A więc tak mieliśmy kolonie w głuchołazach było to rok temu w ferie zimowe zamieszkaliśmy z kolegami w domku u stóp gór pewnego zimnego dnia poszliśmy pojeździc na nartach gdy wrcaliśmy ze stoku wszycy byli zawascynowani wsapniała pogodą wróciliśmy do domku i wyszliśmy na taras żeby sobi posiedzić na świezym powietrzu oczywiście u stóp gró zazwyczaj jest zalesienie zaczeliśmy sobię świeciś latarkami w drzewa nawet nie wiedzieliśmy po co "tak dla jaj" Każdy miał swoją latarkę i rozmawialiśmy ja powiedziałem do chłopaków chodźcie do środka bo zimno lecz nikt nie odpowiadał spjrzalem się na nich było ich 2 (chłopaków) oni byli przerażenie przynajmniej tak mi się wydawało świecili na jakiś punkt w lasku ja zaświeciłem też spojrzałem się na to co tam było było to coś podobnego do tego co opisywał tamten chłopak około 2m wzrostu duże brązowe oczy i jakaś poświata za nim nie wiedziałem co to jest zgasiliśmy latarki i jak szaleni wbiegliśmy do pokoju wszycy byli przerażeni nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić nie sapiśmy do 6 rano gdy zeszliśmy rano na te miejsce gdzie była ta istota nie byłó tam tray wyglądaó jak by nigdy nic nie miało zakwitnąć na początku mysleliśmy że nam się to śniło lecz wydawało nam się że nie możeliwe jest to żeby nam 3 śniło się to samo co o tym myślicie:?:
Nie wiem co o tym powiedzić byłem w duzym starchu lecz nie mogłem oderwac od tego wzroku

