Al Kaida bije rekord terroru Liczba ataków terrorystycznych na całym świecie wzrosła w 2006 roku o 25 proc. Zginęło w nich o 40 proc. więcej ludzi niż rok wcześniej. - To był po prostu dobry rok dla al KaidyW szóstym roku "globalnej wojny z terroryzmem" prowadzonej przez rząd USA liczba ataków terrorystycznych pobiła kolejne tragiczne rekordy wynika z dorocznego raportu Departamentu Stanu.
Statystyka śmierci
W 2006 roku zanotowano ponad 14 tys. takich aktów (zalicza się do nich zamachy, porwania, zabójstwa na tle politycznym). Zginęło w nich ok. 20 tys. osób.
Nasilenie się aktów terroru bierze się przede wszystkim z coraz gorszej sytuacji w Iraku, gdzie liczba ataków na osoby i cele cywilne wzrosła o 90 proc. W sumie w Iraku miało miejsce 45 proc. wszystkich zamachów. Ilość ofiar śmiertelnych w tym kraju to ok. 65 proc. liczby zabitych w atakach terrorystycznych na świecie. Bez Iraku liczba aktów terroru na świecie była w 2006 roku niemal taka sama jak rok wcześniej.
Jak wyliczyli eksperci Departamentu Stanu, ponad połowę wszystkich ofiar zamachów w 2006 roku stanowią muzułmanie. Wśród 20 tys. zabitych było ponad 2 tys. dzieci (też najczęściej w Iraku). To wzrost o niemal 80 proc.
Spirala terroru rozkręciła się w Iraku po wysadzeniu przez al Kaidę szyickiego meczetu w Samarze w lutym 2006. W kolejnych miesiącach doszło tam do krwawych ataków bojówek szyickich na sunnitów - i odwrotnie.
W listopadzie 2006 w Iraku przeprowadzono pierwsze ataki z użyciem gazów trujących. Może to być początek bardzo niebezpiecznego trendu.
Ale nie tylko w Iraku było strasznie niebezpiecznie - o 50 proc. wzrosła w 2006 roku liczba aktów terroru w Afganistanie. Wzrost aktywności al Kaidy w tym kraju wiąże się z przeniesieniem z Iraku niektórych metod walki, głównie samobójczych zamachów na cele cywilne, mających zabić jak największą liczbę ludzi.
Plan Zarkawiego wykonany
- To był po prostu dobry rok dla al Kaidy - komentuje dla "Gazety" Bruce Riedel, ekspert od terroryzmu z Brookings Institution w Waszyngtonie. - Organizacja ta zanotowała wielkie postępy w Iraku, gdzie udało się jej osiągnąć podstawowy cel wyznaczony ponad dwa lata temu przez ówczesnego szefa irackiej al Kaidy Abu Musaba al Zarkawiego: sprowokować wojnę domową szyitów z sunnitami. Nastąpił też wielki powrót al Kaidy do Afganistanu. Głównie dzięki temu, że granica tego kraju z Pakistanem, gdzie chronili się i przygotowywali do walki terroryści, jest praktycznie otwarta. Afganistan staje się obok Iraku drugim wielkim frontem dla al Kaidy.
Na pytanie, czy to inwazja na Irak spowodowała rozwój terroryzmu na świecie, Frank Urbancic, jeden z autorów raportu Departamentu Stanu, odpowiada: - Gdyby nie było Iraku, walka z terrorystami toczyłaby się gdzie indziej. Zaczęło się od Afganistanu. Gdy zostali tam pokonani, przenieśli się do Iraku. Wciąż szukają dogodnych miejsc. Dziś walczymy z nimi w Iraku, wkrótce to może być inne miejsce. Cały czas poszerzają swój zasięg.
Jedną z najniebezpieczniejszych tendencji jest gwałtowny wzrost, o prawie 65 proc., liczby ataków w Afryce. Głównie w Sudanie, Nigerii, Somalii i krajach Maghrebu. Oprócz wzrostu napięć religijnych i etnicznych w krajach tych notuje się coraz większą aktywność grup związanych z al Kaidą.
"Islamskie grupy terrorystyczne w Afryce dowiodły już, że są bardzo żywotne. Walka z nimi potrwa na pewno wiele, wiele lat. Zaangażowanie al Kaidy w tej części świata sprawiło, że grupy te o wiele łatwiej zawierają teraz sojusze, coraz powszechniejszy jest między nimi przepływ informacji, bojowników i funduszy" - pisze w dzienniku "Christian Science Monitor" Rohan Gunaratna, autor książek o al Kaidzie w Afryce. - Zachodnie służby specjalne zauważyły też rosnące znaczenie terrorystów z Północnej Afryki w krajach europejskich, głównie Francji, Hiszpanii i Wlk. Brytanii.
Raport Departamentu Stanu pokazuje też pozytywne trendy. Jednym z nich jest sytuacja w Europie, gdzie w 2006 roku nie doszło do żadnego dużego aktu terroru. Rozbito tu m.in. spisek mający doprowadzić do równoczesnych zamachów na kilkanaście samolotów pasażerskich nad Atlantykiem.
Gwałtownie spadła też liczba zamachów w takich krajach jak Indonezja (o 95 proc.), Indie i Pakistan.
Autorzy raportu wymieniają Iran jako kraj najbardziej wspierający ugrupowania terrorystyczne (bojówki w Iraku, a także Hezbollah w Libanie czy Hamas w Palestynie i Izraelu).
W pierwszej reakcji na raport Departamentu Stanu przywódca Partii Demokratycznej w Senacie USA Harry Reid wezwał prezydenta Busha do "obudzenia się" i podpisania ustawy nakazującej rozpoczęcie wycofywania się wojsk USA z Iraku. - Ten raport pokazuje, że nasza obecność w Iraku podsyca tylko terroryzm, z którym Biały Dom chce walczyć - stwierdził Reid.
Źródło: Gazeta Wyborcza
http://www.gazetawyb...77,4102504.htmlNa pytanie, czy to inwazja na Irak spowodowała rozwój terroryzmu na świecie, Frank Urbancic, jeden z autorów raportu Departamentu Stanu, odpowiada: - Gdyby nie było Iraku, walka z terrorystami toczyłaby się gdzie indziej. Zaczęło się od Afganistanu. Gdy zostali tam pokonani, przenieśli się do Iraku. Wciąż szukają dogodnych miejsc. Dziś walczymy z nimi w Iraku, wkrótce to może być inne miejsce. Cały czas poszerzają swój zasięg.
Gdyby nie było "Iraku", to Al-Kaida zostałaby w Afganistanie, gdzie jest mniejsze zaludnienie, więc byłoby znacznie mniej ofiar cywilnych.
Zdecydowana większość partyzantki w Iraku to Irakijczycy, zbrojne milicje itp. Wojna spowodowała powstawanie i dynamiczny rozwój tych organizacji.
Najlepsze jest zdanie - "wkrótce to może być inne miejsce. Cały czas poszerzają swój zasięg" - ja bym odpowiedział: Jeśli będziecie okupować kolejny kraj, to sami dacie im nowe miejsce i poszerzycie ich zasięg.