Ostatnio wrzucałem artykuł z FN ale znikł w tajemniczych okolicznościach
Może teraz dorzucę kilka cytatów z niego które w pewien sposób mogą potwierdzić iż jednak coś im się uda ciekawego zrobić.
"Wiele osób zainteresowała sprawa mężczyzny o nazwisku Pokrowskij, którego przypadek był opisywany w rosyjskich mediach. Dostaliśmy sporo e-maili z prośbą o publikację informacji na temat tego przypadku. Wiemy w sumie niewiele, a poszukiwania na rosyjskich portalach poświęconych dziwnym zjawiskom przez naszego oficera okrętu N z biegłą znajomością języka rosyjskiego nie dały rezultatu. Okazało się jednak, że tekst w tej sprawie zamieścił cztery lata temu miesięcznik Nieznany Świat ( nr 12/2004), a poinformował nas o tym nasz czytelnik. Z racji dużego zainteresowania tym przypadkiem pozwalamy sobie przedrukować obszerny fragment tego tekstu w nadziei, że być może któryś z naszych czytelników w Federacji Rosyjskiej dowie się czegoś więcej o tej sprawie. Oczywiście zakładając, że jest to historia prawdziwa.
W pociągu relacji Moskwa - Kirów czas płynie powoli i leniwie. Tak zatem - chcąc nie wszyscy siedzący w przedziale poznaliśmy się nawzajem, dzięki czemu można było usłyszeć od współpasażerów historie, o których nigdy nie doniesie radio, ani nie przeczyta się ich w żadnej
gazecie.
Ta, jaką relacjonuję, jest związana z osobą nauczycielki matematyki, Taisy Iwanownej N. (zastrzegła sobie nazwisko), miłą i inteligentną kobietą w średnim wieku, która wracała do domu po wizycie u córki w Moskwie. Dowiedziawszy się o tym, że jestem dziennikarzem, zdecydowała się opowiedzieć mi o czymś, co przydarzyło się jej ojcu pół wieku temu. W miarę rozwoju opowieści, doszedłem do wniosku, że jest to najdziwniejsza relacja, z jaką kiedykolwiek się spotkałem. A oto jej treść, spisana przeze mnie z taśmy dyktafonu, słowo w słowo:
hciałabym opowiedzieć o pewnym wydarzeniu, które przytrafiło się w 1946 roku mojemu ojcu w czasie jego służby w "kompetentnych organach".
Sam pan rozumie w jakich... Ale swoje opowiadanie zacznę od roku 1980, kiedy to usłyszałam tę dziwną historię z ust jeszcze wtedy żyjącego ojca. Otóż latem 1980 roku w Moskwie odbywały się Igrzyska Olimpijskie i w związku z tym na ladach i półkach radzieckich sklepów - nawet u nas,
na głuchej prowincji - przez krótki czas pojawiły się zagraniczne towary, m.in. papierosy "Marlboro", "Kent", "Salem" i mentolowe "Newport". Kosztowały rubla i były uważane za bardzo drogie.
Pewnego dnia, gdy gotowałam w kuchni, ojciec wrócił do domu straszliwie zdenerwowany. Milcząc postawił na stole butelkę wódki i paczkę papierosów "Newport". Zdziwiło mnie to bardzo, nigdy nie palił i praktycznie nie nadużywał alkoholu. Potem wyciągnął czystą szklankę, nalał do pełna i wypił duszkiem jej zawartość jak wodę. Przeraziłam się i zrozumiałam, że coś nim wstrząsnęło. Zażądałam wyjaśnień, a on wtedy opowiedział mi tę niewiarygodną historię. Co więcej – odebrał ode mnie przysięgę, że nie powiem o niej nikomu, póki on żyje...
W roku 1946 mój ojciec, jako młody i nie żonaty starszyj liejtnant służył w Referacie Spraw Wewnętrznych w mieście Sobinka we Władimirskiej Obłasti. Pewnego razu patrol milicji odstawił na
posterunek dziwnie wyglądającego człowieka w porozdzieranej odzieży i z rozbitą głową. Był w stanie bliskim szoku, nie mógł mówić i nieprzytomnie rozglądał się dookoła. Wszystko, co miał w kieszeniach, dostało się na biurko mojego ojca, który sporządzał protokół z zatrzymania. Było tam m.in. "wieczne pióro zagranicznej produkcji", "zapalniczka w metalowym futerale", "paczka zagranicznych papierosów marki Newport", i to, co najważniejsze: "nie uznawany na terytorium
ZSRR dowód tożsamości w językach rosyjskim i angielskim, wydany na nazwisko obywatela Pokrowskiego".
Ojciec wziął do ręki ten dokument "pokryty celuloidem" i przeczytał, co w nim było napisane. Adnotacja zaś brzmiała: "Strefa ścisłej odpowiedzialności dowództwa NATO. Murmańsk, Norweska Strefa Okupacyjna. Dowód tożsamości. POKROWSKIJ. Data urodzenia -1 marca 1972
roku. Miejsce urodzenia - Murmańsk, Rosja. Wydano dnia takiego-to-a-takiego 2008 roku, przez komendanturę miasta Murmańska.
Ważne do dnia takiego-to-a-takiego 2009 roku..."
Poza tekstem ojca porażała także fotografia figurująca w tym dokumencie. Była barwna!
To, że siedział przed nim zagraniczny szpieg, wydawało się poza dyskusją. Ale te daty w dokumencie! Przecież za oknami był rok 1946!
Ojciec zatelefonował do władimirskiego oddziału MGB (MGB - Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, później KGB - przyp. tłumacza) i stamtąd natychmiast wysłano "czarną wronę" (żargonowa nazwa samochodu do przewożenia aresztantów lub więźniów - przyp.
redakcji) oraz grupę funkcjonariuszy. Kiedy przybyli i zabrali domniemanego szpiega do Władimira, w referenturze zastał ich telefon z Łubianki w Moskwie, gdzie już byli "w kursie dzieła". Nakazano im
zawieźć podejrzanego od razu do stolicy, nie zatrzymując się we władimirowskim oddziale MGB. I tak też czekiści zrobili: wsadzili zatrzymanego do "wrony" i pojechali do Moskwy. Potem ojciec nigdy go już nie widział.
Po jakichś dwóch czy trzech dniach do Sobinki przyjechali ludzie z Łubianki. Przesłuchali ojca i milicjantów, którzy zatrzymali tego człowieka, kazali im podpisać papier o zachowaniu wszystkiego w tajemnicy, po czym wrócili do stolicy.
Ale na tym sprawa "norweskiego szpiega" dla mojego ojca wcale się nie skończyła. Przypomniała mu się w 1949 roku, kiedy w radio podano wiadomość o utworzeniu wojskowego paktu NATO. Przecież ojciec widział ten skrót na dokumencie odebranym Pokrowskiemu trzy lata wcześniej!
Drugim przywołaniem dziwnego wydarzenia było pojawienie się w sklepach przez kilka miesięcy pamiętnego 1980 roku papierosów marki "Newport".
Ojciec doskonale zapamiętał ich biało-zielone opakowanie, które leżało przed nim na biurku w 1946 roku. Teraz ojca nie ma już wśród żywych i mogę mówić o tym incydencie swobodnie. Ale od wielu lat nie dają mi spokoju różne pytania. Jakie były dalsze losy Pokrowskiego? Czy istnieją w archiwach Łubianki lub władimirskiego KGB jakieś dokumenty, które mówią o tym wydarzeniu, a
jeśli tak, to kiedy zostaną odtajnione? Jaki mają okres niejawności? I najważniejsze: co to takiego te "strefy okupacyjne" i "strefy odpowiedzialności" w 2008 roku? Jak to wszystko ma się do Rosji?
Nie znam oczywiście odpowiedzi na żadne z pytać postawionych przez Taisę Iwanowną."
Widzę tu pewne powiązanie odnośnie tego co znajduje się w pierwszym poście. Czy jest możliwe, że Pokrowski jakimś sposobem został przeniesiony w czasie?