Napisano
25.05.2006 - 20:54
Witam serdecznie wszystkich poszukujących. Długo zwlekałem z napisaniem, choć to forum czytam z wielkim zainteresowaniem od wielu dni. Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że czuję autentyczną radość czytając Wasze listy-i nie ze względu na ich zawartość merytoryczną(bo sam temat spędza mi sen z powiek od dawna) ale dlatego, że tyle osób jednak pozostawia umysłowi miejsce na elastyczność i wpływ nieprzewidywalnego.
Mój pierwszy post zacznę od usprawiedliwienia wszystkich sceptycznych głosów, które na tym forum próbują znaleźć swoje 5 min ze swą ostateczną prawdą. Myślę, że od wszystkich zaangażowanych w temat należy im sie zwykłe współczucie i zrozumienie-w ten sposób bowiem ci ludzie uwalniają ciśnienie strachu przed nieznanym. A przecież w każdym z nas się ono nagromadziło...
Drodzy sceptycy i głosiciele potęgi nauki ogarnięci powszechnym zjawiskiem młodzieńczej wszechmocy -mozecie lżyć spokojnie i śmiac się histerycznym śmiechem, jeśli sprawi Wam to ulgę-lecz chciałbym, żebyście zwrócili uwagę na jeden bardzo ważny aspekt-większość wypowiadających się tu osób szczerze i autentycznie drży o losy świata i najzwyklejszą głupotą jest tu doszukiwać się spiskowych teorii, naciągania faktów, manipulacji danymi. Zwróćcie uwagę, że cały czas rozmawiamy tu o MOZLIWOŚCIACh i czyż nie jest słusznym rozważyć nawet najmniejszą poszlakę? Chodzi tu przecież o setki istnień, które każdemu człowiekowi powinny być bliskie.
Nie chcę moralizować ani offtopować-w kwestii omawianych problemów nadal czekam na rozwój wypadków. Od wielu lat zauważam rosnące swoiste ciśnienie na świecie, które NA PEWNO znajdzie ujście w katalizacyjnym momencie przemian-to tylko kwestia czasu. Ignorancją i indolencją byłoby negować wszystko tylko dlatego , że nie powiedzieli o tym w telewizji.
Tsunami, które zabiło prawie 300 tys ludzi przyszło BEZ ostrzeżenia-tu mamy do czynienia z szeregiem specyficznych faktów, z których wyłania się PRAWDOPODOBIEŃSTWo i to o nim właśnie tu rozmawiamy. I wszyscy będziemy sie wspólnie cieszyć, kiedy po 6 czerwca nic się nie wydarzy a nie wytykać palcami stronę, która się myliła. Zresztą trudno tu mówić o myleniu się-nikt z nas nie twierdzi przecież, że coś się wydarzy ostatecznie a i jestem przekonany, że każdy chciałby się pomylić w takich sprawach.
I myślę też, że gdyby cokolwiek jednak się wydarzyło, to żadna z osób, która brała sobie do serca wszystkie dramatyczne spekulacje nie powie demonstracyjnie "A NIE MÓWIŁEM" do rzeszy sceptyków, tylko zacznie brac udział we wszystkich działaniach mających na celu naprawę i pomoc w każdym z możliwych aspektów życia gdzie byłoby to możliwe.
Osobiście przyjmę na siebie wszelkie bluzgi i prześmiewcze teksty-bo sam cały czas psychicznie przygotowywałem sie na najgorsze. Lecz nie po to, by z miną zwycięzcy się z tym obnosić ale po to, żeby w krytycznym momencie być choć w małym stopniu na to przygotowanym mentalnie.
Sceptykom pastwiącym się forum na zakończenie przypomnę powiedzenie starożytnych-"Swoją wielkośc poznasz po traktowaniu mniejszych od siebie"
Pozdrawiam