Wszyscy, którzy interesują się ufologią słyszeli o słynnej amarykańskiej bazie wojskowej zwanej „Strefą 51” (ang. Area 51, Dreamland ang. "Kraina marzeń" lub "Kraina snów", bądź Groom Lake, oficjalna nazwa: Air Force Flight Test Center, Detachment 3), to właśnie tam prowadzone były prace nad supertajnymi projektami. Okazuje się jednak, że popularna „Strefa 51” posiada... siostrę – placówkę o nazwie Strefa 52, która również ma swe tajemnice.
Publikujemy tekst autorstwa amerykańskiego badacza, dziennikarza i pisarza George’a Knappa, który zajmował się m.in. słynnym ranczem Gormanów w Utah.
STREFA 52
Strefa 52 nie jest jednak otoczona tak wielką tajemnicą jak Strefa 51, dlatego można ją m.in. znaleźć na niektórych mapach. Jednakże znajduje się poza zasięgiem zwykłych ludzi z powodu prowadzonych tam tajnych prac. Baza była bombardowana, ostrzeliwana, atakowana bronią chemiczną i jądrową w celu wypracowywania technologii, które nie mogę być testowane gdzie indziej. W liczącym ponad 2000 mieszkańców Tonopah niewiele się można dowiedzieć o pracach w bazie leżącej na pustyni na wschód od tego górniczego miasta, stolicy hrabstwa Nye.
- Pewnie mają tam wiele różnych rzeczy – mówi Jose Martinez z Tonopah.
- To znaczy? – zapytał George Knapp.
- Wie pan lepiej niż ja.
W Tonopah niemal tradycją jest zakaz mówienia o miejscu nazywanym przez mieszkańców „Bazą”. W latach 80-tych, gdy reszta świata nie miała o nich pojęcia, mieszkańcy Tonopah obserwowali przypominające sylwetką nietoperza samoloty F-117, o czym nie mówili nikomu.
- Nie pytałem dzieci. Nie chce stawiać ich w takiej sytuacji – mówi Ramirez, którego syn i synowa pracują w bazie.
Baza o powierzchni 525 mil kwadratowych znana jest lepiej jako Tonopah Test Range (TTR, Poligon Testowy Tonopah). W rządowych dokumentach nazywana jest jednak Strefą 52, podobnie jak owiana większą tajemnicą siostrzana placówka po drugiej stronie Strefy Sił Powietrznych Nellis, Strefa 51. Jednak związek między nimi to nie tylko kwestia numeracji.
- Tak, rzeczywiście w rządowych dokumentach o TTR mówi się jako o Strefie 52 – mówi Joerg Arnu, webmaster Dreamland Resort. Przy kilku okazjach czarne projekty przenoszono ze Strefy 51 do TTR. Strefa 51 jest oczywiście supertajną placówką, podczas gdy TTR jest mniej sekretna – pozostaje wciąż placówką tajną, ale już nie supertajną.
Arnu znajduje się w centrum światowej sieci obserwatorów, którzy wymieniają się informacjami na temat tzw. czarnobudżetowych projektów, obejmujących Strefę 51 i 52. Pracownicy obu placówek udają się tam nieoznakowanymi samolotami, które startują z prywatnego lotniska w Las Vegas.
John Lear. Najlepszym dowodem na to, że placówka ma mniej tajny charakter jest na mapach punkt w kształcie rakiety oddalony o 20 mil na wschód od Tonopah. W przeciwieństwie do Strefy 51, TTR pojawia się na większości map, choć prowadząca do niej droga już nie. Przy głównej bramie uzbrojeni strażnicy zatrzymują wszelkich nieuprawnionych do wejścia na teren bazy.
- Zawsze coś tam się dzieje – mówi znawca lotnictwa John Lear.
Zanim zainteresował się zjawiskiem UFO oraz Strefą 51, pilot, John Lear zapuszczał się w okolice Strefy 52 z nadzieją zaobserwowania sekretnych samolotów, które nigdy nie miały zostać zbudowane.
- Gdy pojawił się F-117 był przykrywką innego samolotu, F-19. F-19 skonstruowano dla marynarki. Wyprodukowano ich 62 sztuki. Wszędzie w Internecie znaleźć można informacje, że F-19 nie istniał. Ale tak nie było – mówi Lear.
Strefa 52 zarządzana jest przez Sandra Corporation znajdujące się w rękach prywatnych i będące filią Lockheed Martin. Baza służy zarówno Departamentowi Energii jak i Departamentowi Obrony. Ponieważ znajduje się w odludnym miejscu, testuje się tu nowe pociski, zrzuca bomby, testuje działa i wszelkiego innego typu materiały wybuchowe.
Dekady zajęło odtajnianie zdjęć Strefy 52. Z pewnością następne dziesięciolecia upłyną, zanim społeczeństwo dowie się o prowadzonych tam pracach. Rzekomo w TTR pracuje się nad bronią dla UAV-ów (Bezzałogowych Pojazdów Powietrznych). Właśnie tu pracuje się nad bronią dla predatorów i uważa się, że to właśnie tego typu pojazdy stanowią główny przedmiot zainteresowania TTR.
Płk Gail Peck kierował tajnym programem nazywanym „Constant Peg”. Od 1978 do 1988 roku Peck szefował grupie pilotów, którzy kierowali rosyjskimi Migami w symulowanych potyczkach z amerykańskimi samolotami. Peck wprowadzał te samoloty do akcji ze Strefy 52.
Emerytowany pułkownik Gail Peck z Amerykańskich Sił Lotniczych mówi:
-, Jeśli brało się udział, było się wprowadzanym, instruowanym, uczestniczyło się w programie, a następnie zdawało się sprawozdanie i zamykały się za tobą drzwi – wyjaśnia.
W TTR zbudowano długi pas startowy, ale nie dla niewykrywalnych myśliwców, jak wielu uważało, ale dla Migów. Przez 10 lat w czasie, których dokonano 15.000 misji, społeczeństwo nie wiedziało nic o programie, dowiadując się o nim dopiero w 2006r. - 19 lat po tym, jak dobiegł on końca. Z tego, co wiadomo, TTR nie otrzymała owych dziwnych pojazdów w kształcie dysków, jakie widywano z biegiem lat w Strefie 51, jednakże baza posiada również swe tajemnice związane z prowadzonymi tu pracami, rzekomo głęboko pod ziemią.
Pustynie Nevady kryją wiele tajemnic, w tym także wojskowych sekretów. Stan ten pełen jest ściśle tajnych i strzeżonych instalacji wojskowych. Nie tylko Strefa 51, ale i TTR przez lata stała się kanwą dla wielu historii dotyczących prowadzonych tam prac, a także tego, co dzieje się w jej podziemnej części. Gdy w 1997r. „Washington Post” opublikował rysunek, w którym żartowano, iż Strefa 52 jest miejscem, gdzie rząd ukrywa gnomy i elfy, nie zdawano sobie sprawy z tego, że Strefa 52 istnieje naprawdę.
W pobliskim Tonopah mieszkańcy, jak np. Jose Gonzalez mówią, iż widywali dziesiątki smug w powietrzu nad bazą, najprawdopodobniej pochodzących z samolotów transportujących tu pracowników z Las Vegas.
- Kiedy tu przyjechałem po raz pierwszy, mówiono o samolocie, który może latać w kosmos, a potem lądować, rzekomo dla NASA. Nie wiem – mówi mieszkaniec Tonopah.
W lotniczych publikacjach szeroko omawia się kwestię prac nad samolotami zdolnymi do lotów w przestrzeń kosmiczną, z których większość przypomina obiekty nie z tej ziemi, pojazdy łączone przez długo z drugą bazą, Strefą 51.
- Większość ludzi myśli, że jestem szalony – przyznaje John Lear. Ale ze mną wszystko jest w porządku.
John Lear ( którego ojciec opracował samolot Learjet ), pomógł w popularyzacji historii o spodkach w Strefie 51, jednakże spędził też wiele czasu wokół Strefy 52. Dodaje on, że na terenie poligonów znajduje się o wiele więcej tajnych placówek. Jego twierdzenia zdają się wspierać zdjęcia satelitarne. Jednakże według Leara największe z tajemnic skrywane są pod powierzchnią ziemi.
Lear przypuszcza, że do stworzenia gigantycznej komnaty pod Pauite Mesa w Strefie 52 użyto urządzenia jądrowego. Działa tam też placówka zdolna pomieścić 25.000 osób personelu. Twierdzi, że słyszał o tym częściowo od kierowcy przewożącego cement, który pracował w bazie.
- Mówił, że cztery godziny zajmowało dotarcie do dna, rozładowanie cementu i droga powrotna. Z jakiegoś powodu zniknął on z powierzchni ziemi po tym, jak opowiedział nam tą historię.
Lear twierdzi także, że Strefę 52 z Las Vegas łączy podziemna szybka kolej, co pracownicy tunelu Poligonu Nevada uważają za wysoce nieprawdopodobne. Piloci mówili także Learowi o sekretnych pasach startowych, które zamykają się i otwierają jak suwaki.
- Spogląda się w dół i widzi las, pustynie lub naturalny krajobraz, aż niespodziewanie odsłania się to i widać pas startowy, potem zaś wszystko zmienia się po raz kolejny i wygląda normalnie – wyjaśnia.
Dla potwierdzenia przypuszczeń Leara istnieją dowody. Jeden z nich odnosi się do twierdzeń byłego naukowca na usługach rządu, Boba Lazara, który pracował nad latającymi spodkami w miejscu zwanym S-4 lub Site-4. Nellis potwierdziło, że na Poligonie znajduje się więcej niż jedno S-4, zaś jedna na obszarze TTR. Pracownicy twierdzili, iż wejście na teren S-4 w Strefie 52 wymaga specjalnej przepustki. Uważa się, że prowadzi się tam tajne badania nad radarami. Wojskowi komentatorzy twierdzą jednak, że pod ziemią nie prowadzi się większych operacji.
- Na Poligonie Nevada istnieją podziemne instalacje, ale z tego, co wiem, nie ma ich w Tonopah – mówi Joerg Arnu.
Człowiek, który przez 10 lat dowodził tajnym projektem związanym z Migami, o którym oficjalnie poinformowano dopiero niedawno twierdzi, że nie wie o żadnych większych tajnych projektach, ale przyznaje, że w Strefie 52 mogą toczyć się nad nimi prace.
- To jedyne miejsce na świecie, gdzie możemy działać swobodnie. Możemy pracować tu nie będąc narażonymi na wzrok obserwatorów.
Autor: G. Knapp – Las Vegas Now / lasvegasnow.com
Zobacz również film w serwisie lasvegasnow.com
Edit [05.02.08] dj_cinex
Źródło : http://npn.ehost.pl/...o...4&Itemid=42
Użytkownik dj_cinex edytował ten post 05.02.2008 - 19:54