196 odpowiedzi w tym temacie

[Cahir]

To on!

Patrz(cie)! - Ha! - to dziecię uszło - (rośnie) - to obrońca!
Wskrzesiciel narodu, -
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego (będzie) czterdzieści i cztery.

Wszyscy zwrócili się w stronę naszego bohatera, on w przypływie chwały i natchnienia wygłosił.. monolog
Zachwycony i porwany tym wystąpieniem tłum wziął go na ręce i poniósł do Belwederu by zmierzył się ze swoim największym wrogiem Mahmudem Lechem Kaczmadineżadem.

Stało się. Doszło do ostatecznego spotkania..
Dwóch ostatnich nieśmiertelnych wojowników stanęło do walki o nagrodę..



..oto co sprawiła menda. Na tym kończy się legenda.

[Aidil]

.... stał schylony ... słyszał oklaski, salwy oklasków. Powoli prostując się starał obserwować widownie ... co za uczucie ... podobało się... Jeszcze szybkie... spojrzenie na pierwsze rzędy ... są wszyscy. Od nich nich zależą pieniądze na następny sezon... Dostali to co chcieli ... pochwałę ich wielkości, pochwałę pychy i rozdętych ambicji... Przemknęła jeszcze jedna maleńka myśli : co ja z tego mam oprócz oklasków ?

[Izdeb]

Jan myślał, myślał i wymyślił.
- Vodke! Dostane vodke! Ogromne ilości darmowej vodki! Chociaż tylko dla tego opłacało się wykonywać to ciężkie i niebezpieczne zadanie.
Jednak nie był to koniec niebezpieczeństwa. Jan spojrzał w niebo i zobaczył moherowe helikoptery Czarnego Ojca z Torunia...

[..::Marta::..]

-Łapać go! -usłyszał krzyk.
Nagle otoczył go tłum moherowych beretów z Rydzykiem na czele...

[Izdeb]

Wtem w środek okręgu stworzonego przez oddział Moherowych Beretów wpadła niewiasta. - Jestem lidiA - powiedziała i obiela Jana w taki sposób, ze miał on twarz miedzy jej piersiami. Kobieta skoczyła wraz z nim na pobliski blok. Jan ledwo uwolnił się z jej objęcia. Gdy już to zrobił lidiA pogłaskała go po głowie i rzekła - Jesteś już bezpieczny, kociaku...

[Roseb]

Jan spojrzał jej w oczy i krzyknął z przerażenia. "Ty, ty, ty...". Nie mógł wymówić nic więcej.

[Paweł]

... i w tym momencie dostaje ataku serca i umiera z dziwnym grymasem na twarzy...

[K....]

...poczym obudził się i zdał sobie sprawę, że atak mocherów to był tylko sen. Znajdował się w jakiejs piwnicy bez okien w której światło dawała tylko świeca. W pewnym momencie drzwi od piwnicy się otworzyły, a w nich stanęła...

[Izdeb]

...lidiA.
- Ty! - krzykną Jan. - Ty byłaś w moim śnie!
- No cóż, kociaku... Wybrańcy tak mają. Ale mniejsza o to, musimy uciekać. Masz ważne zadanie do wykonania.
- Zadanie? Co znowu.
- Cicho, teraz musimy uciekać. Opowiem ci wszystko jak będziesz bezpieczny.
Gdy wyszli z piwnicy ich oczom ukazał się niecodzienny widok.
- Hiszpańska inkwizycja? - rzekł zdziwiony Jan. - Nie spodziewałem się! - dodał.
- NIKT NIE SPODZIEWA SIĘ HISZPAŃSKIEJ INKWIZYCJI! - Wrzasnęli inkwizytorzy i zaczęli gonić Jana i jego kompankę Lidię...

[Aidil]

... naprawdę wolał by atak mocherów był prawdą.
Przed nim w całej swej okazałości stała i wrzeszczała na niego jego wielka miłość ...
Jeszcze nie rozpaliłeś w piecu, nadal jesteś nie ogolony, jak długo będziesz udawał że jesteś zajęty kiedy roboty na górze jest w brud... pospiesz się ... a jak skończysz ^^ uśmiechnęła się ...

[Roseb]

"...to pozmywaj naczynia po obiedzie. No, już! Samo się nie zrobi!". Jan zauważył jednak maszerującego dziarsko za oknem różowego słonia. Niecodzienność tej sytuacji zmusiła go do zastanowienia. Po kilku sekundach już wiedział. "Mam ElDi" pomyślał uradowany "Nareszcie mogę zrobić to, o czym od tak dawna marzyłem!"

[K....]

... i w tym momencie obudził się, po chwili zorientował się, że został uderzony przez Lidię
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Hiszpańska inkwizycja nas goni a ty mi tu zasypiasz ?!?
Biegli dalej, gdy nagle zza zakrętu wyleciał...

[Aidil]

wielki, stary bucior ... upadł na podłogę w piwnicy ... otwierając oczy zobaczył swoją wielką w uczuciach i gabarytach miłość ... zamknął oczy ... wyszeptał - zaraz napalę w piecu oporządzę wszystko - ogolę się i przyjdę na gorę...

[Qliffot]

I jeszcze raz nastało, tym razem prawdziwe, przebudzenie.

Jasio podrapał się pod lewą pachą, jako że mocno go już swędziała, podniósł jointa, który wypadł mu z dłoni i kolejny raz odurzył się aromatycznym zapachem wysuszonej indyjskiej konopi.

Otworzył oczy:

[limonka]

to, co ujrzał, nie przypominało koszmaru, w jakim jeszcze kilka sekund temu tkwił, o nie. Rzeczywistość okazała się sto pięćdziesiąt razy bardziej przerażająca, oto zza okna machał do niego największy frajer jakiego świat widział, człowiek, którego misją było głoszenie Ziemianom prawdy o życiu pozaziemskim...