Wykorzystując przedświąteczne "rozleniwienie" zawodowe i dla zabicia nudy, w oczekiwaniu na ruch sceptyków w tym temacie, poszperałem sobie w internecie i trafiłem na bardzo ciekawy dokument..
źródłoJest to zapis przesłuchania przed komisją badającą ataki z 9/11 (NATIONAL COMMISSION ON TERRORIST ATTACKS UPON THE UNITED STATES), które odbyło się w Waszyngtonie w dniu 23 maja 2003r.
Jest to to samo przesłuchanie, na którym Sekretarz Transportu, Norman Mineta opowiadał o wymianie zdań pomiędzy wiceprezydentem Dickiem Cheneyem i "młodym człowiekiem", dopytującym się o rozkazy w kwestii Boeinga lecącego w kierunku Pentagonu.
Tuż po nim, komisja zaczęła przesłuchiwać generała Craiga McKinleya, dowódcę 1st Air Force, Continental U.S. NORAD, reprezentującego na tym przesłuchaniu NORAD.
Pan generał powiedział min. jedną, bardzo ciekawą rzecz.
Kiedy padło pytanie o dokładny czas uderzenia w Pentagon, McKinley zeznał, że pierwotnie uważano, że miało to miejsce o godz. 9:43. Dopiero mniej więcej po dwóch tygodniach, dzięki przeanalizowaniu nagrania z kamery przy wjeździe na parking koło Pentagonu, czas ten zmieniono na 9:37.
Oto ten fragment zeznania :
cyt.
"Now, the only thing that I would point out on this chart is this says 9:43, American Airlines 77 impacts the Pentagon.
The timeline on the impact of the Pentagon was changed to 9:37 -- 9:43 is the time that was reported that day, it was the time we used.
And it took about two weeks to discover in the parking lot of the Pentagon this entry camera for the parking lot, which happened to be oriented towards the Pentagon at the time of impact, and the recorded time is 9:37.
And that's why the timeline went from 9:43 to 9:37, because it is the best documented evidence for the impact time that we have".Ta oś czasowa, o której mowa, to schemat zamieszczony w końcowym raporcie, na którym zaznaczano w jakim czasie tego dnia, miały miejsce poszczególne wydarzenia (od startu samolotów, poprzez ich porwania, aż po atakina poszczególne cele)
Co ciekawego jest w cytowanym fragmencie?
Ano, kilka rzeczy.
1. Po pierwsze, pan generał był uprzejmy przyznać, że
prawie dwa tygodnie zajęło służbom prowadzącym śledztwo w sprawie ataku na Pentagon, dotarcie do kamery, której nagranie jest - jak dotąd - jedynym namacalnym dowodem na to, że w Pentagon uderzył samolot (przy czym, określenie "namacalny dowód" wziąłbym w cudzysłów)
2. Po drugie, pan generał wyraził radość z faktu, że - szczęśliwym trafem, w momencie ataku - kamera ta
była skierowana akurat w kierunku budynku.3. Po trzecie, pan generał zapewnił, że to właśnie
na skutek zapisu zarejestrowanego na tej kamerze, można było określić dokładny moment uderzenia samolotu w budynek.To ja mam w związku z tym kilka pytań.
ad1.
Jak to możliwe jest, że po tak spektakularnym ataku, potrzeba prawie dwóch tygodni, żeby odkryć dowód rzeczowy - KLUCZOWY dla sprawy, w sytuacji, kiedy rozmawiamy o budynku o takiej randze i znaczeniu jak Pentagon i o wydarzeniach tak dramatycznych jak ataki z 9/11?
Ktoś może powiedzieć, że z cytowanego fragmentu nie wynika bezpośrednio, że McKinleyowi chodziło o odkrycie samego nagrania, a raczej o odkrycie na nim daty/godziny ataku. Moim zdaniem nie ma to jednak już zupełnie sensu, bo nikt chyba nie wierzy w to, że mając w ręku takie nagranie, osoby badające go potrzebowały aż kilkunastu dni, żeby zorientować się, o której godzinie zostało ono wykonane.
ad2.
Jak to możliwe, że generał mówi o "przypadkowo" skierowanym obiektywie kamery w stronę budynku, podczas gdy wiadomo (a wie to każdy, kto widział z niej nagrania), że nie mogła ona być skierowana w żadnym innym kierunku. A jeżeli tak, to dlaczego dotarto do niej tak późno? Czy zatem nie jest to celowy zabieg? "Przypadkowo skierowana była na budynek, więc kto mógł podejrzewać, że cokolwiek nagrała"? Ale to również nie wydaje się mieć wielkiego sensu, w przypadku ataku terrorystycznego o takiej skali, wszystkie nagrania z kamer przemysłowych, powinny być w rękach śledczych jeszcze tego samego dnia - "prawie dwa tygodnie" to zdecydowanie zbyt długi czas by do nich dotrzeć, w sytuacji, gdy ma się je pod nosem.
ad.3
Jak to możliwe, że "datownik" tej kamery uznano za tak wiarygodne źródło, że na podstawie jego zapisu skorygowano dotychczasowe ustalenia w śledztwie (i przyjęto je, w końcowym raporcie jako wiążące), a jednocześnie, kiedy publicznie zaprezentowano po raz pierwszy pięć klatek z nagrania przez nią wykonanego, to widniała na nich (na każdej z nich) błędna nie tylko godzina ale nawet i data?
Mogłoby to świadczyć tylko o jednej rzeczy - te dowody są sfałszowane.
Jeżeli nie w całości, to przynajmniej w dużej części (bo za taką można chyba uznać ingerencję w zapis czasu uderzenia).
Rodzi to kolejne pytanie - skoro zmieniono na nich godzinę uderzenia w budynek (Bóg raczy wiedzieć w jakim celu), to na ile prawdopodobne jest, że cała reszta również mogła zostać poddana "lekkiej" obróbce?
Jeżeli jednak moje domysły są błędne, to świadczyć może to o czymś zgoła innym. Pan generał McKinley, reprezentujący NORAD, kłamał przed komisją, twierdząc, że na nagraniu była prawidłowa data i godzina, a jeżeli kłamał w tej kwestii, to, co z resztą jego zeznań? A nadmienię tylko, że dotyczą one działań NORAD tego dnia, przepływu informacji pomiędzy FAA i NORAD i reakcji na te informacje odpowiednich służb.
Skądinąd, można znaleźć w tych zeznaniach kilka "smaczków", świadczących o potężnym bałaganie, którego skutkiem, co najmniej, był udany atak na Pentagon i katastrofa lotu 93 (jeżeli przyjąć oficjalną wersję zdarzeń).