No to było OObe i co tu wielce filozofować. Widziała sale z góry bo pewnie jak ją na nią wwozili to widziała jak to wygląda.
Napisano 29.01.2017 - 12:27
No to było OObe i co tu wielce filozofować. Widziała sale z góry bo pewnie jak ją na nią wwozili to widziała jak to wygląda.
No to teraz wyobraź sobie że wisisz nad jakimś zabiegiem, poza swoim ciałem, z góry. W pełni świadomy a nawet nieco bardziej, ale czujesz sie jak punkt (w sumie to ciekawe, bo potwierdzałoby to jakoby teorię, że wszechświat zaczął się od punktu i energia/świadomość jest punktowa, tzn jesteśmy częścią całości, a całość częścią nas) i widzisz wszystko co robią lekarze, żadnych kotów, krolikow, filmow. To co - to nie może być raczej sen? Jak ja śnie to jest KOMPLETNI inne odczucie, a halycynacja nigdy nie przybiera takiej formy.
Napisano 29.01.2017 - 12:42
No to było OObe i co tu wielce filozofować. Widziała sale z góry bo pewnie jak ją na nią wwozili to widziała jak to wygląda.
Przeżyłam jak dotąd dwie operacje. Na ani jednej nie widziałam momentu wjazdu na salę operacyjną ponieważ narkozę podają Ci wcześniej.
Na tej krótszej operacji która trwała około 40 minut obudziłam się na sali. Jakaś Pani w białym fartuchu zaśmiała się, że pacjentka się nam obudziła i widziałam jak do prawej ręki w której był wenflon wstrzykuje mi biały płyn. Znów zasnęłam i obudziłam się już po wszystkim w sali obok. Była to sala pooperacyjna.
Druga była cięższa. Trwała 4 godziny i źle wspominam narkozę. Całą zerową dobę wymiotowałam. Byłam zaintubowana. I tu też nie pamiętam momentu wjazdu na salę operacyjną. Po podaniu narkozy kazali liczyć do trzech, pamiętam 1,2...... i (po operacji) moment jak duszę się, czuję rurę w gardle i ciepły głos żeby oddychać swobodnie. Uspokoiłam się, wyciągnęli rurkę i podali tlen. Jakie to było fajne uczucie. Oddychać tak lekko.
Kobieta którą opisuje Universe24 pewnie coś przeżyła, ale co to było tego dowiemy się jakbyśmy byli na jej miejscu. Zresztą sam czytałeś życie po śmierci i znasz przypadki ludzi którzy przeżyli śmierć kliniczną.
Użytkownik TheToxic edytował ten post 29.01.2017 - 12:43
Napisano 29.01.2017 - 13:01
Napisano 29.01.2017 - 13:36
"Nie ma co płakać na pogrzebach" - mówi pani Ola, która przeżyła śmierć kliniczną
"Pierwszą śmierć kliniczną miałam po wypadku, a reanimowano mnie w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. To było w listopadzie 73 r. Przeszłam wszystkie klasyczne etapy po opuszczeniu ciała, tzn. wspinałam się w jakiejś głębokiej studni w kierunku światła w towarzystwie niewidzialnej istoty, która nakazywała mi wracać. Ja byłam w takim pięknym stanie lekkości i szczęśliwości, że nie słuchałam głosu tej istoty, tylko uparcie posuwałam się dalej, żeby wreszcie znaleźć się w tym cudownym świetle. Absolutnie nie chciałam wracać.
Moje fizyczne ciało, które wcześniej widziałam z góry na łóżku szpitalnym, wcale mnie nie obchodziło. Kiedy wreszcie dotarłam do 'światła', ogarnęła mnie ogromna miłość i ciepło nie do opisania. Pojawiła się koło mnie jakaś 'świetlista' postać. Nie wiem, kto to był, ale znowu dostałam nakaz powrotu. Uparta jak zawsze, poprosiłam tę postać, żeby mi pokazała naszą planetę Ziemię. Chciałam zobaczyć planetę z góry, z perspektywy kosmosu, bo zawsze o tym marzyłam. Postać pokazała mi Ziemię i wtedy zobaczyłam jakieś srebrne światełka. Przypominały malutkie gwiazdeczki, niektóre podążały w kierunku Ziemi, inne, podobne, Ziemię opuszczały. Zapytałam, co to jest i dostałam odpowiedź, że to są dusze, które przychodzą na Ziemię i te, które odchodzą, kiedy czas na nie przychodzi.
Pokazano mi również całe moje życie, a świetlisty opiekun powiedział, że muszę wracać, bo mam jeszcze dużo do zrobienia. Tam, gdzie się znalazłam widziałam z daleka piękne złote miasto. Niestety nie mogłam tam pójść. Opiekun zachęcał mnie w rożny sposób, żebym wracała, ale ja konsekwentnie odmawiałam. Nie było przymusu, ale kiedy pokazał mi moją matkę, krzątającą się przy kuchni, nagle zatęskniłam za nią. W tej samej chwili znalazłam się w tunelu i z ogromną szybkością poruszałam się w przeciwną stronę. Pamiętam jakiś ogromny szum i świst i znowu znalazłam się w moim fizycznym ciele, które ogromnie bolało, ze względu na połamane żebra. Krzyknęłam do lekarzy: 'Coście zrobili, nie chcę tu być'. Potem zaczęły się badania mózgu, ponieważ byłam martwa 25 minut, a przecież medycyna mówi, że po 4 mózg przestaje działać. Kiedy opowiedziałam lekarce o moim przeżyciu, powiedziała, że to były halucynacje. Och, jaka byłam zła...".
Drugą relację polecam szczególnie tym z państwa, którzy znają film pt. „Nasz dom”, zrealizowany na podstawie przekazów otrzymanych przez Chico Xaviera. Przyznam szczerze, że płakałam czytając te słowa. Wzruszenie wywołane było nie tylko pięknem opisu Aleksandry, ale również tym, że wizja, jaką dawno temu obdarowała mnie pewna dobra Istota okazała się spójna z przeżyciami innej osoby. Nawet mnie, która doświadcza bardzo specyficznie tego, co zwiemy życiem, czasami trudno jest uwierzyć w ogrom dobra i miłości przeznaczonej dla nas, ludzi.
Drzwi do nieba
"Może zacznę od tego, jak to się stało, że tam się znalazłam. Otóż po pierwszej śmierci klinicznej zrozumiałam, ze moje życie musi zmienić kierunek. Wtedy byłam w centrum kariery muzycznej, ale czułam, że to jest tylko taki tymczasowy przystanek. Ta świetlista postać powiedziała mi, że będzie mnie prowadzić i muszę słuchać mojej duszy i czekać zawsze na odpowiednie okazje. Nic się nie da przyspieszyć.
Okazja przyszła w stanie wojennym. Rzuciłam pracę w teatrze muzycznym. Pomagałam starszym ludziom i samotnym matkom, żeby łatwiej im było przeżyć ten trudny czas. Potem wyjechałam do Szwecji, bo taka możliwość się przede mną otworzyła. Tu skończyłam Podologię i pracowałam 30 lat w ośrodku dla ludzi starszych z rożnymi schorzeniami oraz w hospicjum. Ta praca była dla mnie wszystkim, co spowodowało, że z przepracowania dostałam zawału. I tu się zaczyna ta niesamowita historia.
'Obudziłam się' na przezroczystej pryczy, przez którą przechodziły kolorowe rurki, wykonane jakby z czystej energii. Przy mnie siedziała przepiękna 'lekarka' z długimi, złocistymi włosami. Samo pomieszczenie miało kształt owalnej kuli, jak bańka mydlana. Ściany też wypełnione były przepięknym, kolorowym światłem, niczym żywą tęczą. To było coś w rodzaju inkubatora. Na moje pytanie, gdzie jestem, ta lekarka odpowiedziała, że to jest szpital, ale po drugiej stronie naszej ziemskiej rzeczywistości. Na pytanie 'co ja tu robię?' odpowiedziała, że oni musieli wywołać u mnie zawał, ponieważ ja przestałam słuchać intuicji, rozdawałam swoją energię na lewo i prawo i byłam wykorzystywana przez innych. Na pytanie, kim są 'oni' odpowiedziała mi, że mamy zawsze kilku 'przewodników', a ona jest jednym z nich i dlatego przybrała taki wygląd, jaki będzie miała pierwsza osoba, którą spotkam po przebudzeniu, już na Ziemi.
Moje ciało na tej pryczy było lekko przezroczyste i miałam piękne szaty, naładowana energią. Kiedy już lepiej się poczułam, zaczęłam się rozglądać dookoła i przez ściany tej bańki, w której byłam, zobaczyłam mnóstwo baniek w różnych rozmiarach. Unosiły się one swobodnie w powietrzu. W środku mojej ogromnej bańki znajdowało się mnóstwo identycznych prycz jak moja. Widziałam leżące tam postaci oraz 'lekarzy' i 'pielęgniarki'. Spytałam, kim są pozostali ludzie, czemu jest ich tak wielu. Poinformowano mnie, że są to ofiary katastrofy lotniczej i leżą w uśpieniu, żeby im wymazać traumę spowodowaną wypadkiem, zanim się obudzą. Robi się to dla ich dobra, żeby nie pamiętali nieprzyjemnych okoliczności śmierci ciała i swobodnie mogli przejść do swoich grup duchowych.
Tam się dowiedziałam, że należymy do różnych grup, w zależności od naszego statusu i rozwoju duchowego. Upewniłam się, że reinkarnacja istnieje i czasami wypadki tutaj zdarzają się dlatego, że sami założyliśmy sobie taki plan, zanim nasze dusze zeszły na ziemię. Bywa jednak, że wypadki są spowodowane tylko bezmyślnością ludzką i dlatego te dusze, które przerwały nagle swój osobisty plan, muszą wrócić, aby zacząć jego realizację od nowa. Dowiedziałam się również, ze można zmienić plan za zgodą swojej grupy i przewodników. Na niektóre, szczególnie skomplikowane warianty 'planów osobistych' musi wyrazić zgodę 'Rada Starszych'. Są to stare dusze, które osiągnęły taki etap i doświadczenie, że nie muszą się inkarnować.
Jak może sobie pani wyobrazić, to było dla mnie zbyt wiele do ogarnięcia umysłem w jednej chwili, a pytań miałam z minuty na minutę coraz więcej. Niestety musiałam wracać, żeby dokończyć swoje zadanie na Ziemi. Lekarka – przewodniczka kazała mi zamknąć moje astralne oczy i w jednej chwili, już bez żadnego tunelu, znalazłam się w ciele fizycznym, bo usłyszałam glos: 'Alexandra, Alexandra, obudź się'. I wtedy zobaczyłam tę sama lekarkę, otoczoną jakby mgiełka. Lekarka powiedziała mi, jak się nazywa i że jestem w szpitalu Nacka na oddziale reanimacji. A ja wypaliłam jej: 'To ja jeszcze jestem w niebie?'. A ona zaczęła się śmiać bardzo serdecznie. Dowiedziałam się, że reanimowano mnie przez całe 45 minut, a potem leżałam w komie przez kilka dni.
To na razie tyle. Zdarzyło mi się jeszcze spotkanie ze świetlistą istotą w dzieciństwie, tym razem całkowicie na jawie. Moja mama przed śmiercią też miała takie spotkanie, podczas którego dowiedziała się, kiedy ta świetlista istota po nią przyjdzie.
Planowałam to wszystko opisać tutaj, w Szwecji. Byłam umówiona z jednym dziennikarzem, ale niestety odszedł nagle. Tak chyba musiało być, bo może to pani ma to opisać. Ludzie powinni się dowiedzieć, że nie ma co płakać na pogrzebach, tylko się cieszyć. Przesyłam serdeczne uściski. Ola".
Napisano 29.01.2017 - 13:44
Już ci pisałem universe, że oobe to nie jest to samo co sen. A ty się kolejny raz dziwisz że ludzie nie widzą głupot takich jak w snach.
I kto nigdy nie widział sali operacyjnej? Nie oglądaliście ostrego dyżuru czy innego serialu o lekarzach? W serwisach informacyjnych w tv bardzo często są doniesienia o nowych opercjach, gdzie widoki są wiadome.
Ogólnie zjawisko nde jest dosyć rzadkie i część lekarzy nie spotkała się z tym w swojej praktyce.
Nadal nie rozumiesz. Bycie w pełni świadomości (co przyznaje kobieta z mojej relacji) i bycie uwieszonym nad ziemią oglądając w czasie rzeczywistym logiczny ciąg zdarzeń (operację) różni się od OOBE tym, że w OOBE nie masz do końca świadomości i wędrujesz przez jakieś inne światy, pewnie wyobrażone
Użytkownik Universe24 edytował ten post 29.01.2017 - 13:44
Napisano 29.01.2017 - 14:28
Ona twierdzi to samo co niemal każdy, który przeżył oobe, że jej świadomość znajdowała się poza ciałem. Jest to typowa relacja. Zachowanie pełnej świadomości to coś innego.
Lol, co widzi każdy kto przeżył OOBE? LOGICZNY CIĄG ZDARZEŃ ? Który często się potwierdza? (nie każda operacja jest taka sama, nie każde szczegóły są powtarzalne) także jeśli ktoś opowiada co widział podczas swojej operacji, jakiś szczegół (np: lekarzowi upadł skalpek) to nie ma prawa tego pacjen widzieć, a jeśli wie i zdaje relacje i się to potwierdza, to jest to dowod, że świadomość może opuszczać ciało. lights out.
Użytkownik Universe24 edytował ten post 29.01.2017 - 14:28
Napisano 29.01.2017 - 14:39
Napisano 29.01.2017 - 15:14
Ale ta kobita żadnych szczegółów nie podaje, jedynie że lekarze się nad nią pochylają ale to nie jest ciężkie do wyobrażenia.
Poza tym człowiek w czasie operacji zwłaszcza będący pod całkowitą narkozą nie jest w pełni świadomy inaczej by go bolało podczas krojenia (pomijam tu przypadki gdy ktoś się obudził w trakcie bo to inna historia)
Nie odnoszę się akurat w powyższym poście do tej relacji, ale do wielu innych. Natomiast kobieta wyraźnie twierdzi że była świadomym punktem w przestrzeni obserwoującym logiczny ciąg zdarzeń. (wykluczamy sen, halucynacje, oobe)
Napisano 29.01.2017 - 17:11
Pamiętacie na tym forum(to było bodaj 2008/2009) użytkownika Faraon? Chwalił się swoimi podróżami astralnymi aż w koncu ktoś wpadł na pomysł, by zrobić eksperyment. Uzytkownik ten wycofał się z tego twierdząc mniej więcej, że "on nic nie musi nikomu udowadniać". PANOWIE I PANIE - tyle lat fascynujemy się tym zapewne pięknym światem astralnym ale jakoś nikt nie chce sie poddać eksperymentom, żeby to zweryfikować ani nigdzie w sieci nie potrafie znaleźć wiarygodnych badań, że faktycznie ktoś jakąś informacje odczytał będąc w innym pomieszczeniu.
Gdybym potrafił wejść w taki stan każdej nocy, to uwierzcie mi - poświęciłbym się dla tego zacnego forum, ustalilibyśmy zasady mające na celu zweryfikować eksperyment. Skoro ja wychodze z taką inicjatywą, to dlaczego nie znalazł się ktoś inny przez tyle lat? Odpowiedź nasuwa sie sama.
OOBE, to z pewnością Liga Mistrzów ale paraliże senne i niektóre realistyczne LD mogą mu w jakimś stopniu dorównać - czy to oznacza, że paraliż i LD to podróż poza ciałem?
Napisano 29.01.2017 - 17:42
Pamiętacie na tym forum(to było bodaj 2008/2009) użytkownika Faraon? Chwalił się swoimi podróżami astralnymi aż w koncu ktoś wpadł na pomysł, by zrobić eksperyment. Uzytkownik ten wycofał się z tego twierdząc mniej więcej, że "on nic nie musi nikomu udowadniać". PANOWIE I PANIE - tyle lat fascynujemy się tym zapewne pięknym światem astralnym ale jakoś nikt nie chce sie poddać eksperymentom, żeby to zweryfikować ani nigdzie w sieci nie potrafie znaleźć wiarygodnych badań, że faktycznie ktoś jakąś informacje odczytał będąc w innym pomieszczeniu.
Gdybym potrafił wejść w taki stan każdej nocy, to uwierzcie mi - poświęciłbym się dla tego zacnego forum, ustalilibyśmy zasady mające na celu zweryfikować eksperyment. Skoro ja wychodze z taką inicjatywą, to dlaczego nie znalazł się ktoś inny przez tyle lat? Odpowiedź nasuwa sie sama.
OOBE, to z pewnością Liga Mistrzów ale paraliże senne i niektóre realistyczne LD mogą mu w jakimś stopniu dorównać - czy to oznacza, że paraliż i LD to podróż poza ciałem?
Bo oobe nie ma nic wspólnego ze stanami śmierci klinicznej, oobe to iluzja, świat snow
Użytkownik Universe24 edytował ten post 29.01.2017 - 17:42
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych