moja biska bardzo osoba przechodziła rozległy zawał serca i nie widziała żadnego światła w tunelu.
ona wspomina samo zatrzymanie serca tak jakby po prostu zasypiała ale nie widziała żadnego tunelu zrobiło się jej biało przed oczami i ją zaczęło piec w oczach potem jprzestała cokolwiek widzieć ale wciąż słyszała jak lekarze rozmawiali i coś mówili o defibrylatorze że nie mogą czegoś podłączyć i adrenalinie oraz o amiodaronie potem obudziła się w karetce gdy zabierali do szpitala nie była wstanie się wysłowić potem znowu przestała widzieć potem słyszeć. pare dni w szpitalu w śpiączce była wg lekarzy stan ciężki bo to był tzw niemy zawał serca bez typowych objawów takich jak bóle w klatce piersiowej
No wlasnie, niektorzy nic nie widza, a jak widza to sa to wizje uwarunkowane kulturowo, religijnie. A skoro jest jeden prawdziwy Bog i tylko w nim jest zbawienie (wg np. chrzescijanstwa) to wszyscy ludzie powinni go widziec. Dlatego uwazam, ze sa to halucynacje umierajacego mozgu. Tak jak kazdy ma sny przyjemne, koszmary albo ich nie pamieta tak samo w NDE sa wizje pozytywne, negatywne lub brak zapamietanych wrazen. Poza tym nie dochodzi do faktycznej smierci i do "wskrzeszenia" bo ustaje tylko krazenie i oddychanie, ale aktywnosc mozgu nie.
Jeśli na wizje w Nde wpływ mają leki zażyte wcześniej ( wzięte w celu leczniczym lub żeby popełnić samobójstwo) to nie ma powódu do ździwienia że doświadczenia mogą być straszne i dziwne. Takie leki mają wpływ na działanie mózgu i substancje które síę wtedy wydzielają. Można to porównać do zjazdów po dopalaczach. Niektórzy takie historie opisują że strach się bać. To samo w sytuacji kiedy ktoś dostał w brzuch, wtedy pojawia się ból który również może powodować nieprzyjemne wizje.
Doświadczenia bliskie śmierci NDE (śmierć kliniczna) są 100% dowodem na to że człowiek ma duszę. Usilne twierdzenie że są one tylko i wyłącznie wynikiem niedotlenienia mózgu jest błędne. Jest setki wiarygodnych relacji, które nie pozostawiają żadnych wątpliwości, jaka jest prawda. Przytoczę dwie takie relacje poniżej:
Sztalugi to opowieść o przeżyciach ze śmierci klinicznej znanej malarki i ezoteryczki Alicji Ziętek
Nagle znów znalazłam się na sali operacyjnej. Czułam się dobrze. Ujrzałam lekarzy krzątających się wokół jakiegoś ciała. Przybliżyłam się do stołu operacyjnego. To byłam ja. Odczułam wspólność tego ciała i siebie samej. Zaczęłam szukać logicznego wyjaśnienia, mimo zaszokowania tym rozdwojeniem. Tam, na stole, leżałam jak kłoda… A przecież jednocześnie byłam tu — zdrowa, ładna, mogłam się wznosić. Czyżby cudowne uzdrowienie?
Podpłynęłam do okna. Na dworze było ciemno. Poczułam ciepło kaloryfera. Za wszelką cenę chciałam zwrócić na siebie uwagę lekarzy. Wpadłam w panikę. Zaczęłam krzyczeć, żeby nic mi nie robili, gdyż jestem zdrowa. Ale oni nie reagowali, nie dostrzegali mnie. Próby interwencji wyczerpały mnie. Wzniosłam się wyżej i tkwiłam w bezruchu.
Dotykałam różnych przedmiotów. Znowu podpłynęłam do okna. Postanowiłam poszukać kontaktu z ludźmi na zewnątrz, wypłynęłam oknem. Unosiłam się nad ulicznymi latarniami, kierując się w stronę osiedla.Energia powoli powracała. Byłam przekonana, że nadal jestem żywą istotą. Miałam przecież takie same cechy jak za życia; moje zmysły — wzrok, węch, możliwość poruszania się — działały normalnie. Nie odczuwałam tylko bólu ciała ani ciężaru. Zaniepokojona tym niezrozumiałym zjawiskiem zaczęłam się bardzo bać. Byłam już inna, bo mnie nikt nie dostrzegał. Dlaczego? Przecież żyję! Co mogło się stać?
Minęłam przejeżdżającego na rowerze mężczyznę. Spostrzegłam chłopaka i dziewczynę. Zbliżyłam się do nich, patrzyłam w oczy. Myślałam, iż zbesztają mnie za to, że im przeszkadzam. Obeszłam ich wokoło, ale nadal nie reagowali. Chłopak przytulił dziewczynę i rozstali się. Krzyknęłam do nich: Czy mnie nie widzicie?!
Zdałam sobie sprawę, że między mną a rzeczywistością jest jakaś bariera. Na dobre zaczęłam się denerwować.
Usłyszałam głosy niesfornej grupy młodzieży. Szybko znalazłam się obok. Stanęłam im na drodze, pewna że wpadną na mnie. A oni przeszli przeze mnie. Tak po prostu, jakby mnie nie było. Poczułam się zagrożona.
Nagle znalazłam się na stacji Warszawskiej Kolei Dojazdowej w Pruszkowie. Spojrzałam na peronowy zegar: była 1:20 w nocy. Uświadomiłam sobie, że kolejki o tej porze już nie jeżdżą. Postanowiłam wrócić do ciała na sali.
Tu i ówdzie widziałam jeszcze światła w oknach. Pomyślałam: To jeszcze jedna szansa!Zapukałam do jakiegoś okna na piętrze. Podeszła młoda dziewczyna i wyjrzała. Wślizgnęłam się do środka i stanęłam przed nią. Wtedy do pokoju weszła matka tej dziewczyny. Żadna z nich nie zwróciła na mnie uwagi.
Zrozpaczona powróciłam na salę operacyjną. Próbowałam nawiązać kontakt z moim ciałem, którego już nikt nie dotykał. Niestety nie reagowało. Gdybym potrafiła, weszłabym do niego, połączyła się w jedność. Poczułam się jak w akwarium, zbudowanym ze specjalnych luster. Ja mogłam obserwować świat na zewnątrz, natomiast ludzie z zewnątrz mnie nie widzieli.
I poniżej całkiem inna historia, która jest o wiele mocniejsza.
W polskim internecie jest ona niedostępna, więc przetłumaczyłem ją dla was z języka angielskiego
Kimberly Clark Sharp: W artykule opublikowanym w Journal of Near-Death Studies dotyczącym prawdomównych dowodów NDE, Dr. Ken Ring zawarł być może najbardziej znany przypadek prawdomównych obserwacji w badaniach NDE w owym czasie (rok 1984). Kimberly Clark Sharp po raz pierwszy udokumentowała NDE kobiety o imieniu Maria w swojej książce "After The Light".
Maria była pracownikiem migrującym, gdy odwiedzając przyjaciół w Seattle doznała ciężkiego zawału serca. Przewieziono ją do szpitala Harborview i umieszczono na oddziale opieki kardiologicznej. Kilka dni później doznała zatrzymania krążenia i doświadczyła śmierci klinicznej. W pewnym momencie znalazła się poza szpitalem i zauważyła but tenisowy na parapecie północnego piętra budynku. Maria nie tylko potrafiła wskazać miejsce pobytu tego dziwnie usytuowanego obiektu, ale także potrafiła precyzyjnie określić jego wygląd, np. że powierzchnia dla małego palca została zużyta, a jedno z sznurowadeł zostało zakleszczone pod piętą buta. Po wysłuchaniu opowieści Marii, Kimberly Clark Sharp z pewnym stopniem sceptycyzmu, udała się w opisane przez Marię miejsce, aby zobaczyć, czy można znaleźć takiego buta. Rzeczywiście tak było, dokładnie tam, gdzie Maria to opisała, z wyjątkiem tego, że z okna, przez które Kimberly Clark Sharp mogła zobaczyć tego buta, nie można było dostrzec szczegółów jego wyglądu, które wskazała Maria. Kimberly Clark Sharp krótko podsumowała: "Jedyny sposób, w jaki Maria mogła mieć taką perspektywę, polegał na tym, że unosiła się na zewnątrz i na bardzo bliskiej odległości od buta tenisowego, co jest dla mnie bardzo konkretnym dowodem".
Przykro mi ale ta druga historia wcale nie jest mocniejsza. Znam tą opowieść już nie od dziś i kiedyś na forum o tym pisałem.
Ta niejaka Maria mogła widzieć ten trampek wbrew zapewnieniem osoby która się tą sprawą zajęła. Dogłębnie ten przypadek został zbadany przez trójkę naukowców z Uniwersytetu Simona Frasera, Haydena Ebberna, Seana Mulligana i Barry Beyersteina. Okazało się min. że trampek był dość dobrze widoczny z terenu otaczającego szpital, a przypadek tego widzenia został opisany dopiero po siedmiu latach czyli późno. Czyli skoro możliwe było zobaczenie tego buta z innego miejsca więc zapewne tak było.
Więcej info w tej publikacji http://records.viu.c...ipp/pdf/NDE.pdf
Co do pierwszego opisu tej Alicji. To jest to dość typowy przykład wizji nde często spotykany w naszym kręgu kulturowym. W internecie znalazłem informacje ż kobieta uważa się za medium, widzi zjawy itp. Mam duży dystans do wierzenia takim osobom. Ludzie w czasie nde widzą różne dziwne rzeczy więc nie można tych halucynacje traktować jako super wiarygodnych dowodów.
"Okazało się min. że trampek był dość dobrze widoczny z terenu otaczającego szpital"
Przez ponad 7 lat ktoś mógł przemieścić ten but. Sceptycy nigdy nie zdołają podważyć tego przypadku Ale skoro on dla was jest mało wiarygodny, to zapewniam że podobnych przypadków będzie więcej.
Już podważyli. Trampek był łatwo widoczny przez osobę leżącą w łóżku jak z innego miejsca w szpitalu. Więc całkiem prawdopodobne że ta kobieta widziała go wcześniej albo już po tym zawale. I tyle. Dobrze że ktoś to zbadał obiektywnie więc można tą historię między bajki włożyć.
Nie zrozumiałeś co napisałem? To napiszę to jaśniej. Ci badacze przyjechali na miejsce po więcej niż 7 latach od zdarzenia. Ten but mógł zostać przeniesiony w inne miejsce przez kogokolwiek. Gdzie są dowody na to, że to było to samo miejsce o którym wspomniała Maria?
But był widziany przez Kimberly Clark, która była pracownikiem socjalnym i asystowała tej Marii w czasie jej pobytu w szpitalu.
Na 6 stronie tego dokumentu jest napisane, że chodziła ona po różnych salach pacjentów i zaglądała przez okna. Zobaczyła ten trampek przez jeno z tych okien.
potem ci co przyjechali tam później położyli swój but na dachu tego szpitalu w miejscu które opisywała ta Clark. Wyszli na zewnątrz szpitala i widzieli ten but leżący na dachu.
"potem ci co przyjechali tam później położyli swój but na dachu tego szpitalu w miejscu które opisywała ta Clark"
Wątpię w to, że po 7 latach Clark pamiętała dokładne miejsce gdzie ten but był umiejscowiony. Jest prawdopodobieństwo że mogła się pomylić opisując to miejsce badaczom. A jeśli się pomyliła i wskazała inne miejsce położenia buta, które mogło być niefortunne to odebrało ono całą wiarygodność tego przypadku na rzecz niepodważalnego dowodu istnienia ludzkiej duszy. Tak więc tylko sceptycy na tym ucierpieli, bo wyciągnęli pochopne wnioski sądząc że ten przypadek nie jest dowodem na istnienie ludzkiej duszy, a w rzeczywistości jest tak, że jest on dowodem, ale sceptycy go odrzucają i to tylko ich strata. I nie można zapominać o tym, że Maria podała dokładne szczegóły wyglądu buta, których nie mogła znać, gdyby nie zbliżyła się do buta na bardzo bliską odległość. Te szczegóły są następujące: powierzchnia dla małego palca została zużyta, a jedno z sznurowadeł zostało zakleszczone pod piętą buta. Wymyśliła to sobie? Szczerze w to wątpię.
Maria poprosiła tą Clark żeby, żeby poszukała tego buta. I ta poszła i przez jedno okno w szpitalu zobaczyła ten but na dachu.
Niestety szpitale to często nie są zwykłe prostopadłościany, tylko bardziej skomplikowane budynki z dachami na różnych wysokościach, różnymi korytarzami i odgałęzieniami.Ciężko gdybać gdzie był ten but i z jakiego miejsca był widoczny, jeśli nie zna się dokładnych planów budynku i miejsca gdzie leżał ten but.
Chyba mi nie powiesz że z około kilkudziesięciu metrów nie można zauważyć że pod butem sznurówka się znajduje. Chyba że ktoś ma słaby wzrok i na odległość słabo widzi. Ale nie przesadzajmy, osoba z dobrym wzrokiem jest w stanie takie rzeczy zauważyć
Poza tym nad zjawiskiem nde głowią się od lat najwięksi specjaliści od badań nad mózgiem, psycholodzy, neurolodzy, neuropsychiatrzy. To jest trudne zjawisko. Więc trochę dziwnie przy tym wygląda twoje pisanie z takim przekonaniem że nde dowodzą o istnieniu duszy. Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę twoje poglądy, że mózg jest tylko odbiornikiem, myśli i świadomość to domena duszy. Trochę komiczne.
" Więc trochę dziwnie przy tym wygląda twoje pisanie z takim przekonaniem że nde dowodzą o istnieniu duszy."
Skoro ludzie podczas NDE są w stanie zaglądnąć do domów swoich bliskich, mogą zobaczyć co oni wtedy tam robili i co mówili (a przecież osoba która przeżywa NDE leży w tym czasie w szpitalu), a później gdy już wyzdrowieją i powiedzą o tym swoim bliskim, że wiedzą co oni wtedy robili w tych domach i co wtedy mówili, wprawiając tych bliskich w stan szoku i osłupienia (osoba przeżywająca NDE była w tym czasie w szpitalu, nieraz setki kilometrów od domów bliskich), to jakich mocniejszych dowodów ty jeszcze potrzebujesz że człowiek ma duszę? Bo to dla mnie 100% dowód istnienia duszy.
"Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę twoje poglądy, że mózg jest tylko odbiornikiem, myśli i świadomość to domena duszy. Trochę komiczne."
Co w tym komicznego? Weź sobie wyobraź. Nadajnik telewizyjny (dusza w której powstaje świadomość postrzegania rzeczywistości, myśli, emocje, decyzje) wysyła fale radiowe do odbiornika telewizyjnego (mózg). Gdy odbiornik telewizyjny (mózg) się zepsuje (udar mózgu, wylew krwi do mózgu, choroby psychiczne) to wtedy nie możemy oglądać telewizji (zakłócona albo wyłączona świadomość postrzegania rzeczywistości, zakłócone albo wyłączone myśli, emocje, decyzje). Teraz rozumiesz?
To co piszesz to pseudowiedza zgromadzona ze stron o zjawiskach paranormalnych. Budujesz swój światopogląd na takich przeinaczeniach i błędnych teoriach. Jak wytłumaczysz działanie wzroku czy słuchu? Gdzie tam jest jakieś zadanie dla duszy? https://fizyka.umk.p.../09-1-wzrok.htm
Widzenie umożliwiają fotoreceptoryzlokalizowane w wyspecjalizowanych narządach (oko). Towarzyszą im dodatkowe struktury usprawniające percepcję i chroniące właściwy narząd wzroku (aparat ochronny: brwi, powieki,rzęsy i narząd łzowy). Następnie bodziec jest przekazywany do dalszych obszarów układu nerwowego, gdzie jest analizowany. U organizmów wyższych mówi się o drodze wzrokowejprzekazującej informacje do kory wzrokowej. Obraz na siatkówkę oka pada do góry nogami i dopiero w mózgu następuje jego odwrócenie.
I w których książkach z dziedziny biologii, neurologii, psychologii jest mowa o mózgu jako odbiorniku świadomości i myśli? Nie ma takich. Trzeba najpierw wiedzieć jak działa mózg, żeby próbować zrozumieć skąd się biorą nde.
Uhmmm. W przypadku telewizora wiemy jak te fale są wysyłane, czym są, jak szybko się poruszają, w jaki sposób telewizor odbiera te fale itp. itd. Dlatego porównanie tego z duszą jest naciągane. Jeśli ktoś potwierdzi istnienie duszy jak ona te fale wysyła, czym są jak mózg je przetwarza itp. to wtedy taką teorię można brać po rozwagę. Bo obecnie to są mgliste hipotezy i założenia palcem na wodzie pisane.
Aha przez potwierdzenie istnienia duszy mam na myśli jednak coś innego niż argumenty że "ludzie opowiadają że ludzie widzieli rzeczy których nie mogli widzieć w czasie nde i amen"