Napisano
07.09.2008 - 12:10
Nie wiem drogi Scpt czy zdajesz sobie sprawę że Suemrowie opisali Plutona, i np Neptuna trochę wcześniej niż odkryła je nasza oficjalna nauka. Skąd wiedzieli jaki kolor ma Neptun, czy jak wygląda korona słoneczna widziana w ultraviolecie? Przyśniło im się?
Przytoczę fragment "Genesis raz jeszcze" światowej sławy naukowca Zacharii Sitchina:
"
Il. 1.
Wystrzelone w sierpniu 1977, dwanaście lat przed osiągnięciem ostatecznego celu swojej misji , czyli Neptuna , Voyager 1 oraz jego kolega, Voyager 2, wyznaczone były początkowo do spotkania i zbadania tylko Jowisza i Saturna. Miały za zadanie zebrać dodatkowe dane o tych dwóch gazowych olbrzymach, aby uzupełnić wiadomości dostarczone wcześniej przez bezzałogowe statki Pioneer 1 i Pioneer 2. Jednak naukowcy i technicy z JPL z podziwu godną pomysłowością i zręcznością skorzystali z rzadko przypadającego uszeregowania planet zewnętrznych i wyzyskując siły grawitacyjne tych planet jako katapultę zdołali przerzucić Voyagera 2 najpierw od Saturna do Urana, a potem od Urana do Neptuna (il. 2).
Il. 2.
Przez kilka dni w końcu sierpnia 1989 roku doniesienia dotyczące innego świata usunęły w cień codzienne wiadomości o konfliktach zbrojnych, politycznych przewrotach, wynikach sportowych i tendencjach rynkowych, jakie stanowią codzienny pokarm ludzkości. Przez kilka dni świat, który nazywamy Ziemią, rezerwował sobie czas, by obserwować świat inny; przyklejeni do telewizorów chłonęliśmy z przejęciem widok fotografowanej z bliska planety, nazywanej przez nas Neptunem.
Gdy olśniewające obrazy globu barwy akwamaryny ukazywały się na ekranach telewizyjnych, komentatorzy podkreślali co chwila, że oto po raz pierwszy człowiek na Ziemi może naprawdę widzieć tę planetę, która, oglądana przez najlepsze nawet ziemskie teleskopy, jawi się jako niewyraźnie oświetlona plamka w ciemnościach Kosmosu, oddalona od nas o prawie 5 mld km. Przypominali widzom, że Neptun został odkryty dopiero w roku 1846, po stwierdzeniu, że orbita nieco bliższej planety, Urana, ulega perturbacjom, co wskazywało na istnienie jakiegoś ciała niebieskiego za Uranem. Przypominali także, iż nikt przedtem , ani Sir Izaak Newton w wieku XVIII, ani Jan Kepler w wieku XVII , odkrywcy i interpretatorzy praw rządzących ruchem w Kosmosie, ani Kopernik, który w wieku XVI ustalił, że Słońce, nie Ziemia, jest środkiem naszego układu planetarnego, ani Galileusz, który sto lat później użył lunety i ogłosił, że Jowisz ma cztery księżyce,- żaden wielki astronom aż do połowy XIX wieku, i z pewnością nikt przedtem, nie wiedział o Neptunie. A zatem nie tylko przeciętni widzowie telewizyjni, lecz sami astronomowie mieli zobaczyć to, czego nigdy nie oglądano , po raz pierwszy mieliśmy się dowiedzieć, jakie są prawdziwe kolory i jaka jest budowa Neptuna.
Ale dwa miesiące przed sierpniowym spotkaniem z tą planetą napisałem artykuł zamieszczony w kilku amerykańskich, europejskich i południowoamerykańskich miesięcznikach, kwestionujący te długo wyznawane poglądy: Neptun był znany w starożytności, napisałem, a odkrycia, jakie jeszcze nastąpią, jedynie potwierdzą starożytną wiedzę. Przepowiedziałem, że ujrzymy Neptuna jako planetę błękitno-zieloną, wodnistą, z plamami koloru "bagiennej wegetacji".
Elektroniczne sygnały z Voyagera 2 potwierdziły to wszystko i dostarczyły więcej danych. Odsłoniły piękną, niebieskozieloną planetę w tonacji akwamaryny, otoczoną atmosferą helu, wodoru i węglowodorów, omiataną szybkimi wirami wiatrów, przy których ziemskie huragany wydają się łagodne. Pod atmosferą widoczne są tajemnicze gigantyczne "plamy", których koloryt jest czasem ciemnoniebieski, a czasem zielonkawożółty, być może w zależności od kąta, pod jakim pada na nie światło Słońca. Jak tego oczekiwano, temperatury atmosfery i powierzchni są poniżej zera; niespodziewanie jednak okazało się, że Neptun generuje ciepło, emanujące z wnętrza tej planety. W przeciwieństwie do uprzedniego poglądu, że Neptun jest planetą "gazową", Voyager 2 wykrył skaliste jądro, opływane, wedle słów naukowców z JPL, przez "mieszaninę kry". Warstwa wody, krążąc wokół skalistego jądra, gdy planeta obraca się podczas swego szesnastogodzinnego dnia, działa jak dynamo, które wzbudza silne pole magnetyczne.
Odkryto, że ta piękna planeta (il. 3) otoczona jest kilkoma pierścieniami złożonymi z głazów, odłamków skalnych i pyłu; krąży też wokół niej co najmniej osiem satelitów, czyli księżyców. Największy księżyc, Tryton, wywołał nie mniejszą sensację niż jego planetarny pan. Voyager 2 potwierdził ruch wsteczny tego niewielkiego ciała niebieskiego (zbliżonego rozmiarem do ziemskiego Księżyca): porusza się ono wokół Neptuna w kierunku przeciwnym biegowi tej planety i wszystkich innych znanych planet w Układzie Słonecznym , nie odwrotnie do ruchu wskazówek zegara, jak podążają wszystkie, lecz zgodnie z tym ruchem. Poza tym, że w ogóle istnieje i porusza się w odwrotnym kierunku, i poza dość poprawnym wyobrażeniem o jego wielkości astronomowie nie wiedzieli niczego więcej o Trytonie. Voyager 2 ujawnił, że jest to "księżyc błękitny", zawdzięczający swój wygląd obecności metanu w atmosferze. Powierzchnia Trytona, przeświecająca przez cienką atmosferę, jest rożowawoszara, znaczona urwistymi skarpami i grzbietami na jednej półkuli, na drugiej zaś pozbawiona niemal zupełnie kraterów, prawie gładka. Zdjęcia wykonane z bliska sugerują niedawną aktywność wulkaniczną, bardzo przy tym osobliwą: to, co gorące, czynne wnętrze wyrzuca na zewnątrz; nie jest to roztopiona lawa, lecz tryskający strumieniami na pół stopiony lód. Już wstępne rozpoznanie wykazało, że Tryton w swej przeszłości miał płynące wody; całkiem możliwe, że na jego powierzchni istniały nawet jeziora i to w czasie stosunkowo niezbyt odległym, gdy mówimy w kategoriach geologii. Astronomowie nie znajdują na razie wytłumaczenia, czym są "podwójnie znaczone pręgi", jakie biegną prosto setki kilometrów i przecinają się, w jednym czy nawet w dwóch punktach, pod kątem wyglądającym na prosty, sugerując równomiernie dzielone powierzchnie (il. 3).
Il. 3.
Tak więc odkrycia te w pełni potwierdziły moją przepowiednię: Neptun jest rzeczywiście niebieskozielony; w wielkiej części składa się z wody; są na nim obszary, których barwa przypomina "bagienną wegetację". ów niepokojący aspekt może powiedzieć nam więcej niż kod barw, jeśli weźmie się pod uwagę wszystkie implikacje odkryć poczynionych na Trytonie gdzie "ciemniejsze obszary z jaśniejszą obwódką" wskazują naukowcom z NASA na możliwość istnienia "głębokich zbiorników organicznego szlamu". Bob Davis, pisząc do "The Wall Street Journal", relacjonował z Pasadeny, że Tryton, którego atmosfera zawiera tyle azotu, co ziemska, może wyrzucać swoimi aktywnymi wulkanami nie tylko gazy i na półstopiony lód, lecz również "materię organiczną, związki węgla, miejscami najwyraźniej obecne na powierzchni tego księżyca".
Takie satysfakcjonujące i całkowite potwierdzenie mojej przepowiednie było rezultatem jedynie szczęśliwego domysłu. Można je odnieść wstecz do roku 1976, gdy ukazała się Dwunasta Planeta, moja pierwsza książka z serii Kroniki Ziemi. Opierając swoje wnioski na tekstach sumeryjskich sprzed tysięcy lat, zapytałem retorycznie: "Czy gdy zbadamy Neptuna któregoś dnia, odkryjemy, że przyczyną, dla której zawsze kojarzono tę planetę z wodą, były bagna", jakie kiedyś na niej widziano?
Zostało to opublikowane , i oczywiście napisane , rok przed wystrzeleniem Voyagera 2; powtórzyłem to w artykule dwa miesiące przed spotkaniem z Neptunem.
Skąd mogłem być tak pewien w przeddzień spotkania Voyagera z Neptunem, że moja przepowiednia z 1976 roku znajdzie potwierdzenie? Jak mogłem zaryzykować nietrafny sąd, gdy w kilka tygodni po moim artykule mogło się okazać, że byłem w błędzie? Pewność wynikała z obserwacji zdarzeń, jakie zaszły w styczniu 1986, gdy Voyager 2 przelatywał obok Urana.
Uran , choć trochę bliższy Ziemi, dzieli nas bowiem od niego jakieś 3 mld km z okładem , znajduje się jednak w takiej odległości od Saturna, że nie można go dostrzec gołym okiem. Został odkryty w 1781 roku przez Fredericka Wilhelma Herschla, muzyka, który był też astronomem-amatorem i korzystał z udoskonalonego właśnie teleskopu. Obwołano wtedy Urana , i mówi się tak o nim do dziś , pierwszą planetą n i e znaną w starożytności, jaką odkryto w czasach nowożytnych. Panuje opinia, że starożytni znali i czcili Słońce, Księżyc i pięć planet (Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna); sądzili, że krążą one wokół Ziemi na "sklepieniu nieba". Nie mogli zatem widzieć ani znać żadnej planety dalszej od Saturna.
Ale same tylko dowody zebrane przez Voyagera 2 przy Uranie świadczą o czymś wręcz przeciwnym: że był czas, kiedy pewien starożytny lud wiedział zarówno o Uranie, jak i o Neptunie, a nawet o jeszcze bardziej odległym Plutonie!
Naukowcy wciąż analizują fotografie i dane z Urana i jego zadziwiających księżyców, szukając odpowiedzi na nie kończące się zagadki. Dlaczego Uran leży na boku, tak jakby został uderzony przez inne wielkie ciało niebieskie? Dlaczego jego wiatry wieją w przeciwną stronę, inną niż wskazuje norma Układu Słonecznego? Dlaczego temperatura na jego półkuli odwróconej od Słońca jest taka sama, jak na półkuli przeciwnej? I co ukształtowało niezwykłą rzeźbę terenu i zdumiewającą strukturę geologiczną kilku księżyców Urana? Szczególnie intrygujący jest księżyc Miranda; jak mówią astronomowie z NASA, jest to, jeden z najbardziej zagadkowych obiektów Układu Słonecznego", odznaczający się regularnie uformowanym płaskowyżem, wyodrębnionym stusześćdziesięciokilometrowymi skarpami, które tworzą kąt prosty (cecha nazwana przez astronomów szewronem). Po obu stronach tego płaskowyżu widoczne są eliptyczne linie, które wyglądają jak koncentrycznie ułożone tory wyścigowe (tablica A; il. 4).
Tabl. A.
Il. 4.
Ze wszystkich odkryć dotyczących Urana dwa zjawiska wybijają się na pierwszy plan, wyróżniając tę planetę spośród innych. Jednym z nich jest jej kolor. Dzięki teleskopom ustawionym na Ziemi oraz bezzałogowym statkom poznaliśmy szary brąz Merkurego, siarkowej barwy mgiełkę spowijającą Wenus, czerwonawego Marsa, wszelkie odcienie brązu, żółci i czerwieni, jakimi mienią się Jowisz i Saturn. Ale gdy zapierające dech w piersiach obrazy Urana poczęły się ukazywać na ekranach telewizyjnych w styczniu 1986 roku, cechą najbardziej uderzającą był zielonkawobłękitny kolor tej planety , zupełnie inny niż barwa wszystkich poprzednio widzianych planet.
Drugie niezwykłe i niespodziewane odkrycie dotyczyło materii, z jakiej ta planeta jest utworzona. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom astronomów, że Uran jest, podobnie jak olbrzymi Jowisz i Saturn, planetą całkowicie "gazową", Voyager 2 stwierdził na jego powierzchni nie gazy, lecz wodę; nie tylko zewnętrzną warstwę lodu, lecz ocean wody. Gazowa atmosfera, jak się okazało, rzeczywiście osłania tę planetę, pod atmosferą jednak kotłuje się i kipi potężna masa , warstwa grubości 10 000 km! , ,przegrzanej wody o temperaturze 8000¬į Fahrenheita (4427¬į C)" (według słów analityków z JPL). Ta warstwa gorącej cieczy otacza roztopione jądro, w którym pierwiastki radioaktywne (lub inne nie znane nam procesy) wytwarzają tę olbrzymią wewnętrzną temperaturę.
Gdy obrazy Urana na ekranie telewizyjnym stawały się coraz większe w miarę jak Voyager 2 zbliżał się do planety, komentator z Jet Propulsion Laboratory zwrócił uwagę na jej niezwykły, zielononiebieski kolor. Nie mogłem powstrzymać głośnego okrzyku: "O Boże, jest dokładnie taka, ją opisywali ją Sumerowie!" Przeszedłem śpiesznie do gabinetu, złapałem egzemplarz Dwunastej Planety i drżącymi rękami odszukałem stronę 25. Czytałem wciąż na nowo wersety cytowane ze starożytnych tekstów. Tak nie było wątpliwości: mimo że nie mieli teleskopów, Sumerowie opisywali Urana jako MASH.SIG, terminem, który przetłumaczyłem słowami: "jasny, zielonkawy".
Po kilku dniach ogłoszono rezultaty analizy danych z Voyagera 2, potwierdzające między innymi relacjonowany przez Sumerów związek Urana z wodą. Okazało się, że woda jest na nim wszędzie; jak poinformowano w programie telewizyjnym "Uderzona planeta" z serii NOVA, "Voyager 2 odkrył, że wszystkie księżyce Urana utworzone są ze skał i zwykłego lodu". Obfitość, czy nawet tylko obecność, wody na tej "gazowej", jak domniemywano, planecie i jej satelitach na krańcu Układu Słonecznego, była całkowitą niespodzianką.
A jednak mieliśmy w tym względzie dowód, przedstawiony w Dwunastej Planecie, że w swoich tekstach sprzed tysięcy lat starożytni Sumerowie nie tylko pisali o istnieniu Urana, lecz dokładnie opisywali go jako planetę wodną i zielonkawoniebieską!
Jaki z tego wniosek? Taki, że w roku 1986 współczesna nauka nie odkryła rzeczy nie znanych, lecz raczej ponownie doszła do tego, co wiedzieli starożytni, i dogoniła dawną astronomię. A więc pewność mojej przepowiedni dotyczącej odkryć na Neptunie w przeddzień spotkania Voyagera 2 z tą planetą wynikała z potwierdzenia w 1986 roku mojego tekstu z roku 1976 oraz z wiarygodności przekazów sumeryjskich.
Przeloty Voyagera 2 obok Urana i Neptuna potwierdziły zatem nie tylko starożytną wiedzę o samym istnieniu tych dwóch planet zewnętrznych, lecz także istotne szczegóły dotyczące ich budowy. W roku 1989 przelot obok Neptuna dostarczył jeszcze więcej potwierdzeń starożytnych tekstów. W tekstach tych Neptuna wymieniano przed Uranem, w kolejności normalnej dla kogoś, kto przybywa do Układu Słonecznego i widzi najpierw Plutona, potem Neptuna, a potem Urana. W owych tekstach, czyli wykazach planet, nazywano Urana Kakkab shanamma, "planetą, która jest podwójna" , sobowtórem Neptuna. Dane z Voyagera 2 w wielkiej mierze podtrzymują tę starożytną koncepcję. Uran rzeczywiście przypomina Neptuna rozmiarem, kolorem i zawartością wody; obie planety otoczone są pierścieniami i krąży wokół nich mnóstwo księżyców. Odkryto niespodziewane podobieństwo pól magnetycznych tych dwóch planet: obie wykazują niezwykle duże odchylenie pola magnetycznego od osi obrotu globu , na Uranie wynosi ono 58¬į, na Neptunie 50¬į. "Neptun wydaje się być magnetycznym bliźniakiem Urana", pisał w "The New York Times" John Noble Wilford. Te dwie planety są też podobne do siebie pod względem długości swoich dni: na każdej z nich dzień trwa około szesnastu do siedemnastu godzin.
Szalone wiatry na Neptunie i warstwa lodu pływająca po jego powierzchni świadczą o wielkiej temperaturze, jaka powstaje wewnątrz tej Planety, co zaobserwowano także na Uranie. Raporty z JPL stwierdzają, że wstępne pomiary wykazały "podobieństwo temperatur Neptuna do temperatur Urana, który jest o ponad 1,6 mld km bliżej Słońca". Naukowcy przypuszczają zatem, że "Neptun w jakiś sposób generuje więcej wewnętrznego ciepła niż Uran, kompensując większe oddalenie od Słońca, aby uzyskać te same temperatury, co Uran. W rezultacie na obu planetach panują zbliżone temperatury. Stanowi to obok rozmiaru i innych właściwości jeszcze jedną cechę, jaka czyni z Urana niemalże bliźniaka Neptuna:"
"Planeta, która jest podwójna" , mówili o Uranie Sumerowie, porównując go z Neptunem. "Rozmiar i inne właściwości, jakie czynią z Urana niemalże bliźniaka Neptuna", mówią naukowcy z NASA. Nie tylko opisane cechy są zbliżone, ale nawet terminologia , "planeta, która jest podwójna" "niemalże bliźniak Neptuna" , jest podobna. Tyle tylko, że jedna charakterystyka, sumeryjska, została podana około 4000 prz. Chr., druga zaś, autorstwa NASA, w roku 1989, blisko 6000 lat później...
Wygląda na to, że w przypadku tych dwóch odległych planet współczesna nauka tylko dogoniła starożytną wiedzę. Brzmi to niewiarygodnie, lec; powinniśmy pozwolić dojść do głosu faktom, fakty zaś mówią same za siebie.
"
Podaj jedno logiczne wytłumaczenie tak rozległej wiedzy Sumerów na temat naszego układu słonecznego.
No i skoro nie pisali bzdur, to czemu nagle Nibiru miałaby być bajką?
pozdrawiam