Lawrence E. Joseph: Apokalipsa 2012. Kiedy skończy się cywilizacja?
Świat Książki 2007
Nota wydawcy
Koniec świata nastąpi w 2012 roku!
Czy w roku 2012 może nastąpić koniec świata? Majowie, najwięksi w dziejach fanatycy mierzenia czasu, twierdzili, że wszystko skończy się 21 grudnia 2012 roku. Ale nie tylko oni.
„Przedstawiciele zadziwiającej palety ideologii i filozofii, począwszy od egzotycznych plemiennych kultur i skończywszy na I Ching i Biblii, wyznaczają porę apokalipsy na 2012 rok. Czy to tylko przypadek?” – pyta autor. W tym celu dokonuje przeglądu słynnych przepowiedni i faktycznych zagrożeń, jakie mogą położyć kres naszej cywilizacji. Błyskotliwa opowieść dziennikarza „New York Times’a” o tajemniczych, ważnych i poważnych sprawach, przed którymi może nas obronić tylko poczucie humoru.
Fragment:
ŻEBY WSZYSTKO BYŁO JASNE
Winien jestem czytelnikom kilka osobistych deklaracji i zastrzeżeń:
Nie wiążą mnie ani przekonania religijne, ani polityczna ideologia. W moim najgłębszym przekonaniu nie ulegam
też wpływom osób czy grup mających określone poglądy na temat roku 2012. W odróżnieniu od wielu proroków końca
świata, apokalipsy czy Armagedonu, nie doświadczyłem nigdy boskiego objawienia, nie miałem kontaktów z
przybyszami z kosmosu, nie czerpałem wiedzy ze starożytnych sag ani pomysłów numerologów.
Nie należę też jednak do owych sceptycznych poszukiwaczy dziury w całym, którzy gotowi są wyrzucić do śmietnika każde stwierdzenie, jeśli nie da się go poprzeć stuprocentowo pewnymi dowodami empirycznymi. Trudno wyobrazić sobie coś gorszego od wytępienia inwencji i wyobraźni, bo tego przecież chciałyby te ponure mądrale, gdyby w końcu udało się im uzyskać władzę, która, jak sądzą, słusznie im się należy.
Nie mam katastroficznej manii. Z dumą informuję, że nie wydałem ani centa i nie straciłem nawet minuty, by chronić się przed komputerową katastrofą, którą zapowiadano na przełom wieków XX i XXI. Nie przygotowywałem swego domu na nuklearną zagładę, zderzenie z kometą, na katastrofę wieszczoną przez zwolenników teorii harmonicznej konwergencji, czy na jakiś inny niefart, choć mieszkając w południowej Kalifornii, gdzie zdarzają się trzęsienia ziemi, trzymam zawsze latarkę na nocnym stoliku i awaryjny dzbanek z wodą w ubikacji. Muszę wreszcie dodać, że nie tęsknię do katastrofy, nie modlę się o nią i nie opowiadam się za czymś takim, obojętne, czy chodzi o rok 2012, czy o coś innego, bez względu na to, jak podniosłe i upragnione mogłyby się okazać skutki.
Moje wnioski dotyczące potencjalnie katastrofalnych zdarzeń 2012 roku wynikają z piętnastomiesięcznych badań popartych ponad dwudziestoletnim doświadczeniem pisarskim i publicystycznym dziennikarza zajmującego się naukami przyrodniczymi, religią i polityką i pisującego na ten temat, najczęściej dla „New York Timesa”.
Czy publikacja tej książki, która może wywołać panikę, uzasadnia zarzut nieodpowiedzialności? Zgadzam się, prawo do informacji ma jakieś granice, ale nie może ono przecież zależeć od paternalistycznych ocen światowej oligarchii. Chcę jednak zaufać normalnemu procesowi kształtowania opinii, w którym ludzie władzy, polegając na własnych, zacnych skądinąd odczuciach, usiłują kontrolować informacje, które mogłyby doprowadzić do społecznej destabilizacji, natomiast głęboko zaangażowane jednostki, grupy i organizacje starają się wydobyć i nagłośnić ważne fakty. W rezultacie najlepsze rozwiązania rodzą się z dialogu i polemiki szukających prawdy jednostek i utworzonych dla naszej obrony struktur władzy.
PUNKT ZWROTNY PRZEZNACZENIA
Czy w 2012 roku nastąpi koniec świata? Czy rozpęta się piekło wszechogarniającej trzeciej wojny światowej
niosącej nuklearną zagładę, czy może dojdzie do zderzenia z meteorytem, jak to, które doprowadziło do wyginięcia
dinozaurów? Trudno mi w to uwierzyć, po części może z powodu z moich własnych emocjonalnych barier. Jako
ojciec dwojga małych, cudownych dzieci po prostu nie jestem w stanie przyjąć czegoś takiego do wiadomości. Nie da
się akceptować perspektywy, że przepadnie wszystko, co kochamy.
Mogę tylko gromadzić dane i przedstawiać dowody dotyczące 2012 roku. Wynika z nich, że groźba apokalipsy
istotnie może budzić obawy i zasługuje na poważne traktowanie.
W książce tej prezentuję czytelnikom wypośrodkowany scenariusz, w którym rok 2012 łączy się z zaburzeniami i
bezprzykładnym zamętem. Niezależnie od tego, czy potraktujemy to jako bóle porodowe Nowej Ery, czy jako
śmiertelne konwulsje naszej cywilizacji, niepokojąca zgodność trendów w nauce, religii i historii zdaje się wskazywać,
że ów zalew przepowiedni i katastrof, zawinionych przez człowieka, naturalnych, a bardzo możliwe że i
nadprzyrodzonych, będzie żywiołowo narastał.
Rok 2012 jest punktem zwrotnym naszego przeznaczenia. Ze zgromadzonych w tej książce informacji i danych
wynika, że w owym roku może się zdarzyć lub zacząć zarówno tragedia, jak też wielkie przebudzenie. Nie ma pytania
„czy” - jest tylko pytanie „kiedy”, i nie chodzi tu nawet o określony dzień; ważne jest, czy przełom dokona się za życia
nas samych i tych, których kochamy. Znaczenie daty 2012 polega na tym, że sama jej bliskość zmusza nas do refleksji nad mnogością wariantów globalnej katastrofy, do oceny jej prawdopodobieństwa i niszczycielskiego potencjału, a także do odpowiedzi na pytanie, jak jesteśmy do niej przygotowani - jako jednostki i jako zbiorowość tworząca
cywilizację.
Każdy po swojemu - bardziej lub mniej konstruktywnie - reaguje na zbliżające się terminy, szczególnie gdy
zaczyna poganiać nas czas. Taka jest po prostu nasza natura. W dwu ostatnich minutach każdej połówki meczu piłki
nożnej, co daje w sumie około 5 proc. łącznego czasu rozgrywki, mieści się prawie połowa wszystkich akcji. Ja na
przykład potrzebuję określonych terminów i myślę, że to samo dotyczy większości z nas. Jeśli pominiemy głupią próbę
generalną w postaci niedawnego alarmu z okazji początku nowego tysiąclecia, rok 2012 jest pierwszą we współczesnej historii datą, od której zależą losy aż tylu ludzi.
Wyznaczony, nieprzekraczalny termin ma też swoje dobre strony - ostrzega, pozwala przygotować ciało, umysł i
duszę, a także podjąć rozsądne wyprzedzające działania, by chronić siebie i rodzinę. W pewnym sensie zyskaliśmy więc wszyscy jedyną w swoim rodzaju szansę porozumienia i podniesienia naszej zbiorowości na wyższy poziom,
niekoniecznie ograniczając się do fizycznego przetrwania. Rok 2012 stanowi inspirujące, ożywcze wyzwanie. Zmusza
nas do szukania wspólnego celu. A posiadanie życiowego celu jest najpewniejszym ze wszystkich znanych mi sposobów przeciwstawienia się katastrofie.
DOCHODZENIE W SPRAWIE 2012. WYKAZ DOWODÓW
Główną tezą tej książki jest stwierdzenie, że rok 2012 będzie przełomowy, być może katastrofalny, ale
przypuszczalnie bogaty w zmiany jak żaden inny w dziejach ludzkości.
1. Przepowiednie starożytnych Majów, którzy wykorzystali skrupulatne obserwacje astronomiczne prowadzone od
2000 lat, wskazują, że w 2012 roku zacznie się nowa era, a jej narodzinom - jak wszystkim porodom - towarzyszyć będą cierpienie i krew, ale także nadzieje i wielkie oczekiwania.
2. Po roku 1940, zwłaszcza zaś od 2003, Słońce zachowuje się burzliwiej i niespokojniej niż we wszystkich latach
po szybko następującym globalnym ociepleniu, które przed 11 tysiącami lat zakończyło ostatnią epokę lodowcową.
Fizycy badający Słońce są zgodni, że jego aktywność będzie jeszcze gwałtownie wzrastać, osiągając kulminację w
2012 roku.
3. Burze słoneczne mają wpływ na burze ziemskie. Ogromne huragany 2005 roku - Katrina, Rita i Wilma -
zbiegły się z najbardziej niespokojnymi tygodniami od czasu, gdy rozpoczęto systematyczne obserwacje zachowania
Słońca.
4. Ziemskie pole magnetyczne, nasza najważniejsza ochrona przed szkodliwymi skutkami promieniowania słonecznego, zaczęło słabnąć; pojawiają się w nim szczeliny rozmiarów Kalifornii. Być może trwa już przesuwanie biegunów, które w końcu zamienią się miejscami. Podczas tego procesu wartość ochrony przez ziemskie pole magnetyczne spada nieomal do zera.
5. Rosyjscy geofizycy sądzą, że Układ Słoneczny przesuwa się przez międzygwiezdny obłok energii. Oddziałuje on
destabilizująco na zachowanie Słońca i ma wpływ na atmosferę wszystkich planet. Według rosyjskich prognoz katastrofalne dla Ziemi skutki spotkania z tym obłokiem przypadną na lata 2010-2020.
6. Fizycy z Uniwersytetu Berkeley, którzy odkryli, że 65 milionów lat temu w Ziemię uderzyła kometa lub asteroida,
powodując zagładę dinozaurów i 70 proc. wszystkich innych gatunków, są pewni w 99 proc, iż powinniśmy się obecnie
liczyć z kolejną megakatastrofą.
7. Grozi nam erupcja superwulkanu Yellowstone, który wybucha z katastrofalnymi skutkami co 600-700 tysięcy lat. Ostatni wybuch o zbliżonej sile, w miejscu obecnego jeziora Tobo w Indonezji, nastąpił 74 tysiące lat temu, powodując śmierć około 90 proc. ludzi żyjących wówczas na Ziemi.
8. Z interpretacji wschodnich systemów filozoficznych, np. I Ching, chińskiej Księgi Przemian i teologii hinduistycznej da się wyciągnąć uprawniony wniosek, że przemawiają one za datą końca wyznaczoną na 2012 rok.
9. Przynajmniej jedna naukowa interpretacja Biblii odsłania przepowiednię, że Ziemia zostanie zniszczona w 2012 roku. Rozkwitające ruchy muzułmańskich, chrześcijańskich i żydowskich armagedonistów (zwolenników teorii, że nastanie Królestwa Bożego musi poprzedzić III wojna światowa) aktywnie działają na rzecz przyspieszenia ostatecznego starcia.
10. Miłego dnia.
www.swiatksiazki.pl