Wyzwalanie przez mordowanie: HadidżaProkuratura wojskowa potwierdziła, że 12 żołnierzy marines dokonało masakry na irakijskich cywilach w wiosce Haditha. Grożą im procesy za zbrodnie wojenne i kara śmierci
Śledztwo toczy się od marca, a od kilku dni o jego wynikach są informowani przedstawiciele Pentagonu i Kongresu. Większość urzędników, którzy zapoznali się z wynikami, uważa je za wstrząsające - pisze piątkowy "New York Times". Human Rights Watch już nazwała to "najpoważniejszym przykładem zbrodni wojennych od początku wojny w Iraku".
Co się stało w Haditha
W listopadzie 2005 r. w Haditha, wiosce położonej w sunnickiej prowincji Anbar, pojazd patrolu marines najechał tuż po świcie na bombę, a w eksplozji zginął jeden z żołnierzy. Według opublikowanych w marcu przez magazyn "Time" i agencję AP relacji wieśniaków żołnierze ruszyli wtedy do dwóch pobliskich domów. Włamali się do nich i zastrzelili dwie prawie całe rodziny. W sumie 15 osób, w tym siedem kobiet i trójkę dzieci.
W ciągu kilku godzin akcji w Haditha marines zastrzelili jeszcze dziewięciu innych mężczyzn. Czterech z nich mogło być terrorystami (mieli przy sobie kałasznikowa), ale pięciu innych zostało wyciągniętych z taksówki na punkcie kontrolnym i po prostu zastrzelonych.
- To nie był jednorazowy wybuch szału, gdy pod wpływem impulsu marines zaczęli strzelać, lecz metodyczna operacja trwająca około pięciu godzin - stwierdził w "New York Timesie" jeden z urzędników Pentagonu.
W sumie tamtego dnia w Haditha zginęło 24 Irakijczyków. Od listopada do stycznia 2006 r. oficjalna wersja podawana przez dowództwo USA głosiła, że ofiary z Haditha zginęły od wybuchu bomby (rzeczywiście eksplozja była potężna i uszkodziła okoliczne domy). Wersję podtrzymywano mimo protestów wioskowej starszyzny, która wysyłała delegacje do bazy marines.
W styczniu iracka organizacja praw człowieka przekazała dziennikarzowi magaazynu "Time" taśmę wideo nagraną w Haditha kilkanaście godzin po masakrze. Widać na niej ofiary w piżamach i nocnych koszulach, które wyraźnie zginęły od strzałów z bliska, a nie od eksplozji.
Gdy nagranie to dziennikarz pokazał amerykańskim dowódcom w Bagdadzie, ci natychmiast wszczęli śledztwo. Szybko odrzucono wersję, że cywile zginęli od wybuchu bomb.
Wersja marines
Toczy się też drugie dochodzenie - w sprawie ukrywania tego, co się stało, przez marines i ich bezpośrednich przełożonych.
Dowódcy żołnierzy twierdzą, że tego dnia w całej okolicy doszło do kilkunastu ataków na ich jednostkę, a marines walczyli niemal bez przerwy przez kilkanaście godzin, zabijając wielu terrorystów. Zabitych cywilów określają jako "przypadkowe ofiary" i oskarżają terrorystów o posługiwanie się cywilami jako "żywymi tarczami".
Wśród mieszkańców wioski, do których dotarli w marcu dziennikarze "Time'a" i AP, bezpośrednich świadków jest niewielu. O tym, co widziały, opowiadają 15-letnie dzieci, które jakoś ocalały. Jedna z dziewczynek, która opowiada, że widziała, jak marines zastrzelili jej ojca, twierdzi, że ocalała tylko dlatego, że udawała martwą.
Amerykanie uważali od dawna Haditha za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w całym Iraku. Okolice wioski są pod kontrolą partyzantów sunnickich. Trzy miesiące przed masakrą w zasadzkę wpadło tam sześciu marines - wszyscy zginęli, a zwłoki jednego z nich terroryści spalili i sfilmowali. Dwa dni później na obrzeżach Haditha transporter z 14 marines wjechał na potężną minę. Wszyscy zginęli.
Podejrzani o zbrodnię marines i ich bezpośredni dowódcy przebywają od kilku miesięcy w bazie w Kalifornii. W ostatnich dniach, jeszcze przed ogłoszeniem wyników śledztwa, dowódca calego korpusu marines pojechał do Iraku i wygłosił przemówienia do żołnierzy. Mówił im, że do "środków ostatecznych" można się uciekać, gdy naprawdę jest taka konieczność, że marines powinni szanować honor swojej formacji i zawsze "robić to, co należy", mieć odwagę sprzeciwiać się presji kolegów, którzy namawiają do niewłaściwych działań.
Oprócz masakry w Haditha prokuratura wojskowa prowadzi też śledztwo w sprawie kwietniowych zajść w wiosce Hamandiyah, na zachód od Bagdadu, gdzie w akcji marines zginęło kilku cywilów. Gazeta.pl
http://religiapokoju...ie-Hadidza.htmlGwałcą i wyzwalają?Gazeta.pl: Jeden z żołnierzy USA oskarżonych o zgwałcenie i spalenie 14-letniej Irakijki, a także zamordowanie jej rodziny został skazany na 90 lat więzienia 23-letni szeregowy James Baker przyznał się do winy i zgodził zeznawać przeciw swoim kolegom z oddziału. Czterech innych amerykańskich żołnierzy czeka proces, w którym grozi im nawet kara śmierci.
90 lat więzienia to zdecydowanie najwyższy wyrok dla amerykańskiego żołnierza służącego w Iraku. Podczas procesu przed sądem wojskowym w bazie Fort Cambell w Kentucky szeregowy Baker opowiedział, jak w marcu 2006 roku doszło do zbrodni w wiosce Mahmudija, 30 km na południe od Bagdadu. Grupka żołnierzy ze słynnej 101. Dywizji Powietrznodesantowej wpadła na ten pomysł, grając w karty i pijąc whiskey. Wcześniej podczas kilku patroli zauważyli ładną dziewczynę żyjącą z rodziną w domku na uboczu. Od razu zaplanowali, że po zgwałceniu jej zabiją matkę, ojca i małą siostrę, by pozbyć się świadków i upozorować zwykły napad rabunkowy. Zwłoki dziewczyny próbowali spalić, by zamaskować ślady gwałtu.
- Żyjąc i walcząc w Iraku, stałem się złym i okrutnym człowiekiem - zeznawał Baker. - To mi pomagało podczas patroli i w walce, bo byłem twardszy. Ale zacząłem przez to nienawidzić każdego Irakijczyka.
Zeznający w obronie Bakera jego koledzy niezamieszani w zbrodnię mówili, że mogła być ona wynikiem okropnego stresu, jakiemu poddani są żołnierze służący na wysuniętych posterunkach w Iraku. Prokurator wojskowy zwrócił jednak uwagę, że akurat ta zbrodnia nie miała nic wspólnego z akcją bojową. Gwałt i morderstwo w Mahmudii zostały szczegółowo zaplanowane. To dlatego jest duże prawdopodobieństwo, że pozostali oskarżeni żołnierze mogą zostać skazani nawet na karę śmierci.
niedziela, 19 listopada 2006, alkud
http://religiapokoju...-wyzwalaja.html
Użytkownik mortyr edytował ten post 02.02.2008 - 16:56