Pierwsza połowa dość nudna, trochę się wkurzałem, potem ten gol z kapelusza. Druga połowa to już dominacja realu, szczególnie od 70min. Bale zagrał chyba najgorszy mecz w życiu(mimo tej bramki), strzelał jak jakiś kaleka, tracił piłkę, potykał się o własne nogi, wypisz wymaluj, taki zagraniczny Grzegorz Rasiak. Nie wiem czy stres go zjadł czy co się z nim działo. Ronaldo również bez szału, chociaż miał swoje momenty, rzuty wolne wykonywał niemal perfekcyjnie(niemal, bo bez bramek), a jak się rozluźnił pod koniec i podryblował trochę to stadion zaczął krzyczeć . Tak swoją drogą to szkoda, że taki świetny drybler(czasy ManU) całkowicie przestał używać zwodów().
Gol Ramosa to jakiś cud, jestem wiernym kibicem, ale nie miałem już nawet nadziei. Ramos w ostatnim czasie wiele razy ratował real strzelając bramkę, mimo że jest obrońcą. Di Maria zagrał kapitalne spotkanie, był jedynym piłkarzem, który przechodził graczy Athletico jak tyczki, za co go brutalnie faulowali od tyłu.
Kontrowersyjne 5min dla mnie uzasadnione. Athletico ogrom kartek(bodajże 12), wybijanie piłki na czas, symulowanie, leżenie na murawie. Zresztą - gol padł w 93min, nie w 95min, więc o czym mowa? 3min jak najbardziej się należały(moim zdaniem 5min również było okej).
Dogrywka to już egzekucja, 3 bramki w 10 minut. Gol Marcelo to parodia, wyglądał jak akcja z treningu, nikt nawet do niego nie ruszył.
Cóż więcej dodać...Wielki Real, Wielki Ronaldo. Real po raz 10 wygrywa puchar, niebywałe osiągnięcie, Ronaldo natomiast bije rekord po rekordzie, zgarnia wszystko co się da. Jeśli na mundialu również zostałby królem strzelców to można powiedzieć o fenomenie na skalę historii futbolu.