Co więcej, ktoś przytoczył górnolotne stwierdzenie, że człowiek niezależnie od okoliczności, zawsze poszukuje prawdy. -Otóż nieprawda, ponieważ właśnie przytaczane jako przykład dzieci wychowywane przez zwierzęta (wilki, psy, małpy etc etc) zachowują się dokładnie tak jak przedstawiciele ich stada, i nie wykazują żadnych różnic w ich dążeniu ku "poznianiu prawdy". Nawet po zabraniu takich dzieci z powrotem do ludzi, rzadko się zdarza żeby takie dzieci nauczyły się mówić (a jeśli tak to w bardzo ograniczonym zakresie- zależy od wieku), i zwykle szybko umierają. Przy tym do końca większość ich zachowań pozostaje "zwierzęcych", i próżno by u nich szukać głodu poznawczego, który postulujesz.
Troszke sobie przeczysz, skoro ludzie wychowani przez zwierzeta zachowuja sie dokladnie tak jak one to skad wiesz ze taki czlowiek ktory nie potrafii z toba w zaden sposob rozmawiac bo nauczono go szczekac i warczec, ze nie szuka prawdy? Rozmawiales z takim, powiedzial ci o tym, ze nie szuka prawdy?
Po drugie skoro biora takiego dzieciaka od stada, ucza go czegos, dzieciak poznaje jezyk nie wazne jak bardzo, to czy nie oznacza to tego, ze w jakims sensie podswiadomie szukal prawdy i ja odnalazl?
Dowiedzial sie, ze nie jest zwierzeciem tylko czlowiekiem.
Myslisz, ze taki czlowiek-zwierz kiedy spojrzy w odbicie wodne i w koncu zajarzy, ze troche innaczej wyglada to nie bedzie myszkowal? Czy chocby wziawszy go przed lustro nie wysle jakichs impulsow do mozgu, ze cos jest nie tak?
I nie mow mi, ze nie pozna odbicia w lustrze, nawet sroka to potrafii.
Wlasnie staramy sie dowiesc, ze czlowiek to nie tylko kupa miesa

Ot co staramy sie przegadac w stosunku do tego, jak podchodzimy do roznic pomiedzy czlowiekiem i zwierzeciem. Bo widzisz skoro wyjdzie, ze jestesmy tacy jak zwierzeta to zgodnie z religiami nie zostala w nas prawdopodobnie pchnieta zadna wieksza moc a skoro zostalismy obdazeni czyms czego nie maja zyjatka moglo by to oznaczac, ze po smierci rzeczywiscie cos moglo by byc.
Hm tak naprawde ten temat nie jest chyba mozliwy do z argumentowania zadnej ze stron. Tzn prawda lezy bardziej po stronie sceptykow i to tylko dlatego, ze my wierzacy nie mamy namacalnych dowodow (no przynajmniej staramy sie na nie wpasc) na to zeby im to udowodnic a skoro czegos nie da sie udowodnic to oznacza to wstepnie, ze tego nie ma.
Wazne jest by umiec sluchac innych, kazdy cos wnosi do tematu i do naszych kolejnych przemyslen, ja tez mam swoje przemyslenia ale nie wykluczone, ze czesc z nich jest bzdura dlatego bardzo sobie cenie zdanie innych szczegolnie to odmienne.