Eufemizm istniał zawsze, Żydów się po prostu nie lubiło, za pewne ich przymioty narodowe. Jakie to już było wielokrotnie omawiane.
No właśnie - i zupełnie nie ma tutaj nic do tego Palestyna. Żydzi byli nielubiani i przed osiedlaniem się w Palestynie, przed powstaniem państwa Izrael itp. Stąd też - moim zdaniem - ta "troska" o los Palestyńczyków ma właśnie kontekst żydowski a nie martyrologiczny.
Oczywiście - zupełnie nie wykluczam, że wsparcie dla sprawy palestyńskiej może też i wynika ze zwykłego i w sumie oczywistego solidaryzowania się "ze słabszym", z narodem okupowanym, poddawanym represji na taka skalę. Tyle, że "sprawa palestyńska" stanowi także idealne, wręcz wzorcowe usprawiedliwienie ogólnej niechęci do Żydów, niechęci, która po czasach Holocaustu musi znaleźć inne, "racjonalne" i "cywilizowane" podstawy. Tzn. nasze uprzedzenia wobec Żydów nie są niby tym samym, co pchnęło proces ostatecznej zagłady narodu żydowskiego. My jesteśmy uprzedzeni do Żydów, bo zabijają Palestyńczyków. Ale to tylko wymówka.
"Jeżeli dwoje ludzi ma identyczną wadę charakteru, jeden z nich jest Żydem, wtedy tacy właśnie mówią: Dość typowe - czego innego można by się spodziewać? Cholerni Żydzi. Ale jeżeli to Anglik, reakcja jest inna: Dziwne, przecież Anglicy tak się nie zachowują" - E. Levine
Chodzi o kontrast, tego jak przedstawia się Izrael w opinii publicznej, a co tak na prawdę robi. Bo jako prawa ręka USA w regionie Bliskiego wschodu, ostoja demokracji i zachodniej cywilizacji, Izrael powinien przedstawiać się jako wzór cnót wszelakich. Co z tego wychodzi, niestety wiemy.
Zgadza się. Rzeczą, którą jeszcze należy podkreślić jest to, że Izrael jest jedynym aż tak demokratycznym państwem w regionie - i właśnie jest przedstawicielem kultury zachodniej - co także wzbudza sprzeciw państw arabskich. A co do cnót wszelakich. Daruj ale jeżeli jest się otoczonym ze wszystkich państw przez państwa wrogie (no prawie, ze wszystkich stron), które to niejeden raz chciały zniszczyć to państwo - trudno prowadzić politykę "cnót wszelakich" - bo to byłoby naiwniactwo i pięknoduchostwo. A Izrael istniałby jako państwo jakieś kilka miesięcy.
Dochodzą do tego oszczerstwa medialne skierowane w Polskę, zachowanie młodzieży również przedstawia pewien trend w myśleniu Izraelczyków.
Daruj.
Przecież już wcześniej przyznałeś, że "niechęć" do Żydów ma o wiele głębsze korzenie.
Przy okazji wskazałeś na wspaniały przykład uprzedzeń, które szukają racjonalizacji. Źle zachowująca się młodzież izraelska... A Anglicy demolujący w weekendy Kraków - wywołują jakieś powszechne, masowe uprzedzenia anty angielskie? Niechęć do Żydów kryje się znacznie głębiej, jest niejako "
wyssana z mlekiem matki"
a to co wspominasz jest tylko próbą szukania pretekstu - by naszą niechęć - często i nieuświadomioną, poddać procesowi, który pozwoli zrozumieć czym ona jest powodowana. Tzn. :
nie lubię tych Żydków są wstrętni i ogólnie be - bo... młodzież izraelska źle się zachowuje na wycieczkach w Polsce. Oczywiście podobną sytuację mamy (choć na inna skalę i czym innym po części powodowaną) w przypadku Niemców i Rosjan (ale tu skala jest już zupełnie inna).
Żydzi zawsze traktowani byli jako jedna społeczność. Ich izolacjonizm wpłynął na to, że świat widzi ich jako wspólny twór. Nie ważne czy mieszka w USA, Izraelu czy Iranie.
No właśnie. Tyle, że popełniasz mały błąd jednocześnie.
Po pierwsze chęć postrzegania narodów jako pewnej homogenicznej całości, stanowiącej jakby zbiorowe ciało, które z kolei jest zdolne do podejmowania zbiorowych decyzji - jest fałszywym tropem. Na ile
ty sam identyfikujesz się ze wszystkimi zbrodniami, które dokonywali - niejako w twoim imieniu (tzn. roszcząc sobie takie prawo bez pytania o zgodę) ludzie, którzy posługują się tym samym językiem i wyrośli w tej samej kulturze? Czy czujesz się winien/odpowiedzialny za (by trzymać się tej poetyki) pogrom kielecki? Czy w za twoim pozwoleniem/poruczeniem zabijano tych, którzy cudem uniknęli zagłady? Tej zbrodni dopuścili się Polacy i idąc tropem przez ciebie zaproponowanym - powinniśmy zrozumieć, że Żyd, który przetrwał pogrom ma prawo obwiniać wszystkich Polaków? Skoro Żydów mamy postrzegać jako pewien konglomerat cech i poprzez nacjonalistyczne postrzeganie świata w którym to naród jest przeciwstawiany drugiemu narodowi. To musimy zrozumieć, że ktoś, gdzieś obwinia Polaków jako naród - za zło którego doznał od konkretnych "przedstawicieli" tego narodu.
Po drugie zaś: i tutaj kryje się pewne zafałszowanie antysemickie. Żydzi rzeczywiście zachowali wręcz wzorcowe przywiązanie do kultury (ale już nie np.:Do języka!). Tyle, że jacy Żydzi? Dla przykładu opór wobec syjonizmu T. Herzla ze strony części Żydów (zwłaszcza zamieszkujących zachodnią Europę) wynikał właśnie z tego, że głosił on coś z czym kompletnie się nie zgadzali. Tzn. czuli się mieszkańcami tych krajów, obywatelami konkretnych państw i procesem który był preferowany przez nich była chęć całkowitej asymilacji. Natomiast syjoniści walczyli o "ponowne" wyzwolenie procesu identyfikacji narodowej, o uświadomienie swojej odrębności wobec społeczeństw w których żyli i mieszkali od wieków. Żydzi zachodnioeuropejscy byli odmiennie niż wschodnioeuropejscy - byli już w dużym stopniu zasymilowani często tez i areligijni, także świadomość odmienności - o ile w ogóle była - skupiała się na pewnej tradycji kulturowej.
Właśnie, Kurdowie nie mają "ciekawego" ciemiężyciela.
Dokładnie. Nie w narodzie - moim zdaniem - kryje się problem a w okupancie. Po prostu. Przejaskrawiając z lekka - gdyby Izrael prowadził masowe, przemysłowe odłowy wielorybów - nagle pojawiłoby się sporo ekologów walczących o prawa tych akurat zwierząt. A Narodowe Odrodzenie Polski na swojej stronie umieściłoby plakat: Save the whales.
Może nie był zamieszkany przez stricte jednorodny naród, ale był zamieszkany przez ludność świadomą swej ojcowizny i chcącej być niezależną.
No nie - tzn. oczywiście, że zamieszkiwali Arabowie - tyle, że o żadnej świadomości nie było mowy. Żydzi osiedlając się wykupywali ziemię od jej legalnych właścicieli. Do roku ~ 1948 Żydzi mieli ograniczona możliwość wysiedlania siłowego Arabów.
Niegdyś Gdańsk też nie był zamieszkany przez Niemców, napływali tam przez długie wieki. Proces nieco wolniejszy niż wiek napływanie Żydów do Palestyny, ale jednak w makroskali podobny.
Tzn. istniało coś takiego jak naród niemiecki i naród polski. Natomiast w przypadku Palestyny: byli ludzie, którzy nie identyfikowali się z żadną ponadlokalna zbiorowością a więc ich zamieszkiwanie w państwie a, b czy też c - było z tego tylko względu wielce obojętne. Żydzi idealnie wręcz "wstrzelili się" w swój czas - zdaniem historyków - gdyby proces powrotu do Palestyny rozpoczął się 20 lat później - takiej zgody na utworzenie swojego państwa by nie uzyskali. Po prostu samoorganizacja przyszłych Palestyńczyków zaczęła się o 20 lat za późno.
Przy okazji: mniej więcej przed czasami osiedlania się pierwszej grupy migracyjnej Żydów na terenie Palestyny (pod koniec XIX wieku) -
mieszkała już tam lokalna społeczność żydowska - tak około 25 tysięcy Żydów!