co sie przejmujecie, jeszcze sa szanse 
Na co?
Wydaje się, że zaważyły złe przygotowania do turnieju. Nie rozumiem, jak to jest możliwe, że trzeci trener z rzędu nie potrafi przygotować reprezentacji Polski do turnieju. Podtrzymuję swoją tezę, że problem tkwi w głowach zawodników. Dowodem na to jest dla mnie choćby gra Jopa w meczu z Austrią. Na litość boską, można uważać, że Beenhakker jest słabym trenerem, ale nawet słaby trener nie wystawiłby w meczu na Euro piłkarza, który nie ma pojęcia co się robi na boisku ! Wniosek - największym błędem Beenhakkera było to, iż nie przewidział, że ci piłkarze mogą aż tak bardzo zawieść. To też jest powtarzający się motyw - Engel tak samo nie mógł uwierzyć, że jego podopieczni mogą zagrać dwa fatalne mecze z rzędu na mistrzostwach świata. I na tej podstawie mógłbym rzeczywiście przynajmniej Engela rozgrzeszyć. Leo cały czas powtarzał, że zawodnicy prezentują się znakomicie na treningach. Można oczywiście się roześmiać, i stwierdzić, że przecież nie mógł mówić czegoś innego. A ja właśnie mam wrażenie, że on mówił prawdę, i w trakcie meczu sam nie mógł uwierzyć w to, co widzi. I mam wrażenie, że w 2002 roku Engel miał podobne odczucia. Tyle, że Engel zagrał dobry trzeci mecz - a to dlatego, że rzeczywiście miał wtedy bardziej wyrównaną kadrę. Największy narcyz wśród polskich piłkarzy, Piotr Świerczewski, lubił powtarzać, że kadra z 2002 roku była o wiele lepsza od kadry Beenhakkera. Tyle, że chwały mu to nie przynosi - właśnie dlatego, że na papierze tak właśnie było.
Beenhakker nie potrafił zrobić tego, co cztery lata temu zrobił Rehhagel - czyli przede wszystkim zdać sobie sprawę, źe jego piłkarze są totalnymi przeciętniakami, i mają grać tak, jak powinni grać przeciętniacy - ale robić to doskonale. I udało się ( teraz już wprawdzie nie, ale może nie przesadzajmy ). Ja także podczas wczorajszego meczu odnosiłem cały czas wrażenie, że Polska cały czas stara się grać powyżej swoich umiejętności, próbują jakieś zagrania z pierwszej piły, próbują się ścigać, próbują dryblować jak nie przymierzając Ronaldo ( Łobodziński ) - i oczywiście gówno z tego wychodzi, a jeżeli już coś, to dziura w obronie, bo się po genialnych dryblingach i zagraniach z pierwszej piłki nie zdążyło wrócić albo ustawić. Polscy piłkarze są od tego, żeby grać piątką w obronie, usypiać przeciwnika, przeszkadzać, irytować, nudzić ( ale jednocześnie w tej obronie stanowić monolit ! ), i w końcu w ostatniej chwili strzelić jedyną bramkę ze stałego fragmentu gry. Leo, moim zdaniem, najzwyczajniej w świecie za bardzo w nich uwierzył - dokładnie tak samo, jak my. Ale teraz przyszła gorzka lekcja. Mam nadzieję, że wyciągnie z tego wnioski.
A wracając do Euro - jak widać, nie tylko my błaznujemy. Trenerzy Włoch i Francji już zaczynają swoje ubolewania, że jak to zapewne Holandia zagra nie fair, i pozwoli wygrać Rumunii, wywalając obie Wielkie Drużyny z turnieju. Włosi nawet mówią, że jeżeli Holendrzy przegrają, to " trzeba się będzie temu przyjrzeć ". Panowie, miejcież jakieś jaja. Jeśli jest coś, czemu z Waszej strony " trzeba by się przyjrzeć ", to są to Wasze dwa poprzednie mecze, w których żeście od wielkiej łaski wyżebrali jeden punkt. Przestańcie narcyzować postawą, że " jak ktoś z nami wygrał, to już z każdym musi wygrać, a już na pewno wtedy, kiedy dla nas byłoby to korzystne ! ". Otóż - nie musi ! To, że Wy dostaliście baty od Holandii, to nie znaczy, że Rumuni też muszą dostać - więcej szacunku dla przeciwnika, którego sami też nie byliście w stanie pokonać. Jak dla mnie, skoro Holandia ośmieszyła mistrzów i wicemistrzów świata raz w bezpośrednich pojedynkach, to ma pełne prawo ośmieszyć ich drugi raz, i podłożyć się Rumunii. I nie ma to nic wspólnego z żadnym fair play. Nigdy nie słyszałem, by w skład futobolowych zasad fair play wchodził jakiś obowiązek wygrywania z kimkolwiek. Rumunia, do boju ! A rezerwowy skład Holandii na pewno będzie uczciwie walczył - o tak ! Ale cóż - w futbolu raz się wygrywa, a raz przegrywa ! Przykro mi !