To juz sa jaja zeby argumentem za sprowadzeniem imigrantow byla "zastepowalnosc pokolen". A jak nie bedzie zastepowalnosci to co? W sjumie to nawet lepiej bo szybciej zus zbankrutuje, a jest to nieuniknione.
Imigranci są potrzebni do tego, żeby zastąpić "nigdy nienarodzonych" i "nigdy niespłodzonych" obywateli.
1. Przykładowo są dwie rodziny i każda typu 2 + 3 (model 2 rodziców i 3 dzieci).
Teraz pomyśl, że dzieci już dorosły i są gotowe, by mieć potomstwo.
2. Razem jest już 4 starzejących się rodziców i 6 dzieci w wieku produkcyjnym.Pomyśl, że to 3 chłopców i 3 dziewczynki. Łączą się w pary (dla potrzeb wyjaśnienia zjawiska będą to tylko pary heteroseksualne). Teraz pomyśl, że pary te pracują, studiują, starają sie zdobyć jakiś majątek, lepszy start dla swoich "przyszłych" dzieci. W końcu decydują się na powszechny model 2 + 2 (2 rodziców i 2 dzieci).
3. Teraz jest już 4 dziadków i 6 starszych rodziców i 6 dzieci. Pokolenie zostało zastąpione drugim.
4. Następne pokolenie, znowu 3 pary. Na skutek trudnej sytuacji gospodarczej itp. czynników zmienia się model rodziny. Pary decydują się tylko na 1 potomka. Mamy wiec z tych związków 3 dzieci.
5. Pokolenie z przewaga jednej płci. Powstaje tylko jedna para, która może mieć dzieci oraz "singiel".
6. Ostatnie pokolenie - 1 człowiek, który nie ma z kim się rozmnożyć. Po jego śmierci koniec państwa Polskiego.
Po paru latach przyjeżdżają Arabowie i budują meczet tam gdzie chcą, bo nie ma już nikogo, kto by to popierał, albo nie.
Tak będzie kiedyś wyglądała sytuacja w naszym kraju i to szybciej niż myślisz. Dlatego Imigranci są potrzebni, żeby zastąpić brakujących członków naszej społeczności.
Europa, rok 2050
Co czwarty z nas będzie emerytem, co trzeci imigrantem, co dziesiąty wyznawcą Proroka. Tak ma wyglądać nasz kontynent po upływie czterech dekadTak wynika z najnowszych prognoz demograficznych opracowanych na zlecenie Komisji Europejskiej. Europejczyków będzie stale ubywać - do 2050 r. będzie nas o 10 proc. mniej. Liczba mieszkańców całego świata w tym czasie wzrośnie o 40 proc. Oznacza to, że spadnie nasz udział w ludności ogółem - z 11,3 do 7,2 proc. A to może pociągnąć za sobą polityczną i ekonomiczną marginalizację naszego kontynentu.
Najwięcej mieszkańców stracą kraje wschodnie. W ciągu najbliższych 40 lat ubędzie 43 proc. Ukraińców, 22 proc. Rosjan i 8 proc. Polaków. W rozwiniętych krajach Europy Zachodniej straty będą mniejsze, a Wielka Brytania, Francja i kraje skandynawskie nawet nieco zwiększą liczbę ludności.
Europejczyków ubędzie, bo we wszystkich państwach utrzyma się niska dzietność. Mieszkańcy południa i wschodu kontynentu będą wydawać na świat zaledwie jednego, góra dwóch potomków. W krajach północy i zachodu ten wskaźnik będzie tylko trochę wyższy, za to zaleje je wielka fala imigrantów.Eksperci szacują, że na nasz kontynent do 2050 r. przesiedli się blisko 235 mln ludzi. Przede wszystkim z Afryki (szczególnie krajów arabskich), Ameryki Południowej i Azji. W tych regionach świata rodzi się najwięcej dzieci, kraje stają się przeludnione i przynajmniej cześć mieszkańców będzie stamtąd uciekać do Europy.Imigranci nieprzypominający wyglądem rdzennych Europejczyków, a zatem trudniej asymilujący się, znajdą swoje nowe domy głównie w Anglii, Niemczech, Austrii, Danii, Holandii, Norwegii i Szwecji. Zdecydowanie zmieni się struktura etniczna w tych krajach. Już teraz udział ludności obcego pochodzenia dochodzi tam do 10-15 proc., a w 2050 r. sięgnie jednej trzeciej populacji.
W Wielkiej Brytanii, gdzie dziś żyje blisko 11 proc. imigrantów, w połowie stulecia będzie ich ponad 36 proc. Aż dwie trzecie z nich przybędzie z krajów słabo rozwiniętych.Nie tylko zmieni się skład etniczny Europy, ale i wyznaniowy. Obok chrześcijan będzie rosła coraz silniejsza grupa wyznawców islamu. Demografowie przewidują, że w Austrii w połowie XXI w. muzułmanie stanowić mogą nawet 26 proc. ludności (obecnie jedynie ok. 4 proc.). Kilkakrotnie wzrośnie też ich udział w ludności Francji, Niemczech oraz Wielkiej Brytanii (dziś wynosi tylko po kilka procent), choć nie wszyscy potomkowie muzułmanów muszą pozostać wyznawcami Proroka, bo sekularyzacja będzie również dotyczyć tej zbiorowości.
Ludność napływowa opanuje przede wszystkim wielkie miasta. Już teraz stanowi ponad 40 proc. populacji Amsterdamu czy Londynu i blisko 30 proc. ludności Brukseli i Frankfurtu. Za kilka dekad rdzenni mieszkańcy będą tam już w zdecydowanej mniejszości.
W Polsce badania dla Komisji Europejskiej przygotował Komitet Prognoz Polskiej Akademii Nauk, a autorem opracowania dotyczącego demografii jest dr Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.
Joanna Blewąska: Z Pana raportu wynika, że do Polski też przybędą imigranci, ale nie będzie to tak duża fala jak w Europie Północnej i Zachodniej.Dr Piotr Szukalski: Dane z Narodowego Spisu Powszechnego wskazywały, iż ludność posiadająca inne niż polskie obywatelstwo stanowiła tylko 0,1 proc., a podwójne obywatelstwo - 1,2 proc. Ale brak jest danych na temat liczby cudzoziemców faktycznie mieszkających w Polsce. Z uwagi na brak polityki migracyjnej GUS w swoich prognozach zakłada jedynie niewielką migrację. To się może zmienić, gdy w przyszłości otworzymy granice, np. dla emigrantów z odpowiednimi kwalifikacjami lub pochodzeniem etnicznym. Choć imigrantów przyciągają kraje rozwinięte gospodarczo, to nasze obywatelstwo jest teraz przepustką do Europy i stajemy się coraz bardziej atrakcyjni. Gdyby rządzący otworzyli granice, w kilka lat przybyłyby do Polski miliony chętnych z krajów Trzeciego Świata.
Mamy się przed tym napływem bronić? A może zabiegać o imigrantów, bo w Europie ubywa ludności w wieku produkcyjnym?-
Starzenie się to poważny problem. W 2050 r. aż jedna trzecia Europejczyków będzie miała skończone 60 lat. To oznacza, że średnio jeden pracujący będzie musiał utrzymywać dwie, a nawet trzy inne osoby. W tej sytuacji wzrosną różnego rodzaju podatki, a to wpłynie niekorzystnie na konkurencyjność gospodarki europejskiej na rynku światowym. Imigranci są Europie potrzebni, ale lepiej, żeby napływali z umiarem. Wydaje się, że jeśli stanowią nie więcej niż 25 proc. ludności, to jest to bezpieczne. Lepiej też, by byli zróżnicowani etnicznie.Co nam grozi?- Imigranci będą młodzi, bo głównie tacy mają chęć do przemieszczania się. Zatem na ich barki spadnie obciążenie utrzymania starych, rdzennych Europejczyków. Pytanie, czy się na to zgodzą. Szybko znajdą się partie, które dostrzegą w imigrantach potężny elektorat. I mogą zabiegać o ich głosy, np. obiecując przesunięcie pieniędzy z opieki socjalnej na wsparcie rodzin wielodzietnych. Już teraz uwzględnia się głos elektoratu imigracyjnego, np. w miękkiej polityce wobec Iranu i Iraku w krajach, gdzie jest dużo muzułmanów.
Czy imigranci będą się asymilować?- Pochodzący z krajów islamskich często tworzą enklawy, nie są otwarci na zmiany i nowości. Choć oczywiście przenikanie się kultur nastąpi. Badania pokazują, że imigranci przybyli do Europy rodzą nieco mniej dzieci niż w rodzinnych stronach. Widać wpływ modelu rodziny europejskiej. Z drugiej strony my też pożyczamy od nich. We Francji np. zaczyna się dyskusja na temat akceptacji poligamii. Oczywiście, nie nastąpi to za pięć czy dziesięć lat, ale w perspektywie kilku dekad to prawdopodobne.Źródło: Gazeta Wyborcza
http://www.gazetawyb...76,4860815.html
Użytkownik mortyr edytował ten post 24.01.2008 - 00:27