Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gruzja vs. Rosja


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
655 odpowiedzi w tym temacie

#241

Arkadiusz.

    Pilot in command

  • Postów: 757
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wydaje mi się, że ten atak Federacji Rosyjskiej to próba udowodnienia i sobie, i światu, że Wielki Brat nadal jest silny i wiele może. Trzeba wiedzieć, że mentalność władz rosyjskich to wczesne lata 60, i nieugaszony blask chwały wielkiego Sowieckiego Sojuza. Dla mnie Rosja to taki dresiarz Eurazji, który lubi od czasu do czasu wyżyć się na słabszym, albo nastraszyć, ale jeżeli już dochodzi do poważnej awantury woli się wycofać.
  • 0



#242

FraBle.
  • Postów: 93
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pewne mądre przysłowie mówi "Nie wywołuj dresa z bloku" niestety Gruzja to zrobiła, a teraz jeszcze tak będzie że Rosja całą Gruzję podbije(jak nie cały kaukaz), a zachód będzie siedział i rozmawiał...
  • 0

#243

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rosja jest za słaba na duży konflikt. Nawet stosunkowo małe wojny zaksztuszają ją militarnie.
  • 0



#244

kuki.
  • Postów: 198
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

To będzie trochę inny tekst od zwykłych „nautilusowych artykułów ze stron FN”, gdyż zamiast informacji o kolejnych manifestacjach "dziwnych zjawisk" chcemy przekazać Wam trochę wiedzy na temat sytuacji na świecie „na kilka minut przed momentem zero”. Ukazało się bowiem kilka ważnych artykułów, z którymi powinien zapoznać się każdy, aby choć trochę zrozumieć sytuację związaną chociażby z rolą Iranu w zbliżającym się konflikcie na Bliskim Wschodzie. Jest to też o tyle ciekawe, że Iran i jego prezydent w swoich przemówieniach cały czas posługuje się argumentacją żywcem wziętą... z najbardziej kiczowatego odcinka serialu „Archiwum X”!

Mahmud Ahmadinedżad mówi o kontakcie z "Najwyższym", który pomoże mu w rozprawieniu się z niewiernymi, o pojawieniu się cudownej istoty „Mahdimie”, który pomoże zaprowadzić wreszcie to, o co chodziło od zawsze – wielkiej ogólnoświatowej Republiki Islamskiej. Prezydent Iranu ma objawienia średnio co kilka tygodni i wyższe "islamskie byty" udzielają mu wielu wskazówek, jak należy rozpocząć światowy konflikt, o czym potem bardzo chętnie mówi w radiowych przemówieniach. Tych wszystkich „drobiazgów” wiele osób nie jest świadomych i wypowiadają bardzo uproszczone sądy na temat sytuacji na Bliskim Wschodzie. Naprawdę rzadko jest poruszany temat, że od czasów Rewolucji Ajatollahów w Iranie ludzkość w tamtym rejonie świata z przyczyn czysto religijnych szykuje się na wielką wojnę z niewiernymi (czyli wszystkimi nie wyznającymi Islam jako jedyną objawioną religię proroka), ale o tym może za chwilę.

„Boję się tego roku... ten 2008, ten piekielny 2008... będzie źle, będzie wojna...” – pod koniec 2007 roku Krzysztof Jackowski miał bardzo złe przeczucia, o czym informował nas w prywatnych rozmowach na pokładzie Nautilusa. Wtedy nie bardzo mogliśmy dostrzec powód do wojny, świat wydawał się tak bezpieczny.

Jasnowidz czuł ogromny niepokój związany w ogóle z liczbą „8” w dacie. Nie potrafił tego sprecyzować, unikał odpowiedzi na nasze pytania, starał się „zakończyć temat wojny w 2008”. I nagle 8 sierpnia (08) 2008 roku Gruzja zdecydowała się przejąć kontrolę nad swoją zbuntowaną prowincją Południową Osetją, która jest zgodnie z międzynarodowym prawem częścią Gruzji. Problem w tym, że zamieszkuje ten region w dużej mierze ludność rosyjskojęzyczna, która mając do wyboru „mieszkać w Rosji czy w Gruzji” wybiera Rosję. Powodów jest wiele, ale jednym z najważniejszych jest aspekt ekonomiczny. Rosja jest coraz bogatsza, a Gruzja coraz biedniejsza... Jak widzicie, sprawa nie jest tak prosta i sprowadzenie całej historii do krótkiego hasła „Atak Rosji na Gruzję” jest zbyt daleko idącym uproszczeniem. W każdym razie stało się najgorsze – Gruzja i Rosja praktycznie rozpoczęły między sobą wojnę, co oznacza, że podpalono lont pod całym kotłem kaukazkim. Konsekwencje mogą być tragiczne, gdyż Gruzja ma jeszcze inne zbuntowane regiony, jak choćby Abchazję, a nie jest to jedyne miejsce na Kaukazie, gdzie ludzie w tej chwili myślą tylko i wyłącznie o wojnie. Lawina ruszyła.

Na stronach FN będzie w przyszłym tygodniu zamieszczona kolejna wypowiedź w tej sprawie Krzysztofa Jackowskiego, ale już teraz nie mamy dla Was najlepszych wieści. Nasz „pokładowy jasnowidz” widzi rozprzestrzenianie się tego konfliktu, ale najgorsze dopiero przed nami i to w zupełnie innym regionie świata. Główne uderzenie w świat zachodni rozpocznie się w listopadzie, tuż po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Klucz do wojennego „Armagedonu 2008” jest w Iranie.

Czytając wiele komentarzy naszych czytelników dostrzegamy brak orientacji w tym, co się naprawdę dzieje w Iranie. Od wielu lat wśród zwłaszcza młodych ludzi nie ma kompletnego pojęcia, z jakim zagrożeniem mamy obecnie do czynienia w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie. Warto sobie w takim razie kilka rzeczy ustalić. Zacznijmy od Iranu.

Iran czeka na Mahdiego, który stworzy światową republikę islamską tylko w czasie wojny!

W nr 30 tygodnika „POLITYKA” ukazał się znakomity tekst autorstwa Krzysztofa Mroziewicza, który opisał bardzo obrazowo strategię Iranu i jego szalonego prezydenta Mahmuda Ahmadinedżada. Lektura tego tekstu powinna być obowiązkowa dla każdego, kto zamierza wziąć udział w dyskusji na temat Iranu. Jest to tak ważny tekst, że uznaliśmy za właściwe przedrukowanie go na naszych stronach. Pokazuje on kontekst wydarzeń, które według naszego jasnowidza czekają nas w listopadzie.

http://www.polityka....,934,262167,18/

/przedruk/

Prezydent Iranu działa pod wpływem impulsów i wierzy, że pochodzą one od Boga. Fot. Patstuart, Flickr (CC BY SA)

KRZYSZTOF MROZIEWICZ
22 lipca 2008, Polityka

Czekając na Mahdiego

Prezydent Iranu wierzy w rychłe nadejście islamskiego mesjasza. Wojna atomowa z Izraelem ma tylko utorować mu drogę i przyspieszyć powstanie globalnej republiki islamskiej.

Kiedy Amerykanie podpisywali z Czechami porozumienie w sprawie tarczy antyrakietowej, Iran odpalił swoje rakiety krótkiego i dalekiego zasięgu. Z dnia na dzień takiej próby bez przygotowań przeprowadzić nie można, satelita zauważyłby jakieś ruchy na poligonach. Wszystko musiało być zatem gotowe, a wojsko czekało tylko na sygnał. Eksperci twierdzą, że Iran nie pokazał żadnej nieznanej wcześniej broni, a po próbach wiadomo jedynie, że stanowi zagrożenie dla swoich bezpośrednich sąsiadów, a także dla Izraela. Pytanie, czy zdołał już zbudować jakieś głowice jądrowe i czy jest w stanie zamontować je na swoich rakietach, pozostaje bez odpowiedzi.

Jeśli Izrael nie zbombarduje irańskich instalacji jądrowych, sam może prędzej czy później paść ofiarą ataku. Zanim irańskie rakiety dolecą do Izraela, na Iran spadnie zapewne zmasowany atak amerykański, po którym kraj ten przestanie istnieć. A nawet jeśli natychmiastowego odwetu nie będzie, izraelski system obrony antyrakietowej wyłapie i zniszczy nadlatujące pociski. Żeby choć jeden trafił w cel, musiałoby ich być bardzo dużo. Czy Iran ma aż tyle rakiet i przede wszystkim – aż tyle głowic? I czy można sobie wyobrazić szkodę, jaką wyrządziłby wybuch choć jednej w kraju wielkości Izraela? I niezależnie od bezpośrednich skutków pożogi, do ilu tysięcy dolarów skoczy wówczas cena baryłki ropy?

Dlatego odkąd prezydent Mahmud Ahmadinedżad zaczął zabiegać o broń jądrową, świat nerwowo poszukuje sposobu, aby wybić mu to z głowy. Sankcje gospodarcze nie wystarczają, zwłaszcza że nie wszyscy klienci Iranu chcą je stosować, a Teheran opływa w petrodolary, za które na czarnym rynku można dziś kupić wszystko. Chiny potrzebują irańskiego gazu i ropy, Rosja chętnie sprzeda kolejne reaktory, Indie nigdy nie poprą żadnego ataku. Tymczasem ten nadciąga wielkimi krokami. Znamienne, że inwestycje w Iranie zwinął tydzień temu francuski Total – koncerny paliwowe, zwłaszcza te z udziałem państwa, są najlepiej poinformowane o strategicznych zagrożeniach.


Ahmadinedżad jest szefem, ale nie głową państwa – na mocy konstytucji najważniejszą osobistością w Iranie jest bowiem zwierzchnik religijny ajatollah Ali Chamenei, noszący tytuł Najwyższego Przywódcy. Sam prezydent to postać dziwaczna, tajemnicza, w wypowiedziach poruszająca się poza granicami rozsądku. Do władzy wyniósł go w 2005 r. George Bush, ignorując pojednawczą ofertę Chameneiego. Po amerykańskiej inwazji na Irak ajatollah pragnął poprawy stosunków z Wielkim Szatanem, bo bał się, że następnym celem inwazji będzie Iran. Bush odrzucił ze wzgardą zaproszenie do dialogu, co sprawiło, że Chamenei poparł w wyborach antyamerykańskiego Ahmadinedżada.

Nawiedzony burmistrz z biednej, wiejskiej rodziny pokonał m.in. bardzo zamożnego, uwikłanego w interesy z Zachodem Muhammada Rafsandżaniego, byłego szefa parlamentu i prezydenta Iranu. Na wiecach Ahmadinedżada wznoszono okrzyki: „Śmierć Anglii”, bo Anglia zgodziła się na powstanie Izraela w brytyjskiej podówczas Palestynie. Na podstawie traktatu z 1907 r. Wielka Brytania razem z Rosją mają teoretycznie prawo dokonania rozbioru Persji, gdyby doszło tam do zamieszania, któremu nie dałoby się położyć kresu. Dlatego jest znienawidzona przez ubogich mułłów.
Jako prezydent Ahmadinedżad znajduje się pod przemożnym wpływem ajatollaha Jazdiego, który głosi, że o przyszłości Irańczyków zadecyduje powrót islamskiego mesjasza. Szyici wierzą, że Mahdi (Przewodnik), czyli Dwunasty Imam, który zniknął w wieku 5 lat, powróci na ziemię w dniach wojennej zawieruchy. Mahdyści wierzą, że świat przekształci się wówczas w republikę islamską i że w światowym rządzie Dwunastego Imama będzie dla nich sporo miejsca. Ahmedinedżad szykuje się do roli arcyministra w tym gabinecie. Kiedy przemawiał w ONZ w 2005 r., jego doradcy widzieli światłość nad głową prezydenta.





Prezydent Iranu działa pod wpływem impulsów i wierzy, że pochodzą one od Boga. Jeden z takich impulsów skłonił go do napisania w 2006 r. listu do prezydenta Busha. 18-stronicowy, entuzjastyczny list wzywał adresata do wspólnego czynienia dobra. Ahmadinedżad bardzo był zdziwiony brakiem odpowiedzi. Nabrał przekonania, że podczas gdy on sam wsłuchuje się w głos Boga, Bush znajduje się w mocy szatana i dlatego trudno się z nim porozumieć.
Izrael jest dla niego instrumentem Amerykanów w walce o podział Bliskiego Wschodu. Ahmadinedżad nazywa ten kraj słabym drzewem, które trzeba wyrwać z korzeniami. Urządził konkurs na karykaturę Holocaustu i konferencję podważającą prawdziwość Zagłady. Gdyby w Izraelu panowała teokracja, prezydent Iranu może by się z nią dogadał. Ale świecki, demokratyczny Izrael jest dla Ahmadinedżada nie do zaakceptowania.

Irański program atomowy zainicjował, jeszcze przed rewolucją mułłów, szach, który miał wsparcie USA i Izraela przeciwko dominacji krajów arabskich na Bliskim Wschodzie. Centra badań jądrowych budowali w Iranie Francuzi i Niemcy, a dostawy surowców szły z Argentyny i Gabonu. Chomeini przerwał kontrakty, rezygnując z energii atomowej, bo jest ona nieislamska. A Chamenei ogłosił nawet fatwę, że broni jądrowej w państwie muzułmańskim być nie może.
Podstawy dzisiejszego programu atomowego stworzono w latach 80. przy technologicznej pomocy Rosji, Chin, Korei Północnej, Pakistanu oraz diaspory irańskiej. Iran twierdził, że musi mieć broń jądrową, bo broń tę miał rzekomo Irak. Saddam Husajn był największym zagrożeniem i wrogiem Chomeiniego, popieranym w tej roli przez USA. Iran chciał jednak mieć broń jądrową przede wszystkim dlatego, że ma ją Izrael, który, nawiasem mówiąc, nigdy się do tego nie przyznał i nigdy nią nikomu nie groził.

Według specjalistów Iran jest dość zaawansowany w produkcji paliwa rozszczepialnego. W zakładach w Isfahanie i Natanzie stoi kilkaset wirówek do otrzymywania sześciofluorku uranu, zbudowanych na podstawie projektów skradzionych w Holandii przez ojca pakistańskiej bomby atomowej Abdela Kadira Khana. W latach 90. Khan sprzedał je Iranowi, Korei Północnej, a także Libii. Oficjalnie Iran wzbogaca uran po to, by mieć własne paliwo do elektrowni jądrowej w Buszer nad Zatoką Perską. Ale Irańczycy planowali też budowę reaktora ciężkowodnego, w którym z wypalonych prętów uranu można otrzymywać pluton.



Przeciwnikiem Ahmadinedżada w samym Iranie są Mudżahedini Ludowi – terrorystyczna organizacja, która walczyła przeciwko szachowi, Amerykanom i Chomeiniemu. W swoim czasie wykazała się dużą skutecznością w mordowaniu członków irańskiej elity władzy, popierał ją też Saddam Husajn. Dziś Mudżahedini służą raczej Zachodowi – demaskują irańskie kłamstwa w sprawie programu atomowego i wskazują Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej miejsca, gdzie trwają prace nad bombą.

W program nuklearny, który dla Irańczyków ma charakter patriotyczny, zaangażowanych jest tak wiele sił, osobistości i specjalistów, że decyzje samego Ahmadinedżada o kontynuacji badań i pokojowym lub wojennym charakterze programu niczego nie rozstrzygają. Prezydent przyłączył się jedynie do programu i jest jego rzecznikiem. Gdyby chciał blokować prace laboratoriów, prędko straciłby stanowisko, a może i życie. Ahmadinedżad może co najwyżej zamówić symfonię na cześć badań nuklearnych, co niedawno uczynił.

Ale Yossi Melman i Meir Javedanfar, dwaj izraelscy specjaliści od Iranu i autorzy wydanej dopiero co w Polsce książki „Nuklearny sfinks”, uważają, że choć zagrożenie irańskie jest realne, to jednak Mosad panikuje i wyolbrzymia jego skalę. Same USA, które jeszcze kilka lat temu oskarżały Iran niemal o posiadanie gotowego do użytku arsenału rakietowego, w ostatniej ocenie wywiadowczej CIA stwierdziły, że Irańczycy nie prowadzą w tej chwili żadnych groźnych eksperymentów. Izraelczycy twierdzą jednak, że Irańczycy, nauczeni zbombardowaniem irackiego reaktora atomowego Osirak, większość swojego programu ukryli pod ziemią, na powierzchni pozostawiając tylko atrapy.


Szyiccy mesjaniści szykują się tymczasem na przyjęcie proroka. W Teheranie wybudowano mu szeroką aleję, którą będzie kroczył. Mesjasz nadejdzie, kiedy wybuchnie wielka wojna. Po ataku Saddama Husajna na Iran była już wielka wojna, ale tylko regionalna, teraz potrzebna jest wielka wojna ogólnoświatowa z Ameryką. Dlatego Ahmadinedżada popierają członkowie Partii Boga (Hezbollah) w Libanie, żołnierze armii Mahdiego w Iraku, a nawet komórki terrorystyczne w Argentynie i w Wenezueli. Prezydent Iranu składał rok temu oficjalną wizytę w Caracas, wizytował też Białoruś. Trzeba mieć nadzieję, że przynajmniej prezydent Łukaszenko nie czeka na Mahdiego.


żródło: http://www.nautilus.org.pl/
  • 0

#245

Berith.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Trzeba przyznać, że prorocy są moim ulubionym gatunkiem istot ziemskich.

„Boję się tego roku... ten 2008, ten piekielny 2008... będzie źle, będzie wojna...” – pod koniec 2007 roku Krzysztof Jackowski miał bardzo złe przeczucia, o czym informował nas w prywatnych rozmowach na pokładzie Nautilusa. Wtedy nie bardzo mogliśmy dostrzec powód do wojny, świat wydawał się tak bezpieczny.

W prywatnych rozmowach, dowiedziałem się od samego Boga, że Jackowski nawąchał się kiedyś kwiatków, świat wydał mu się piękny, po czym ukąsiła go pszczoła i doszedł do wniosku, że wcześniej, czy później gdzieś jakaś wojna wybuchnie tak, jak i wcześniej czy później ukąsi go pszczoła.
Krzysi głupi nie był... Przynajmniej nie tak bardzo, żeby nie zorientował się, że na takich przepowiedniach można zyskać niesamowitą sławę. Zaczął więc przepowiadać. Mówił, że będzie wojna i że ósemki będą straszne. No tak...
W 8 dniu wojny mogło zostać zniszczonych 8 czołgów - straszne!
W 8 minucie walk mogło wybuchnąć 8 granatów - straszne!
8 prezydentów mogło poprzeć walki - straszne!
Tak więc wypełnia się proroctwa Jacusia, które objawił mu dobry Bóg, by grzeszni ludzie się go słuchali.

Dzisiaj znów miałem objawienie, a Pan powiedział mi prawdę - przepowiednia Krzysia znów się spełni!
Ta nieprawdopodobna nowina uradowała me serce i ducha, bowiem wojna trwać musi, jak nie w tym regionie świata, to w innym. Zaraz usłyszymy o plemionach Afrykańskich, które ze sobą walczą i znów okaże się, że Jacuś miał rację.


Mój Pan powiedział mi coś jeszcze, ale to ponoć wielka tajemnica i wiele ryzykuje, mówiąc wam o niej!
To nie są najlepsze wiadomości, ale tak - to prawda:
WSZYSCY UMRZEMY! Jak nie dziś, to jutro, jak nie jutro to za rok, a jak nie za rok, to za kilka lat.
To jest prawda objawiona i jej się słuchajcie.
  • 0

#246

FraBle.
  • Postów: 93
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To ja też wam coś przepowiem NIE UMRZEMY 14.07.2008.

Nooo... trochę strach co, tym bardziej że większość przepowiedni się nie sprawdza ;)
  • 0

#247 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

wiecie coś więcej na ten temat ?
Tureckie okręty na wodach terytorialnych Gruzji
http://www.hurriyet....6...244&sz=3441
  • 0

#248

gomp.
  • Postów: 240
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jeżeli faktycznie mają z Gruzinami taki ,,sojusz" to chyba fakt że tureckie statki mogą pływać po gruzińskich wodach nie jest jakoś zbyt dziwny?
  • 0



#249

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Gruzja ogłosiła jednostronny, natychmiastowy rozejm - poinformowało rosyjskie MSZ.

Gazeta.pl

Wspominałem wcześniej że Michaił Saakaszwili wymaga specjalistycznej opieki lekarskiej, ciekawe agresor po dwóch dniach prosi o zaprzestanie walk. Przecież w lipcu Condoleezza Rice była w Tbilisi...nie mogła mu uzmysłowić że tak się to skończy ? Teraz Miedwiedwiew powinien w celu zapewnienia bezpieczeństwa swoich obywateli (na wzór amerykański w Iraku i Afganistanie) stworzyć z Gruzji strefę okupacyjną ! Kaczyński pewnie zaraz by uzboroił cały Sejm i ruszył z odsieczą :o
  • 0



#250

FraBle.
  • Postów: 93
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie nie, Gruzja nie jest agresorem, ona tylko broni swoich terytoriów. Ma pełne prawo do Osetii jak i do tej Abchai czy jak to się pisze. Ruscy bezprawnie wkroczyli na ich terytorium. To że Osetii nie podoba się do kogo należy to już ich problem. Poczytaj trochę historię całego konfliktu, nie tylko tego sprzed 48h.
  • 0

#251 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

Gruzini ogłosili rozejm, chcą negocjować

Gruzja ogłosiła w niedzielę jednostronny, natychmiastowy rozejm - poinformowało rosyjskie MSZ. Gruzińskie władze przekazały w niedzielę rosyjskiej ambasadzie w Tbilisi notę informująca, że wstrzymują działania wojenne od 10 sierpnia - podała agencja Reutera, powołując się na Interfax. Sami Gruzini informują, że są gotowi do negocjacji.
Interfax poinformował, że gruziński MSZ napisał w nocie, iż "wszystkie gruzińskie oddziały zostały wycofane ze strefy konfliktu". Gruzja jest też gotowa do podjęcia natychmiastowych negocjacji na temat zawieszenia broni i zakończenia walk.

Rosjanie zajmują Cchinwali

Rosjanie w ciągu zaledwie godziny zajęli większą część stolicy Osetii Południowej Cchinwali - podały wcześniej w niedzielę źródła rosyjskie. Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Gruzji potwierdził, że siły gruzińskie wycofały się z miasta. Pojawiają się informacje, że Gruzini wycofują się także z innych terenów prowincji. - To tylko przegrupowania, będziemy walczyć do upadłego - mówi rozmówca TVN24.

Wiadomość o przejęciu kontroli nad stolicą przekazał gen. Anatolij Nogowicyn ze sztabu generalnego. Podkreślił też, że Rosjanie "nie uderzali w żadne cele cywilne" na terenie Gruzji. Z kolei o wycofywaniu się wojsk Gruzińskich z Cchinwali mówił BBC Szota Utiaszwili, rzecznik gruzińskiego MSW. - To było konieczne ze względu na liczbę ofiar zarówno po stronie Gruzji, jak i Osetii - wyjaśniał decyzję o wyjściu z miasta, podkreślając jednocześnie, że ludzie zginęli tam w wyniku rosyjskich bombardowań. - Wycofanie nie oznacza porażki na froncie, lecz "krok, konieczny dla ochrony ludności cywilnej przed humanitarną katastrofą" - zastrzegł Utiaszwili.


Według niego od rozpoczęcia operacji wojskowej w piątek w walkach zginęło około stu gruzińskich żołnierzy. Wielu innych zostało rannych.Wycofują się, czy przegrupowują?

Rano BBC i Reuters podały, że Gruzini wycofują wojska nie tylko ze stolicy, ale także z Południowej Osetii. Korespondent agencji Reutera, obecny na granicy Gruzji z Osetią Płd. twierdził, iż z osetyjskiego terytorium wracają do Gruzji kolumny wojsk.

Jednak informacji tych nie potwierdza wysłannik TVN24 w Gruzji. Tomasz Kanik zapewniał, że będąc przy drodze, którą rzekomo powinny wycofywać się gruzińskie oddziały, nie widział żadnych ruchów wojsk. Co więcej, Kanik, który spotkał się z rzeczniczką ministerstwa obrony i przedstawicielem gruzińskiego parlamentu usłyszał zdecydowane "nie" na pytanie, czy Gruzini wycofują się z Osetii Południowej. - Gruzini będą walczyć tam do końca, do upadłego - mówił rozmówca TVN24. I zapewnia, że to jakiekolwiek ruchy na tym terenie to przegrupowanie.

Jak wynika z relacji naszego korespondenta, parlamentarzysta ocenił, że sukces zajęcie Cchinwali to sukces Rosjan spowodowany użyciem przez nich w mieście ciężkiego sprzętu. "Ciężkich dział" nie wydprowadzili na ulicę Gruzini - jak mówił parlamentarzysta - w obawie o ludność cywilną.

Rosjanie: najpierw wycofanie, później konsultacje

Rosja twierdziła, że nie będzie prowadzić żadnych "konsultacji" z Tbilisi dopóki gruzińscy żołnierze nie znikną z terytorium Osetii.

Wcześniej Rosjanie zbombardowali lotnisko wojskowe pod Tbilisi. - Trzy bomby zostały zrzucone na wojskowe lotnisko należące do fabryki Tbilawiastroj. Nie ma ofiar - powiedział szef departamentu informacji w gruzińskim MSW Szota Utiaszwili.


Putin oskarża o ludobójstwo

Premier Rosji Władimir Putin oskarża Gruzję o ludobójstwo Osetyjczyków i broni Rosji. Tymczasem prezydent Gruzji Michael Saakaszwili zaapelował o natychmiastowe zawieszenie broni, by zatrzymać "anihilację" demokracji w jego kraju.

Wciąż nieznana jest dokładna liczba ofiar konfliktu. Szacuje się, ze do tej pory zginęło co najmniej 1,4 tys. Osetyjczyków (według Moskwy niemal wszyscy to cywile). Liczba ofiar wśród Gruzinów to około 130 osób.
  • 0

#252

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

(...) ciekawe agresor po dwóch dniach prosi o zaprzestanie walk (...)

Od kilkunastu dni terytorium Gruzji było ostrzeliwane z Osetii południowej, stacjonujące tam rosyjskie "siły pokojowe" pomimo próśb Gruzinów nie zrobiły absolutnie nic, mimo, że ich zadaniem jest zaprowadzanie spokoju na tym obszarze. W tych działaniach oczywiście nie ma nic dziwnego, gdyż południowi Osetyńcy nie podejmują działań na własna rękę, działają na pasku Rosjan i w tym kontekście prośby Gruzinów kierowane do Rosjan o powstrzymanie ostrzału, gdy jest niepodobieństwem, żeby Osetyńcy nie podjęli go bez pozwolenia Rosjan są w oczywisty sposób głosem "wołającego na puszczy".

Jak więc wygląda sytuacja w przededniu wojny?
Osetyńcy ostrzeliwują Gruzinów przez dłuższy czas za pozwoleniem, jeżeli nie na polecenie Rosjan. Rosyjskie "siły pokojowe" nie reagują na Gruzińskie apele o powstrzymanie agresji z terytorium na jakim psim obowiązkiem owych sił jest zaprowadzanie porządku.

W tej sytuacji nazywanie Saakaszwiliego agresorem i kierowanie do niego pretensji, że próbuje chronić Gruzinów w ich własnych domach (co jest nomen omen jego psim obowiązkiem jako prezydenta kraju) jest w moim przekonaniu nie na miejscu.

Rosyjskie "siły pokojowe" w ramach "zaprowadzania pokoju" zdążyły w tak zwanym międzyczasie zbombardować cywilny port i znajdujące się w nim tankowce, rurociąg transportujący ropę z pominięciem terytorium Rosji (na szczęście bez powodzenia), a teraz blokują gruzińskie porty. Oczywiście możemy sobie wmawiać, że to Gruzja jest agresorem a rosyjskie wojsko kierując się na Gori (a dalej pewnie na Tbilisi żeby zainstalować tam swojego pachołka i wreszcie powstrzymać gruzińskie rojenia o suwerenności) "walczy o pokój". Ale byłoby to raczej mało uczciwe.
  • 0

#253

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Rosyjskie "siły pokojowe" nie reagują na Gruzińskie apele o powstrzymanie agresji z terytorium na jakim psim obowiązkiem owych sił jest zaprowadzanie porządku.


W Osetii stacjonowały trzy kontyngenty sił pokojowych każdy po 500 żołnierzy: rosyjski, gruziński oraz południowo osetyjski. Jest więc logiczne że informacja ma na celu wprowadzenie w błąd. Mogli poprosić gruziński kontyngent.

W tej sytuacji nazywanie Saakaszwiliego agresorem i kierowanie do niego pretensji, że próbuje chronić Gruzinów w ich własnych domach


Żadna sytuacja nie może usprawiedliwić "przywrócenia konstytucyjnego porządku" w Osetii Południowej stosując całonocne ataki rakietowe i artyleryjskie na 70-cio tysięczną stolicę pozbawioną jakiejkolwiek obrony. Nie wystosowano nawet żadnego ostrzeżenia....dla mnie jest to typowe niczym nie usprawiedliwione ludobójstwo rodem z Białego Domu. (ostrzał swojej ludności cywilnej ?)

Zresztą sytuacja wokół Gruzji zmienia się co chwilę już nawet na forum Platformy Obywatelskiej są "niepolityczne" rozmowy o tym że Gruzja dokonała agresji :o
  • 0



#254

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

W Osetii stacjonowały trzy kontyngenty sił pokojowych każdy po 500 żołnierzy: rosyjski, gruziński oraz południowo osetyjski. Jest więc logiczne że informacja ma na celu wprowadzenie w błąd.

Powiedz mi Tatik, czego Ty właściwie oczekujesz, że w obecności wojsk rosyjskich i poł. osetyńskich pięciuset Gruzinów będzie likwidować stanowiska artyleryjskie? W regionie, który politycznie istnieje tylko wyłącznie po to, żeby Rosjanie mieli dostęp do części Kałkazu znajdującej się za pasmem górskim (granic z G. biegnie w górach, a kontrola nad Osetią Południową zapewnia swobodne przejście przez góry Kaukaz). Nie napisałeś również w co nie wierzysz, czy zadajesz kłam informacjom o ostrzału z Osetii, prośbom Gruzinów czy informacjom o bezczynności Rosjan? Jeżeli masz dowody na to, że media światowe informujące o tych zdarzeniach kłamią, to byłbym ich ciekaw.

Zresztą oddajmy głos... rosyjskiemu dziennikarzowi:

Oleg Panfilów: - Prezydent Gruzji Michel Saakaszwili nie miał innego wyjścia niż uderzyć na Południową Osetię. Od kilkunastu dni terytorium Gruzji było ostrzeliwane z pozycji osetyjskich. Rosyjskie siły pokojowe przyglądały się temu biernie. Saakaszwili wzywał kilka razy Rosję, by uspokoiła władze Osetii Południowej, groził, że użyje siły, aż wreszcie miarka się przebrała. Rosja nic nie zrobiła dla zmniejszenia napięcia. I tak wojskowa akcja Gruzji w Osetii Południowej przekształciła się w regularną wojnę. (...)
Źródło: http://tiny.pl/2kk4

Żadna sytuacja nie może usprawiedliwić "przywrócenia konstytucyjnego porządku" w Osetii Południowej stosując całonocne ataki rakietowe i artyleryjskie na 70-cio tysięczną stolicę pozbawioną jakiejkolwiek obrony. Nie wystosowano nawet żadnego ostrzeżenia....dla mnie jest to typowe niczym nie usprawiedliwione ludobójstwo rodem z Białego Domu

Jak długo można znosić sp0okojnie ostrzał własnego terytorium i umacnianie się Rosji w regionie pod płaszczykiem misji pokojowej?

Nie rozumiem również jak to jest możliwe, że podczas ostrzału "pozbawionej jakiejkolwiek obrony" stolicy zginęli żołnierze Osetyńscy i jak to jest możliwe, że zaraz potem toczono całonocne walki o to "pozbawione jakiejkolwiek obrony" miasto? Ale to tylko taki szczegół :)

Nie można mieć do Gruzinów pretensji, że chcieli wykurzyć agresora z rejonu w z którego mógł ich ostrzeliwać. Jeżeli Gruzini chcieli opanować region, musieli uderzyć na niego w taki sposób, aby nieprzyjaciel nie zdążył się w nim okopać. Zdobycie rejonu przed przybyciem Rosjan mogło okazać się dla Gruzinów atutem. Tak się niestety składa, że toczenie walk nie sprzyja ludności cywilnej. Nigdy. I nigdy nie kończy się dla niej dobrze. Ale nie zapominajmy kto jest agresorem, kto pierwszy otworzył ogień.
Teraz z kolei Rosjanie bombardują miasta i cele dla odmiany czysto cywilne jakoś ich nie potępiasz. :)
  • 0

#255

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie rozumiem również jak to jest możliwe, że podczas ostrzału "pozbawionej jakiejkolwiek obrony" stolicy zginęli żołnierze Osetyńscy


No to zaraz Ci wyjaśnię (troszkę się znam na armii oraz taktyce) ostrzał artyleryjski oraz rakietowy można prowadzić na odległość kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów, ani kontyngenty pokojowe ani siły Osetii nie miały możliwości zlokalizowania ani zniszczenia baterii gruzińskich (z powodu braku sprzętu ciężkiego). Nie wyobrażam sobie aby żołnierz osetyjski latał po dachach i wyłapywał pociski artyleryjskie i rakiety chełmem lub siatką na motyle. Jedyną możliwością (poza wysłaniem meila z prośbą o zwołanie Rady Bezpieczeństwa) była natychmiastowa interwencja wojsk Federacji w celu zlokalizowania i zbombardowania pozycji gruzińskich ostrzeliwujących stolicę Osetii. Swojego zdania nie zmienię Gruzja zaatakowała niczego nie świadome i bezbronne miasto....pełne swoich rodaków i Rosjan.

Powiedz mi Tatik, czego Ty właściwie oczekujesz, że w obecności wojsk rosyjskich i poł. osetyńskich pięciuset Gruzinów będzie likwidować stanowiska artyleryjskie?


Widziałem ten ostrzał nawet w telewizji....nie jest to artyleria lecz pociski z ręcznych wyrzutni rakietowych. Niewiele mogą zdziałać a latały sobie systematycznie z Osetii do Gruzjii i odwrotnie przez wiele tygodni :o
A tak między nami, nie uważasz że skoro świat był oburzony na wprowadzanie konstytucyjnego porządku w Czeczenii przez Rosję, czy aby nie powinien się teraz obrazić na Gruzję ? Wychodzi na to że tylko Biały Dom ma monopol na ustalanie granic na świecie (oczywiście chodzi o Kosowo)
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych