSRR i zaprowadziło do szpitala psychiatrycznego.[3]
Dobrze, nie chce nic dalej spekulować, ale ten malarz był chyba zdrowy na umyśle? choć obraz wydaje się być niekonwencjonalny, a wręcz paranoidalny to jednak sztuka też ma swoje prawa i dla jednego jakieś czerwone kreski na płótnie to zwykłe bazgroły, a dla innego dzieło sztuki, za które chętnie by zapłacił. Nic o tej jaskini, więc z linka, który udostępniłeś wynika, że taka nie istnieje. Mało jednak obchodzi mnie czy obraz był wykuty czy wygląda na taki. Chodzi o to czy ten artysta współczesny rzeczywiście był świadom tego co tworzy czy miał jakieś zaburzenia psychiczne... Jeśli przyjmiemy pierwszą wersję to prawdopodobnie jest masonem lub miał do czynienia z tą organizacją, a może po prostu była to jego wizja lub sen? Cóż.... Chyba nigdy się nie dowiemy... Z jednej strony pan doktor mógł być "okej" i nie słusznie został odesłany do szpitala psychiatrycznego, a pan, który wykonał dzieło gdzieś tam egzystuje... Z drugiej strony tym malarzem mógł być on sam (czyli Dr. Wiaczesław Zajcew) i wtedy rzeczywiście to fałszywka, to byłoby logiczne, bo osobie z urazem "głowy" nie można ufać do końca.
Użytkownik Khan edytował ten post 06.09.2016 - 12:47