Napisano
26.07.2008 - 18:06
Najbardziej w diable i opętaniach smuciło mnie to, że, cholibka, ich działanie nie trzymało się kupy: najgorszym jego posunięciem było opętanie Judasza, opisanie w Ewangelii św. Jana, gdzie jest napisane, że po tym, jak Jezus podał Judaszowi kawałek chleba umoczonego w winie, w potencjalnego zdrajcę wstąpił Szatan. To było najgłupsze posunięcie w jego życiu: Judasz zdradził Jezusa (może gdyby diabeł w niego nie wszedł, to facet by się rozmyślił ). W każdym bądż razie - trzymając się ortodoksyjnej teologii katolickiej - diabeł wszedł, i nakłonił Judasza do zdrady Jezusa (scena z pocałunkiem rzekłbym bardziej pro forma, niż merytoryczna), Jezus na krzyżu zbawił świat i spłacił dług, jaki Adam (i jego dzieci aż do skończenia świata) zaciągnął wobec Boga. Wlazł w Judasza i utracił panowanie i możliwość znęcania się w piekle nad niezliczoną ilością dusz - po prostu idiota! To tak, jakby człowiek, któremu ktoś byłby winien Bóg wie ile pieniędzy, wiedział, że jakiś człowiek przetrzymuje skarb dłużnika i poszedłby do niego i przekonał go, by zwrócił właścicielowi fortunę, by ten mógł zwrócić dług i nie stracić cennej posadłości, którą mógł zająć.
Lewis, ten od Narni twierdził, że najlepsze dla diabła jest to, że nikt w niego nie wierzy. Tymczasem o opętaniu Anneliese Michel wie cały świat i tysiące wierzy w istnienie diabła - po co mu to było?
Dlatego diabeł nie może być jednocześnie najgorszym wrogiem ludzkości i powolną Bogu, bezdennie głupią marionetką, która robi wszystko, by sobie zaszkodzić. Ten brak logiki podważa jego istnienie.
Podobnie rzecz ma się z tzw. świadomością w przypadku Desteni.
Po pierwsze rozumiem, że dokonuje ona swego rodzaju spowiedzi, nie ekspiacyjnej jednak, ale sadystycznej - "Umieram, ale muszę Wam powiedzieć, że macie przerąbane: umrzecie razem ze mną". Ale przecież wcześniej Sebastos pisał, że chanellingowe przesłania to coś pozytywnego, możliwość osiągnięcia wyzwolenia z odwiecznej niewoli i bycia sobą " czystą essencją życia" wolną od świadomości - zniewalającego programu.
Tylko kto czyni te przesłania: ci, którzy nas zniewolili! ("Nie chcecie posłuchać jak wypowiadają się istoty, które stworzyły nas ludzi? Zniewoliły wszystko?") Z pewnością nie świadomość, która jest stanem, czyli przypadłością bytu, może wręcz formą bytu - człowieka, skoro tym różni się od zwierząt; w każdy bądź razie nie bytem, który mógłby istnieć samodzielnie w oderwaniu od konkretnej istoty. Zatem wypowiadają się te złe byty, którym powinno zależeć na zachowaniu tajemnicy, nawet jeśli coś zmienia się na ich niekorzyść. Ten brak logiki mnie odstręcza.
Z drugiej strony.
W tłumaczonym artylule nie ma nic pokrzepiającego - z resztą zauważyli to autorzy cytowanego przeze mnie wcześniej artykułu.
Jeśli miarą człowieczeństwa jest ludzka świadomość samego siebie: swoich możliwości i ograniczeń, a szczególnie możliwości KOCHANIA i czynienia bezinteresownego dobra, to czynienie z tej świadomości programu niszczącego czlowieka, jego największego wroga - jest nieznaną do tej pory formą alienacji istoty ludzkiej, która niczego dobrego przynieść nie może, wręcz przeciwnie. Szczególnie, że alternatywa - czyli "czysta esencja życia", którą, jak rozumiem powinien stać się wyzwolony człowiek ("Człowieku, jako to kim naprawdę jesteś, jako czysta esencja życia"), a która w innych momentach artykułu jest jedynie ważną siłą ludzką: " Obecnie w wieku szesnastu lat cała twoja czysta esencja życia wewnątrz Ciebie jest wyczerpana i Twoje fizyczne systemy zaczynają umierać w wieku szesnastu lat") jest niezwykle niekonkretna, abstrakcyjna.
Nie obraź się Sebastosie, ale czytając cytowany przez Ciebie artykuł nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mam do czynienia z odmianą filozofii Nietzschego. On, uśmiercając Boga, chciał wywołac narodziny Superczłowieka - godził jednak w wymiar społeczny i moralny starego człowieka, którego chciał "przekroczyć" - nie potrafił jednak powiedzieć nic konkretnego o swoim tworze - marzeniu, a jedynie budował jego cechy na negacji człwowieka starego. Przesłanie Desteni, jak Ty je przekazujesz, sięga w negacji głębiej: bo aż tego, co człowieka konstytuuje: jego świadomości jako całości. To z resztą nic nowego: taka swoista nirwana "a la chanelling". Tyle, że w hinduiźmie wizja życia nie jest aż tak totalnie negatywnna, jak w cytowanym przez Ciebie artykule.
Zabierasz wszystko - co dajesz w zamian?