Już piętnaście minut po katastrofie na ratunek ruszyły rybackie kutry.Jakież było ich zdziwienie,gdy zamiast unoszących się na wodzie szczątków wraku dostrzegli gęstą,żółtą pianę,która wydzielała zapach siarki.Pas piany miał 80 stóp szerokości i ponad pół mili długości.Następnego ranka przyszła wiadomość,że żaden samolot nie zaginął nad Nową Szkocją.Jednocześnie do akcji wkroczyli wojskowi,którzy dokładnie przeszukali dno zatoki.Rybacy opowiadali później,że wyłowili oni z wody kawałki dziwnego metalu,lecz nie poddali ich oficjalnej analizie,a zabrali ze sobą.
Na tym kończy się oficjalna część tych wydarzeń.
Wiele łowców UFO uważa jednak,że poszukiwania koło Shag Harbour były przykrywką dla znacznie większej akcji prowadzonej koło Shelburne(30 mil od Shag Harbour)przez floty U.S.A i Kanady.Uważają oni,że obiekt po wpadnięciu do zatoki,przemieścił się pod wodą z ogromną szybkością i zatrzymał właśnie koło Shelburne.Jeden z amerykańskich nurków opowiadał potem,że obiekt na pewno nie pochodził z naszej planety.Gdy do niego podpłynęli ich oczom ukazał się wielki pojazd.Nurek,zwany "Harrym" powiedział,że zrobiono zdjęcia nie tylko uszkodzonemu obiektowi,ale i dwóm innym,które zdawały mu się asystować.
Sprawa została wyciszona bardzo szybko.Nurkom nakazano nie rozpowiadać o tym,co zobaczyli na dnie,a cała akcja w Shelburne nie posiada oficjalnej dokumentacji ani tak dużej liczby świadków,jak katastrofa w Shag Harbour-przez co nie może zostać potwierdzona.
Obiekt w oficjalnych dokumentach nazwano USO(Undentified Submerged Object).Wielu entuzjastów porównuje ten incydent do wypadków w Roswell i Kecksburgu.Lecz dopóki nie będzie oficjalnego komunikatu w tej sprawie możemy tylko wierzyć lub nie wierzyć w te niezwykłe wydarzenia.
Od tamtej pory miasteczko ma inną,nieoficjalną nazwę:brzmi ona:"Nowe Roswell"
Użytkownik Raven89 edytował ten post 29.12.2007 - 10:01