Skocz do zawartości


Zdjęcie

Śmierć Kliniczna


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
202 odpowiedzi w tym temacie

#106

asbiel.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

https://pl.wikipedia...etylotryptamina

 

Właściwości psychoaktywne

 

Pierwsze badania nad psychoaktywnym działaniem dimetylotryptaminy prowadził Stephen Szára w latach 50. XX wieku, na grupie ochotników, wśród których znalazł się między innymi William S. Burroughs. Szára, który pracował dla National Institutes of Health wziął DMT jako obiekt swoich badań, po cofnięciu jego zamówienia na LSD w szwajcarskiej firmie farmaceutycznej Sandoz, spowodowanym obawami przed oddaniem za żelazną kurtynę silnej substancji psychoaktywnej, która mogłaby posłużyć jako broń.

Dimetylotryptamina jest potężną substancją psychoaktywną. Palona, wstrzykiwana, wciągana do nosa czy zażywana doustnie z MAOI powoduje silne enteogeniczne doświadczenie, które obejmuje wyraźne zmiany percepcyjne, euforię, intensywne efekty wizualne i halucynacje, mogące przedstawiać rzeczywiste obrazy.

 

Efekty działania DMT mogą obejmować zaburzenie odczuwania upływu czasu, halucynacje wzrokowe i słuchowe, wrażenia erotyczne oraz wiele innych, indywidualnych odczuć, których wyrażenie słowami jest trudne lub nawet niemożliwe. Profesor Alan Watts tak opisał efekty działania DMT: „Załaduj wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj”.

W latach 1990-1995, psychiatra Rick Strassman prowadził badania nad DMT na University of New Mexico. 20% ochotników, którym podał iniekcyjnie wysokie dawki DMT doniosło, że miało kontakt zmysłowy z istotami pozaziemskimi[14].

 

Jak widać to co piszę Żaba ma przełożenie w próbie zrozumienia zjawiska tunelu.

 

Apropos dzieci. Wiem, że ilość koszmarów w młodym wieku jest mocno nasilone w wieku 6-7 lat. Pamiętam jeszcze swoje koszmary z tamtego okresu ponieważ były bardzo realistyczne. Dzisiaj oczywiście odbieram to jako surrealizm. 


  • 0

#107

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skąd to info że u dzieci jest więcej DMT?
  • 0



#108

ravenna.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To, że DMT jest więcej u dzieci to teoria, nikt tego jeszcze nie potwierdził o ilę się orientuję. Samo wykrycie czy DMT faktycznie jest produkowane w organiźmie ludzkim nie jest prostą sprawą.

Polecam ten artykuł: http://www.lucidolog...near-death.html

Opisane jest tam szerzej sprawa DMT oraz ogólnie temat śmierci klinicznej i tego, co dzieje się z organizmem przed śmiercią. Artykuł wpomina także o tym, co już wcześniej pisałam, czyli wzmożonej aktywności mózgu, a więc i wyrzutu substancji chemicznych z mózgowia (za co nie wiem dlaczego dostałam minusa..)


  • 0

#109

hansel.
  • Postów: 104
  • Tematów: 29
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pomimo tego, że popełniłem już podobny temat, ciągle popieram pogląd, że doświadczenia śmierci klinicznej, to działania mózgu, mające na celu osłabienie niepożądanej reakcji naszego organizmu na śmierć. Pompowanie endorfiny do wszystkich zakamarków mózgu powoduje takie halucynacje. Endorfina, zwana jest wewnętrzną morfiną i mózg zaczyna ją produkować w ekstremalnych sytuacjach, aby osłabić odczuwanie drętwienia i bólu, oraz w stanach euforycznych.

To jak w takim razie wytłumaczysz to że takie przeżycia mają również osoby niewidome ?

 

 

 

Pierwsze pytanie – jak niewidomi doświadczają NDE?

Badacze zadali sobie pytanie, czy rzeczywiście badane osoby doświadczyły NDE, a jeżeli tak, to czy doświadczenia te były zbliżone do przeżyć osób widzących.

Badana była grupa 21 osób, które utrzymywały, że przeżyły takie doświadczenie.

Naukowcy przeprowadzili szereg wywiadów z niewidomymi, prosząc o opisanie swoich przeżyć. Zgromadzone tą metodą materiały służyły następnie do analizy i dalszych wniosków.

W swojej konkluzji doszli do wniosku, że zebrane relacje są zbieżne z przeżyciami osób widzących, których relacje zostały zebrane i opisane w książce „Życie po życiu” R. Moody’ego. Występowały charakterystyczne elementy NDE, jak uczucie wszechogarniającego spokoju, oddzielenie się od ciała, przejście przez tunel, przegląd całego życia itd.

Jedną z pacjentek poddanych analizie była Vicki Umipeg, 43-letnia kobieta, która dwukrotnie przeżyła NDE – pierwszy raz, gdy miała dwanaście lat. Doświadczenie to było spowodowane zapaleniem wyrostka robaczkowego i zapaleniem otrzewnej. Drugi raz przeżyła NDE dziesięć lat później, na skutek poważnego wypadku samochodowego.

Vicki cierpiała na uszkodzenie nerwu wzrokowego od urodzenia i nie doświadczyła nigdy (oprócz wymienionych wyżej NDE) żadnych wizualnych doznań. Tak naprawdę nie rozumiała nawet pojęcia „światło”.
postrzeganie

Vicki Umipeg

Opisywany w książce przypadek dotyczy 2-giego NDE. Vicki, wtedy 22 letnia kobieta, pracowała dorywczo jako śpiewaczka w klubie nocnym w Seattle.

Pewnego dnia, gdy zamykano klub, nie mogła wezwać taksówki, aby wrócić do domu. Okoliczności zmusiły ją do powrotu samochodem, razem ze swoimi opiekunami. Obie osoby były pijane, co doprowadziło do poważnego wypadku; siła zderzenia wyrzuciła Vicki z samochodu.

Jej obrażenia były rozległe i zagrażały życiu, wliczając w to złamania czaszki, wstrząs mózgu, uszkodzenia szyi, pleców i nogi (rekonwalescencja w szpitalu trwała cały rok).

Vicki dobrze zapamiętała odczucia poprzedzające wypadek, natomiast po tym, co stało się chwilę później, pozostały jej tylko mgliste wspomnienia. Zapamięta tylko swoje krótkie spojrzenie na rozbity samochód – oglądała go z góry, będąc poza ciałem. Pomimo że w tej części doświadczeń znajdowała się w stanie dezorientacji, twierdziła, że miała świadomość, iż opuściła swoje ciało fizyczne i znalazła się w niefizycznym ciele, które jednak miało określoną formę, „jak gdyby zbudowaną ze światła”.

Vicki nie posiadała wspomnień dotyczących jej drogi z miejsca wypadku do szpitala. Po przybyciu do szpitala nagle znalazła się pod sufitem, obserwując mężczyznę – lekarza i kobietę (której nie mogła rozpoznać) zajmujących się jej ciałem.

Mogła także słyszeć rozmowę tych dwóch osób, które martwiły się jej stanem i zastanawiały się, czy jej uszkodzenia błony bębenkowej podczas wypadku nie spowodują głuchoty. Vicki próbowała wytłumaczyć lekarzowi, że wszystko dobrze słyszy, lecz jej wysiłki pozostały bez efektu.

Vicki była świadoma, że poniżej widzi swoje ciało. W wywiadzie powiedziała: „Pomyślałam: cóż, to chyba muszę być ja. Czy umarłam? Potem na chwilę przyjrzałam się temu ciału i…. Wiedziałam, że to moje ciało, bo ja nie byłam wtedy w swoim…”

Zaraz potem Vicki uświadomiła sobie, że unosi się poprzez sufity pomieszczeń szpitalnych do góry, aż nad dach, po czym na chwilę ujrzała panoramiczny widok okolicy. Czuła się bardzo rozradowana, podekscytowana i radosna podczas tego wznoszenia, czuła się wolna w ruchu, którego doświadczała.

Zaczęła także słyszeć subtelną i harmonijną muzykę podobną do dzwonków.

Następnie poczuła jakby została wciągnięta do wielkiej czarnej tuby, na końcu której ujrzała światło. Czuła, że porusza się szybko w kierunku światła. Po dotarciu na miejsce, muzyka stała się wyraźniejsza – podobna do hymnów. Znalazła się w miejscu pełnym drzew, krzewów, kwiatów, otoczona wieloma osobami. W wywiadzie stwierdziła: „Wszyscy byli stworzeni ze światła i ja także byłam zbudowana ze światła. Miłość była wszędzie. Tak jakby miłość emanowała z trawy, z ptaków i drzew…”.

Vicki uświadomiła sobie, że rozpoznaje osoby, które ją powitały w tym miejscu, osoby znane jej z życia ziemskiego.

Debby i Diana były jej szkolnymi przyjaciółkami, które zmarły w wieku lat 11 i 6. W życiu ziemskim obie były opóźnione w rozwoju i niewidome. Tutaj ich postaci były jasne i piękne, zdrowe i niezwykle energetycznie ożywione. Według Vicki już nie wyglądały jak dzieci, lecz znajdowały się „w sile wieku”.

Viki zobaczyła także dwójkę swoich opiekunów (z czasów, gdy była dzieckiem) – panią i pana Zilk; oboje też wcześniej zmarli. W tym niezwykłym miejscu Vicki spotkała również swoją zmarłą dawno babcię, która wychowywała ją, a odeszła zaledwie 2 lata przed doświadczanym NDE.

Przy tym spotkaniu żadne słowa nie zostały wypowiedziane, były jedynie wymieniane uczucia powitania i miłości.

Następnie Vicki poczuła, że wypełnia ją nieskończona wiedza, zarówno natury religijnej jak i naukowej. Poczuła, że zaczęła rozumieć języki, których wcześniej nie znała.

Vicki spotkała też istotę, która promieniowała światłem dużo bardziej niż pozostałe spotkane tam osoby. Stwierdziła, że był to Jezus. Powitał ją z czułością, a ona przekazała mu swoje emocje związane ze znalezieniem się w tym miejscu.

Telepatycznie otrzymała informację, że nie może zostać w tym świecie i musi wracać do świata materialnego, by wypełnić przeznaczone jej zadania. Zanim jednak to nastąpiło otrzymała możliwość przyjrzeniu się przeglądowi wydarzeń z jej życia, aż od momentu narodzin. Przeglądając je, istota delikatnie zwracała jej uwagę na pewne aspekty, by pomóc Vicki zrozumieć znaczenie swoich działań i ich skutki.

Oprócz wspomnień Vicki, książka „Mindsight” dokładnie opisuje także przeżycia Brada Barrowsa oraz Mashy.

Część analityczna książki rozważa różne aspekty postrzegania przez opisane wyżej osoby, podczas ich przeżyć NDE oraz OOBE.

Wspomniana wyżej Vicki stwierdziła, że w obu przypadkach NDE doświadczyła wizualnego postrzegania. Zaznacza, że nie było to z początku dla niej przyjemne, gdyż było to tak zaskakujące, dziwne dla niej przeżycie, że nie wiedziała, co się z nią dzieje. Nigdy wcześniej ani później nie doświadczała czegoś podobnego. Z tego powodu pojawił się u niej strach.

Analizując dokładniej wrażenia Vicki, badacze doszli do wniosku, że można je podzielić na dwie kategorie. Pierwszą były doznania z momentu początkowej fazy NDE – wyjście z ciała fizycznego i obserwacja otoczenia. Drugą kategorię stanowiły doznania w niematerialnym świecie.

Badacze skupili się na wrażeniach z tej pierwszej kategorii, gdyż jako jedyne mogą podlegać próbom weryfikacji, czy to postrzeganie było rzeczywiste, czy pozostawało jedynie wytworem umysłu będącego w ekstremalnej sytuacji.

Vicki podczas swojego wyjścia z ciała (OOBE) spoglądała w dół z wysokości sufitu. Patrzyła na swoje ciało i rozpoznała je po kilku charakterystycznych cechach: długich ciemnych włosach sięgających do pasa, ślubnej obrączce na lewej ręce oraz obrączce po ojcu; rozpoznała także złoty pierścień na prawej ręce.

Vicki nie tylko „widziała” całą scenę z góry, ale także słyszała myśli i odczuwała emocje osób, które znajdowały się w tym pomieszczeniu.

Wizualne przeżycia były także obecne podczas retrospekcji z całego życia:

Vicki: I wtedy ujrzałam całe swoje życie, no wiesz, całe życie do tego momentu, przed sobą.

Badacz: Ujrzałaś całe swoje życie?

Vicki: Tak.

Badacz: Musiałaś być bardzo zdziwiona, że możesz widzieć te sceny.

Vicki: Tak, byłam zaskoczona. To wszystko posiadało bardzo dużo szczegółów, ale też przepływało w szybkim tempie.

Badacz: Czy gdy tego doświadczałaś, było to bardziej oglądanie swojego życia, czy też raczej jego ponowne przeżywanie?

Vicki: Jedno i drugie… jak gdybym to widziała, czuła, smakowała wszystko. Tak jakby wszystko działo się wewnątrz mnie, a jednocześnie obok mnie.

Badacz: Czy było to przeżycie, które angażowało wszystkie twoje zmysły?

Vicki: Tak. Było to jakby odtwarzane dla mnie. Przypominało oglądanie filmu i jednocześnie odgrywanie w nim roli, jednak byłam od tego oddzielona.

Badacz: Czy doświadczając tego, mogłaś zobaczyć sceny ze swojego życia?

Vicki: Tak, widziałam wszystko, lecz również odczuwałam wszystko, a także czułam wszystko, co czuli pozostali.

W rozmowie z badaczem Vicki podała szereg przykładów ze swego życia, które wizualnie postrzegła w trakcie NDE. Co ciekawe, w tych wspomnieniach Vicki twierdziła, że jej wizje były „panoramiczne”, czyli widziała nie tylko scenę, ale także bardzo dokładnie oglądała wszystkie szczegóły otoczenia, krzesła, łóżka, pokoje itd.

W swoim wywiadzie Vicki opowiedziała też, jak jej postrzeganie podczas NDE różniło się od tego, jak wcześniej odbierała otoczenie zmysłami: „[…] Zazwyczaj, jak wchodziłam do jadalni lub dormitorium, chciałam dostrzec przedmioty znajdujące się tam. Działo się to wtedy, gdy wpadałam na nie, dotykałam ich itd. Tym razem (podczas NDE) było inaczej. Widziałam je z pewnej odległości. Nie musiałam być blisko nich, dotykać, siadać na nich itd., zanim stałam się ich świadoma. Źle sobie radzę z wyobrażaniem rzeczy znajdujących się w miejscu, w którym nie jestem. Tym razem było tak, że nie musiałam być w tym miejscu, żeby uświadomić sobie istnienie krzeseł. Widziałam metalowe krzesła, na których siedzieliśmy, dzieci i okrągłe stoły w jadalni, i były tam plastikowe obrusy, na tych stołach. Nie musiałam dotykać tych obrusów, żeby wiedzieć, że są plastikowe.”

Naukowcy zastanawiali się, jak często wśród wszystkich przypadków NDE oraz OOBE dochodzi do przeżyć wizualnych u niewidomych. Ze wszystkich badanych którzy przeżyli NDE, wizualne przeżycia zaraportowało 15 osób, 3 nie były pewne, 3 zaraportowały brak takich przeżyć.

Z grupy badanych, którzy przeżyli OOBE, wizualne przeżycia zgłosiło 9 osób, 1 nie była pewna, 0 w ogóle nie doświadczyło tych przeżyć.

Nie jest w żadnym wypadku pewne czy te 3 osoby, które zgłosiły brak wizualnych przeżyć, faktycznie ich nie doświadczyły. Jeden z badanych, niewidomy od urodzenia, który został zakwalifikowany do wyżej wymienionych osób, stwierdził że nie może określić w jaki sposób widział w trakcie NDE. Zadał pytanie: „Nie wiem, co rozumiesz poprzez ‘widzieć’?” . Takie wątpliwości były udziałem także innych badanych.

W sumie liczba osób, które stwierdziły, że miały jakiś typ doznań wizualnych, czy to podczas NDE czy OBE, wyniosła 25, czyli 80% z całej badanej grupy. Nawet z grupy osób niewidomych od urodzenia większość, czyli 9 z 14, oświadczyła, że miała takie doznania.

Stwierdziwszy, że pewien rodzaj doznań wizualnych jest regułą u niewidomych podczas NDE i OBE, kolejnym pytaniem postawionym przez badaczy było: „co widzieli?” lub inaczej – jakiego rodzaju były to wizje?
Jak widzą niewidomi podczas NDE?

Jak już to zostało stwierdzone na wstępie, doznania niewidomych w trakcie NDE i OBE są zbieżne z relacjami i opisami osób widzących.

7 z 10 niewidomych opisywało, że widziało własne ciało podczas OBE. Sporadycznie raportowano także inne wizje, np. obserwowano personel lekarski przy pracy lub szczegóły pomieszczenia.

Jak dobrze widzą badani podczas doświadczeń z pogranicza śmierci? Autorzy książki przedstawili trzy relacje Vicki, Brada i Marshy, których opisy były niezwykle jasne i szczegółowe – zwłaszcza te dotyczące podróży i doznań w zaświatach.

Wprawdzie nie wszyscy badani opisali tak jasno i szczegółowo swoje doznania, jak wspomniana trójka, jednakże zrobiła to wystarczająca ilość osób, toteż badacze doszli do wniosku, że przeżycia niewidomych zaprezentowane w książce „Mindsight” należą do typowych przypadków.

Jeden z respondentów powiedział: „Wiedziałem, że mogę widzieć, choć powinienem być niewidomy… Wiedziałem, że mogę widzieć wszystko… TO było bardzo jasne, gdy znajdowałem się na zewnątrz (ciała). Mogłem widzieć bardzo dokładnie wszystkie detale.”

Inny badany skomentował pytanie o jakość swoich wizji: „[…] Oczywiście byłem niewidomym, ponieważ całkowicie straciłem wzrok wskutek wypadku, lecz moje wizje były bardzo jasne i wyraźne… Widziałem perfekcyjnie podczas tego przeżycia…”

Jedna z respondentek, Joyce, która doznała zarówno przeżyć NDE, jak i OBE, powiedziała, że podczas jej OBE była w stanie wyjść poza fizyczny świat, do sfer transcendentalnych, gdzie mogła widzieć. Joyce była niewidoma od urodzenia. W poniższej relacji opisała moment, w którym zobaczyła piękne kwiaty:

Joyce: „Znalazłam się w tym pięknym ogrodzie pełnym kwiatów. Ptaki śpiewały, a kolory, mimo że nigdy nie widziałam kolorów, były dość żywe i jaskrawe.

Badacz: Czy widziała Pani także same kwiaty?

Joyce: O tak! Widziałam je i kolory. Zawołałam przyjaciółkę i spytałam: „Czy one są fioletowe i żółte?”. Ona odpowiedziała: „Tak, są fioletowe i żółte”. Zapytałam: “Czy różowe też?”. Odpowiedziała: „Różowe i czerwone”. Więc zapamiętałam te kwiaty, były one najbardziej żywymi przedmiotami w tym miejscu”.

Badacz: Czy byłaby Pani w stanie opisać kształt lub wielkość tych kwiatów?

Joyce: Jedyną rzecz, którą mocno zapamiętałam, jeśli chodzi o kwiaty, jest to, że były jakby większe niż normalnie, bardziej miękkie. Trudno powiedzieć, skąd to wiem, lecz bardziej błyszczały, kolory były bardziej „powiększone” niż te na Ziemi.”

Naukowcy stwierdzili, że w niektórych przypadkach relacji z NDE i OBE uwidacznia się następujący paradoks – osoba, która nigdy nie widziała kolorów, podczas tych doświadczeń potrafiła je rozróżniać.

Podsumowując, naukowcy stwierdzają, że zarówno badani doświadczający NDE, jak i osoby, które przeżyły OBE dali bogate świadectwa na rzecz istnienia wizualnych doznań dotyczących nie tylko postrzegania świata ziemskiego, ale też i duchowego. Wizualne doświadczenia często są jasne i szczegółowe, nawet w relacjach osób niewidomych od urodzenia.
Dowody potwierdzające prawdziwość wizji NDE i OBE

Jak wspomniano na wstępie, naukowcy postawili sobie za cel, jeśli to możliwe, udowodnić prawdziwość wizji przeżywanych podczas NDE i OBE – czy odzwierciedlają one rzeczywiste wydarzenia, czy też są jedynie halucynacją umierającego mózgu?

Starano się odnaleźć dowody w zeznaniach niezależnych świadków mogących stwierdzić, że „widziane” wydarzenia bądź szczegóły znajdują swoje potwierdzenie w dokumentacji medycznej lub innej.

Naukowcy napotkali w tym zadaniu trudności, część relacji była bardzo oddalona w czasie (20-30 lat), więc nie można było odnaleźć ani rozpoznać świadków. W niektórych przypadkach świadkowie wydarzeń już nie żyli lub byli nieosiągalni.

Najmocniejszym dowodem wspartym przez niezależnych świadków i różne formy dokumentacji był przypadek Nancy – 41-letniej kobiety, która we wrześniu 1991 roku znalazła się w szpitalu w Kalifornii, gdyż miała mieć wykonany standardowy zabieg biopsji. Jednakże chirurgiczny zabieg, jak się potem okazało, niewiele miał wspólnego z rutyną. Nancy, która przed zabiegiem nie miała żadnych problemów z widzeniem, w wyniku komplikacji całkowicie straciła wzrok i omal nie straciła życia.

Podczas biopsji lekarze uszkodzili jedną z głównych żył i przez nieuwagę zaszyli ją zamkniętą. Zabieg odbywał się w godzinach porannych. Wczesnym popołudniem pacjentka poczuła się źle, jej ręce i nogi zaczęły puchnąć, straciła wzrok na skutek obrzęku mózgu. Straciła również przytomność. Przestała oddychać, a zespół medyczny rozpoczął resuscytację.

Podczas przewożenia Nancy wózkiem szpitalnym, pacjentka odzyskała świadomość i „wyszła z ciała”. Rozpoznała swoje ciało leżące na wózku, otoczone lekarzami; na twarzy miała resuscytator. Podczas oczekiwania na windę Nancy zapamiętała następującą scenę: obok siebie ujrzała dwie znane jej osoby – jej partnera oraz ojca jej 10-letniego syna.

Obaj po tym zdarzeniu potwierdzili prawdziwość tych wspomnień oraz szczegóły opisane przez Nancy.

Naukowcy doszli do wniosku, że wizualne wspomnienia z OBE przeżyte przez Nancy były prawdziwe.
Wnioski naukowców:

Osoby niewidome doznają doświadczeń NDE oraz OOBE, a ich relacje są takie same jak osób widzących.

Podczas NDE oraz OOBE niewidomi doznają doświadczeń wizualnych, które zwykle charakteryzują się niezwykłą dokładnością, wyrazistością i ostrością.

Ostatnia część badań – jak stwierdzają sami autorzy – najsłabsza, to próba udowodnienia, że wizualne doświadczenia podczas NDE i OOBE są rzeczywiste. Autorzy zwracają uwagę, że w książce przedstawili kilka przekonujących przypadków, natomiast temat niewątpliwie wymaga jeszcze pogłębienia i dalszych badań.

 

 

http://www.portal.sp...anicza-smierci/


  • 0

#110

london5.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich.

Chciałbym opisać mój przypadek. Nie wiem, czy to co przeżyłem można nazwać śmiercią kliniczną.

Rok temu przedawkowałem syntetyczny opioid. Bardzo silną substancję odurzającą. Rodzina mnie znalazła, nie oddychałem. Zaczęli mnie reanimować i wezwali pogotowie. Ratownicy zabrali mnie do szpitala. Po trzech dniach pobytu w szpitalu, podczas świąt bożego narodzenia odzyskałem świadomość. Lekarze mówią, że było bardzo zle ze mną. Pamiętam tylko jedną rzecz. Białe światło, otoczone ciemnością. I uczucie jakby unoszenia się do niego. Ciężko mi opisać to słowami, po prostu nie potrafię...

Potem nagle się ocknąłem, i siostra zapytała czy wiem co się stało i gdzie jestem. Z trudem odpowiedziałem, że wiem. Powiedziałem nazwę miejscowości ( to nie było w moim mieście). Wszystko słyszałem, rozmowę lekarzy. Nie pamiętam już jej dokładnie.

Teraz dodam.

Jestem osobą wierzącą w Boga, dużo czytałem o śmierci klinicznej, OOBE i tym podobnych rzeczach. Mam ogromne doświadczenie z zażywaniem substancji psychodelicznych jak np. lsd, czy psylocybina.

Nie wiem co o tym sądzić. Nie mam zdania po prostu. Czy to śmierć kliniczna, czy może halucynacje spowodowane narkotykiem.


  • 0

#111

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1654
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Odważne wyznanie.

 

Jak sądzisz czy światło otoczone ciemnością mogło być światłem lampy z gabinetu lekarskiego?





#112

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skoro najadłeś się tyle syfu, to nie wiadomo co siedzi w twojej głowie. Niestety, ale psychikę i postrzeganie możesz mieć już nieźle skrzywione, do czego się oczywiście nie przyznasz, jak każdy kto coś ćpa/ćpał.


  • 0



#113

london5.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przyznaje się.

Dalej jestem uzależniony, ale biorę już mniej.

Ja wtedy przecież nie byłem w żaden sposób wiadomy, podłączony pod aparaturę z tlenem, nie oddychałem samodzielnie.

Dlatego podchodzę do tego sceptycznie. Ale wiem, że w podczas tego zdarzenia, naprawdę byłem bliski śmierci, co powtarzali lekarze.

 


  • 0

#114

moniks1985.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 

Doszukujesz się sensów. Człowiek taki jest - szuka sensu. Nie podważaj mechanizmu mózgu. On wie najlepiej jak ma pracować.

 

A co do tych osób, które przeżyły smierć kliniczną -a nic nie pamiętają - to osoby, które po prostu nic nie pamiętą. Jeden się budzi i opowiada o swoich wizjach, drugi ma czarną plame przed oczami.

 

Odwracasz kota ogonem. Po co szukać tego, czym jest okres sprzed Ery Plancka? Przecież to nic nie warte. Nie - te osoby MOGĘ nic nie pamiętać, ale to nie znaczy że niczego nie przeżyły. Moża po drugiej stronie masz wybór. Jak powracasz do życia, nie chcesz tego pamiętać? Albo leki cię otępiają. 

 

Nie pamietamy tez zycia plodowego i momentu narodzin a przeciez istnielismy,moze to takie drugie narodziny tylko do innego zycia...


 

 

Doszukujesz się sensów. Człowiek taki jest - szuka sensu. Nie podważaj mechanizmu mózgu. On wie najlepiej jak ma pracować.

 

A co do tych osób, które przeżyły smierć kliniczną -a nic nie pamiętają - to osoby, które po prostu nic nie pamiętą. Jeden się budzi i opowiada o swoich wizjach, drugi ma czarną plame przed oczami.

 

Odwracasz kota ogonem. Po co szukać tego, czym jest okres sprzed Ery Plancka? Przecież to nic nie warte. Nie - te osoby MOGĘ nic nie pamiętać, ale to nie znaczy że niczego nie przeżyły. Moża po drugiej stronie masz wybór. Jak powracasz do życia, nie chcesz tego pamiętać? Albo leki cię otępiają. 

 

Nie pamietamy tez zycia plodowego i momentu narodzin a przeciez istnielismy,moze to takie drugie narodziny tylko do innego zycia...

 

 

 

 

Doszukujesz się sensów. Człowiek taki jest - szuka sensu. Nie podważaj mechanizmu mózgu. On wie najlepiej jak ma pracować.

 

A co do tych osób, które przeżyły smierć kliniczną -a nic nie pamiętają - to osoby, które po prostu nic nie pamiętą. Jeden się budzi i opowiada o swoich wizjach, drugi ma czarną plame przed oczami.

 

Odwracasz kota ogonem. Po co szukać tego, czym jest okres sprzed Ery Plancka? Przecież to nic nie warte. Nie - te osoby MOGĘ nic nie pamiętać, ale to nie znaczy że niczego nie przeżyły. Moża po drugiej stronie masz wybór. Jak powracasz do życia, nie chcesz tego pamiętać? Albo leki cię otępiają. 

 

Nie pamietamy tez zycia plodowego i momentu narodzin a przeciez istnielismy,moze to takie drugie narodziny tylko do innego zycia...

 

Dodam jeszcze ze ten tunel kojarzy mi sie z narodzinami,tez przeciez wtedy wychodzimy z ciemnosci do swiatla,ciekawe czy kiedy sie rodzimy to widzimy to swiatlo do ktorego sie zblizamy i czy wtedy cos myslimy,szkoda ze tego nie pamietamy 


  • 0

#115

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6686
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Pomimo tego, że popełniłem już podobny temat, ciągle popieram pogląd, że doświadczenia śmierci klinicznej, to działania mózgu, mające na celu osłabienie niepożądanej reakcji naszego organizmu na śmierć. Pompowanie endorfiny do wszystkich zakamarków mózgu powoduje takie halucynacje. Endorfina, zwana jest wewnętrzną morfiną i mózg zaczyna ją produkować w ekstremalnych sytuacjach, aby osłabić odczuwanie drętwienia i bólu, oraz w stanach euforycznych.

To jak w takim razie wytłumaczysz to że takie przeżycia mają również osoby niewidome ?

Po pierwsze, czy są to osoby, które wzrok utraciły, czy są niewidome od urodzenia? Po drugie, to nic nie zmienia, halucynacje z zamkniętymi oczami są przecież możliwe. Poza tym, ludzie niewidomi też mają sny i to bardzo realistyczne.





#116

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 Poza tym, ludzie niewidomi też mają sny i to bardzo realistyczne.

Ale chyba nie ci niewidomi od urodzenia?

 

 

 

Sny osób niewidzących od urodzenia różnią się od snów tych, którzy utracili wzrok w późniejszym czasie. Podświadomość osób, które nigdy nie widziały, nie ma pojęcia, jak to jest widzieć, dlatego mimo szczegółowego opisu przeżyć odczuwanych podczas ich snu ciężko jest mówić o wrażeniach wizualnych. Ich sny składają się więc z wrażeń emocjonalnych, dotykowych, smakowych lub słuchowych. Osoby niewidzące od urodzenia słyszą w nich dźwięki lub głosy, które mogą być dla nich znane lub obce. Wrażliwość na efekty dźwiękowe staje się czymś oczywistym również dla osób, które kiedyś widziały. Konieczność funkcjonowania w społeczeństwie bez podstawowego zmysłu, jakim jest wzrok, sprawiła, że dźwięki odgrywają w ich życiu bardzo duże znaczenie. Ważny jest nie tylko ton, ale również tempo, wysokość głosu lub ogólny zarys sytuacji. Dlatego w snach mogą one rozpoznać znajomą osobę po głosie, dotyku lub zapachu. Co więcej, osoby, które utraciły wzrok w późniejszym czasie, potrafią w snach doświadczać niejako widzenia. Jest to możliwe, ponieważ mózg zarejestrował w przeszłości różne sytuacje, które po prostu przywołuje jako wspomnienia. W snach pojawiają się więc najbliżsi lub miejsca, które zobaczyli.

https://portal.abczd...soby-niewidomej


  • 0

#117

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6686
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

 Poza tym, ludzie niewidomi też mają sny i to bardzo realistyczne.

Ale chyba nie ci niewidomi od urodzenia?

To chyba oczywiste, choć tego nie napisałem. Sorki za skrót myślowy. 

Cytatem o snach osób niewidomych odpowiedziałeś sobie i wszystkim.





#118

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Stary, ale fajny temat

http://www.paranorma...za-podczas-nde/


  • 0

#119

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1654
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wizyta w otchłani – przerażające relacje ze śmierci klinicznej


Doświadczenia z pogranicza śmierci nie zawsze są przyjemne i przepełnione duchowością. Zamiast tunelu, na końcu którego czekają zmarli bliscy czy rajska kraina, wiele osób trafia do ciemnej, ziejącej pustką otchłani.

  • Relacje ludzi, którzy w stanie śmierci klinicznej mieli odwiedzić zaświaty nie zawsze mają pozytywny charakter.
  • Wielu świadków mówiło, że po wyjściu z ciała trafili do ciemnej, bezkresnej otchłani.
  • Otchłań to jeden z wymiarów pośmiertnej egzystencji według nauk Kościoła Katolickiego.

 

Literatura poświęcona doświadczeniom z pogranicza śmierci (tzw. near-death experiences, NDE) ukształtowała liczne stereotypy na ich temat. Jeden z nich mówi, że po "drugiej stronie" czeka tunel prowadzący w zaświaty, gdzie świadkowie spotykają zmarłych bliskich, duchowych opiekunów, a nawet "kochający byt", który utożsamiają z Bogiem. Rzeczywistość jest nieco inna. Z ustaleń badaczy NDE wynika, że duża część tych doznań ma charakter "negatywny", obejmujący m.in. wizyty w ciemnym, zionącym pustką miejscu utożsamianym z otchłanią znaną z nauk Kościoła.

 

Niektórzy świadkowie NDE mówią o wpadnięciu w nicość

 

Pan Piotr z Legionowa jako młody chłopak, z racji miłosnego zawodu, postanowił popełnić samobójstwo. Jak mówi, realizację planu rozpoczął wieczorem, kiedy wszyscy domownicy poszli spać, dzięki czemu miał pewność, że nikt go nie uratuje. "Nawet nie bałem się śmierci. Ja jej pragnąłem" – przyznał. W chwili, kiedy poczuł, że odpływa po zażyciu końskiej dawki leków, doszło do przedziwnej sytuacji.

 

"Zorientowałem się, że obok mnie są inne osoby. Osoby mi bliskie, choć już nieżyjące. Istoty te były mi życzliwe, ale jednocześnie przeraźliwie smutne" – wspomina pan Piotr w relacji umieszczonej w książce "Polskie życie po życiu", wyjaśniając, że wyglądało to tak jakby duchy przodków odprowadzały go w zaświaty, jakie okazały się mroczną otchłanią: "Gdy zauważyłem, że mknę (…) w czarną dal, uświadomiłem sobie tragizm całej sytuacji" – dodał.

 

Wizyta mężczyzny w "strefie mroku" zakończyła się szczęśliwie. W pewnym momencie zatrzymał go bowiem głos nakazujący mu powrót. Pan Piotr ocknął się, próbując zwymiotować połknięte tabletki. Inni ludzie mieli równie mało przyjemne wspomnienia z pobytu w "czerni". Jeffrey H., który w 1977 r. został postrzelony w brzuch, poczuł, że wychodzi z ciała i jest przyciągany przez otchłań. Ta dosłownie wyrosła mu przed oczami, kiedy 12-latek uświadomił sobie, że jego życie jest zagrożone. Jak wspominał, czuł bijące z głębi "zło". Na szczęście wszystko niespodziewanie minęło, a on po pewnym czasie wrócił do zdrowia.

 

Znacznie bardziej poruszająca była relacja kobiety, która przeżyła NDE podczas porodu. Jak mówiła, po opuszczeniu ciała czuła jakby unosiła się na wodzie. Przyjemne uczucie przeistoczyło się w koszmar, kiedy uzmysłowiła sobie, iż jej świadomość została wypchnięta w czarną toń: "To było jak zejście do piekieł. Nagle stałam się czymś w rodzaju światełka w niebiosach. Krzyczałam, ale nie wydawałam z siebie dźwięku. To był koszmar. Kręciłam się w kółko i zdałam sobie sprawę, że tak może być już zawsze. Czułam samotność i pustkę związaną z przebywaniem w przestrzeni…".

 

Kolejna kobieta, tak jak pan Piotr będąca niedoszłym samobójcą, wspominała: "Wciągała mnie ciemna otchłań, tunel albo pustka. Nie miałam poczucia swojego ciała. Byłam przerażona. Doświadczyłam nicości, wielkiego snu. Poczułam, że udaję się do jakiegoś innego wymiaru egzystencji. To coś mnie wciągało…".

 

Podobne relacje są doskonale znane badaczom doświadczeń z pogranicza śmierci, a ludzie, którzy przeszli "negatywne NDE" od lat stanowią przedmiot zainteresowania psychiatry dr. Bruce’a Greysona. Stworzył on oryginalną klasyfikację nieprzyjemnych wizji ze stanu śmierci klinicznej. Wizyty w pustce stanowią jeden z najczęstszych scenariuszy. Tuż po wyjściu z ciała wskutek zatrzymania krążenia, świadkowie wpadają w ciemność, zachowując przy tym pełną świadomość. Często towarzyszy im strach i poczucie bezsilności lub panika, choć nie jest to regułą.

 

W 1995 r. pani Barbara W. z Gdyni położyła się spać, czując kołatanie serca. Leki nie pomagały. Leżąc w łóżku zorientowała się, że oddala się w ciemność: "Właściwie to nie była ciemność tylko głęboka czerń. Wisiałam w niej. Nie czułam ciężaru własnego ciała, a jestem dość tęga. Pomyślałam, że umieram. Stan, w jakim się znalazłam był dziwny. Zamiast smutku czułam ogromną radość. Uśmiechałam się ze szczęścia, że jest mi tak dobrze" – relacjonowała kobieta, dodając, że wróciła do żywych, kiedy pomyślała o swoich bliskich.

 

Wielu ludzi uważa, że odwiedziło czyściec

 

1z18mk0.jpg

 

 

Osoby, które otarły się o śmierć często zmieniają podejście do wiary. Stają się bardziej uduchowione, choć zdarza się, że niektórzy wizytę w zaświatach traktują jako potwierdzenie nauk swoich religii. Wielu ludzi mających za sobą negatywne NDE wierzyło, że odwiedziło piekło bądź czyściec wypełnione cierpiącymi duszami. Podróż w głąb oceanu czerni przypomina jednak inne, mało znane miejsce pośmiertnego bytowania, jakim jest otchłań, gdzie po śmierci trafiają dzieci nienarodzone i gdzie "prawi poganie" czekają na zbawienie.

 

Otchłań (także limbus – łac. granica) ma bardzo nieskonkretyzowany charakter i nie jest "oficjalną" doktryną Kościoła. Największą popularnością koncepcja ta cieszyła się w starożytności i średniowieczu. Św. Tomasz z Akwinu, który snuł na ten temat rozważania sugerował jednak, że nie jest to zupełnie pusta przestrzeń. Inni uznawali, że otchłań to rodzaj "przedmieścia piekła", gdzie dusze cierpią z powodu niemożności oglądania Pana, ale nie są skazane na potępienie.

 

Istnieje teoria, że doświadczenia NDE, przytrafiające się Homo sapiens od zawsze, mogły w znacznym stopniu ukształtować nasze religijne postrzeganie zaświatów. Wizyty w tunelu zakończonym światłem, za którym rozciągała się cudowna kraina, mogły przyczynić się do powstania koncepcji raju, a przypadki wpadnięcia w czarną toń dać początek wyobrażeniom otchłani – "zimnego piekła".

 

Opowieści ludzi, którzy zostali po śmierci przeniesieni w nicość, są zazwyczaj przepełnione emocjami i rozpaczą. Wielu świadków zdaje sobie sprawę, że trafili do miejsca, skąd nie ma ucieczki. Tak było w przypadku pewnego malarza, który jako 18-latek miał wypadek samochodowy podczas śnieżycy.

 

"Z perspektywy pozacielesnej, z niedużej wysokości nad ciałem, obserwowałem zbliżający się ambulans i ludzi próbujących mi pomóc. Czułem ich dobroć, współczucie i wszystkie emocje, jakie im towarzyszyły. (…) Potem nagle zdałem sobie sprawę, że opuszczam planetę. Czułem i widziałem, że oddalam się poza Układ Słoneczny, galaktykę, poza wszystko, co fizyczne" – relacjonował mężczyzna, twierdząc, że doznanie wydawało się nieznośnie długie. "Nie było tam bólu, ciepła, zimna, światła, smaku, żadnych odczuć, poza tym, że oddalam się z dużą prędkością. To było nieznośne. Zacząłem panikować i modlić się, by móc powrócić. Próbowałem kontaktować się myślowo ze zmarłą siostrą i wtedy nagle wróciłem do ciała. Obudziłem się w szpitalu".

 

Sceptycy sugerują, że istnieje wiele czynników mogących odpowiadać za pojawianie się wizji w stanie śmierci klinicznej. Ich zdaniem związane są one nie z życiem pozagrobowym, ale biochemią organizmu. U umierającego człowieka halucynacje wywołać może niedobór tlenu albo podane leki. Świadkowie NDE odrzucają jednak podobne wnioski, twierdząc, że świadomość może istnieć w oderwaniu od mózgu.

 

Na koniec warto dodać, że otchłań to jedno z kilku "nieprzyjemnych" miejsc, gdzie trafiają ludzie w stanie śmierci klinicznej. Istnieją niepokojące i poruszające przypadki, których dokumentacją i analizą zajmował się teksański kardiolog Maurice Rawlings (zm. 2010). Jego archiwum wypełniają relacje ludzi, jacy na granicy śmierci widzieli piekielne krajobrazy pełne maszkar i diabłów.

 

źródło





#120

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak już pisałem, gdyby 100/100 przypadków śmierci klinicznej mówiło o takich sytuacjach - byłbym skłonny w coś takiego uwierzyć, ale co z osobami, które podczas śmierci klinicznej nie odczuły nic? Ani przyjemnych doznań, ani przeraźliwych, ani obojętnych, po prostu żadnych? Ja gdy spytałem dziadka co czuł/widział podczas śmierci klinicznej, powiedział, że nic...kompletnie, tak jakby zasnął i koniec. Dlatego właśnie tak bardzo mocno uważam, że po śmierci przepadamy na zawsze.


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych