"Kluska Aidil ;-) nie Aldilem ^y^ jestem kobietą. Chętnie podyskutuję. Palce Ciebie swędzą ? przy wymianie poglądów... faceci tak mają ?"
Sorki. Panie też tak mają. A przynajmniej ja
.
A jeśli chodzi o dyskusję to pomyliłam Cię z Mariushem. Z Tobą nie zgadzam się w tym (jesteście tu mniej więcej zgodni):
"Odnoszę wrażenie, że istnieje duża chęć personifikacja Boga.
Chcemy i pragniemy aby KTOŚ nas oceniał, zdjął z nas obowiązek oceny i odpowiedzialności za ocenę i czyny.
Energią którą jest BÓG tak na prawdę nie jest naszym sędziom. Osądzamy się sami."
Nie czuję potrzeby zrzucenia z siebie odpowiedzialności za to co robię. Ani nie chcę żeby ktokolwiek mnie oceniał sama potrafię to zrobic. Jeśli przyjmiemy, że "energia, którą jest Bóg"jest tą najbardziej pierwotną i podstawową to jak w jej odpryskach (człowiek) może się znaleźc element nie będący wcześniej jej składem-świadomośc? Coś mi tu nie pasi. Albo po prostu jestem beton
.
"Mamy dużo fałszywych wyobrażeń o BOGU i JEGO istocie.
Jednym wyobrażeniem jest to że chcemy aby Bóg był osobowy. A to już jest kardynalny błąd."
A które z nich są tymi słusznymi? Może wiesz coś czego ja nie wiem i dlatego błądzę
Ale wrócę do tematu bo mnie Przemo usadzi
" A z tym że Bóg jest sprawiedliwy lub miłosierny to według religii chrześcijańskiej człowiek wie bo tego doświadcza."
Z moich obserwacji ludzi związanych z kościołem wynika, że Ci co wrażliwsi są rozczarowani. Bo jak wytłumaczyc sobie mają głód, choróbska, śmierc bliskich, cierpienia dzieci? Nikt nie interweniuje w ich sprawie. Ci bardziej zindoktrynowani mówią sobie: Bo niezbadane są wyroki boskie. Amen. I żyją dalej.
Najczęściej temat boskiej sprawiedliwości lub niesprawiedliwości podnoszą Ci, którzy byli lub są mocno związani z kościołem i nie mogą przestac myślec o Bogu jako o siwym Panu, który za zło karze a za dobro nagradza. I oczekują potem gotowych rozwiązań, interwencji i sprawiedliwości dla siebie.