By już w pewnym stopniu podsumować swoje wcześniejsze posty, bowiem rozczłonkowane cytatami - tracą w swojej zwięzłości - tekst
nierozczłonkowany.
Otóż: widzę znaczne i wielce różniące się podejście do problemów dotyczących islamu w którym wskazywania na jego "ciemniejszą" stronę jednocześnie nie stawia na pozycjach islamofobicznych. Jeżeli przykładowo mówi się o krytycznie o fenomenie "Radia Maryja" to nie należy pomijać i "jasne" strony tego zagadnienia, a takowe istnieją przynosząc i pewne pozytywy.
Wspominałem o islamie, o jego wkładzie w kulturę światową, i historii, która wskazywała, że nie jest on do gruntu zły i
wszeteczny. Nie wspomniałem tego jako pewnego rodzaju przykrywkę mającą na celu ustawić mnie w "niby opozycji" do atakujących w tym temacie i to atakujących w formie całkowicie niedopuszczalnej.
Przychylam się do stawianej publicznie tezy (nie mojego oczywiście autorstwa i którą tutaj w pewnym stopniu przytoczę) o kryzysie, który dotyka świat arabski, a który ma swoje źródło w "
islamskim moherze"
:
Wspominałem już w tej dyskusji (albo i poprzedniej) bo już mi sie to wszystko zlało w jedną (nudną) całość o możliwości skorzystania z czegoś, co da nam możliwość oderwania się od swoich własnych "uprzedzeń", ugruntowanych przekonań itp. Tym czymś może być sławny raport dotyczący świata arabskiego.
Raport ten w dosyć smutny sposób podsumowywał sytuację, która ma miejsce w tym świecie. Obraz, który się wyłania (oczywiście całości dokumentu nie czytałem, a znam jedynie z wielce skrótowych podsumowań) jest, delikatnie mówiąc, nienajlepszy. Pod względem stosunku do kobiet (tak wartego wychwalania zgodnie z tym co napisał mortyr) - co druga kobieta w świecie arabskim nie potrafi czytać i pisać. Czyli połowa (statystycznie) ludności świata arabskiego zostaje pozbawiona wpływu na własne życie, niezdolna jest do kreatywnego wykorzystywania swoich potencjalnych zdolności i umiejętności. Taka sytuacja - z góry - "skazuje" kobiety na bycie zależnymi od kogoś. Kobieta w świecie arabskim jest osobą drugiego gatunku, jej prawa są umniejszane. Przemoc wobec nich usankcjonowana. Dla przykładu uzasadnienie sądu: "
Razy i lekkie rany zadane kobiecie przez małżonka należą do natury normalnego pożycia małżeńskiego".
W "produkcji książek" (co akurat wzbudziło we mnie największe zdziwienie), a raczej w przekładach książek "obcojęzycznych" na świecie arabskim - sytuacja wygląda więcej niz tragicznie. W ciągu 1200 lat w świecie arabskim przełożono taką liczbę książek jaką "produkuje się" w Hiszpanii. W ciągu jednego roku. Czy to też - odmienność kulturowa i należy na to spojrzeć przez odpowiedni pryzmat? Czy to odcięcie się od świata przynosi więcej szkód niż pożytku, a może ten szok kulturowy, z jakim mają do czynienia mieszkańcy po emigracji - nie jest po części spowodowany odcięciem od możliwości poznawania innych kultur, zwyczajów? Sam udział książek wydawanych w świecie arabskim utrzymuje się na poziomie około 1% poziomu światowego.
Kraje arabskie w sporym procencie są potentatami - o ile chodzi o wydobycie ropy naftowej - czyli zysk jaki to wytwarza powinien być spożytkowany. Jak jest w rzeczywistości? Dokładnie na odwrót: około 0,2% PKB na badania i rozwój. Czy to nie jest trwanie w stagnacji?
Inne statystyki - wynikają po części z tej stagnacji: w ciągu ostatnich kilkuset lat Arabowie nie wynaleźli żadnego istotnego udoskonalenia (wynalazku), co można potwierdzić w statystyce patentowej. Co stało się ze światem, który kiedyś dominował, był wobec "ciemnej średniowiecznej Europy" nowocześnie rozwiniętym światem, nie dotkniętym dogmatyzmem, dławiącym wszelka wolną myśl? Do początku XIX wieku świat arabski nie znał właściwie pojazdów kołowych i dróg, którymi mogły się one poruszać w sposób w miarę akceptowalny. Wszelka infrastruktura techniczna powstawała - przy wykorzystywaniu ludności miejscowej - dzięki "kapitałowi" europejskiemu. Czym jest to powodowane? Dla jednej ze stron odpowiedź będzie jedna i właściwa: Arabowie są intelektualnie niezdolni do osiągnięcia pewnego poziomu - powiedzmy standardowego europejczyka. Z tym, że to jest nieprawda. Wysoce wykształceni fachowcy emigrują: przykładowo (zgodnie z danymi pochodzącymi z raportu) świat arabski opuściło
ponad 20% arabskich inżynierów,
połowa lekarzy itp.
A z drugiej strony w świecie arabskim panuje przekonanie o wyższości nad innymi kulturami, co też (jak to niestety ma zwykle miejsce) ma uzasadnienie w Koranie. Z drugiej strony - nawet i na przykładzie tej dyskusji - przekonanie o wyższości własnej kultury nie jest niczym nadzwyczajnym i charakterystycznym dla Arabów. Można nawet zauważyć więcej: jest to powszechne mniemanie każdej "ze stron". Tylko, że (podpieram się teraz nie swoimi konkluzjami) w świecie arabskim to przekonanie ma fundament religijny, a jak wiadomo co jak co - ale religia jest wysoce niewygodna - ile chodzi o możliwość pewnych kompromisów. Tutaj układ jest juz mocno zero-jedynkowy. I łatwy wielce. Prowadzi to do samouwielbienia, a co z kolei rodzi - też coś w rodzaju nadwrażliwości i z taką nadwrażliwością mieliśmy już do czynienia w ostatnim czasie kilkukrotnie: czy to w sprawie karykatur, wypowiedzi papieża czy tez biednego misiaczka, który źle się nazwał. Mieszanka przekonania o swojej wyższości połączonej z jednoczesnym poczuciem bycia przegranym wobec wrogiego świata, który w sposób całkowicie niezasłużony doszedł do pozycji, która zgodnie z boską wola należy się tylko im.
Taka sytuacja tworzy też pewne kuriozum, do którego zaczynała się ta dyskusja: meczet może powstawać wszędzie - zaś kościół w świecie arabskim to znacznie większy problem. A może to też takie podejście do "innych"? Niewierny - to ten, który nie jest muzułmaninem. Tzn. dotyczy to wszystkich - czy to wstrętnych ateistów, a także i tych wierzących. Ale widocznie wierzącym można być tylko w Allacha, wyznawca innej religii już wierzącym - z definicji - nie jest. Więc po co takim kościół? Ten brak zrozumienia i poszanowania praw innych jest chyba dla islamu charakterystyczny, ale charakterystyczny tak jak dla każdej z wielkich religii traktowanych w sposób fundamentalistyczny.
W 2004 roku przeprowadzono w Wielkiej Brytanii badania ankietowe wśród brytyjskich muzułmanów badania ankietowe - 60% opowiada się za życiem zgodnie z prawami szariatu. Źle? Ależ oczywiście, że tak - neguje się w ten sposób prawo kraju w którym się żyje.
Ciekawym jest tez problem "działań zbrojnych" usilnie mortyr stara się doszukac korelacji, podobieństw. Tutaj jedna rzecz jest wyjątkowa - działania stricte partyzanckie zawsze brały pod uwagę poparcie ludności miejscowej, ograniczania strat, a także naturalne poszukiwanie wsparcia zarówno logistycznego jak i społecznego. Natomiast te aktualne działania mają jedną charakterystyczną cechę: jest im wszystko jedno - kto stanie się ofiarą zamachu. Wojsko amerykańskie - ok, przy okazji postronni świadkowie (tej samej narodowości co i sprawca, którzy nie współpracują z obcym wojskiem) - też ok. Bomba eksploduje w metrze - wśród totalnie bogu ducha winnych ofiar - nie ma sprawy. Wszyscy mogą stać się ofiarami, a i nie trzeba liczyć się kompletnie z opinia publiczną. Zabicie muzułmanina przez muzułmanina jest całkowicie do przyjęcia - natomiast każdy muzułmanin zabity przez "niewiernych" wzbudza wielkie wzburzenie.
Ramin Dżahanbeglu irański filozof:
"Religia, szczególnie przemoc religijna, to grząski temat. Religia może promować poczucie wspólnoty, tak jak miało to miejsce w komunistycznej Polsce. Może też jednak oślepiać.
Zawsze istniały dwa sposoby czytania tekstów - twardy i miękki. Fundamentalizm, fanatyzm, filozofia przemocy, taka jak nazizm czy stalinizm - wszystkie pochodzą z twardego czytania tekstów. I nie dotyczy to tylko tekstów religijnych.
Natomiast wszystko, co zostało uczynione dla emancypacji ludzkości, pochodzi z miękkiego czytania tych samych tekstów. Popatrzmy na takich ludzi jak Martin Luther King, Dalajlama i Gandhi. Gandhiego zabił hinduista, który w sposób twardy czytał ten sam co on tekst.
Kryzys w świecie arabskim, muzułmańskim to kryzys kulturowy. Przez wieki w tym świecie panowały dyktatury. A takie reżimy, wstrzymując dialog, sprzyjają twardemu odczytywaniu tekstów."rechts
Użytkownik NoMeansNo edytował ten post 23.01.2008 - 11:06