Miałem sie już nie udzielać w "filozofii" bo to prowadzi mój umysł do przeciążeń ale wtrącę swoje "3 grosze"...
Jest to moje zdanie i tylko moje. Jeśli się z tym ktoś nie zgadza proszę się nie kłócić.Od początków życia, a dokładniej od istoty rozumnej która powoli zaczynała poznawać ogrom świata powstawało coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Tak jest do tej pory i pomimo ciągłego rozwoju wiedzy naszej cywilizacji, postępowanie współczesnych ludzi często stawia nas pod jedna ściana z "ciemnymi wiekami".
Kiedyś nikt nie myślał o czymś takim jak ateizm, racjonalizm, sceptycyzm (nie mówiąc tu o początkach działalności Kartezjusza etc.) ponieważ nie było to nikomu potrzebne - wszyscy jak żyli mieli jednego (monoteizm) lub wielu (politeizm) bogów lub bożków dla których mogli poświęcić wszystko... Nie potrzeba im było wyjaśnienia dlaczego ogień się pali ponieważ robił to opiekun ogniska, nie potrzebna była świadomość fundamentalnych podstaw ponieważ za tym wszystkim stali 'pomocnicy z wyższych sfer'. Człowiek przypisywał każdą niejasność bogom i nie było w tym nic dziwnego. W nieco późniejszym okresie (dokładnie w 1215 roku - powstanie Świętej Inkwizycji) było to wręcz samobójstwem.
Kiedy powstawały pierwsze dokumenty mówiące o wolności słowa i osobistym prawie zaczęto głośniej mówić o tym co się czuje. Na dzień dzisiejszy daje sie zauważyć spory ruch agnostyków i ateistów ponieważ ludzka inteligencja posuwa sie coraz dalej i granice niewiedzy ciągle się zmniejszają.
Bóg jest pojęciem określającym wszelkie źródło i przyczynę wszystkiego.
Ktoś wyżej napisał
A co jeżeli tym "BOGIEM" jest po prostu energia albo materia..
To trzeba zmienić ogólnie przyjętą definicje Boga, tak aby był bardziej zrozumiały zarówno przez wierzących, wyznających inne religie i ateistów.
Odpuszczę sobie pisanie dalszych komentarzy ponieważ nie chcę dalej ironicznie podchodzić do wielu wypowiedzi w tym temacie... Powstał by z tego ogromny materiał przez wierzących uznany za zwykłą bujdę popartą spostrzeżeniami nastolatka, który nie widział jeszcze nic w życiu, a u którego manifest buntu wziął górę nad racjonalnym rozumem.
Pozdrawiam