I gdy przeciętny ateista nie zajmuje się sprawami wiary – bo z definicji rzeczy te go nie dotyczą i nie interesują - to już „wojownik ateizmu” będzie starał się rozprawiać na tematy (szukając w nich błędów: logicznych, technicznych, siakich i owakich), na które – najczęściej, choć nie zawsze – nie ma zbyt dużego pojęcia. Nie ma, bo jest z góry nastawiony anty-wszystko-co-z-religią-związane.
Kto wtedy ma duże pojęcie o tych sprawach? Bóg? Daj, spokój.
Ludzie, którzy się tym co najmniej interesują i mają w tym temacie jako-taką wiedzę.
Odpowiedziałeś sobie na pytanie, Amontillado, zaprzeczając myśli zawartej w pierwszej wypowiedzi. Jeżeli duże pojęcie o religii/wierze ma ten, który się nią interesuje lub ma "jako-taką" wiedzę, to po co w pierwszym poście napisałeś, że ateiści najczęściej go nie mają? Jeżeli coś skłoniło człowieka do odejścia od wiary, to chyba jakieś tam pojęcie o niej ma, prawda?
Pewnie ponownie wiele osób się żachnie i obruszy - ale tu znów wychodzi ta wasza wyższość i arogancja. Nieprzyjemnie się rozmawia z takimi osobnikami, którzy uznają się za jedynych używających logiki.
Widzisz logikę w wierze, że istnieje jakiś niematerialny stwórca, Bóg i tak dalej? Ja tej logiki tam nie widzę, ale jeżeli jej nie widzę, nie piszę w odpowiedzi, że mój rozmówca nie ma pojęcia o tym, o czym pisze lub w ogóle nie ma wiedzy na ten temat. Jeśli byłbyś łaskaw, napisz, gdzie w wierze i religii kryje się logika.
Całe trzy akapity o tym, gdzie piszesz, że nie mam pojęcia, wiedzy na ten temat, że jestem ignorantem... Przeczytaj jeszcze raz fragment, na który odpowiadasz. Cały ten fragment był odpowiedzią na twoje rozprawy o zwierzętach, jakie to one są niedoskonałe.
Pojęcia "dobro" i "zło" są subiektywnymi.
Fragment mojej wypowiedzi, z którego można wywnioskować, że to człowiek decyduje, co jest dobre, a co złe. Twoja odpowiedź:
Odpowiedź - bo nie żyje w 'świecie', w którym można orzec co jest dobre a co złe.
Bzdury, bzdury, bzdury. Za to jak podane! Z triumfem oraz pełnym przeświadczeniem o swojej nieomylności, niczym Wikipedia
Stary Testament bardzo skrupulatnie określa wszystkie właściwości, konteksty i aspekty duszy i bynajmniej nie znaczy ona „tyle co tchnienie”.
Wiesz już, dlaczego uprzedzałem że trzeba w tym temacie posiadać ‘jakąś’ wiedzę? Bo Twoje wyjaśnienie pojęcia duszy jest śmieszne i naiwne, z prawdą nie mające wiele wspólnego. Kreujesz je na nielogiczne i głupie, bo chcesz aby takim było. Założę się, że nawet nie otworzyłeś Starego Testamentu żeby to sprawdzić
Nie napisałem, że "tchnienie" (ŻYCIA!!) jest jedyną definicją duszy w starotestamentowym zamyśle. "Dusza" może też oznaczać istotę żyjącą (niech morze zapełni się od dusz żyjących). Jednakże lepiej napisać "bzdury, bzdury, bzdury".
Jeżeli moje określenie słowa "dusza" jest błędne, napisz poprawne. Przy okazji, podaj mi fragmenty Pisma, z których (JASNO, a nie w sposób wymijający) wynika, że dusza jest jakimś ciałem astralnym, które opuszcza człowieka po śmierci.
Tak już tylko podsumowując, zarzucasz ateistom arogancję i wyższość, ale chyba nie widzisz "belki w oku swoim". Twoje wypowiedzi są pełne fragmentów, które można zrozumieć jako twoje okazanie wyższości, nieudane, jak się później okazuje.
Co do genezy chrześcijaństwa. Nie lepiej założyć, że powstało ono z czasem, w którym Jezus rozpoczął swoje nauki? Podejście Jezusa do Boga było na tyle inne, że można chyba uznać to jako początek nowej religii.
Użytkownik real FOX edytował ten post 14.12.2011 - 08:16