Ktosiufie idziesz w zaparte, bycie Katolikiem jest równie trudne jak bycie Protestantem, nie dość, że mylisz pojęcia, co już Ci raz wypomniałem, jako, że Chrześcijanin nie jest synonimem Katolika, to do tego zaczynasz chwytać sie już śmiesznych (moim zdaniem) argumentów pokroju tego kebaba, czy zdrowego seksu (i prosze nie mów mi, że człowiekowi seks jest zupełnie zbędny, bo przez niego nie może być dobrym katolikiem
) I jak ma sie rzeczona Japonia do wypowiedzi w temacie Chrześcijaństwa bądź Katolicyzmu, gdy tam od pooczątku istnienia ich kultury nie było posłańców papieskich? Określenie "pseudochrześcijański ślub" ukazuje totalnie Twój brak obeznania w tamtejszej kulturze(!) I ostateczna opi(j)nia: ilu było praktykujących Katolików 100 lat temu, kiedy to Kościół miał wyłączność na prawdę i zupełny wpływ na kulturę, a ilu jest teraz (obojętnie gdzie popatrzysz, nie tylko na zachód Europy)? Więc nie kadź, że nikt niczego nie spostrzega.
Jeszcze 6 lat temu, kiedy poszło sie w poście na dyskotekę to był to grzeech śmiertelny w ramach kodeksu karnego kościoła katolickiego karany zakazem wstępu do "nieba", a teraz Kościół zrobił "myk, myk" i wyedytował piąte przykazanie kościelne, i grzechem już nie jest to, co przez lata namiętnie tępił. Powiedz mi proszę jaki był powód tej zmiany? Tylko proszę, zlituj się i uargumentuj rzeczowo oraz wyraziwszy swoją własną opinię i przemyślenia, nie zaś jakiś cytat z innego forum. Z góry dziękuję.