Ja ogólnie dwa razy utraciłem świadomość. Nie była to śmierć kliniczna, coś jak utrata przytomności jednak to co widziałem dwukrotnie po 'drugiej stronie' było bardzo dziwnym 'przeżyciem' ponieważ będąc tam nie byłem człowiekiem a tak jakby skupiskiem energii. Pojawiłem się daleko w kosmosie, gdzie była ciemność w każdą stronę... nie wiem dlaczego, ale byłem pewien, że jestem bardzo daleko i jest to kosmos. Mimo, że nie patrzyłem w żadna stronę ponieważ mogłem patrzeć tylko w jednym kierunku byłem w 100% pewny, że wszędzie wokół mnie jest nieograniczona czarna przestrzeń, nie odczuwałem czasu. Stałem na równej powieszchni chociaż wiedziałem, że wszędzie jest otwarta przestrzeń. Wokół mnie stały istoty, które miały kontury ludzkie, ale nie mogłem dostrzec twarzy chociaż wiedziałem, że mają oczy, nosy, usta i wygląd budowę ludzkiej buzi. Kontaktowaliśmy się ze sobą za pomocą umysłu gdy przemawiali do mnie ja widziałem coś jak ubrać okulary z kalejdoskopem, który wirował różnymi kolorami lecz nie wychodzącymi poza kolory teńczy. Podczas tego 'seansu' byłem pewien, że się z nimi kontaktuje. Czułem, że każda istota była inna, ja odpowiadałem na jakieś pytania w sensie mojego istnienia tu z nimi. Następnie postać, którą widziałem przed sobą bezpośrednio bo mogłem patrzeć tylko w jednym kierunku odepchnęła mnie i spadłem bardzo szybko budząc się na ziemi - raz w domu, raz na ulicy. Byłem w szoku ponieważ zorientowałem się, że żyje i przypomniałem sobie po chwili, że przecież prowadziłem życie na ziemi, że świat jest realny a tam wydawał mi się fantazją, że nie ma czegoś takiego jak życie na ziemi, świat materialny, fizyka, grawitacja, ludzka nauka. W ogóle o tym nie pamiętałem.
Po przebudzeniu pamiętałem zdarzenie bardzo dokładnie lecz już w sensie snu tak jakby bo szok po przebudzeniu wskazywał coś innego. I fakt, że raz siedziałem przy komputerze budząc się na ziemi niesamowicie powyginany, dziwne, że nie połamany w kościach. Za drugim razem byłem ze znajomymi, którzy po moim upadku na ziemie wystraszyli się tak bardzo, że pouciekali bo to wyglądało jakbym umarł tak z miejsca stojąc na nogach.
Dopiero po kilku dniach doszła do mnie myśl, że mogłem zostać uprowadzony. No jednak w gruncie rzeczy nigdy się to nie powtórzyło więcej. Miałem to 5 lat temu mniej więcej, w dwóch różnych miejscach, sytuacjach i czasie. Zdarzenie mogę opisać, ale osobiście nie będę nikogo przekonywał o niczym. Uważam, że podczas pobytu tam pomimo, że nie pamiętam idei kontaktu to została mi zaprogramowana wiedza, która objawia się w różnych sytuacjach podczas kontaktów międzyludzkich. Zauważyłem, że ludzie, którzy mają problemy psychiczne i biorą np:. leki i wiem to lub są ludźmi o wysokim czynniku do manipulowania innymi maksymalnie po 10 minutach w moim otoczeniu ewakuują się pod byle pretekstem. Nie nawiązują ze mną żadnych bliższych relacji pomimo, że jestem w kręgu ich znajomych. Jakiś czas temu od pewnej dziewczyny co zajmuje się hobbystycznie astrologią, stwierdziła iż jestem dzieckiem indygo. Ja spytałem się co to wg. niej znaczy.. a ona, że przybyłem z gwiazd by głosić nowe idee by ludzkość dokonywała zmian. Dziwna opinia ponieważ nie znała tej historii ani nie rozmawialiśmy na temat astronomii lub podobne.
W gruncie rzeczy to jest ciekawostka. Dla mnie, jak i dla was. Nie żyje tym, nie wmawiam sobie wyjątkowości, czy nie wierze w to bezgranicznie iż zostałem porwany, czy miałem kontakt z obcą formą życia. W sumie to nie obchodzi mnie to dlatego, że gdy zacznę to kopać mogę jedynę co skończyć jako wariat albo jako kolejny oszust co głosi prawdę o kosmitach. Żyje normalnym życiem.
Użytkownik .Uzurpator. edytował ten post 30.01.2017 - 01:28